Złoto, kadzidło i mirra. Dlaczego Mędrcy ze Wschodu ofiarowali Jezusowi Chrystusowi właśnie te dary?

0
390
Pokłon Trzech Króli, rycina Heinricha Hofmanna, koniec XIX wieku.

Zwyczajowo przyjęło się uznawać, że przybyłych do nowonarodzonego Jezusa Chrystusa Mędrców zwanych Królami było trzech, a goście Mesjasza nazywali się Kacper, Melchior i Baltazar. W rzeczywistości jednak ewangeliczny opis nie podaje ani liczby owych przybyszów ani ich imion. Wymienione są natomiast dary: złoto, kadzidło i mira. Dlaczego jednak Mędrcy ofiarowali tak niepraktyczne w opiece nad noworodkiem „upominki”?

Rozważania na temat darów złożonych przez Mędrców ze Wschodu należy rozpocząć od podkreślenia kilku zasadniczych faktów. Historia przybycia do Jezusa Chrystusa tajemniczych gości opisana jest jedynie w Ewangelii według świętego Mateusza. Z tego powodu bibliści przyjmują, że możemy mieć do czynienia nie z opisem historycznego faktu (wszak Pismo Święte nie jest tekstem historiograficznym, ale traktatem religijnym o Zbawieniu ludzkości), a opisem symbolicznym o znaczeniu dydaktycznym i katechetycznym. Podkreśla się przy tym podobieństwo historii Mędrców ze Wschodu do żydowskich midraszy. To o tyle istotne, że Ewangelię według świętego Mateusza uznaje się za „najbardziej żydowską” ze wszystkich czterech Ewangelii – powstała dla konkretnej grupy odbiorców: narodu żydowskiego i z tego powodu zastosowany w niej język oraz argumentacja odpowiada zwyczajom, retoryce i mentalności Żydów.

Co zaś czytamy o wizycie Mędrców ze Wschodu u Jezusa Chrystusa w opisie z Ewangelii według świętego Mateusza?

„Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon. Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny” – czytamy w Ewangelia wg św. Mateusza (Mt 2, 1-12).

Nie ma więc tu mowy ani o królach, ani o ich liczbie. Monarszy tytuł został im nadany później i nie ma podstaw ani historycznych ani teologicznych. Liczba została zaś wywnioskowana na podstawie ilości darów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by 3 dary zostały złożone przez większą liczbę osób – szczególnie, że mówimy o naprawdę drogocennych prezentach dla nowonarodzonego Jezusa Chrystusa. Jednak nie tylko ich wartość materialna, ale i głębokie znaczenie symboliczne, były i nadal pozostają istotne w ewangelicznej historii.

Złoto to bowiem bez dwóch zdań najlepszy pieniądz w historii. Utrzymuje wartość w czasach kryzysów i jest niemal całkowicie odporne na inflacje. Kruszec nabyty przez naszych przodków przed wiekami nadal pozostaje cenny samą swoją wartością, czego nie można powiedzieć o bilonie lub banknotach (tu wartość może wynikać jedynie z walorów historycznych/zabytkowych – numizmatycznych). Złoto złożone Jezusowi Chrystusowi i Najświętszej Rodzinie nie musiało być jednak – i wiemy, że nie było – podarkiem pomagającym w trudnej sytuacji materialnej, swoistym „becikowym” lub czymś na kształt prezentu „na pieluszki” – co znamy z zabaw podczas wesel w Polsce.

Mówimy bowiem o czymś więcej niż tylko metalu szlachetnym o ponadczasowej wartości. Złoto za sprawą swojej rzadkości, niesamowitego koloru i właściwości fizycznych zostało w wielu kulturach ściśle powiązane z majestatem władzy królewskiej. Tym samym Mędrcy ze Wschodu – ludzie gruntownie wykształceni, znający zwyczaje, tradycje oraz symboliczne znaczenia i konteksty – podarowali Dziecku narodzonemu w bardzo ubogich okolicznościach prezent łączący go z władzą monarszą. Mówimy jednak o niezwykłej godności królewskiej związanej jedynie z osobą Jezusa Chrystusa, który sam, podczas procesu u Poncjusza Piłata, przyznał, że jest królem – ale innym, niż wszyscy znani monarchowie.

„Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (J 18, 36) i dalej: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37).

Owo królowanie Jezusa Chrystusa, a zarazem fakt wręczenia Mu przez Mędrców ze Wschodu złota – symbolu władzy królewskiej – zostało także zapowiedziane w powstałej być może już w VIII wieku przed Chrystusem Księdze Izajasza: „Zaleje cię mnogość wielbłądów – dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana” (Iz 60, 6).

Złoto ofiarowane przez Mędrców miało więc nie tylko wymiar materialny, ale i symboliczny oraz odnosiło się do starożytnego proroctwa dotyczącego spodziewanego przez Izraelitów Mesjasza. Podobnie i kadzidło pojawia się w księdze Izajasza pełnej zapowiedzi życia Jezusa Chrystusa.

Ów podarek wymaga jednak szerszego wyjaśnienia. O ile bowiem wartość złota każdy z nas rozumie z wielką łatwością, o tyle kadzidło nie znajduje zastosowania w naszej codzienności czy życiu gospodarczym państw i narodów. W czasach Jezusa Chrystusa ich wartość była jednak porównywalna ze złotem, a możliwe nawet, że przewyższała ceną królewski metal.

Prawdziwe kadzidło różni się bowiem od kadzideł używanych współcześnie w kościołach chociażby w naszym kraju. I choć i dziś kadzidła podkreślają uroczysty charakter liturgii, to wytwarzane są z mieszaniny wonnych roślin i żywic. Natomiast prawdziwe kadzidło, które Mędrcy ze Wschodu przynieśli Jezusowi Chrystusowi, miało najpewniej inny skład. Wówczas wytwarzano je z żywicy drzewa kadzidłowca (Boswellia), np. odmiany Boswellia sacra lub Boswellia papyrifera albo Boswellia serrata (to najmniej prawdopodobne – wiele wskazuje na to, że w starożytności nie nadano owej roślinie takich funkcji). Co ważne, wspomniane gatunki nie występują naturalnie w Ziemi Świętej. Bez wątpienia musiały zostać więc przywiezione z innych krain (niektóre z wymienionych gatunków występują na Półwyspie Arabskim, inne w Indiach, a nawet w odległych częściach Afryki).

W naturalny sposób owe drzewa wypuszczają soki, które z czasem twardnieją zamieniając się w niewielkie gródki. I to właśnie tak powstała żywica tworzyła najwyższej jakości kadzidła (nacinanie drzewa w celu uzyskania soków negatywnie wpływało na jakość). Spalanie owych gródek daje przyjemny zapach, a ich ograniczona dostępność w połączeniu z innymi pożądanymi cechami nadała im niezwykłej wartości. Tym samym kadzidła zarezerwowano dla określonych sytuacji, a ich starotestamentalne opisy wskazują, że mogły być prezentem od królów dla królów (np. od nieznanej z imienia królowej Saby dla Salomona – tej sytuacji w sposób dosłowny dotyczy przywołany wyżej cytat z Księgi Izajasza).

W starożytnym Izraelu kadzidło zyskało jednak z czasem funkcję wyłącznie sakralną i czynem niegodziwym było palenia go dla samego siebie, a nie dla Stwórcy. Warto przy tym podkreślić, że w Świątyni Jerozolimskiej kadzidła były palone dla Pana Boga nieustannie, a ich skład został jednoznacznie opisany w Księdze Wyjścia. Fakt, że procedurę tworzenia kadzidła podał Mojżeszowi sam Pan Bóg podkreśla znaczenie owej substancji. Palenie kadzideł w Świątyni było zaszczytem, którego dostępowali tylko nieliczni pełniący funkcje kapłańskie. I – co ciekawe – właśnie w chwili palenia kadzideł Zachariasz dostąpił wizji, w której dowiedział się, że zostanie ojcem Jana Chrzciciela. Ów fakt interpretuje się jako połączenie Starego i Nowego Testamentu.

Natomiast w sensie symbolicznym ofiarowanie Jezusowi Chrystusowi przez Mędrców kadzidła podkreślać ma Jego Boską naturę. Nie godziłoby się bowiem dawać człowiekowi w prezencie czegoś zarezerwowanego dla Pana Boga.

Mirra natomiast – trzeci z darów – wiąże się z ludzką naturą Jezusa Chrystusa (jednym z fundamentów chrześcijaństwa jest unia hipostatyczna, a więc posiadanie przez Jezusa Chrystusa dwóch pełnych natur: Bożej i ludzkiej – Jezus nie jest „pół Bogiem” i „pół człowiekiem”, ale w pełni Bogiem i człowiekiem, co potwierdzono na soborze chalcedońskim w połowie V wieku).

Mirrę uznawano za symbol człowieczeństwa, gdyż korzystano z niej przy ceremoniach jak najbardziej ludzkich, a zarazem przypominających o kruchości i marności życia: przy pogrzebach. Chrześcijańscy myśliciele podkreślali przy tym, że podarowanie Dzieciątku Jezus substancji wykorzystywanej podczas pochówków stanowiło zapowiedź Męki i Śmierci Krzyżowej oraz późniejszego Pogrzebu Jezusa Chrystusa. I rzeczywiście – o czym niżej – mirra była wówczas obecna.

Mirra powstawała w sposób podobny do kadzidła – wytwarzano ją z zastygłych soków drzew z rodzaju balsamowców (Commiphora), a za najlepszą uznawano mirrę powstałą z balsamowca mirry, który jednak nie rośnie w Izraelu. Mirra stanowi jeden ze składników używanych dziś kadzideł oraz ma właściwości lecznicze i przeciwbólowe. W przeszłości cenioną ją także jako wonność. Na tym jednak lista jej zastosowań się nie kończy. Mirrę wykorzystywano przy wspomnianych wyżej pogrzebach, gdyż chroni ciało ludzkie przed psuciem się oraz odstraszała insekty.

Tym samym mirra, którą Jezus Chrystus otrzymał od Mędrców niedługo po Swoim Narodzeniu, pojawiła się w Jego Życiu także podczas Męki i Śmierci. W Ewangelii czytamy bowiem, że w trakcie Ukrzyżowania „dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął” (Mk 15, 23). Tym samym Jezus Chrystus odrzucił możliwość złagodzenia swojego bólu substancją o właściwościach przeciwbólowych, czym podkreślił pełną dobrowolność i świadomość, z jaką składał Swoją Ofiarę. Z kolei po Śmierci Jezusa Chrystusa Józef z Arymatei uprosił Poncjusza Piłata o możliwość pochowania swojego Mistrza, na co rzymski prefekt zezwolił. Wtedy też inny uczeń – Nikodem – „przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu” (J 19, 39). Mirra spełniła więc funkcje funeralne. Jest to jednak cały czas ta sama substancja, którą ofiarowali Chrystusowi Mędrcy ze Wschodu.

Widzimy więc wyraźnie, że goście, którzy odwiedzili Dzieciątko Jezus, nie wręczyli Mu przypadkowych przedmiotów i nie kierowali się jedynie faktem, iż były one cenne, drogie. Przeciwnie. Mamy tutaj do czynienia ze spełnieniem się starotestamentalnych proroctw, które realizując się dodatkowo same w sobie także były proroctwami dotyczącymi przyszłych wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa oraz miały głęboki wymiar symboliczny dotyczący Jego władzy jako Król Wszechświata oraz Jego prawdziwie Boskiej i prawdziwie ludzkiej natury.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj