Two Column Images
Left Image
Right Image

Data :

SHARE:

Unia Europejska z Polską na czele! Co by było gdyby Jagiellonowie utrzymali tron czeski i węgierski?

Na przełomie XV i XVI wieku dynastia Jagiellonów władała obszarem około 1,5 miliona km², a więc blisko pięciokrotnie większym od współczesnej Polski – kraju przecież dość dużego jak na warunki Europy. Niestety niepomyślny zbieg okoliczności połączony z błędami politycznymi i brakiem skoordynowania działań rodu spowodował rychłą utratę Węgier i Czech. Czy jednak można było uchronić ów jagielloński stan posiadania i na długie lata scementować środkowoeuropejską wspólnotę narodów? Rozważmy scenariusze historii alternatywnej.

Władysław Jagiełło królem Czech?

Początkowo na Litwie, później zaś także w Polsce i… nigdzie więcej. Choć bowiem Władysławowi Jagielle czescy husyci oferowali tron w Pradze, to ów monarcha wykazał się niewątpliwym zmysłem politycznym. Nie połasił się bowiem na koronę, o którą i tak musiałby walczyć z potężnym i wpływowym Zygmuntem Luksemburskim, płacąc ogromną cenę wizerunkową (a zapewne także i religijną) za opowiedzenie się po stronie heretyków. Na taki scenariusz z powodów duchowych nie mógł się zgodzić żaden chrześcijański król, zaś on – monarcha ochrzczony kilka dekad wcześniej, którego autentyczna katolicka wiara była nieustannie podważana przez Krzyżaków – miał także polityczne powody, by odrzucić ofertę husytów. Mając jednak z Czechami wspólnych wrogów ciągle grał na czas i sugerował światu rozważanie osadzenia w Pradze swojego krewnego Witolda. Ostatecznie jednak – mimo braku przejęcia Korony Świętego Wacława – pierwszy rządzący w Krakowie przedstawiciel rodu Giedyminowiczów, a zarazem założyciel dynastii Jagiellonów, odniósł swoimi działaniami sukces, jednocześnie nie paląc mostów w sprawie czeskiej.

Warneńczyk – król Węgier z wyboru

Po śmierci Zygmunta Luksemburskiego (m.in. króla Czech i Węgier) następca Władysława Jagiełły rozpoczął starania o koronę w Pradze. Ostatecznie Władysław III nie zwyciężył Albrechta Habsburga – legalnego następcy i zarazem zięcia Luksemburczyka – jednak ów monarcha rychło zmarł. W takiej sytuacji węgierscy możni – licząc na wsparcie Jagiellonów w walce z Turkami – zignorowali fakt, iż żona Albrechta była w ciąży i wybrali na króla najstarszego syna Władysława Jagiełły, w którego rękach znalazły się w ten sposób trony w Krakowie i Székesfehérvárze (ale nie w Wilnie, tam władcą został młodszy z braci – Kazimierz). Niestety ów okres polsko-węgierskiej unii personalnej trudno uznać za szczęśliwy: młody król po 10 latach panowania nad Wisłą i zaledwie 4 latach rządzenia nad Dunajem zginął w bitwie z Turkami. Korona Świętego Stefana trafiła w ręce Władysława Pogrobowca, syna Albrechta Habsburga, zaś tron krakowski objął dotychczasowy wielki książę litewski Kazimierz Jagiellończyk, co odnowiło unię między państwami.

Polityka dynastyczna Kazimierza IV Jagiellończyka

Przez pierwsze lata panowania Kazimierza w Polsce monarcha zajmował się przede wszystkim walkami z Krzyżakami i dzięki wysiłkowi wojny trzynastoletniej Królestwo odzyskało dostęp do Bałtyku. Z czasem jednak, gdy gromadka dzieci młodszego syna Władysława Jagiełły i jego żony Elżbiety Rakuszanki (córki wspomnianego wyżej Albrechta Habsburga) zwanej Matką Królów, zaczęła rosnąć, pojawił się temat zdobywania dla pociech nowych ziem. Najstarszy syn Kazimierza, Władysław, został królem czeskim już w 1471 roku, przejmując tron po husycie Jerzym z Podiebradów. Gorzej dla Jagiellonów wyglądała natomiast sytuacja na Węgrzech (i w stale złączonym z tym państwem Królestwie Chorwacji), gdzie panował wpływowy Maciej Korwin, a polskie wysiłki zbrojne zmierzające do osadzenia na tronie drugiego w kolejności syna naszego władcy, jego imiennika Kazimierza, odniosły klęskę. Wobec tego polski król rozpoczął wspieranie swojego najstarszego syna, króla Czech, w walce o odzyskanie znajdujących się w posiadaniu króla Węgier terenów Śląska i Moraw, jednak i na tym polu nie odniesiono sukcesu.

Przełom przyniosła dopiero śmierć Macieja Korwina w roku 1490. Wtedy jednak niespodziewanie do jagiellońsko-habsburskiej walki o Koronę Świętego Stefana wmieszał się… król Czech Władysław, który został ostatecznie władcą Węgier. Wojnę z mającym także spore poparcie wśród Bratanków Janem Olbrachtem zażegnał dopiero Kazimierz IV Jagiellończyk, a na mocy układu bracia podzielili się władzą w ten sposób, że starszy zachowywał zdobycze, rezygnował z tronu w Krakowie, który mógłby mu przypaść po śmierci ojca oraz wskazywał młodszego jako swojego czesko-węgierskiego następcę w razie braku potomstwa. Teoretycznie wszystko zostało ustalone, a Jagiellonowie zgodnie panowali na obszarze 1,5 miliona km². Wkrótce jednak Władysław złamał układ z Janem Olbrachtem i w zamian za odstąpienie Habsburgów od agresji wskazał pretendenta Maksymiliana jako dziedzica tronu czeskiego i węgierskiego. Młodszy z braci próbował interweniować, ale bez skutku.

Dalej historia potoczyła się już dość szybko. Bardzo słaby monarcha panujący nad Dunajem i Wełtawą nie prowadził polityki zgodnej z interesem dynastii, ale realizował scenariusze suflowane mu przez wpływowych doradców, czym zasłużył sobie na miano „Króla Dobrze” – gdyż na każdy pomysł odpowiadał „dobrze” – oraz coraz chętniej opierał się na Habsburgach żeniąc z nimi swoje dzieci. Co prawda pewna szansa na odzyskanie Czech i Węgier dla dynastii pojawiła się po śmierci Władysława, gdy król Zygmunt I Stary został – wraz z cesarzem Maksymilianem – jednym z opiekunów swojego bratanka Ludwika, jednak tak naprawdę wiele było już przesądzone, a los Jagiellonów na południe od Karpat przypieczętował najazd tureckiego sułtana Sulejmana Wspaniałego i bitwa pod Mohaczem (1526), w której zginął ostatni przedstawiciel rodu na tronach Czech i Węgier.

A gdyby władcą Polski i Litwy został Władysław Jagiellończyk?

W naszych rozważaniach historii alternatywnej wróćmy do roku 1492, gdy po śmierci Kazimierza IV władcą Polski został Jan Olbracht, zaś Litwy – Aleksander. Czy nie lepiej byłoby jednak dla dynastii, gdyby w tamtym momencie wszystkie trony objął Władysław? Teoretycznie – tak. Wtedy olbrzymi obszar znalazłaby się w rękach jednego władcy. Niestety nie był to – delikatnie mówiąc – monarcha wybitny. Najstarszy syn Kazimierza Jagiellończyka niezbyt dobrze czuł się w polityce i najpewniej miał świadomość swoich słabości, dlatego też wolał pozostawać na uboczu. Gdy jednak nie miał takiej możliwości to… ulegał wpływom doradców. Co prawda można założyć, że dodatkowe obowiązki i konieczność konsultowania spraw z możnymi z Polski oraz Litwy dałyby mu szerszy ogląd sytuacji, jednak niewykluczone, że król odpowiadający „dobrze” na wszelkie pomysły Polaków, Litwinów, Czechów i Węgrów doprowadziłby do potężnego chaosu i po jego śmierci nikt nie chciałby więcej myśleć o jakiejkolwiek unii personalnej.

A gdyby królem Węgier został Jan Olbracht?

Cofnijmy się więc jeszcze bardziej – do roku 1490, gdy o władzę nad Dunajem rywalizowali Władysław i Jan Olbracht. Chcąc sprawiedliwie ocenić zdolności synów Kazimierza IV należy odnotować, że edukowanie i wychowywanie ich przez wybitnych intelektualistów jak Jan Długosz i Filip Kallimach w większości przypadków (poza niezwykle utalentowanym, ale zmarłym w młodości świętym Kazimierzem) na niewiele się zdały. Mimo tego Jan Olbracht – choć wedle Macieja Miechowity „namiętnościom i chuciom jako człowiek wojskowy folgował” – wykazywał się nieco większymi talentami potrzebnymi monarsze niż czesko-węgierski Władysław. Nie było to jednak zadanie trudne z racji niskiej poprzeczki postawionej przez brata. Gdyby więc to Jan Olbracht objął tron u Bratanków, sytuacja dynastii na południe od Karpat wyglądałaby lepiej – wszak gorzej być i tak nie mogło – a błędy Władysława dotyczyłyby wyłącznie tronu w Pradze. Zresztą owe złe decyzje nie musiałyby zapadać.

