Co by było gdyby węgierska rewolucja ’56 zakończyła się sukcesem?

0
693
Flaga Węgier
Fot.: Thaler Tamas, CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons

Węgierska rewolucja stanowi jedną z najczarniejszych kart w dziejach tego kraju. Na skutek interwencji oddziałów sowieckich, w wyniku której stłumiono owo narodowe powstanie bratanków, ojczyznę Franciszka Liszta opuściło około 200 tysięcy młodych i najlepiej wykształconych ludzi, a śmierć poniosło 2500 powstańców, zaś 20 tysięcy osób internowano. Czy można było temu zapobiec? Czy historia mogła potoczyć się inaczej? Przybliżmy najważniejsze wydarzenia z przełomu października i listopada roku 1956 oraz spróbujmy nakreślić alternatywną wizję węgierskiego powstania narodowego.

Przyczyny powstania węgierskiego

Węgrzy – nazywani ostatnimi sojusznikami Hitlera – nie doświadczyli ogromu cierpień, zniszczeń i krzywd, z jakimi mierzyć musiały się podbite przez Niemców europejskie narody. Dość powiedzieć, że jeszcze na początku 1944 roku terytorium węgierskie było ostatnim w miarę bezpiecznym schronieniem dla Żydów w Europie Środkowo-Wschodniej, choć niestety później – w wyniku zmiany władzy i przejęcia jej przez miejscowych nazistów – sytuacja uległa diametralnej zmianie na gorsze i także Żydzi z tego kraju padli ofiarą ludobójstwa. Następnie przejęcie władzy przez wiernych Moskwie komunistów oraz polityka terroru i prześladowań prowadzona przez sekretarza generalnego Węgierskiej Partii Pracujących – Mátyása Rákosiego – pogłębiła szok spowodowany ostatnimi miesiącami wojny. W okresie stalinizmu (jak zwykło nazywać się w krajach bloku wschodniego rządy miejscowych dygnitarzy podległych Józefowi Stalinowi w latach 1945-1953) więzienia były przepełnione domniemanymi i faktycznymi przeciwnikami politycznymi, a ich liczba przewyższała chociażby liczbę więźniów w Polsce, w której działało przecież zbrojne podziemie antykomunistyczne, a populacja niemal trzykrotnie przewyższała węgierską.

I gdy dodamy do tego złą sytuację gospodarczą kraju, niekorzystne warunki bytowe, a także dojrzewająca w Węgrach chęć zmian i pragnienie wolności, zryw niepodległościowy z przełomu października i listopada 1956 roku jawi się jako nieunikniony. Należy również pamiętać, iż Madziarzy – w przeciwieństwie do Polaków – niepodległość odzyskali już w 1867 roku, a względną suwerenność zachowali aż do niemieckiej interwencji w 1944 roku (poza niestabilnym i krótkim okresem istnienia Węgierskiej Republiki Rad). Te prawie 80 lat wolności ugruntowały tożsamość narodową Węgrów, przywiązanie do niezależności, a także do tradycji – zgoła odmiennych niż te, które „oferował” bolszewicki socjalizm.

Czy węgierski zryw miał szanse odnieść sukces?

W dywagacjach nad alternatywną historią rewolucji węgierskiej z 1956 roku nie będziemy rozprawiać nad jej zbrojną odsłoną – tzn. nie skupimy się na możliwości zwycięstwa Węgrów poprzez czyn zbrojny. Dysproporcja sił była bowiem tak olbrzymia, że wojsko węgierskie nie miałoby absolutnie żadnych szans w starciu z oddziałami sowieckimi. Tym bardziej nie mają sensu rozważania nad pomyślnym powodzeniem budapesztańskich walk, gdyby cywile byli lepiej dozbrojeni lub dowodzeni. Zamiast tego skupimy się na aspekcie międzynarodowym towarzyszącym antykomunistycznej rewolucji węgierskiej i walce tego narodu o wyzwolenie spod sowieckich wpływów.

Rozwiązania problemu w tamtym okresie jawiły się dwa. Bardziej prawdopodobne i do pewnego stopnia akceptowane przez Moskwę to podążenie Budapesztu „polską drogą”, czyli tolerowanie na Kremlu reformatorskiego skrzydła w ramach Węgierskiej Partii Pracujących oraz kurs i przebieg zmian podobny do znanego z PRL-u.

Bardzo ważną rolę w omawianych wydarzeniach odegrał Anastas Mikojan – człowiek należący wówczas do ścisłego kierownictwa sowieckiej partii komunistycznej oraz uznany w tych kręgach autorytet od spraw węgierskich. Jako jedyny na naradzie Prezydium KPZR z 23 października, podczas której debatowano nad zaistniałą w Budapeszcie sytuacją, opowiedział się przeciwko użyciu siły, a także optował za przywróceniem do życia politycznego Imre Nagya (pozbawionego partyjnych i państwowych funkcji w 1955 roku).

Prezydium nie skorzystało jednak z propozycji Mikojana i skierowało żołnierzy (m.in. Korpusu Specjalnego stacjonującego około 50 km od Budapesztu) do ogarniętej kontrrewolucją stolicy Madziarów. Jednakże Chruszczow zgodził się, iż należy wydobyć z politycznego niebytu Nagya – lecz nie powierzając mu na razie żadnej roli. Nazajutrz wysłano do Budapesztu wspomnianego Mikojana oraz Michaiła Susłowa z misją kontrolną. Gdy w końcu przybyli, Imre Nagy był już premierem, a w kierownictwie WPP zaszły istotne zmiany.

Idea madziaryzacji, czyli naddunajska forma finlandyzacji z elementami kontroli państwa przez ZSRR

Od 24 do 28 października fala manifestacji wcale nie zmalała. Przeciwnie – zaczęła rozlewać się po całym kraju. Zaniepokojeni w Moskwie członkowie Prezydium KPZR na czele z Nikitą Chruszczowem po raz kolejny zebrali się w celu omówienia sytuacji na Węgrzech. Podczas pierwszej narady sekretarz generalny sondował dwa rozwiązania: pierwsze – Imre Nagy zdoła ustabilizować napiętą sytuację nad Dunajem lub nie – i opowie się przeciwko ZSRR żądając zaprzestania walk i wycofania sowieckich oddziałów, realizując w ten sposób drugie rozwiązanie. Chruszczow wierzył, że ten ostatni scenariusz się nie ziści i ciągle jeszcze pokładał nadzieję w nowym węgierskim premierze.

Wobec tego wsparto jego działania i usunięto z szeregów partii działaczy kojarzonych z represjami z czasów stalinowskich (m.in. Ernő Gerő – sekretarza WPP).

W tym momencie należy rozważyć czy nowe partyjne kierownictwo oraz premier Nagy byli w stanie opanować zaistniałą w kraju rewolucję. Społeczeństwo węgierskie bacznie śledziło wydarzenia w Polsce takie jak poznański czerwiec czy przejęcie władzy przez Władysława Gomułkę i domagano się takich samych zmian. Rzeczywisty rozwój wydarzeń był jednak z goła odmienny bowiem manifestujący, zachęceni rozmiarami społecznej mobilizacji oraz ustąpieniem siejących terror dygnitarzy, domagali się znacznie więcej – pełnej suwerenności. Gdyby jednak Nagy podjął inną decyzję, czyli postępował zgodnie z wolą Moskwy i nie obrał wolnościowego kierunku, ani nie uczynił gestów wobec walczących Węgrów, które jeszcze bardziej rozbudzały sen o wolności, być może Madziarzy wygraliby znacznie więcej niż Polacy w październiku 1956 roku, a przede wszystkim nie byłoby to pyrrusowe zwycięstwo.

Sytuacja nad Dunajem była bowiem o wiele poważniejsza niż nad Wisłą. Na ulicach Budapesztu doszło przecież do walk z użyciem siły, część węgierskiego wojska przeszła na stronę protestujących, a strajki i manifestacje objęły cały kraj. Doskonale wiedział o tym Chruszczow i członkowie wspominanego już Prezydium. W tej sytuacji Nagy – stabilizując sytuację w kraju oraz wykorzystując nowy rozdział w polityce ZSRR (której twarzą był Chruszczow) jakim było zerwanie ze stalinowską przeszłością oraz budowa światowego komunizmu pokojowymi środkami – mógł podjąć próbę częściowego uniezależnienia się od atomowego mocarstwa.

W tej sytuacji istniałby choć cień szansy, że Węgry stałyby się drugą Finlandią w rozumieniu stosunków z Moskwą – choć zapewne w lokalnej, naddunajskiej odmianie owej specyficznej podległości. Nadal pozostawałyby częścią bloku wschodniego i Układu Warszawskiego jednakże w przeciwieństwie np. do Polski na ich terytorium nie stacjonowaliby sowieccy żołnierze oraz – podobnie jak wspomniana Finlandia – Węgry uzyskałyby zgodę na cichy alians z zachodnioeuropejską gospodarką, co przy graniczeniu z Austrią (należącą do wolnego świata) byłoby stosunkowo proste, a także możliwość budowaniu własnej wizji komunizmu, jak robił to ich drugi sąsiad – Jugosławia (choć tu Kreml nie wyrażał zgody). Wobec tego obok pojęcia finlandyzacji historycy wyróżnialiby jeszcze madziaryzację – uzyskanie przez socjalistyczne państwo swobód gospodarczych oraz pewnej niezależności od ZSRR w sprawach wewnętrznych, przy jednoczesnym realizowaniu zgodnej z interesem Moskwy polityki zagranicznej. W takiej sytuacji być może praska wiosna nie zakończyłaby się interwencją wojsk Układu Warszawskiego, a madziaryzacją kolejnego państwa – Czechosłowacji.

Wolny świat a węgierskie powstanie narodowe

Organizacja Narodów Zjednoczonych bardzo długo, bo aż do końca 1962 roku, zajmowała się wydarzeniami węgierskimi. Liczne rezolucje czy dyskusje na forum nie miały już jednak żadnego sensu, bowiem Zachód zapomniał o Węgrach, gdy ci go najbardziej potrzebowali. Dlaczego?

Po pierwsze ani Amerykanie, ani tym bardziej Francuzi i Anglicy, nie mieli żadnych możliwości wywarcia wpływu na ZSRR. Węgry pozostawały w radzieckiej strefie wpływów, a poza tym prezydent USA Dwight Eisenhower – także pod wpływem ówczesnego Sekretarza Stanu w Białym Domu Johna F. Dullesa – nie był skory do konfliktu z Chruszczowem. Poza tym Anglia i Francja wespół z Izraelem szykowała się do zajęcia Kanału Sueskiego, co zwróciło oczy amerykańskiego mocarstwa na Morze Śródziemnomorskie, a nie na Europę Środkową.

I właśnie dlatego alternatywna wizja węgierskiej rewolucji z 1956 roku zakończona wyrwaniem się z moskiewskiego uścisku pozostaje tylko historical fiction. Gdyby nawet udało się odwieść ZSRR od bezpośredniej ingerencji w wewnętrzne sprawy Węgrów i uczynienie z tego państwa np. drugiej Austrii (państwa neutralnego, któremu zakazano członkostwa w NATO), pozostaje pytanie, co Moskwa uzyskałaby w zamian? Odpowiedź jest brutalna i brzmi: absolutnie nic, gdyż Zachód nie miał Związkowi Sowieckiemu nic atrakcyjnego do zaoferowania w zamian.

Michał Wolny

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj