Piłsudski i Lewicka. Ocean plotek i historia bez szczęśliwego zakończenia

0
383
Marszałek Józef Piłsudski w towarzystwie pięknej lekarki Eugenii Lewickiej podczas urlopu na Maderze

Marszałek Józef Piłsudski miał wielką słabość do kobiet, a aby porzucić swoją żonę i związać się z młodszą od niej o 18 lat Aleksandrą zmienił nawet wyznanie: dokonał konwersji na protestantyzm. W sytuacji takiego swobodnego podejścia do wierności i nierozerwalności małżeńskiej Komendanta nie powinien dziwić fakt, że urodziwa i pełna gracji lekarka – Eugenia Lewicka – od razu przykuła jego uwagę.

Dodatkowo jej intrygujący charakter, inteligencja, a także żywiołowość musiała mocno wpływać na niemłodego już Józefa Piłsudskiego. A trzydziestoletnia różnica wieku w ogóle mu nie przeszkadzała.

Poznali się zupełnie zwyczajnie w 1924 roku w Druskiennikach – ulubionym uzdrowisku Piłsudskiego, które po raz kolejny odwiedzał podczas letniego urlopu. Spędzał go wówczas z drugą żoną i dwiema córkami, ale już na następny pobyt udał się… samotnie. Aleksandra Piłsudska podejrzewała, że Józef wdał się w romans.

Marszałek zresztą „zadbał” o to, by plotki uderzające w cześć Lewickiej rozwijały się w najlepsze: sprowadził lekarkę do Warszawy i ulokował w mieszkaniu nieopodal Belwederu, w którym razem z rodziną mieszkał po przewrocie majowym. Miał ją zatem pod ręką i coraz częściej odwiedzał również w ciągu dnia. Przyjazd Eugenii Lewickiej tylko pogłębił kryzys w relacjach Piłsudskich, którzy nie spędzali już wspólnie wakacji, a z czasem przestali również razem mieszkać. Marszałek spędzał za to czas wolny z atrakcyjną Lewicką, którą mianował osobistym lekarzem. Zapewne chciał w ten sposób uciszyć lub zdementować plotki o ich romansie, które coraz silniej krążyły po Warszawie.

Momentem przełomowym w relacji łączącej najważniejszą osobę w państwie z trzydzieści lat młodszą, osobistą lekarką był słynny, trwający od grudnia 1930 do marca 1931 roku urlop Piłsudskiego na Maderze. To właśnie wtedy bliscy przyjaciele lub – jak twierdzą inni -kochankowie rozstała się, a Lewicka wróciła do kraju znacznie szybciej. Nigdy nie dowiemy się co było prawdziwą przyczyną takiego rozwoju wydarzeń.

Jedna z hipotez zakłada, że najbliższe otoczenie Marszałka obawiało się młodej kobiety, która miała na niego duży wpływ. Właśnie dlatego na wyspie, rzekomo przypadkiem, pojawił się Mieczysław Lepecki – wojskowy, prywatnie znany podróżnik. Wysyłający go na Maderę Józef Beck liczył, że jego obecność nie wzbudzi podejrzeń, zaś celem eskapady było „wkupienie się” w łaski Piłsudskiego, co zakończyło się pomyślnie. Być może to właśnie on poróżnił dwoje wypoczywających ludzi, którzy po powrocie do Polski nie utrzymywali już kontaktu. Jeśli nawet Marszałek chciałby go odnowić, to na pewno nie chciała tego Lewicka, którą zaraz po powrocie odwiedziła Aleksandra Piłsudska. Bez wątpienia nie było to spotkanie kurtuazyjne, a młoda lekarka mogła usłyszeć ultimatum na tyle poważne, że zaprzestała jakichkolwiek prób ponownego zbliżania się do Piłsudskiego.

Na tym jednak historia Lewickiej się nie kończy. Finał jest o wiele tragiczniejszy, niż mogłoby się wydawać. Otóż kilka miesięcy później, w czerwcu 1931 roku, Eugenia straciła przytomność, której już nie odzyskała. Umarła po dwóch dniach, a przyczyną śmierci było silne zatrucie substancjami chemicznymi, których pochodzenia nie udało się ustalić.

Od razu nasuwa się pytanie czy był to nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo czy morderstwo? Teoria z odebraniem sobie życia przez Lewicką jest najsłabsza, gdyż wiele osób widziało ją tuż przed śmiercią w dobrej kondycji psycho-fizycznej.

Czy więc morderstwo? Prawdy już nigdy nie poznamy, ale za celowym działaniem przeciwko jej życiu przemawia niezidentyfikowana trucizna. Ktoś musiał zadać sobie wiele trudu, by lekarzom nie udało się ustalić jej składu – a niewątpliwie wywiad lub inne służby dysponowały takimi środkami. Pytanie: czy tak istotne czynniki były zainteresowane
wyjaśnianiem okoliczności lekarki.

Czy jednak pozycja Lewickiej była tak silna, by jej wrogowie posunęli się do takich rozwiązań? Nie sposób bez dowodów sugerować, że ktoś ją zabił. Nie zmienia to jednak faktu, że osoby zainteresowane zakończeniem jej relacji z Piłsudskim gotowe były zrobić wiele – np. Beck wysłał z misją na Maderę Lepeckiego. To jednak nie dowodzi dokonania przez któregoś z polityków zamachu na życie młodej lekarki. Podobnie i nieprzyjemności dotykające Aleksandry Piłsudskiej, której Lewicka rozbiła rodzinę. Sam fakt złych relacji oraz znajomości z kluczowymi politykami (np. Walery Sławek, Józef Beck) nie oznacza udziału w morderstwie lub jego zlecenie.

Natomiast zaskakujące sceny odegrały się podczas uroczystości pogrzebowych, na których obecny był między innymi… premier Aleksander Prystor. Tuż przed rozpoczęciem Mszy w kościele zjawił się również Józef Piłsudski, który zawsze stronił od takich wydarzeń. Jednakże po niespełna piętnastu minutach ostentacyjnie wyszedł, ponoć mówiąc pod nosem, iż nawet tego mu nie oszczędzono.

Michał Wolny

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj