Kiedy myślimy o amerykańskiej kuchni to najprawdopodobniej pierwszym co stanie nam przed oczami jest hamburger – czy to z dodatkiem sera, bekonu, a nawet z (obecnie coraz popularniejszym) z kotletem wegetariańskim. Mało kto jednak wie, że owa potrawa silnie wiąże się z Niemcami i jednym z największych miast znajdujących się na terytorium państwa naszych zachodnich sąsiadów.
Hamburger jako flagowe danie Stanów Zjednoczonych jest o tyle intrygujący, że najpewniej pochodzi z Europy, a dokładniej z Hamburga – portowego miasta leżącego nad Łabą, blisko ujścia owej rzeki do Morza Północnego. Słowem: na północnym zachodzie RFN.
W chwili gdy rozpoczęła się historia popularnego dania o Republice Federalnej nie było jednak mowy, a wielu Niemców, podobnie jak i Włochów, Polaków czy Irlandczyków wyruszało do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Wyruszało ze swoich ojczyzn, ze swoich miejscowości, ale w końcu trzeba było przesiąść się na starek, by poprzez Atlantyk dotrzeć „za wielką wodę”.
W XIX wieku to właśnie z hamburskiego portu, który był wówczas jednym z największych w Europie, wypływały do Ameryki tysiące Europejczyków. Tymczasem wówczas popularnym daniem w regionie był Hamburger Rundstück – czyli bułka nadziewana mieloną wołowiną.
Przekąska dostała się do Nowego Yorku razem z podróżującymi z Hamburga imigrantami ekonomicznymi i zagościła w amerykańskich restauracjach pod nazwą „Hamburg steak”.
Nie da się oczywiście ustalić kto jako pierwszy w historii ludzkości przygotował kanapkę z mieloną wołowiną i gdzie do tego doszło. Mimo tego istnieją miasta chlubiące się pierwszeństwem w tej materii. Co więcej, miejsca, w których „odkryto” hamburgera – a takich ośrodków nie brakuje – do dziś hucznie obchodzą święto popularnego dania, które ma wielu fanów na całym świecie, ale ze względów zdrowotnych winno być spożywane z ograniczoną częstotliwością.
