Tajemnicze eksplozje, przez które sowiecka flota straciła siłę bojową. Co się stało w Siewieromorsku?

0
787
Baza w Siewieromorsku.

W roku 1984 tzw. Zegar Zagłady wskazywał godzinę 23:57, co oznacza, że od wojny nuklearnej niszczącej życie na ziemi dzieliło ludzkość naprawdę niewiele. Patrząc na ówczesną sytuację polityczną nie można się jednak dziwić, że twórcy owego interesującego wskaźnika obawiali się atomowej konfrontacji i możliwe, że doszłoby do niej gdyby nie tajemnicze eksplozje nad Morzem Barentsa. Co więc wiemy o maju roku 1984 w Siewieromorsku i dlaczego wiele osób łączy te wydarzenia z Matką Bożą, Objawieniami Fatimskimi i papieżem Janem Pawłem II?

Jednym z kluczowych zgrupowań morskich sił ZSRR była Flota Północna operująca na zimnych akwenach podbiegunowych. Oficjalnie do jej zadań należała obrona komunistycznego imperium przed zakusami wrogich sił imperialistów, ale w praktyce okręty miały za cel przeprowadzenie także swoistej ofensywnej defensywy, czyli zdominowania Atlantyku i odcięcia Europy od wojskowego wsparcia z USA w sytuacji globalnego konfliktu. Zadanie należało do kluczowych elementów sowieckiej strategii – wszak niektóre ze stacjonujących tam podwodnych okrętów z napędem atomowym posiadały nuklearne uzbrojenie.

Nuklearna zagłada bliższa niż kiedykolwiek

Posiadanie broni masowego rażenia przez Związek Sowiecki nie stanowiło jednak w latach 80. XX wieku żadnej nowości. Istotna różnica względem poprzednich dekad wynikała z faktu pogłębiania się przepaści między blokiem komunistycznym a światem kapitalistycznym. Dotyczyło to zarówno kondycji społecznej jak i gospodarczej oraz wojskowej – szczególnie, że ówczesny prezydent USA Ronald Reagan postanowił inwestować w armię i w ten sposób zmusić Sowietów do wyniszczającego dla nich wyścigu zbrojeń. Słowem: każdy rok, a nawet miesiąc opóźniania militarnej konfrontacji zmniejszał szanse ZSRR na sukces. Wiedzieli o tym dwaj rządzący po sobie następcy Leonida Breżniewa – były szef KGB generał Jurij Andropow oraz twardogłowy i niechętny jakimkolwiek reformom Konstantin Czernienko.

Za polityka szczególnie niebezpiecznego uznaje się przede wszystkim Andropowa. To właśnie on wykazywał największe skłonności do przeprowadzenia nuklearnego ataku wyprzedzającego. Powodem tego było zarówno o wiele lepsze rozumienie narastających dysproporcji sił jak i swoista obsesja na punkcie Reagana. Andropow szczerze obawiał się, że prezydent USA gotów jest do atomowego ataku. Z powodu tego typu fobii jeszcze za życia Breżniewa sowieci rozpoczęli intensywną działalność wywiadowczą mającą na celu zdobycie jakichkolwiek informacji o zamiarach Stanów Zjednoczonych (operacja RJaN nazwana w ten sposób od rosyjskiego akronimu oznaczającego rakietowy atak nuklearny). Dodatkowo Amerykanie napędzali fobie towarzyszy z Kremla w ramach operacji psychologicznej, podczas której lotnictwo USA nagle i dynamicznie zbliżało się do sowieckiej przestrzeni powietrznej, po czym równie niespodziewanie zawracało w ostatniej chwili, zostawiając świeżo postawionych w stan gotowości sowietów w całkowitej dezorientacji. Najbardziej emocje podgrzały jednak NATO-wskie ćwiczenia Able Archer z roku 1983. Wtedy Rosjanie byli wręcz przekonani, że… wojna się rozpoczęła! Schorowany Andropow zmarł jednak w lutym roku 1984 nie rozpocząwszy wojny, ale niestety Konstantin Czernienko różnił się od niego jedynie detalami. Cały czas światu groziła nuklearna wojna i zagłada.

Od tajemniczego wybuchu do zakończenia zimnej wojny

I właśnie wtedy, w niedzielę 13 maja roku 1984, w głównej bazie sowieckiej Floty Północnej pod Siewieromorskiem (nieopodal Murmańska) na półwyspie Kolskim doszło do eksplozji, która wywołała lawinę. Jeden wybuch inicjował kolejne, a wkrótce po składzie amunicji latały przez nikogo nie kontrolowane rakiety, co oczywiście doprowadzało do wybuchów w kolejnych miejscach. Warto także odnotować, że niektóre – głównie rosyjskie – źródła wskazują na datę 17 maja, ale relacje Moskwy trudno traktować poważnie: gdyby nie bliskie sąsiedztwo Norwegii to Kreml próbowałby ukryć całą katastrofę, tak jak utajniono dokumenty ze śledztwa w sprawie. Z tego też powodu wszystko co wiemy o maju roku 1984 w Siewieromorsku to głównie efekt prac wywiadu, analizy zdjęć satelitarnych oraz spekulacji.

Bez wątpienia jednak w ciągu kilku majowych dni sowiecka Flota Północna straciła swoje pazury, a jej siła bojowa spadła na kilka miesięcy praktycznie do zera, zaś siły sprzed 1984 roku nie odzyskała już nigdy. Wszak w grudniu roku 1991 zdecydowano o rozwiązaniu ZSRR.

Najpopularniejsza teoria tłumacząca brzemienny w skutkach wybuch mówi o potężnych zaniedbaniach w dziedzinie bezpieczeństwa, składowaniu amunicji w zbyt blisko zlokalizowanych obiektach i możliwym przypadkowym zaprószeniu ognia (np. z papierosa). Inna hipoteza wiąże się z samolotem, który przy pomocy laseru miałby doprowadzić do pierwszej eksplozji.

Najprawdopodobniej w chwili pierwszego wybuchu w Siewieromorsku znajdowały się głowice nuklearne, jednak na szczęście nie doszło do ich wybuchu. Ewakuować się – a raczej wyjść w morze w gotowości bojowej – zdążył także okręty atomowe. Wszak wszyscy w okolicy – żołnierze, pracownicy i cywilni mieszkańcy pobliskich osiedli – byli zupełnie przekonani o rozpoczętej właśnie III wojnie światowej. A mimo że jakimś cudem udało się uniknąć jądrowej eksplozji, to i tak wiele osób próbujących ugasić pożar zginęło. Ich dokłada liczba oczywiście pozostaje nieznana.

Religijna interpretacja wydarzeń z Siewieromorska

Obecnie pełne wyjaśnienie genezy i przebiegu wydarzeń z Siewieromorska pozostaje na gruncie badań historycznych niemożliwe. Aby poznać prawdę Rosja musiałaby pozwolić na badania i dać ekspertom dostęp do dokumentów. Warto jednak zauważyć, że wydarzenia z (najpewniej) 13 maja roku 1984 posiadają spójną interpretację dokonaną na gruncie religijnym.

Oto bowiem tego dnia przypadała rocznica Objawień Fatimskich, a część Orędzia związanego z Maryjnymi wizjami trójki portugalskich pastuszków dotyczyła właśnie Rosji. Zgodnie z przekazami jednym z warunków pokoju na świecie i poskromienia Rosji było poświęcenie tego kraju Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny, a stosownego aktu dokonał papież Jan Paweł II kilka tygodni wcześniej – 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego.

Oczywiście sfera nadprzyrodzona wykracza poza metodologię badań historycznych, jednak nie można zignorować jak najbardziej historycznego faktu, że Ojciec Święty rodem z Polski zainteresował się Przesłaniem z Fatimy po zamachu, którego Mehmet Ali Ağca próbował dokonać… 13 maja.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj