Kosztowna korekta polskiej granicy. Przez towarzyszy z PZPR straciliśmy miliardy dolarów!

3
777
Znaczek PZPR, korekta granic (mapa), Józef Stalin. Fot.:Pesell, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons + Wikipedysta:Qqerim, English version by Waerloeg, moved from en wiki to Commons by Piotrus, CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons + Domena Publiczna

Wbrew powszechnemu mniemaniu Polska nie ma dziś identycznych granic jak w roku 1945. I o ile kosmetyczne korekty są sprawą oczywistą i dokonywały się po roku 1945 wielokrotnie, o tyle jedna zmiana zasługuje na osobne omówienie. Chodzi o polsko-sowiecką wymianę terenów z roku 1951, którą celniej byłoby nazywać rabunkiem dokonanym za zgodą komunistycznych władz i z polecenia Moskwy.

Wraz z zakończeniem II wojny światowej zwycięskie mocarstwa zdecydowały o dokonaniu gigantycznych zmian polskiej granicy. Kraj de facto po wielu wiekach (z przerwą na niebyt w czasach zaborów) przeniesiono o kilkaset kilometrów na zachód.

Abstrahując od poważnych zmian cywilizacyjnych, kulturowych oraz politycznych związanych z utratą polskiego dziedzictwa na wschodzie oraz powrotem na ziemie będące polskimi w średniowieczu, należy zauważyć, że przed Polską (wówczas w komunistycznym wydaniu) pojawiły się nowe wyzwania. Jednym z nich było porozumienie się z sąsiadami tak, aby decyzje wielkich mocarstw pozbawić charakteru absurdalności. W tym też celu kilkukrotnie korygowano granice, aby mieszkańcy mogli normalnie żyć i np. mieć drogi do swoich pól w pobliżu słupów wyznaczających koniec polskiej władzy.

I o ile zmiany granic z Niemcami (w praktyce: z sowiecką strefą okupacyjną, a potem NRD, gdyż z RFN po zjednoczeniu Niemiec nie było już potrzeby niczego poprawiać) i Czechosłowacją (oraz Słowacją – po aksamitnym rozwodzie doszło bowiem do jednej korekty naszej granicy południowej) miały charakter racjonalizatorski, o tyle granica wschodnia – a więc przez większość czasu po roku 1945: granica z ZSRR – została zmieniona z powodów politycznych i ekonomicznych.

Mowa tu oczywiście o największej i najgłośniejszej „korekcie” z 15 lutego roku 1951. Wcześniej i później dochodziło bowiem do zmian, ale żadna z nich nie może równać się z oddaniem przez towarzyszy z PZPR wartego miliardy dolarów „kolana Bugu”.

Przez nieco ponad 5 lat po roku 1945 Polska sięgała kilkanaście kilometrów dalej na południowy wschód od Zamościa i na wschód od Tomaszowa Lubelskiego. Granica przebiegała tam wówczas na Bugu, a po polskiej stronie znajdowały się takie miejscowości jak Bełz, Krystynopol, Uhnów, Waręż, Chorobrów i Żwirka – lewobrzeżna część Sokala. Wszystkie one, wraz z linią kolejową z Rawy Ruskiej do Krystynopola, oddaliśmy w roku 1951 Związkowi Sowieckiemu. W zamian Polska otrzymała od swojego potężnego wschodniego sąsiada takie miejscowości jak Ustrzyki Dolne, Lutowiska, Czarna, Krośnienko, Bandrów Narodowy, Liskowate i Bystre.

Formalnie to Warszawa występowała do Moskwy z prośbą o poprawienie granicy. Władze Polski Ludowej argumentowały swoją sugestię chęcią pozyskania wschodniego dorzecza górnego Sanu, aby mieć możliwość skonstruowania zapory chroniącej przed powodziami w stylu tej z roku 1934. Tyle teoria. W praktyce było bowiem jasne od początku, że zupełnie niesamodzielna politycznie komunistyczna „elita” Polski Ludowej wykonuje polecenia Kremla. I nie o zbiornik przeciwpowodziowy tu chodziło, bo akurat ową sensową inwestycję można było zrealizować na nieco innych odcinkach rzeki. Skąd więc ta zamiana?

Dziwnym trafem korekta zbiegła się czasowo, ale przede wszystkim terytorialnie, z odkryciem dokonanym na ziemiach oddanych w roku 1951 Sowietom przez polskich geologów. Natrafili oni na bogate złoża węgla kamiennego znajdujące się pod ziemią przekazaną Moskwie.

Nikt nie mógł mieć wątpliwości – korekta granic była najzwyklejszą grabieżą. Zamiana nie miała bowiem na celu ani dostosowania terenów Polski i sowieckiej Ukrainy do struktury etnicznej, ani ułatwienia komukolwiek życia, zaś mowa o zaporze była mydleniem oczu. Chodziło o „czarne złoto”, które Stalin jedną decyzją zabrał Polsce, a dał… sobie, zyskując przy okazji połączenie kolejowe między miastami po wschodniej stronie granicy (dzięki czemu tamtejsza kolej nie musiała jeździć objazdami lub – czysto teoretycznie – płacić Polsce za tranzyt). Słowem: czysty zysk dla ZSRR i czysta strata dla Polski. Na taką zmianę zgodzili się polskojęzyczni komuniści zainstalowani w Warszawie przez Stalina. Widać więc wyraźnie, że kolejny raz opłaciła mu się inwestycja w „czerwoną” klasę polityczną sprawującą z jego nadania rządy nad Polską i Polakami.

Ile dokładnie na transakcji ze Stalinem straciła Polska? Tuż po przekazaniu owych terenów Związkowi Sowieckiemu Moskwa rozpoczęła tam inwestycje w przemysł wydobywczy. Rychło osiągnęło ono poziom kilkunastu milionów ton węgla rocznie. O jakich kwotach mówimy? Ciężko podać precyzyjne wartości. Wszak zarówno kurs dolara, złotówki jak i cena węgla uległy od lat 50. dużym zmianom. Możemy jednak szacować, że na transakcji Polska traciła każdego roku od 1,5 do 2 miliardów dolarów po dzisiejszym kursie! W ciągu kilku dekad owa kwota sięga więc dziesiątek miliardów dolarów, czyli setek miliardów złotych.

Jakby jednak gigantycznej grabieży było mało, zmiana granic nastąpiła praktycznie z dnia na dzień. Ludzie mieszkający na tych terenach zostali zaskoczeni oraz… przymusowo przesiedleni. Krzywdy polegającej na wyrzuceniu z własnego domu nie sposób wycenić. Należy ją jednak dodać do kwoty setek miliardów złotych, jakie Związek Sowiecki ukradł Polsce za zgodą towarzyszy z PZPR.

Michał Wałach

3 KOMENTARZE

  1. Wiem o tej zmianie granic w 1951 r. z atlasu historycznego ale nie zdawałem sobie sprawy z jej konsekwencji ekonomicznych.

  2. Ciężko to się czyta. Nikt komuny nigdy nie rozliczył. Na pocieszenie można powiedzieć że węgiel się skończył i pozostały zdewastowane tereny a my zyskaliśmy jeden z najpiękniejszych rejonów Europy gdzie rozwija się turystyka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj