Najbardziej tajemniczy naród Europy. Krótka historia rodem z Pirenejów

0
435
Flaga Kraju Basków: Ikurriña. Fot.:No machine-readable author provided. Etxaburu assumed (based on copyright claims)., CC0, via Wikimedia Commons

Nie są spokrewnieni z żadnym narodem Starego Kontynentu, a o ich etnogenezie wiadomo niewiele. Mimo tego zachowali odrębność, choć praktycznie zawsze musieli o nią walczyć z silniejszymi i liczniejszymi sąsiadami. I chociaż od wieków nie posiadają własnego państwa, to własne tradycje kultywują wszędzie, gdzie się da – nawet w piłce nożnej. O kim mowa? O Baskach!

Tajemnicza prehistoria

Skąd się wzięli w Pirenejach? Nie wiadomo. Skąd przybyli? Nie wiadomo. Kiedy? Nie wiadomo.

Nie wiadomo to słowa najczęściej powtarzane przy rozważaniu najwcześniejszej historii Basków. Jedyne co mamy, to koncepcje, teorie i hipotezy oraz śladowe ilości konkretnej wiedzy.

Co więc wiemy? Z pewnością język baskijski nie należy do indoeuropejskiej rodziny językowej co oznacza, że Baskowie najpewniej nie są spokrewnieni ani z Germanami, ani Słowianami, ani Celtami. Najpewniej, bo język nie zawsze odpowiada ethnosowi. W tym przypadku najpewniej jednak ów związek istnieje. Wskazują na to bowiem także inne odmienności między Baskami a resztą Europy. Mowa chociażby o najwyższej na Starym Kontynencie częstotliwości występowania grupy krwi 0 oraz braku krwi B w baskijskiej wspólnocie. Znacznie wyższy jest także odsetek osób nieposiadających antygenu D (Rh-).

W praktyce taka wiedza pozwala nam jedynie powiedzieć, że Baskowie nie są Indoeuropejczykami. Kim więc są? Znów: nie wiadomo. Jedni łączą ich mowę z językami afroazjatyckimi, inni z rodziną języków kartwelskich (należy do niej m.in. gruziński i migrelski) wedle tej koncepcji Baskowie mogliby pochodzić np. z Kaukazu. Popularniejsze są jednak teorie łączące ich z ludnością praindoeuropejską: grupami etnicznymi zamieszkującymi Europę przed inwazją/migracją Indoeuropejczyków. Tym samym mogliby być potomkami przedstawicieli twórców tzw. kultury Starej Europy posługujących się językami z grupy tzw. przedindoeuropejskiego substratu językowego. Tym samym Baskowie mogliby być spokrewnieni z Etruskami. To jednak tylko przypuszczenia.

Baskowie na kartach historii

Z całą pewnością wiemy natomiast, że ów lud zamieszkiwał Pireneje już w czasach starożytnych. Najpierw obronili swoją niepodległość przed Celtami, potem Kartagińczykami, a następnie ulegli Rzymianom, ale dzięki swojej waleczności zachowali szeroki zakres swobód. Relacje z Imperium zapewniły im ponadto korzyści w postaci docierających na te ziemie nowinek technicznych dotyczących górnictwa i rolnictwa. Były to wszak ziemie bogate z rozmaite złoża mineralne.

Po upadku Rzymu Baskowie cieszyli się wolnością, ale w końcu nadszedł czas zmierzenia się z wyzwaniami wielkiej polityki rozgrywającej się w tworzącej się wówczas Europie. Zostali podbici przez Wizygotów, ale Germanie nie byli w stanie narzucić im pełnej podległości. Podobnie sytuacja wyglądała w czasach dominacji na Półwyspie Iberyjskim wyznawców islamu.

Dla Basków państwa Maurów były kolejnym, de facto jednym z wielu ciemiężców, z którym należało po prostu walczyć. I walczyli ze sporymi sukcesami. Niestety oprócz zagrożenia z południa pojawiło się także niebezpieczeństwo z północy: chrapkę z te bogate i rozwijające się ziemie mieli Frankowie. Baskowie musieli więc mierzyć się z dwoma wrogami. Taka walka oraz rywalizacja potęg na tym obszarze zaszkodziła rozwojowi Baskonii zwanej w lokalnym języku Euskadi.

Chcąc odrzucić zagrożenie bitni górale chwycili za broń. Wtedy też w starciu z nimi zginął frankoński margrabia Roland, który za sprawą „Pieśni o Rolandzie” stał się bohaterem znanym całej Europie. Tak! W rzeczywistości nie zginął on w boju z Saracenami, ale właśnie Baskami. Wtedy też rozpoczęły się procesy, które doprowadziły do utworzenia baskijskiego państwa: Królestwa Nawarry.

Wielkość i niepodległość

Owa monarchia brała czynny udział w odbijaniu Półwyspu Iberyjskiego z rąk muzułmanów. Dla kraju nastał pomyślny czas. Sukcesom militarnym towarzyszył bowiem rozwój gospodarczy wspierany m.in. za sprawą pielgrzymiego szlaku do grobu św. Jakuba Apostoła w Santiago de Compostela. W owym okresie Nawarra wiązała się także często uniami personalnymi z państwami hiszpańskimi.

Czas największej świetności to początek XI wieku i rządy Sancha Wielkiego, który stał się hegemonem iberyjskiego świata. Po jego śmierci władcami kilku tamtejszych państw zostali jego synowie. Niestety toczyli konflikty, co nie sprzyjało rozwojowi. Jednym z ostatnich świetnych władców niepodległej Nawarry był Alfons I Waleczny, który poświęcił życie walce z muzułmanami. Historycy dobrze oceniają także Garcię IV Odnowiciela, jednak Nawarra już nigdy nie została hegemonem w regionie.

Z tym czasem oraz wiekiem XII łączymy jednak pojawienie się kluczowych w baskijskiej świadomości narodowej praw zwanych fueros. Wiek XIII to natomiast wejście Baskonii we francuską strefę wpływów i kolejne walki z sąsiadami z północy.

Pod rządami sąsiadów

Baskonia w późnym średniowieczu była natomiast areną ścierania się wpływów Hiszpanii i Francji. W końcu w wieku XVI dwa silne państwa podzieliły między siebie ziemie Basków. Hiszpanie zajęli południe tolerując jednak odmienność tych ziem, zaś Francuzi zachowali wpływy na północy. Pod koniec XVI stulecia król Nawarry Henryk III Burbon został królem Francji jako Henryk IV. Rozpoczęła się unia personalna zakończona w roku 1620 wcieleniem Dolnej Nawarry do Francji.

Natomiast wraz z postępami typowej dla nowożytności centralizacji średniowieczne baskijskie wolności utożsamiane z lokalnymi prawami (fueros) znalazły się na celowniku zarówno Madrytu jak i Paryża. Francuzi do rozprawy z niezależnością Basków przystąpili szczególnie mocno w okresie rewolucji mającej, jak wiadomo, zbudować nowy porządek na wszystkich polach.

W Hiszpanii natomiast Baskowie na początku XIX wieku związali swoją sprawę z ruchem karlistowskim zabiegającym o ochronę praw do tronu Don Carlosa. Ów ruch rywalizował z liberalnym i centralistycznym stronnictwem popierającym władzę noworodka: Izabeli i jej matki-regentki. Dla Basków ważne było zarówno przywiązanie karlizmu do tradycyjnych wartości i katolicyzmu, jak i wynikające z tradycjonalizmu poszanowanie dla lokalnej autonomii. Niestety wojny karlistowskie nie dały sukcesu ich sprawie.

Baskijska idea narodowa

Wiek XIX to natomiast tworzenie się w całej Europie nowoczesnych narodów oraz nacjonalizmów. Nie inaczej było w Kraju Basków, gdzie na lidera i ojca nowoczesnej świadomości narodowej wyrósł Sabino Arana Goiri. Był on nie tylko twórcą PNV – Partii Nacjonalistycznej Basków – ale także autorem narodowego hymnu i flagi. Ugrupowanie polityczne zabiegało natomiast o interes Basków zarówno w chwiejącej się i nielegitymistycznej (niezgodnej z postulatami legitymizmu i karlizmu) liberalnej monarchii hiszpańskiej, jak i w skręcającej niekiedy (szczególnie w ostatnich miesiącach krótkiego istnienia) w lewą stronę Drugiej Republice. W czasach rządów Frontu Ludowego Baskowie otrzymali od Republiki autonomię. Nie cieszyli się nią jednak długo.

W roku 1936 wybuchła bowiem w Hiszpanii wojna domowa, która… podzieliła Basków. Wszak nie była to tylko wojna o poszanowanie praw regionów, ale także o wartości cywilizacyjne. Zbuntowani generałowie wypowiedzieli wszak posłuszeństwo rządowi z powodu utraty przez Madryt kontroli nad sytuacją, rozwojem ulicznego (często lewicowego) terroryzmu oraz coraz bardziej widocznym tendencją antyklerykalnym, a nawet komunizującym.

Naród na rozdrożu

Tym samym część Basków odpowiedziała się po stronie hiszpańskiej prawicy – tradycjonalistów i nacjonalistów – a karlistowscy requetés odegrali istotną rolę w walkach z Frontem Ludowym. Wielu synów tego narodu poszło jednak za (nieoczywistą, bardzo trudną i bolesną dla wielu) decyzją PNV o poparciu lewicowego i antyklerykalnego rządu, który był co prawda odległy pod względem ideowym, ale nadał Baskonii autonomię. Oddziały baskijskich nacjonalistów walczące w hiszpańskiej wojnie domowej różniły się jednak od formacji o skrajnie lewicowej genezie i w swoich szeregach miały nawet kapelanów. Nie zmienia to jednak faktu, że w owym konflikcie walczyły przeciwko własnym rodakom ramię w ramię z formacjami o często stalinowskiej proweniencji i dopuszczającymi się potwornych zbrodni na duchownych. Natomiast Basków popierających nacjonalistyczno-tradycjonalistyczną stronę w owej wojnie wierność tradycji zaprowadziła do militarnego sojuszu z ludźmi otrzymującymi wsparcie od faszystowskich Włoch i III Rzeszy.

Sytuacja niewielkiego narodu stała się więc tragiczna, a każdy wybór był obarczony zarówno wielkim ryzykiem jak i poważnymi wątpliwościami moralnymi, które dla ludzi wierzących (a takimi generalnie byli Baskowie) nie były obojętne. O tym, że w wojnie domowej nie ma dobrych wyborów, świadczy fakt, że włoskie i niemieckie lotnictwo (w tym Legion Condor) w roku 1937 zbombardowały Guernikę – baskijskie miasto o wielkim znaczeniu dla narodowej tradycji. Owe państwa były wówczas zarówno sojusznikami, jak i wrogami Basków. Śmierć setek osób (dokładna liczba ofiar nie jest znana) oraz zniszczenie miasta, w którym odbywały się tradycyjne baskijskie zgromadzenia generalne i gdzie rósł dąb Gernikako Arbola będący symbolem narodowej wolności, stanowią wymowny symbol tragizmu.

Zresztą niezależnie od tego kto wygrałby wojnę domową Baskowie mieliby problem. Gdyby bowiem zwyciężył Front Ludowy, to z pewnością formalnie autonomia regionu byłaby utrzymana, jednak polityczne zmiany w łonie rządzącej lewicy powodowały, że wpływy w trakcie wojny zyskiwały ugrupowania promoskiewskie i stalinowskie. Możliwym (choć są to rozważania z gatunku historii alternatywnej) scenariuszem w sytuacji zwycięstwa lewicy byłoby więc zbolszewizowanie całego kraju, w tym Baskonii. To kiepska perspektywa. Z drugiej strony (tu nie gdybamy) zwycięstwo koalicji tradycjonalistów i nacjonalistów zakończyło okres baskijskiej autonomii, a reżim generała Franco początkowo prowadził politykę represyjną wobec baskijskiej kultury. Z czasem kurs złagodzono, ale narodowe elity obawiały się utraty tożsamości i odrębności. Wynikało to zarówno z polityki reżimu, jak i masowej migracji Hiszpanów na tereny Kraju Basków. Przybywali tam za pracą, ale nacjonaliści obawiali się inicjacji procesów prowadzących do nieodwracalnych zmian.

Baskijski terroryzm polityczny

W czasach Franco rozpoczął się także nowy, haniebny etap w historii baskijskich walk o wolność. W roku 1959 powstał ruch Euskadi Ta Askatasuna. Pod piękną nazwą – Baskonia i Wolność – kryła się brutalna i krwawa działalność terrorystyczna o profilu nacjonalistyczno-lewicowym (pamiętajmy bowiem, że nie każdy nacjonalizm współpracuje z ruchami prawicowymi, a ideowa geneza ruchów nacjonalistycznych w Europie Zachodniej związana jest z działalnością lewicy podczas Rewolucji Francuskiej). Zbrodnie ETA ustały dopiero… w XXI wieku.

Sport, język i tradycja – czyli Baskonia dzisiaj

Dziś populację Basków w Hiszpanii szacuje się na około 2,5 miliona osób. Kilkaset tysięcy z nich żyje także we Francji. Ponadto wielu mieszkańców Ameryki Łacińskiej wywodzi się z tej krainy i albo jest Baskami albo ma baskijskie pochodzenie. Tę grupę szacuje się na około 7 milionów osób.

W ramach Królestwa Hiszpanii Baskowie mieszkają w największym skupisku w trzech prowincjach mających od przełomu lat 70. i 80. autonomię. Mowa o prowincjach Araba, Bizkaia i Gipuzkoa, które tworzą wspólnotę autonomiczną zwaną Euskadi. Do tego grona może dołączyć także Nawarra, jednak obecnie jest zamieszkiwana przez zbyt mały odsetek Basków.

Baskowie nadal mówią swoim językiem i uczą go dzieci. Nie ma więc zagrożenia zanikiem tej narodowej odmienności. Przeciwnie: liczba użytkowników i osób znających tę mowę rośnie – także dzięki odpowiedniej polityce lokalnych władz. Język słychać tak na wsiach, jak i w metropoliach: Pampelunie, San Sebastian czy Bilbao.

Kultura baskijska rozwija się na wielu polach, a ciekawym elementem podkreślania swojej niezależności jest sport, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Jeden z klubów – Athletic Club niepoprawnie zwany Athleticiem Bilbao – nie tylko jest potęgą w hiszpańskim futbolu, ale także konsekwentnie od lat prowadzi politykę opierania się wyłącznie na zawodnikach związanych z Krajem Basków (przez wiele lat podobną politykę prowadził również Real Sociedad). Drużyna z Bilbaco ma wielki wpływ na rozwój i umacnianie narodowej tożsamości. To samo należy jednak powiedzieć także o tradycyjnych baskijskich sportach, które w Polsce mogą budzić zaskoczenie. Mówimy bowiem o wyścigach łodzi rybackich i psów pasterskich, koszeniu trawy kosą czy przeciąganiu liny.

Aktualne relacje na linii Baskonia-Hiszpania nie wskazują na ryzyko zaistnienia nowego konfliktu czy eskalację tendencji separatystycznych. Baskowie w większości odrzucają pomysł secesji, choć z zadowoleniem przyjęliby kolejne rozszerzenie autonomii.

Historia tego narodu pokazuje, że zachowanie narodowej odrębności możliwe jest zawsze i wszędzie. Wszak Baskowie o swoją tożsamość nie walczyli przez 10, 50 czy 100 lat, ale musieli ją chronić praktycznie od czasów poprzedzających ekspansję starożytnego Rzymu! Mimo tego udało im się odnieść sukces. Oczywiście sprzyjały im rozmaite czynniki: od górskich terenów, po polityczne układy. Niezależnie jednak od tego należy docenić ów niewielki, a dzielny naród, który (poza haniebnym okresem terroryzmu ETA) może być wzorem do naśladowania dla wszystkich wspólnot, których tożsamość znajduje się w niebezpieczeństwie.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj