Papież-Polak zapadł w pamięci świata jako człowiek pogodny i zabiegający o rozumiany po katolicku globalny pokój. Wielu widzi w nim także rzymskiego biskupa innego niż wszyscy.
Oczywiście nie jest prawdą, że Karol Wojtyła był pierwszym papieżem z poczuciem humoru, jednak jego sportowe zamiłowanie z pewnością należało do niezwykłych cech osób zasiadających na Stolicy Piotrowej. Zapewne o jego związkach z wysiłkiem fizycznym – chociażby górskich wycieczkach już w trakcie pontyfikatu – można by opowiadać godzinami, ale jego stosunek do aktywności doskonale, a zarazem krótko oddaje historia z… basenem w papieskiej letniej rezydencji w Castel Gandolfo.
Gdy bowiem około roku po wyborze na papieża Jan Paweł II nakazał wybudowanie tam basenu, spotkał się z niezrozumieniem ze strony watykańskich urzędników. Na ich zastrzeżenia odpowiedzieć miał, że musi dbać o formę, gdyż konklawe (a więc wybór następcy w sytuacji śmierci papieża) jest… droższe niż basen.
Nasz rodak, zapalony narciarz i górski turysta, stał się także pierwszym papieżem, który jako kibic obejrzał z trybun mecz piłkarski. Nic jednak dziwnego, skoro był również wielkim fanem futbolu. Ojciec Święty miał okazję obserwować zmagania reprezentacji Włoch z drużyną „reszty świata”. Gole na oczach papieża niestety nie padły, choć Jan Paweł II dał graczom dodatkowy czas na pokonanie bramkarzy – wbrew pierwotnym planom pozostał na stadionie do końca drugiej, a nie tylko pierwszej połowy. Przed spotkaniem święty z Wadowic odprawił dla zawodników Mszę, a w kazaniu wzywał do rachunku sumienia m.in. ze sprzeniewierzania się ideałom sportowym.