Gdy zginął miał zaledwie 38 lat. Był więc osobą młodą, a jak na sędziego: bardzo młodą. W swoim życiu zdążył jednak wcielić w życie wyznawane przez siebie ideały. I za te ideały zginął, gdyż walcząc o sprawiedliwość wypowiedział wojnę brutalnej włoskiej mafii.
Rosario Livatino, bo o nim mowa, przyszedł na świat kilka lat po II wojnie światowej, w roku 1952. Gdy umierał w roku 1990 nadal istniał Związek Sowiecki. Nie dane było mu więc dożyć starości.
Żyłby pewnie do dziś, gdyby nie wierność ideałom. A to właśnie one nakazały pobożnemu młodzieńcowi walczyć z przestępczymi strukturami, które zatruwały życie społeczne Włoch.
Rosario Livatino już w wieku niespełna 23 lat ukończył z wyróżnieniem studia prawnicze w Palermo. I to właśnie ze sprawiedliwością związał swoją karierę zawodową. Był prokuratorem, a potem sędzią.
W swojej działalności wielokrotnie nadepnął bandytom na odcisk. W końcu zbrodniarze zemścili się i zamordowali młodego sędziego.
Co ciekawe, mógł korzystać z ochrony. Wszyscy wiedzieli bowiem, co mu grozi. Sędzia wolał jednak nie narażać na śmierć większej liczby osób: ochroniarzy.
Rosario Livatino w swojej pracy kierował się jednak nie tylko takimi wartościami jak praworządność i publiczny ład. Był on bowiem człowiekiem głęboko wierzącym, a zasady religii katolickiej stanowiły dla niego fundament. Fundament, który pchnął go do walki z przestępczym światem psującym od dekad wielu Włochów.
Rosario codziennie się modlił, a na swoim biurku miał Krzyż i Ewangelię. To właśnie one dawały mu siły do stawiania czoła wyzwaniom.
Mimo że bandyci zamordowali sędziego, to jednak on zwyciężył. Państwo włoskie z czasem zaczęło działać bardziej energicznie i odnosić sukcesy w walce z przestępczością zorganizowaną. Z kolei Rosario Livatino został w roku 2021 ogłoszony przez Kościół błogosławionym. Oznacza to, że został on postawiony katolikom za wzór do naśladowania.
Ponadto śmierć Rosario Livatino i spotkanie z jego rodzicami zainspirowały Jana Pawła II do wygłoszenia przemówienia, które rozwścieczyło włoską mafię. Papież z Polski przypomniał bowiem bandytom fakt oczywisty dla każdego katolika (a wielu gangsterów z Włoch zostało wychowywanych właśnie w takim duchu). Fakt, że za zbrodnie odpowiedzą przez Panem Bogiem.
Słowa Ojca Świętego wywarły duży wpływ na sycylijskie społeczeństwo, co przyspieszyło zmiany mentalne i strukturalne. Tym samym Rosario Livatino, choć zginął, bardzo mocno osłabił włoską mafię.
Michał Wałach