Postać księdza Jozefa Tiso budzi wśród Słowaków skrajne emocje. Nie brakuje głosów wprost nazywających kontrowersyjnego duchownego kolaborantem Hitlera. Pojawiają się jednak także ludzie głoszący opinie, zgodnie z którymi lata 1939-1944 – inaczej niż w pogrążonej w wojennej pożodze Europie – stanowiły dla Słowacji czas ogromnego wzrostu gospodarczego, a kraj dzięki ks. Tiso podniósł się z biedy i ogromnego zacofania. Jednakże zwolennicy tego poglądu niekiedy zapominają, że ten sam duchowny ponosi odpowiedzialność za wywózkę do obozów zagłady blisko 58 tysięcy słowackich Żydów.
Dywagacje nad sformułowanym problemem należy rozpocząć od krótkiego nakreślenia historii Słowacji. W porównaniu do sąsiadów (Czechów, Polaków i Węgrów) Słowacy są stosunkowo młodym narodem. Proces kształtowania świadomości o ich kulturowej odrębności oraz dążenie do uzyskania autonomii w rozległej, wielonarodowej habsburskiej monarchii na dobre rozpoczął się dopiero w XIX wieku. To właśnie mniej więcej od tego momentu możemy mówić, że walka o słowacką sprawę narodową zyskiwała piewców, a także coraz większe poparcie społeczne.
Granice i struktura społeczna
Słowacja stanowiła północną część Korony Świętego Stefana, czyli tzw. Zalitawii (określeniem tym ujmowano ziemie wchodzące w skład węgierskiej części dualistycznej monarchii). Nie były to jednak tereny etnicznie węgierskie. Madziarzy zamieszkiwali i stanowili większość na ziemiach położonych wzdłuż Dunaju. Jednak ów fakt nie przeszkadzał władzom w Budapeszcie w prowadzeniu polityki madziaryzacji względem grup etnicznych będących pod ich panowaniem.
Proces ten wywarł ogromny wpływ na późniejsze relacje słowacko-węgierskie, a przede wszystkim przyczynił się do budzenia świadomości narodowej wśród Słowaków nie godzących się z planami Budapesztu.
Słowacy zamieszkiwali górzyste tereny, na których uprawa ziemi była praktycznie niemożliwa. Gospodarka na tych terenach opierała się głównie na wycince lasów (inaczej niż np. w Czechach, gdzie ulokowano wiele zakładów przemysłowych, co pozwoliło Czechom na szybki rozwój gospodarczy oraz wzrost zamożności).
Przyglądając się natomiast strukturze społecznej Słowaków dochodzimy do wniosku, że ten młody naród właściwie pozbawiony był elit. Inteligencja stanowiła zaledwie nic nie znaczący ułamek, a i tak sympatyzowała raczej z Pragą aniżeli ze słowacką sprawą narodową.
Mówiąc o Słowakach z początku XX wieku mówimy więc o ludności zamieszkującej ubogie, wiejskie tereny, a trudniącej się głównie hodowlą owiec, bydła oraz rzemiosłem.
Kler
Jedyną siłą posiadającą należyte predyspozycje do spełnienia roli elit okazali się duchowni. Słowacki kler katolicki był bowiem jedyną dużą grupą ludzi wykształconych, dzięki czemu właściwe nie posiadał politycznych konkurentów. Co istotniejsze, Słowacy byli w tym czasie katolikami przywiązanymi do chrześcijańskich wartości (dla porównania ich czescy sąsiedzi zaczęli się w tamtym okresie coraz mocniej laicyzować). W takich realiach religijno-społecznych nie powinien dziwić fakt, że to właśnie duchowni stali się główną siłą rodzącego się ruchu narodowego na Słowacji w początkach dwudziestego stulecia.
Słowacka Partia Ludowa
Słowacka Partia Ludowa, a także Słowacka Partia Narodowa przed I wojną światową były głównymi siłami politycznymi na Słowacji. Gdy Wielka Wojna dobiegła końca, na czele SPL stał ksiądz Andrej Hlinka. Podejmując próbę charakteryzacji tej siły politycznej należy usytuować ją po prawej stronie, a także podkreślić mocne, katolickie wpływy ideowe (SPL nie była partią chadecką). Część historyków zwraca również uwagę na nacjonalistyczne poglądy głoszone przez członków tej partii, jednak za życia Hlinki nie były one kluczowe w programie ugrupowania.
Gdy dualistyczna CK monarchia upadła, SPL opowiedziała się za koncepcją federalistyczną z Czechami. Czechosłowacja – w ich zamyśle – miała być bytem dwóch równorzędnych partnerów. Tak się jednak nie stało. Ksiądz Hlinka głosił więc potrzebę utworzenia autonomii dla Słowaków w ramach Czechosłowacji, a w ramach swojej wieloletniej działalności walnie przyczynił się do przebudzenia narodowego swych rodaków (nie bez powodu Hlinka uważany jest za ojca narodu słowackiego).
Pierwszy prezydent Słowacji
Z kolei Jozef Tiso urodził się w 1887 w miejscowości Bytča. Swoje życie związał z Kościołem katolickim i w 1906 roku rozpoczął naukę w elitarnej, teologicznej uczelni Pázmáneum w Wiedniu. Święcenia kapłańskie uzyskał cztery lata później. Zdobył też tytuł doktora teologii.
W latach 20. i 30. jego polityczny życiorys powoli nabierał tempa. Dodać należy, że na dobre polityką zainteresował się dopiero po zakończeniu I wojny światowej kiedy to wstąpił do SLP księdza Hlinki. Jednakże najbardziej interesujący, a zarazem kontrowersyjny etap z życia księdza Tiso, przypada na lata 1938-1945, kiedy to najpierw piastował urząd premiera w autonomicznym rządzie Słowacji, a następnie został pierwszym w historii prezydentem tego kraju. Działo się to już po śmierci ks. Hlinki.
Monachium i Druga Republika Czechosłowacka
Po niechlubnej Konferencji monachijskiej z września 1938 roku i przyłączeniu Kraju Sudetów do III Rzeszy, Pierwsza Republika Czechosłowacka przestała istnieć. Nowym państwowym bytem okazała się Druga Republika, w której (po prawie dwudziestu latach starań) powołano autonomiczny słowacki rząd, a drugi największy naród w państwie uzyskał formalnie pozycję porównywalną z tą, jaką posiadali Czesi.
Niestety ówczesne najsilniejsze państwo w regionie – III Rzesza – kontynuowała własną rozgrywkę, której celem była aneksja całego terytorium Czech oraz podporządkowanie Słowaków. Niemcy prowadzili zatem dwuznaczną politykę polegającą na daniu „wolnej ręki” Pradze w sprawie Słowacji oznajmiając przy tym czeskim władzom, że to ich wewnętrzne sprawy. Jednocześnie w tajnych pertraktacjach nakłaniali księdza Tiso (będącego premierem wspominanego autonomicznego rządu), aby Bratysława proklamowała niepodległość.
Ostatecznie Praga zdecydowała się na internowanie słowackiego rządu, a po uwięzionego duchownego (podobnie jak kilka lat później po Benito Mussoliniego) hitlerowcy wysłali samolot i przetransportowali go do Berlina. W stolicy III Rzeszy Tiso rozmawiał z najważniejszymi prominentami, w tym z Adolfem Hitlerem.
Rozmowa z kanclerzem Rzeszy okazała się dość przyjazna, choć mocno wyczuwalna była „ciężka” atmosfera. Odbywała się ona bowiem na chwilę przed zajęciem terytorium Czech (15 marca 1939 roku), a Hitler zakomunikował duchownemu, że Wermacht wcale nie musi zatrzymać się na granicy czesko-słowackiej. Tiso czuł dodatkową presję, bowiem niemiecki przywódca dał mu jasny sygnał, że w razie odmowy niemieckiej sugestii o proklamowaniu niepodległości również wojska węgierskie postawione zostaną w stan gotowości. Duchowny zrozumiał i ten argument zdając sobie sprawę, że Madziarzy marzą o rewizji traktatu z Trianon.
Hitler wymusił zatem na przywódcy Słowacji decyzję o ogłoszeniu niepodległości, co Tiso uczynił 14 marca 1939 roku, wręczając mu jednocześnie gotową listę członków nowego gabinetu. W rzeczywistości został więc kolaborantem Hitlera, ale zdecydował się na to pod wpływem swoistego szantażu.
Deportacja słowackich Żydów
Ogromny cień na postać księdza Jozefa Tiso rzuca sprawa deportacji słowackich Żydów do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Przed rokiem 1939 na terytorium Słowacji mieszkało około 90 tysięcy wyznawców judaizmu. Tiso tymczasem znany był ze swoich antysemickich wystąpień i niechęci do starozakonnych, a wraz z uzyskaniem władzy nad obszarem autonomicznym, a później niemal pełnej władzy na Słowacji, rozpoczął politykę wymierzoną w społeczeństwo żydowskie.
Największa fala krytyki związana jest z faktem wydania zgody na wspomnianą deportację słowackich Żydów, w ramach której do października 1942 roku wywieziono na śmierć aż 58 tysięcy osób.
Większość historyków badających dzieje Słowacji podczas II wojny światowej i postać księdza Jozefa Tiso uważa, że duchowny nie był świadomy, gdzie trafią słowaccy Żydzi oraz jaki czeka ich los. Nie mniej – jak zauważa Andrzej Krawczyk, autor „Słowacja księdza prezydenta. Jozef Tiso 1887-1947” – „wiedział z raportów słowackich wojskowych (w tym kapelanów) na froncie wschodnim o masowych egzekucjach i mordowaniu Żydów na Ukrainie. Było oczywiste, że Żydów deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa lub na zaplecze frontu na Ukrainie czeka okropny los, że będą traktowani okrutnie i że śmiertelność wśród nich będzie wielka”.
Próba oceny
Oceniając postać księdza Jozefa Tiso należy mieć na względzie fakt kolaboracji z III Rzeszą, wspomniane wywózki Żydów oraz udział Słowacji w ataku na Polskę z września 1939 roku (choć jest to temat na zupełnie osobny artykuł to należy pokrótce wspomnieć, iż ogrom jednostek słowackich nie podjęło walk z polskimi oddziałami, a często dowódcy słowaccy przekazywali swoim polskim kolegom dokładne dane o dyslokacji wojsk niemieckich).
Należy jednak także odnotować, że – choć brzmi to niewiarygodnie – okres II wojny światowej to dla Słowaków czas poprawy sytuacji gospodarczej, co wpłynęło na pozytywny odbiór ks. Tiso przez niemałą część ówczesnego słowackiego społeczeństwa. Jednocześnie kraj do 1944 roku, czyli do wybuchu słowackiego powstania, uniknął dramatu II wojny światowej. Nic jednak nie zmienia faktu zaangażowania ówczesnych władz Słowacji ze współpracę z nazistami.
Ks. Tiso zaś w 1947 roku został skazany na karę śmierci przez powieszenie za zdradę i udział w zbrodniach wojennych. Głosujący nad wyrokiem ministrowie w Pradze nie byli jednak jednomyślni i aż sześciu głosujących opowiedziało się przeciwnych karze śmierci.
Zdaniem wielu badaczy bezpośrednią przyczyną takiej decyzji było a utożsamianie ks. Tiso z niepodległą Słowacją, dla której w planach Moskwy nie było miejsca w nowej, komunistycznej Europie Środkowo-Wschodniej.
Michał Wolny