Kopernik, Matejko, Piłsudski… Oni, jak i wielu innych znamy i cenimy. Sa jednak osoby, których nie znamy a szkoda, bo na to niewątpliwie zasługiwali. Jednym z nich jest Witold Jerzy Fusek. Przyszedł na świat 30 września 1885r. Jego rodzice: Wilhelm, uczestnik powstania styczniowego oraz Wanda Poraj – Suchecka ( krewna Józefa Conrada Korzeniowskiego ) od najmłodszych lat wpajali mu tradycyjne polskie i katolickie wartości, którym, jak się okazało, pozostał wierny do końca.
Edukację rozpoczął w roku 1892, kiedy to zaczął uczęszczać do Szkoły Pospolitej w Bieczu, z którym związany był niemal całe życie. W roku 1897 rozpoczął naukę w Gimnazjum tarnowskim, a w 1900r. przeniósł się do Wyższego Gimnazjum w Sanoku, gdzie w czerwcu 1904r. zdał maturę i rozpoczął studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Dyplom magistra farmacji uzyskał 2 lipca 1908r.
Przez rok po otrzymaniu dyplomu, był asystentem prof. .Józefa Łazarskiego przy katedrze Farmakognozji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Następnie odbył praktykę, najpierw w tarnowskiej aptece „Pod Złotą Gwiazdą”, a następnie w krakowskiej aptece „Pod Złotą Koroną” u Ksawerego Mikuckiego. Odbył również jednoroczną służbę wojskową w Garnizonowym Szpitalu Wojskowym w Krakowie, który siedzibę miał na Wawelu.
W 1910r. poślubił Stefanię Ślepowron – Oczkowską, z wykształcenia nauczycielkę, z którą tworzył niezwykle harmonijne i udane małżeństwo. W kwietniu 1911r. młodzi na stałe osiedli w Bieczu, gdzie Witold objął w zarząd rodzinną aptekę. Już jej nazwa doskonale obrazuje przywiązanie rodziny Fusków do polskości. Apteka pod nazwą „Pod Polskim Orłem”, stanowiła dumę rodziny i była przekazywana z ojca na syna. Po Wilhelmie przejął ją Witold, by następnie przekazać ją Wiesławowi. Kres tej tradycji położyły dopiero władze komunistyczne, które odebrały aptekę rodzinie, nacjonalizując ją w styczniu 1951 roku.
Po powrocie do Biecza, Witold nie tylko prowadził aptekę, ale od samego początku aktywnie zaangażował się w pracę społeczną na rzecz jego mieszkańców. Już w okresie studiów nawiązał kontakt i aktywnie się zaangażował w działalność towarzystwa „Eleusis”, którego stał się animatorem na terenie nie tylko rodzinnego Biecza, ale również całej Małopolski. Jednym z twórców stowarzyszenia był prof. Wincenty Lutosławski (brat ks. Kazimierza Lutosławskiego). Propagowało ono wstrzemięźliwość od alkoholu, tytoniu, hazardu i rozpusty. Nie bacząc na skwary, czy mrozy Witold przemierzał pieszo dziesiątki kilometrów, tylko po to, by dotrzeć do okolicznych miejscowości ze swymi referatami, propagującymi profilaktykę przeciwalkoholową. Był również autorem licznych publikacji z tego zakresu jak: „Wpływ alkoholu na kształtowanie się stosunków społecznych w gminie”, czy „Dzieje ruchu antyalkoholicznego w Szwecji”. Dla młodzieży szkół średnich założył „Związek Nadziei”, którego organem prasowym był wydawany przez niego miesięcznik „Młodzież”.
Podczas I wojny światowej, został zmobilizowany i 8 sierpnia 1914 roku przydzielony do Garnizonowego Szpitala Wojskowego nr 15 w Krakowie. Zdemobilizowano go 2 listopada 1915r. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, iż przed pójściem na wojnę Witold złożył przysięgę, że jeśli ją przeżyje, to po jej zakończeniu, weźmie na wychowanie sierotę po jakimś poległym na niej żołnierzu. Słowa tego dotrzymał.
Opisując życiorys i dokonania Witolda Fuska, szczególny akcent należy położyć na jego zaangażowanie w organizację i rozwój polskiego harcerstwa, którego był jednym z prekursorów. Już w 1911r. założył pierwszą w Bieczu Drużynę Harcerską im. Zbója Becza. Ruch harcerski, połączony ze stałym kontaktem z przyrodą był prawdziwą pasją jego życia. Brał udział w wielu międzynarodowych zlotach i spotkaniach, między innymi w międzynarodowym zlocie skautów, tzw. „Jamboree” w angielskim Arrow (1929r.). Podczas tejże eskapady doszło do zabawnego zdarzenia, otóż na sumiaste, typowo sarmackie wąsy Witolda, uwagę zwrócił sam król Jerzy VI, który powątpiewając w ich autentyczność, zapytał, czy może ją własnoręcznie potwierdzić, po czym wdał się z Witoldem w krótką pogawędkę. Bieccy harcerze wzięli też udział w Zlocie Skautów Słowiańskich, który odbył się w Pradze w 1831r. Bieccy harcerze , za sprawą swego harcmistrza nawiązali kontakt nawet ze swymi tak odległymi pobratymcami, jak skauci brazylijscy. Działalność w harcerstwie nasz bohater prowadził, aż do roku 1934, kiedy to zniechęcony „sanacyjnymi wypaczeniami” w tym ruchu, postanowił z niego wystąpić.
Witold z pomocą przyjaciół doprowadził do powstania Czytelni Ludowej im. T.Kościuszki oraz Stowarzyszenia Miłośników Biecza. W roku 1939 wydał książkę swego autorstwa pt. „ Biecz i dawna Ziemia Biecka na tle legend, bajek, przesądów i zwyczajów”. Jako miłośnik przyrody, wiele czasu poświęcał pieszym wędrówkom, w których na ogół towarzyszyli mu bieccy harcerze. Podczas jednej z nich, jako pierwszy odkrył w paśmie Magury Witkowskiej (Kornety) niezwykle rzadki krzew kosodrzewiny (Pinus Magnus Scop.). Był też zapalonym pszczelarzem, a sława „Fuskowych miodów” sięgała daleko poza Biecz i jego okolice.
Z jego inicjatywy powstała kongregacja kupiecka, która w aktywny sposób chroniła interesy polskich handlowców i rzemieślników. Wraz z żoną założył w Bieczu „Akcję Katolicką”, był również współtwórcą miejscowego koła „Sokoła” Caritasu oraz Kółka Rolniczego. W swej działalności zawsze kierował się dobrem ogółu. Niósł pomoc potrzebującym, biednym i chorym, niejednokrotnie całkowicie bezinteresownie, mało tego na własny koszt. Był znanym i niezwykle szanowanym obywatelem, dowodem czego jest fakt, iż niemal nieprzerwanie był radnym miejskim. Proponowano mu również stanowisko burmistrza, którego jednak nie przyjął.
Był członkiem i aktywnym działaczem Związku Ludowo-Narodowego, a następnie Obozu Wielkiej Polski, którego był kierownikiem organizacyjnym na powiat gorlicki. Bardzo aktywnie działał także w Stronnictwie Narodowym. Był wiceprezesem i sekretarzem jego powiatowych struktur w Gorlicach, tworzył je wspólnie ze swoimi przyjaciółmi dr. Leonardem Otęskim i Czesławem Kirsze. Za swoje własne pieniądze prenumerował prasę narodową, którą kolportował wśród sympatyków SN, zwłaszcza na terenach wiejskich, czym przyczyniał się do wzrostu świadomości narodowej oraz politycznej wśród dużych rzesz chłopstwa i drobnych rzemieślników. W rodzinnym Bieczu, oraz okolicznych miejscowościach tj. Racławicach, Strzeszynie, Libuszy i Wójtowej działały liczne koła SN, których był twórcą i liderem. Jako, że posiadał niezwykły wręcz talent krasomówczy, jego wystąpienia i pogadanki gromadziły prawdziwe tłumy, do tego stopnia, iż jak wspominają ich świadkowie, „gdy Witold przemawiał lampy naftowe przygasały z braku tlenu”. W działalność Stronnictwa Narodowego z czasem włączył się również jego syn Wiesław, późniejszy weteran walk o Tobruk, żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich oraz II Korpusu Polskiego.
Następstwem przedstawionego powyżej politycznego zaangażowania Witolda było jego aresztowanie, którego władze sanacyjne dokonały w listopadzie 1938r. Jednak po kilku dniach aresztu został wypuszczony i aż do wybuchu II wojny światowej kontynuował swoją działalność, zresztą „tropienie jego poczynań przez sanacyjną policję- jak wspomina jego syn Wiesław- dodawało mu jedynie humoru”, a wspomniane uwięzienie, tylko wzmogło jego popularność.
To właśnie wybuch wojny przerwał społeczną działalność Witolda, który jako prawdziwy patriota i człowiek gotowy walczyć oraz umrzeć za Ojczyznę, dołączył do szeregów armii i z dniem 7 września 1939r. wszedł w skład Kadry Zapasowej 10 Szpitala Okręgowego w Przemyślu Z jednostką swoją przybył do miejscowości Brzeżany, gdzie jednak musiał, jak wszyscy towarzysze, złożyć broń przed Armią Czerwoną. Z sowieckiej niewoli, niemal cudem udaje mu się zbiec i po pokonaniu pieszo ponad 300 km wraca do Biecza i niemal natychmiast włącza się do antyhitlerowskich działań konspiracyjnych.
Już na przełomie 1939/1940r., tworzy z przyjaciółmi ruch oporu, zrzeszający głównie byłych harcerzy i członków Stronnictwa Narodowego. Początkowo grupa ta koncentrowała się na gromadzeniu broni, kolportowaniu konspiracyjnej prasy oraz działaniach dywersyjnych. Jak wspominają świadkowie, struktura stworzona przez Witolda należała do najlepiej zorganizowanych placówek Narodowej Organizacji Wojskowej w tym rejonie. Jako człowiek rozlicznych talentów i zainteresowań zorganizował w swej piwnicy nasłuch radiowy dzięki, któremu pozyskiwał istotne informacje wywiadowcze. W tłumaczeniu tekstów pomagał Witoldowi, znający kilka języków profesor Uniwersytetu Poznańskiego Józef Kostrzewski, z którym redagowali komunikaty kierowane do ludności ziem okupowanych.
Niemal od samego początku działalność Witolda była bacznie śledzona przez hitlerowców, czego następstwem było aresztowanie go przez gestapo w lipcu 1940r. Przez 24 godziny przetrzymywano go w więzieniu w Jaśle, a następnie zwolniono. Nie bacząc na ogromne ryzyko Witold wraz z córką Haliną i zaufanymi współpracownikami w dalszym ciągu aktywnie angażowali się w działalność antyhitlerowską, czego pokłosiem było ponowne aresztowanie, którego władze okupacyjne dokonały 19 maja 1941r. Aresztowano wówczas nie tylko Witolda, jego żonę i córkę, ale również personel apteki, blisko 40 harcerzy, będących jego wychowankami, oraz wszelkie osoby pozostające z nim w bliższym kontakcie. Zdecydowaną większość z nich wypuszczono po kilku dniach, żonę i córkę po tygodniu. Witolda, wraz z jednym z najbliższych, konspiracyjnych współpracowników, studentem medycyny Józefem Mężykiem najpierw przewieziono do więzienia w Tarnowie, a następnie osadzono w obozie koncentracyjnym Auschwitz w Oświęcimiu.
Witold do końca pozostał wierny swym ideałom. W toku wielogodzinnych przesłuchań, bity, głodzony i wyszydzany nie przestał wierzyć w swoje ideały. Nie wyrzekł się miłości do Boga i Ojczyzny, pozostał dumnym i żarliwym patriotą, za co w końcu przyszło mu zapłacić cenę najwyższą. Mało tego, jak relacjonują współwięźniowie do końca pozostał uśmiechnięty i poprawiał humor innym, często długo i w bardzo ciekawy sposób wspominając czasy harcerstwa i wiążących się z nim wspomnień oraz anegdot. Po ciężkich przesłuchaniach, zmarł w wieku 56 lat na krwawą biegunkę głodową, dnia 6 grudnia 1941r. Po wojnie jego nazwisko zostało umieszczone na tablicy pamiątkowej, która zdobi wzniesioną przez niego mogiłę harcerzy poległych w czasie I wojny światowej.
Całe życie Witolda było przykładem niezłomnego patrioty i wzorem poświęcenia dla Ojczyzny i Narodu. Jak wspomina jego syn Wiesław: „ Przy nietęgim zdrowiu i absorbującej pracy zawodowej , zawsze znajdował czas na wszystko, szczególnym zainteresowaniem darząc ludzi prostych, dla których dom jego był zawsze otwarty. Kochał ich i wśród nich czuł się najlepiej. Czuł się potrzebny- rozumieli się wzajemnie…”. Najlepszym świadectwem jego życia, niech będą słowa autorstwa jednego z jego wychowanków i towarzyszy profesora Romana Kalety, który napisał o nim:
„Nad życie swoje kochałeś goręcej,
Naszej Ojczyzny dziejowe posłanie
I za tę miłość stracili Cię Niemcy,
Bo żyłeś dla niej tylko, tylko dla niej…
…My Twoje imię przekażem legendzie,
My je wpiszemy w bohaterów poczet,
Aby świadczyło, że wielkim będzie,
Kto żył jak Ty i jak Ty odszedł”
dr Krzysztof Tenerowicz– wykładowca akademicki, publicysta i ekonomista. Prezes fundacji Prosto z mostu.
Foto: Archiwum rodzinne rodziny Fusków/zbiory Autora