W ostatnich latach zjawiskiem niemalże modnym stało się nazywanie papieży Piusa XI oraz Piusa XII sojusznikami Hitlera. O skrajniej niesprawiedliwości, a wręcz podłości tego typu opinii wie każdy, kto choć pobieżnie zna wydarzenia z lat 30. i 40. XX wieku oraz czytał jakikolwiek kościelny dokument poświęcony problematyce. Jako najistotniejsza w tej materii jawi się encyklika Mit brennender Sorge będąca otwartą krytyką niemieckiego narodowego socjalizmu, którą odczytano na terenie całej III Rzeszy.
Pius XI i dwudziestolecie międzywojenne
Autorem encykliki, której tytuł można przetłumaczyć na język polski jako „Z palącą troską”, był Pius XI. Ów biskup Rzymu znany jest w naszym kraju przede wszystkim jako nuncjusz apostolski będący jednym z dwóch dyplomatów (wraz z reprezentantem Turcji), którzy nie opuścili Warszawy w obliczu zbliżających się do stolicy wojsk bolszewickich. Na Tron Piotrowy kardynał Ambrogio Damiano Achille Ratti został wybrany przez konklawe na początku roku 1922. Zastąpił tym samym zmarłego w styczniu tego roku papieża Benedykta XV, który został zapamiętany jako wielki orędownik pokoju w czasach Wielkiej Wojny.
Pontyfikat Piusa XI przypadł na bardzo trudne czasy. Wszak zaledwie po kilku miesiącach pełnienia przez niego papieskiej posługi we Włoszech doszło do radykalnych przemian politycznych – faszystowskie rządy totalitarne zaczęli budować zwolennicy Benita Mussoliniego. Tymczasem cały czas kwestia relacji na linii Włochy-Stolica Apostolska pozostawała otwarta. Istniejący jeszcze od XIX wieku problem Państwa Watykańskiego uregulowano właśnie za pontyfikatu Piusa XI, a wkład w negocjacje z władzami faszystowskich Włoch miał m.in. biskup Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli będący od roku 1939 papieżem jako Pius XII.
Mimo zawarcia porozumienia między Watykanem a Rzymem papież już w latach 30. XX wieku zrozumiał, że rodzący się (także w kręgach katolickich i klerykalnych) entuzjazm dla faszyzmu nie stanowi właściwej drogi. To właśnie dlatego ideologia Mussoliniego została potępiona encykliką Non abbiamo bisogno z roku 1931. Papież krytykował faszyzm, kult państwa oraz przesadny wpływ administracji na wychowanie dzieci i młodzieży.
Mimo negatywnej refleksji na temat włoskiego faszyzmu papież zgodził się jednak na podpisanie konkordatu Stolicy Apostolskiej i Niemiec rządzonych już wówczas przez nazistów. Należy jednak być sprawiedliwym w ocenie tego wydarzenia. Po pierwsze nikt w roku 1933 nie mógł przewidzieć do czego dojdzie w kolejnych latach. Po drugie zaś papież obawiał się, że rezygnacja z negocjacji doprowadzi do pogorszenia sytuacji katolików w państwie niemieckim.
Pierwsza tak ostra krytyka hitleryzmu
Z czasem jednak wszelkie złudzenia dotyczące natury rządów nazistów zaczęły być odrzucane, a papież Pius XI był jednym z pierwszych, którzy dostrzegli zagrożenie i ostrzegali przed nim społeczność międzynarodową. Co istotne, biskup Rzymu uczynił to zanim jeszcze wojska Hitlera weszły do Austrii i rozebrały Czechosłowację. Tymczasem liderzy zachodnich demokracji nawet wobec tych wydarzeń nie potrafili wyrazić realnego sprzeciwu.
Mimo obaw o sytuację wiernych żyjących na terytorium III Rzeszy papież w roku 1937 uznał, że najwyższy czas odnieść się do założeń ideologicznych i praktyki politycznej państwa rządzonego przez NSDAP. To właśnie w ten sposób doszło do napisania i publikacji Mit brennender Sorge – encykliki, a więc dokumentu papieskiego o najwyższej randze. Należy także pamiętać, że inicjatorem powstania encykliki oraz osobą zaangażowaną w tworzenie tekstu był kardynał Eugenio Pacelli, a więc późniejszy papież Pius XII niesłusznie oskarżany o sprzyjanie nazistom.
Co także godne podkreślenia, podpisanie konkordatu nie spowodowało, że naziści zaczęli szanować katolików i przestrzegać w swojej polityce zasad chrześcijańskich. Przeciwnie. Cały czas dążyli do swojego celu, który pozostawał w jaskrawej sprzeczności z Magisterium Kościoła. O ich wrogości wobec katolicyzmu wiedział zarówno papież Pius XI jak i inne osoby odpowiedzialne za przekazanie do Niemiec i odczytanie w parafiach Mit brennender Sorge. I to właśnie dlatego uczyniono to w warunkach iście konspiracyjnych, a wierni zostali niejako zaskoczeni. Wszystko po to, by przechytrzyć hitlerowskie władze i aby nazistowskie organy terroru nie zarekwirowały tekstu zamykając w ten sposób papieżowi usta. Kościołowi udało się odnieść sukces i krytyka hitlerowskiej ideologii wybrzmiała na terytorium całej III Rzeszy w Niedzielę Palmową roku 1937.
Katolickie ukazanie zła nazistowskiej ideologii
Lektura Mit brennender Sorge pokazuje głęboką znajomość problematyki oraz dokładne przemyślenie zagadnienia przez autora. Nie może to jednak dziwić nikogo znającego papieskie i – szerzej – kościelne dokumenty, które przez stulecia cechowały się klarownością przekazu. Ponadto Stolica Apostolska zdobywała informacje na temat sytuacji w III Rzeszy od żyjącego tam duchowieństwa, a więc niejako u naocznych świadków zmian zachodzących w Niemczech od roku 1933.
Dzięki temu Pius XI mógł z perspektywy katolickiej w sposób niezwykle precyzyjny obalać rozmaite nazistowskie postulaty praktycznie punkt po punkcie. Dotyczy to zarówno podejścia narodowych socjalistów do duchowości, spraw publicznych, wychowania młodzieży (w tym prawa rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi, katolickimi zasadami), pogańskiego ubóstwienia rasy oraz szeroko pojętej nienawiści będącej integralną częścią ideologii.
Papież w sposób stanowczy krytykował m.in. zyskujące popularność w III Rzeszy pogaństwo. Pisał bowiem: „Kto idąc za wierzeniami starogermańsko-przedchrześcijańskimi, na miejsce Boga osobowego stawia różne nieosobowe fatum, ten przeczy mądrości Bożej i Opatrzności, która sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią, i wszystko prowadzi ku dobremu. Taki człowiek nie może sobie rościć prawa, by go zaliczać do wierzących w Boga”.
Pius XI nie miał także wątpliwości, że próba stawiania na miejscu należnym Panu Bogu kogokolwiek lub czegokolwiek w żadnych okolicznościach nie może zyskać aprobaty. W Mit brennender Sorge czytamy: „Kto ponad skalę wartości ziemskie, rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga – Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze”.
Nie bez znaczenia jest także jednoznaczna papieska krytyka rasizmu stanowiącego kluczową część nazistowskiej ideologii. „Bóg dał swe przykazania jako najwyższy władca. Mają one znaczenie niezależnie od czasu i przestrzeni, kraju i rasy. Jak Boże słońce wszystko oświeca, tak też prawo Jego nie uznaje żadnych przywilejów i wyjątków. Rządzący i podwładni, ukoronowani i nie noszący korony, bogaci i ubodzy w ten sam sposób podlegają Jego słowu” – przypomniał Niemcom w roku 1937 papież. W innym miejscu pisał zaś, że „Kościół ustanowiony przez Zbawiciela jest jeden – ten sam dla wszystkich narodów. Pod jego kopułą, otaczającą jak firmament całą ziemię, jest miejsce i ziemia rodzinna dla wszystkich narodów i języków”. Papież tym samym odrzucił mającą protestanckie konotacje ideę tzw. kościoła narodowego.
Biskup Rzymu ponadto przypomniał i podkreślił rolę Starego Testamentu w Nauczaniu Kościoła. Tym samym obalił nazistowskie wizje „oczyszczenia” chrześcijaństwa z judaistycznego dziedzictwa oraz – poprzez przypomnienie o żydowskim pochodzeniu Jezusa Chrystusa – wziął wyznawców judaizmu w opiekę. Pius XI pisał bowiem: „W Jezusie Chrystusie, wcielonym Synu Bożym, ukazała się pełnia Objawienia Boskiego. Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców naszych przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Księgi Starego Testamentu są w pełni Słowem Bożym, ograniczoną częścią Jego Objawienia. Stosownie do stopniowego rozwoju Objawienia spoczywa na nich jeszcze ciemność czasu przygotowania na świetlany dzień odkupienia. Są one w pewnych szczegółach odbiciem ludzkiej niedoskonałości, słabości i grzechu, co jest nieuniknione w księgach historycznych i prawodawczych. Obok bardzo wielu rzeczy wzniosłych i szlachetnych opisują nam one także, jak naród wybrany, przechowujący Objawienie i obietnice Boskie, zwraca się ku rzeczom czysto ziemskim. Każdy jednak, kto nie jest zaślepiony przesądem lub namiętnością, widzi, że wśród występków powstałych przez ludzką słabość i opisanych w Biblii tym jaśniej świeci Boskie światło ekonomii zbawienia, odnoszące ostatecznie triumf nad wszelkim błędem i grzechem. Na takim, często ciemnym tle występuje w bardzo wyrazistej perspektywie zbawcza pedagogika Wieczności, która równocześnie wskazuje drogę, ostrzega, podnosi i uszczęśliwia. Tylko ślepota i pycha mogą zamknąć oczy na skarby zbawiennych nauk, jakie mieszczą się w Starym Testamencie. Kto chce wyrzucić z Kościoła i ze szkoły historię biblijną i mądre nauki Starego Testamentu, ten ciasnej i ograniczonej myśli ludzkiej każe być sędzią Planów Bożych względem historii świata, ten zaprzecza wierze w prawdziwego Chrystusa, takiego, jaki się pojawił w ciele i przyjął naturę ludzką w narodzie mającym go przybić do Krzyża. Dla takiego niezrozumiały jest dramat Syna Bożego, który zbrodni świętokradztwa swych oprawców przeciwstawia Boski Czyn swej Zbawczej Śmierci i tym samym sprawia, że Stary Testament znajduje spełnienie, swój kres i swoje wywyższenie w Nowym Testamencie”.
Kościół kontra totalitarne ideologie
Chociaż wszędzie – także w Kościele katolickim – można było znaleźć ludzi podejmujących fatalne życiowe decyzje i wiążących swoje losy z totalitarną ideologią narodowego socjalizmu, to jednoznaczne stanowisko Stolicy Apostolskiej powoduje, że nie sposób nazwać ochrzczonych zwolenników Hitlera inaczej jak tylko odszczepieńcami, zdrajcami Nauczania Kościoła. Ponadto od publikacji Mit brennender Sorge naziści nie mogli już udawać, że nie wiedzą o sprzeczności między hitleryzmem a katolicyzmem. Owe doktrynalne podejście Kościoła w połączeniu z osobistą ofiarą bardzo wielu duchownych przed oraz w trakcie II wojny światowej i niekiedy zakulisową, ale konsekwentnie antyhitlerowską postawą Watykanu powodują, że nazywanie Kościoła katolickiego sojusznikiem III Rzeszy nie odnajduje uzasadnienia historycznego i ma znamiona jedynie ideologicznej walki bez większej wartości poznawczej. Już same spojrzenie na lata 30. XX wieku dobitnie udowadnia, że Kościół zawsze sprzeciwiał się totalitarnym ideologiom – czy to faszyzmowi (encyklika Non abbiamo bisogno z 1931 roku), nazizmowi (Mit brennender Sorge z roku 1937) czy też komunizmowi (Divini Redemptoris z roku 1937). A to przecież tylko kilka przykładów dokumentów z okresu paru lat, zaś Nauczanie katolickie przez wieki w sposób jasny i klarowny przekazywało wiernym jak rozumieć funkcje państwa oraz kompetencje władzy oraz jakie postawy są godne, a jakie absolutnie niedopuszczalne.
Michał Wałach