Bożonarodzeniowa szopka, innowacyjne misterium św. Franciszka, dotarła na tereny Polski jeszcze w XIII wieku, wywierając znaczący wpływ na wyobrażenia kolejnych pokoleń. Posiadała ona znaczenie katechetyczne, przekazywała znaczenie religijne. Historyczna rzeczywistość narodzin Jezusa należy w tym kontekście do innego, choć bliskiego porządku. Jak wyglądała?
Relacja św. Łukasza rozpoczyna się, nieco zaskakująco, od wywodu natury politycznej: rozporządzenia Cezara Augusta, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. W tym okresie Judeą, dzięki łasce Rzymu, władał pogardzany przez żydów Herod, wspierany przez stronnictwo opierające się na krewnych jednej z jego żon. Stronnictwo to przetrwało zresztą śmierć samego tyrana (ale i sprawnego polityka, zarządcy i budowniczego). Podatkową pułapkę na Jezusa, opisaną przez Marka w rozdziale dwunastym, zastawiają „faryzeusze i zwolennicy Heroda” – Heroda Antypasa (syna Heroda Wielkiego). Polityka miesza się z religią: herodianie są kolaborantami i zdrajcami religijnymi, zwolennikami kultów pogańskich, ludźmi łamiącymi prawo mojżeszowe, także w sferze obyczajowej. Tradycja wczesnochrześcijańska sugerowała, że uważali oni Heroda za mesjasza; faktem jest w każdym razie, że Heroda negatywnie oceniali żydzi, jak i chrześcijanie.
Opis narodzin Jezusa, pozostawiony przez Łukasza Ewangelistę, brzmi następująco: „Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 7). Użycie określenia „pierworodny” odnosi się do tradycji żydowskiej, w której na pierwszym potomku płci męskiej ciążyły przywileje (np. w zakresie dziedziczenia) i obowiązki religijne. W tym sensie „pierworodnym” musiał być chłopiec, określenie to niekoniecznie sugeruje istnienie rodzeństwa. Potwierdza to odkrycie archeologiczne: kamień grobowy z 5 roku p.n.e., upamiętniający kobietę zmarłą w trakcie pierwszego porodu. Przeczytać można na nim słowa przypisywane zmarłej: „Przeznaczenie przyprowadziło mnie do końca mego żywota, wśród boleści przy porodzie pierworodnego syna”.
O wiele istotniejszy wpływ kulturowy posiada jednak pewien szczegół: „owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Jak wyglądać mogła betlejemska „gospoda”? Jakie panowały w niej warunki? Czy naprawdę była to gospoda? Skoro „położyła w żłobie”, to czy narodziny Jezusa mogły mieć miejsce wyłącznie w stajence? Tu sprawa się komplikuje. Dlaczego? W oryginale Ewangelista użył słowa „katalyma”, a nie oznacza ono jedynie gospody. Pierwsze znaczenie obejmuje faktycznie miejsce dla podróżnych, zajazd, w którym parter był zazwyczaj przeznaczony dla zwierząt i towarów, a piętro dawało możliwość noclegu podróżnym i kupcom. W drugim znaczeniu „katalyma” to pokój gościnny, oddzielne pomieszczenie przygotowane dla krewnych i gości w domach prywatnych. A szerzej, dowolne pomieszczenie mieszkalne. „Katalyma” to także miejsce Ostatniej Wieczerzy, wskazane przez człowieka niosącego dzban wody (zob. Łk 14, 13), pomieszczenie „na górze”, a więc na piętrze, „sala duża, usłana i gotowa”. Z kolei w przypowieści o dobrym Samarytaninie Łukasz Ewangelista dla jednoznacznego wskazania na gospodę użył słowa „pandocheion”. Kolejna „komplikacja”: źródła wczesnochrześcijańskie wskazują na narodziny Jezusa w grocie.
To pozorna sprzeczność. W czasach Jezusa Betlejem znacząco podupadło, było czymś pomiędzy niedużym miasteczkiem a większą wsią. Ludność trudniła się rolnictwem: sianiem zboża, uprawą oliwek i hodowlą; w znacznej mierze dla pokrycia własnych potrzeb. Nad polami uprawnymi rozciągały się wzgórza, na których wypasano owce i kozy. Mieszkańcy wykorzystywali naturalne jaskinie, drążyli też w wapiennej skale, w celach mieszkalnych i gospodarczych. Pomieszczenia te na przestrzeni lat zmieniały swe przeznaczenie.
Jak mogło wyglądać typowy dom w Betlejem? Mógł mieć jedną lub dwie kondygnacje, przylegał do jaskini lub pomieszczenia wydrążonego w skale. Parter, tak jak i w przypadku „gospody”, mógł spełniać funkcje gospodarcze; w uboższych domach spełniał także funkcje mieszkalne. Cała rodzina mieszkała w jednym, największym pomieszczeniu, które nie zapewniało prywatności. Dla gości i krewnych przeznaczano mniejszy, osobny pokoik – normy dotyczące gościnności stanowiły świętość. Warunki były trudne, tak jak przez wieki mieszkano ze zwierzętami lub tuż obok nich – pod jednym dachem.
Nie wiemy, dlaczego „nie było dla nich miejsca”. Biorąc pod uwagę kulturę epoki i realia życia pobożnych żydów, od wizyty w gospodzie (gdzie nocują także obcy, a więc i poganie) bardziej prawdopodobne jest poszukiwanie noclegu i gościny u bliższych bądź dalszych krewnych. Zwłaszcza w kontekście nadchodzącego rozwiązania. Hipotetycznie, wyobrazić sobie możemy dom krewnych Józefa: dwukondygnacyjny, przylegający do skały z grotą lub wydrążonym pomieszczeniem. Parter zajmowałaby spiżarnia, składzik, kuchnia i pomieszczenie dla zwierząt. Na piętrze znajdowałby się pokój dla rodziny i mały pokoik gościnny, tuż za przesłoną. W innym układzie, pomieszczenie mieszkalne znajdowałoby się na parterze, tuż obok pomieszczenia, w którym przebywają zwierzęta; rolę pokoju gościnnego pełnić mogła dobudówka lub poddasze. Więcej: w głównym pomieszczeniu, w którym żyli wszyscy domownicy, mógł znajdować się żłób, do którego doprowadzano zwierzęta. Ludzie i zwierzęta żyli naprawdę blisko. Kiedy nadszedł czas rozwiązania, pokój gościnny mógł być zajęty, mógł też być najzwyczajniej za mały. Pozostawało główne pomieszczenie mieszkalne lub stajnia. Jedno i drugie mogło być ulokowane w grocie, w jednym i drugim mógł być żłób. Pasterze, posiadający raczej opinię ludzi dzikich i ubogich, odnaleźć mogli „Niemowlę leżące w żłobie” w głównym, jedynym pokoju zajmowanym przez rodzinę, jak i w „stajence” tuż obok, w grocie.
Kontrowersji związanej z gospodą nie sposób jednoznacznie rozwiązać. Wiele jednak wskazuje na to, że Jezus przyszedł na świat w domu, zgodnie z tradycją w grocie, z pewnością nie w pokoju przeznaczonym dla gości i krewnych. Wiemy, że z miejscem tym wiązał się kult pierwszych chrześcijan, po stłumieniu powstania Bar-Kochby zniszczono nie tylko Wzgórze Świątynne w Jerozolimie; miejsce narodzin Jezusa zostało zrównane z ziemią, a w stanęły posągi Jowisza i Wenus. Na okalającym terenie powstał gaj poświęcony Adonisowi. Miejsce narodzin Jezusa dwa wieki później wskazali mieszkańcy Betlejem…
Mateusz Ziomber