Załóżmy bowiem, że w roku 1492, po śmierci Kazimierza IV Jagiellończyka, władza na Litwie przypadła – tak jak w rzeczywistości – Aleksandrowi, zaś w Polsce nie węgierskiemu w naszym scenariuszu Janowi Olbrachtowi (którego sugerował szlachcie stary król), ale młodszemu Zygmuntowi. Wtedy też bracia panowaliby w czterech środkowoeuropejskich stolicach, co wręcz wymuszałoby organizowanie stałych zjazdów dynastycznych (jak ten z Lewoczy z roku 1494). Oczywiście nie oznaczałoby to prowadzenia zawsze zbieżnej polityki, gdyż każde z państw miało inne wyzwania i problemy, jednak niektóre sprawy – jak chociażby rosnące wpływy szlachty i kształtowanie się elekcyjnego modelu władzy – sprzyjałyby zacieśnianiu więzi i wspólnemu hamowaniu zapędów buntowników. Dodatkowo częste spotkania pozwalałyby kontrolować się wzajemnie, zacieśniać więzy polityczne i unikać błędów dotyczących np. zbytniego związania się z Habsburgami. Ponadto można przynajmniej teoretycznie założyć, że bezdzietni wtedy, a wcale już niemłodzi synowie Kazimierza IV, przebywając w większości poza rodzinnym Krakowem byliby bardziej skłonni zawierać związki małżeńskie, by w żonach odnajdywać oparcie niezwykle potrzebne w ich nowym położeniu, co dawałoby szanse na stworzenie linii dynastii. Rzecz jasna dziedziczenie tronu dotyczyło Litwy, jednak i w pozostałych krajach jagiellońskich potomstwo było brane pod uwagę przy wyborze następcy.

W takiej sytuacji możemy przyjąć, że w miarę skoordynowana polityka rodu w sprawie groźnej dla wszystkich ekspansji tureckiej umożliwiłaby także pewne współdziałanie na polach relacji z ofensywnie nastawioną Moskwą i Habsburgami oraz ułatwiłaby przekonywanie do swoich racji opozycyjnie nastawionej szlachty. Ostatecznie po kilku dekadach jagiellońska Europa mogłaby się utrwalić nie tyleż w prawie, co obyczaju – choć nadal tron polski, czeski i węgierski pozostawałyby elekcyjny, to nic nie stało na przeszkodzie, by na królów wybierać Jagiellonów albo z danej linii narodowej, albo – w razie jej wygaśnięcia – bliskich krewnych, szczególnie, że taka decyzja elektorów byłaby oczekiwana przez sąsiednie państwa jagiellońskie. Ów rodzinny sojusz oczywiście nie oznaczałby rozwiązania wszystkich trudności – np. wątpliwe, by król Czech chętnie kierował swoje wojska na wschodnie rubieże Wielkiego Księstwa Litewskiego do walki z Moskwą, jednak sabotowanie obrony i układanie się w wrogiem lub jego sojusznikiem (np. którymś z państw lub rodów niemieckich) także nie wchodziłoby w grę z powodu obawy o utratę szansy na wybór syna na króla Polski. Pewność bezpiecznych „tyłów” i dyplomatycznej sympatii to także wielka wartość.

Taka przedziwna unia – formalnie luźniejsza nawet niż unie dynastyczne łączące państwa li tylko osobą króla – mogłaby jednak zapobiec rozwojowi imperiów, które w przyszłości stały się dla Czech i Węgier więzieniem (Habsburgowie i Turcy), a dla Polski i Litwy egzystencjalnym zagrożeniem (Habsburgowie, Turcy, Hohenzollernowie, Moskwa). Nie można ponadto wykluczyć, że unia jagiellońska zdobywałaby poprzez mariaże i polityczne naciski wpływy w innych państwach. Tutaj jako pierwsi kandydaci do włączenia w skład sojuszu już nie tylko na zasadach podległości lennej, ale nawet jako równoprawni partnerzy rządzeni przez którąś z jagiellońskich linii, jawią się: piastowskie księstwo mazowieckie, rumuńskie hospodarstwa mołdawskie i wołoskie oraz posiadłości krzyżackie w Prusach. Ponadto tak zorganizowany sojusz mógłby podejmować akcje ofensywne np. odzyskując dla świata chrześcijańskiego zajęte przez Turków Bałkany. W grę wchodziłoby również zaangażowanie w odkrywanie nowego świata oraz – z racji katolickiego wyznania członków dynastii – stworzenie silnego frontu przeciwko postępującej reformacji. Nie da się też wykluczyć, że jagielloński król Czech będący zarazem elektorem Świętego Cesarstwa Rzymskiego korzystając z dyplomatycznego wsparcia swoich krewnych panujących w Polsce, na Węgrzech i na Litwie albo sam zostałby cesarzem albo doprowadziłby do wyboru na tę zaszczytną funkcję któregoś z przedstawicieli rodu. Niestety tak się nie stało, a szanse na stworzenie potężnej unii politycznej w centrum Europy znikły tak szybko, jak się pojawiły.

Michał Wałach

Michał Wałach
Michał Wałach
Historyk, dziennikarz i publicysta zainteresowany przede wszystkim dziejami Europy Środkowej i Wschodniej w średniowieczu oraz XX wieku, a także historią myśli politycznej i przeszłością Krakowa. Redaktor naczelny portalu ToHistoria.pl w latach 2022-2023.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najchętniej czytane