Niewątpliwie Mariana Dąbrowskiego można uznać za twórcę prawdziwej medialnej potęgi, jaką w II Rzeczpospolitej był „Ilustrowany Kuryer Codzienny”. Założyciel, a zarazem właściciel tego ogromnego koncernu, był personą znaną i popularną nie tylko w Krakowie, ale i w całym kraju. Poznajmy bliżej przedwojennego milionera i jego dzieło życia.
Wszystko zaczęło się pod koniec 1910 roku. Marian Dąbrowski, wyzbywając się wszystkich oszczędności, ze dwojoną energią przystąpił do organizowania „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”, który w niespełna dwa lata osiągnął nakład 40 tysięcy. Nie był to sukces chwilowy, ani tym bardziej przypadkowy. Jeszcze przed zakończeniem Wielkiej Wojny drukowano bez mała 130 tysięcy egzemplarzy, a kolportaż docierał do polskich domów we wszystkich trzech zaborach.
Lata dwudzieste i trzydzieste to okres największej prosperity koncernu, który rozrósł się do niebotycznych rozmiarów – niespotykanych dotąd w tej części Europy. Dzienny nakład sięgał 180 tysięcy, liczba terenowych oddziałów redakcji wynosiła 11 (w Warszawie, Lwowie, Łodzi, Katowicach, a nawet w Zakopanem), wydawano szereg samodzielnych dodatków (łącznie aż 11) oraz 5 tygodników, które swą popularnością niemalże dorównywały „Kuryerowi”. Tak było np. z sensacyjnym „Tajnym Detektywem”, który przyciągał „śmiałością” publikacji (można było w nim znaleźć np. drastyczne zdjęcia ofiar zbrodni kryminalnych czy roznegliżowanych kobiet) oraz wartkimi opisami policyjnych obław i pościgów za najgroźniejszymi przestępcami. W II RP „ikac” był niewątpliwym liderem na krajowym rynku wydawniczym.
W czym tkwił zatem sukces?
Niewątpliwie w tym, co najważniejsze w dziennikarstwie, czyli w rzetelnej informacji. Dąbrowski dbał o to, by docierała ona jak najszybciej do odbiorców. W tym celu zatrudniał licznych korespondentów krajowych, ale i zagranicznych, którzy zdawali relacje drogą telefoniczną. Dużą wagę przywiązywano również do kolportażu. Odbywał się on za pośrednictwem kolei, dzięki czemu „Kuryer” mógł trafić do każdego zakątka Polski. Wszystko działało perfekcyjnie, bowiem gazeta docierała do rąk czytelników jeszcze przed poranną kawą. Aby ten stan nie uległ zmianie, Dąbrowski miał ponoć sam ustalać rozkłady pociągów. Jednakże o sukcesie „ikaca” zadecydowało coś jeszcze – marketingowe podejście jego właściciela. Ówcześni nazywali go „rekinem finansjery” i w określeniu tym nie ma za grosz sarkazmu. Prasowy magnat doskonale bowiem wiedział jak ważna jest odpowiednia reklama oraz… zwalczanie konkurencji.
Mówiąc o „ikacowskim” PR należy wspomnieć, iż Dąbrowski sponsorował liczne imprezy sportowe, jak np. wyścig kolarski na trasie Kraków-Katowice-Kraków, a także wydarzenia kulturalne, jednocześnie bardzo mocno je nagłaśniając. Opinia publiczna miała od razu wiedzieć kto jest ich fundatorem.
Natomiast drugie oblicze „rekina finansjery” to monopolizowanie rynku wydawniczego. Dąbrowski najzwyczajniej wykupywał konkurencję, której nakład i tak malał z każdym miesiącem. Taki los spotkał np. w roku 1927 „Nową Reformę”.
O ogromnym sukcesie pisma zadecydował również jego charakter. Było ono bowiem dla każdego – czytały go zarówno gospodynie, jak i przedstawiciele inteligencji. Szeroki przekrój tematyczny sprawiał, że „ikac” przyciągał swoją różnorodnością nawet najbardziej wymagających czytelników.
Pomniki Dąbrowskiego
Marian Dąbrowski znaczną część życia spędził w królewskim Krakowie, który szczególnie umiłował. To właśnie w tym mieście powstał i do 3 września 1939 roku był wydawany „Kuryer”. Nie powinno zatem dziwić, że Dąbrowskiemu zależało na rozwoju – również kulturalnym – miasta. Jako mecenas i orędownik sztuki zdołał w 1918 roku namówić właścicieli pewnego prezentującego dość niski poziom artystyczny lokalu usytuowanego w kamienicy na rogu ulicy Karmelickiej i Krupniczej – Władysława Lubelskiego i Józefa Króla -do przebranżowienia się i założenia prawdziwego teatru. Dzięki temu powstał i działa do
dziś teatr „Bagatela”.
Dąbrowski miał również spory udział w budowie nowego gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie. Na ten cel przeznaczył anonimowo, choć tak, aby wszyscy wiedzieli, dwa miliony złotych (uwzględniając współczesny przelicznik). Była to suma niebotyczna, która znacząco przyczyniła się do finalizacji przedsięwzięcia. Sfinansował ponadto badania Kopca Krakusa, liczne szkoły i budynki użyteczności publicznej. Pozostając jeszcze na chwilę w Krakowie nie sposób nie wspomnieć o Pałacu Prasy przy ulicy Wielopole 1, do którego w 1928 roku przeniosła się redakcja „ikaca”. Dąbrowski miał w zwyczaju zapraszać do niego licznych gości. Obowiązkowym punktem zwiedzania był taras widokowy zlokalizowany na dachu budynku. Rozpościera się z niego panorama na dawną stolicę Polski, która urzekała każdego odwiedzającego, np. śpiewaka Jana Kiepurę, z którym Dąbrowski żył w serdecznej przyjaźni. To właśnie na budynku Pałacu Prasy znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona założycielowi i właścicielowi „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”.
Przenosząc się na południe Polski, do jej zimowej stolicy, warto wspomnieć, że dobrze znanej „zakopianki” wcale by nie było, gdyby nie zakrojona akcja Dąbrowskiego i artykuły publikowane w „ikacu” postulujące budowę szosy. Początkowo przeciwne pomysłowi władze ostatecznie skapitulowały i przystąpiły do prac. Nie inaczej było w przypadku kolejki górskiej na Kasprowy Wierch. Gdy ogłoszono realizację pomysłu Aleksandra Bobkowskiego ponad 100 organizacji i instytucji zaprotestowało przeciwko rozpoczęciu budowy. Również zdecydowana większość przedstawicieli rynku prasowego nie szczędziła krytyki, podnosząc zarzut zbyt dużej ingerencji w dziewiczą przyrodę Tatr. Jedynie „Ilustrowany Kuryer” od samego początku bronił tej inwestycji podkreślając liczne korzyści, jakie przyniesie. Dąbrowski w swych działaniach był nieustępliwy i przy wykorzystaniu swych koneksji w sferach rządowych sprawił, że przedsięwzięcie ostatecznie zrealizowano. Co ciekawe, zarówno Bobkowski jak i Dąbrowski za wkład w rozwój Podhala zostali honorowymi członkami Związku Górali.
Wojna
Gdy stosunki polsko-niemieckie z każdym miesiącem roku 1939 pogarszały się, a w powietrzu wisiała wojna, rząd rozpoczął akcję propagandową, którą na swych łamach poparł „ikac”. Z perspektywy czasu wydaje się to rozsądne posunięcie, gdyż kres niepodległego bytu państwa polskiego oznaczał również koniec dla Dąbrowskiego i jego koncernu.
Na chwilę przed wrześniową katastrofą bohater naszego tekstu udał się do Nicei najprawdopodobniej w celach wypoczynkowych. Do Polski nigdy nie wrócił. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, w których pomimo licznych prób nie odniósł już zawodowego sukcesu. Zmarł w 1958 roku wiodąc skromne życie. Również rychły koniec spotkał jego dzieło życia. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” w końcu października 1939 roku Niemcy przekształcili w „Krakauer Zeitung”, a gazecie nadano kolaboracyjny charakter. Po wojnie, gdy władzę przejęli komuniści, o „ikacu” niewolno było mówić. „Czerwoni” próbowali wymazać z pamięci czytelników ten barwny przedwojenny tytuł, który Polakom kojarzył się przede wszystkim z wolnością pogrzebaną w gruzach września 1939 roku.
Michał Wolny