Izydor Borowski wiódł ciekawe życie. Rozpoczął karierę wojskową od powstania kościuszkowskiego, ale na tym jej nie zakończył. W późniejszych latach będąc korsarzem, łupił hiszpańskie okręty, uczestniczył w wyzwalaniu Ameryki Południowej i skończył swój żywot jako Perski wezyr. A to tylko mała próbka jego historii.
W szeregach Polski i Francji
Nasz bohater urodził się na Mazowszu, prawdopodobnie w okolicach Pułtuska lub w Warszawie w 1776 roku, cztery lata po pierwszym rozbiorze Polski. Twierdził, że był owocem romansu księcia Radziwiłła oraz nieznanej nam dziś z imienia i nazwiska żydówki, jednak prócz jego słów nie ma na to dowodów.
Swoją karierę wojskową rozpoczął, mając 18 lat, jako uczestnik powstania Kościuszkowskiego pod komendą Antoniego Madalińskiego. Gdy powstanie upadło, niewiedzący co ze sobą zrobić młody człowiek, usłyszał pogłoski o Legionach Dąbrowskiego. Podjął więc decyzję, by do nich dołączyć, co udało mu się w 1797 roku, gdy dotarł do Włoch.
Jako legionista uczestniczył w walkach z wojskami papieskimi, Austriakami, Wenecjanami, Neapolitańczykami i Rosjanami. Niestety nie było mu dane dotrzeć do ojczyzny, ponieważ w 1801 roku podpisano pokój francusko-austriacki. Jego wynikiem była między innymi reformacja Legionów w półbrygady francuskiej armii. Borowski trafił do 113 półbrygady, która wraz z 114, również polską, została wysłana za ocean, by stłumić powstanie Haitańczyków.
Jo ho ho i do Ameryki!
Tak jak wielu Polaków, utożsamiał się on z ideami haitańskich powstańców i nie chciał walczyć przeciwko nim. Wielu naszych rodaków podczas tamtej wyprawy opuściło armię i pozostało na Haiti, a niektórzy dołączyli nawet do miejscowych, przyczyniając się do ich zwycięstwa.
Borowski również stanął do walki ramię w ramię z Haitańczykami. Później, w 1803 roku, dołączył do „Braci wybrzeża”, grupy korsarzy, piratów i bukanierów plądrujących głównie hiszpańskie i francuskie okręty. Bracia najczęściej łupili, posługując się listami kaperskimi, które czyniły z nich morskich najemników, ale niejednokrotnie zdarzały się przypadki, że nie posiadali akurat żadnych upoważnień. To jednak nie znaczyło, że wstrzymywali swoją działalność, przekształcali się jedynie z kaprów w piratów. W czasach kiedy dołączył do nich Borowski, Bracia skupiali się głównie na atakowaniu hiszpańskich statków przewożących złoto.
Morska przygoda zakończy się, gdy w 1806 roku Borowski dołączy do oddziału generała Francisco de Mirandy. Nowy dowódca Polaka zbierał wojska i sojuszników w celu wyzwolenia Ameryki Południowej spod władzy Hiszpanów. Borowski wraz z Mirandą udał się tam by wzniecić powstanie, co jednak skończyło się klęską. Miranda został zmuszony do ucieczki na Jamajkę, a Borowski wiernie podążył za nim. W 1810 roku Polak powrócił do Ameryki Południowej i wtedy poznał Simona Bolivara, jednego z największych bohaterów wojny o niepodległość tego kontynentu. W tym samym roku postanowił dołączyć do jego sił.
Za waszą wolność
Borowski szybko został adiutantem Bolivara, a później jednym z jego generałów. Uczestniczył w wyzwoleniu Kolumbii i Wenezueli, brał udział w utworzeniu Nowej Grenady, a gdy Bolivar, tak jak Miranda, był zmuszony uciekać na Jamajkę, Borowski za nim podążył. W 1816 roku powrócili wspólnie do Wenezueli, a Polak, otrzymawszy już stopień generalski, zajmował się organizacją wywiadu powstańców. W 1819 zasłynął sforsowaniem wraz ze swoją częścią armii uznawanego za niedostępne pasma górskiego w Andach. Po tym wyczynie rozpoczął bitwę pod Boyacą, znacząco przyczyniając się do zwycięstwa dzięki zaskoczeniu trzykrotnie liczniejszych przeciwników.
Borowski nie został na kontynencie do końca amerykańskiego powstania. Wielka Kolumbia utworzona przez Bolivara zmagała się z wieloma politycznymi rozgrywkami i polski generał nie miał zamiaru w nich uczestniczyć. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a wkrótce później postanowił przeprowadzić się na bliski wschód, gdzie został prywatnym nauczycielem angielskiego i matematyki w domu wicekróla Egiptu.
Na dworze księcia koronnego
Około 1821 roku perski następca tronu, książę koronny Abbas Mirza, poprosił o przeniesienie Borowskiego na swój dwór. Polski dowódca dzięki temu dość szybko poznał perskiego szacha, z którym, tak samo, jak z księciem i jego synem, żył w dobrych stosunkach.
Tutaj muszę wyjaśnić jedną sprawę, zanim przejdziemy dalej. Pisząc w tym artykule Persja, odnoszę się do Iranu Kadżarów lub Persji Kadżarów, jak nazywano te tereny w Europie. Dziś, w zależności od źródeł trafia się na różne nazewnictwa tamtego państwa, jednakże Polacy nazywali je Persją, dlatego ja również będę tak pisał.
Borowski wsławił się wśród ludzi księcia jako świetny dowódca i miał znaczący wpływ na armię. Gdy służył pod księciem, dokonał modernizacji jego wojska na wzór francuski. Dzięki temu uzyskał stanowisko emira, a później również wezyra.
Borowski nie był jedynym Polakiem w ówczesnej armii perskiej. Abbas Mirza chętnie przyjmował ich do swojego wojska, do tego bardzo lubił nimi dowodzić. Pod jego komendą wzbudzali postrach w sercach Rosjan w czasie wojny persko-rosyjskiej w latach 1826-1828.
Persowie jednak przegrali wojnę i zostali zmuszeni do podpisania niekorzystnego dla nich pokoju. Między innymi z tego powodu oraz przez strach przed niewiadomą, jaką była Anglia, kraj ten wpadł w strefę rosyjskich wpływów. Gdyby tak się nie stało, to kto wie, być może pod namową Borowskiego, Persowie pomogliby Polakom podczas powstania listopadowego. Wiadomo, że Borowski zabiegał o wsparcie perskiej armii u księcia koronnego. Niestety nie udało mu się, choć według rosyjskich ambasadorów był temu bardzo bliski.
Przez większość swojej kariery jako generał, służył pod bezpośrednią komendą syna Abbasa Mirzy, Mohammada. Jednak w 1833 roku książę koronny zmarł, a raptem rok później odszedł też jego ojciec. W tej sytuacji Borowski dał przykład swojej lojalności, skutecznie walcząc o zapewnienie sukcesji Mohammadowi. Gdy ten został już szachem, wraz z dwoma innymi członkami rodziny Mirzów, powstrzymał najazd Uzbeków i rebelię Turkmenów.
Bohater Persji
W latach 1837-1838 Borowski dowodził wojskami podczas oblężenia Heratu, znajdującego się w rękach wspieranego przez Anglię księstwa. Oficjalnie wyprawie przewodził szach, ale w wyniku intryg i kłótni perskich dowódców, Borowski stał się jedyną wyżej postawioną osobą próbującą zapanować nad chaosem.
Żołnierze również nie mieli ochoty walczyć, woleli raczej zajmować się piciem, zabawą i pokątnym handlem. Nawet ciężkie kary nakładane przez Borowskiego na niewiele się zdawały. Udało mu się jednak zapanować nad równie ułomnym szlakiem zaopatrzeniowym, osobiście dopilnowując by wielbłądy i słonie sprawnie dostarczały wodę, żywność i sprzęt dla armii.
Gdy miało dojść do ataku, morale i stan żołnierzy były na tyle niskie, że aby natchnąć wojska do walki, polski wezyr osobiście poprowadził szarżę na twierdzę. Podczas niej dosięgła go kula, zadając mu ranę, od której zmarł w ciągu kilku kolejnych dni.
Izydor Borowski został pochowany z wojskowymi honorami w Isfahanie na ormiańskim cmentarzu. Pozostawił po sobie duży majątek, lecz zniknął on, prawdopodobnie skradziony przez Rosjan, zanim zdołano odczytać testament. Niejasna również pozostaje sprawa jego dzieci. Według źródeł irańskich miał dwóch synów. Pierwszy do końca swojego życia był nauczycielem w Persji, a drugi wstąpił do armii, ale wkrótce po tym popełnił samobójstwo. Inaczej jednak twierdzą źródła polskie. Według nich Izydor Borowski miał co najmniej jednego syna, który przybył do Persji w 1821 roku. Również dołączył on do armii i przez wzgląd na nazwisko ojca szybko został oficerem. Nie zawiódł zaufania Persów i odznaczył się w 1850 roku, gdy zdobył twierdzę Herat, pod którą zginął jego rodzic. Uzyskał za to stopień generała.
Irańczycy do dziś uznają Izydora Borowskiego za bohatera narodowego. W Polsce niestety pamięć o nim się zatarła, a jest to człowiek godny zapamiętania przez potomnych. Nie tylko wiódł wyjątkowo ciekawe życie, ale też do końca życia pamiętał o Polsce i nawet będąc w Persji, próbował jej pomóc.
Maksymilian Jakubiak