Ani Bill Gates, ani Elon Musk, ani Jeff Bezos lub którykolwiek z przedstawicieli amerykańskich Rockefellerów. Ale też żaden arabski szejk „śpiący na ropie” lub rosyjski oligarcha sprzedający gaz. Także nie Pablo Escobar lub któryś z jego „kolegów z branży”. Najbogatszy człowiek świata żył w Afryce i to w czasach, gdy ani o kapitalizmie, ani o surowcach energetycznych lub kartelach narkotykowych nikt nie słyszał!
Za najbogatszego człowieka w historii ludzkości uznaje się bowiem Mansę Musę. Brzmi obco? Nieznajomo? Rzeczywiście – owa postać nie jest w naszym kraju zbyt popularna. Ciężko się jednak dziwić. Mówimy bowiem o władcy z odległego Mali – i to rządzącego w XIV wieku!
Z drugiej jednak strony był to człowiek tak niezwykły, że aż ciężko uwierzyć w dość słabą rozpoznawalność sylwetki malijskiego monarchy. Mansa Musa bowiem oprócz podbojów i rozszerzania swojego imperium był także mecenasem sztuki, nauki i kultury. A wszystko to zawdzięczał gigantycznym zasobom złota produkowanego w jego kraju. Szacuje się, że król posiadał on połowę kruszcu obecnego w owym czasie w całej Afryce!
Wartość majątku Mansy Musy ocenia się na blisko 500 miliardów dolarów, jednak są to rachunki bardzo przybliżone. Wobec tego choć jego pierwszeństwo w rankingu historycznego bogactwa należy traktować dość poważnie, to lepiej nie przywiązywać się do konkretnych liczb i wartości.
Te zresztą są zmienne, o czym świadczy historia pielgrzymki muzułmańskiego władcy do Mekki. Gdy w roku 1324 ruszał do religijnej stolicy islamu, który wyznawał, nie należał do osób dobrze znanych w świecie śródziemnomorskim, o chrześcijańskiej Europie nie wspominając. Gdy wracał – był człowiekiem rozpoznawalnym. Problem w tym, że gigantyczna hojność nieziemsko bogatego władcy spowodowała inflacyjne problemy na terenach, które odwiedził! Słowem: nagły przyrost ilości złoto spowodował spadek wartości kruszcu. Sam władca zaś po drodze… wydał wszystko, co ze sobą zabrał. Nie stanowiło to jednak problemu, gdyż w kraju czekały na niego gigantyczne zapasy złota.
O bogactwie władcy świadczy też fakt, że na legendarną wyprawę Mansa Musa zabrał ze sobą – wedle różnych źródeł – od kilkunastu do nawet 70 tys. osób., a więc (przyjmując tę drugą wartość) mniej więcej tyle, ile żyje w Suwałkach, Inowrocławiu lub Piotrkowie Trybunalskim! Niestety mimo zapasów jedzenia i wody gigantyczna część uczestników karawany zmarła.
Władca natomiast wrócił do ojczyzny z wybitnymi przedstawicielami epoki, którzy chętnie przystawali na propozycję współpracy z majętnym człowiekiem. Ponadto do Timbuktu, miasta jak na owe czasy gigantycznego, ściągali artyści i uczeni, przyczyniając się do rozwoju ośrodka. Rozwojowi edukacji i sztuki sprzyjał także sam władca.
Niestety po jego śmierci malijskie imperium podzieliło się na mniejsze części i dawny blask odszedł w niepamięć.