Pomarańczowa rewolucja. Ukraińcy odrzucają „russkij mir”

0
352
Fot.: Ivan Bandura, CC BY 3.0 , via Wikimedia Commons

Wojna na Ukrainie pokazała całemu światu agresywną naturę państwa rosyjskiego. Władimir Putin nie może się pogodzić z niepodległościowymi dążeniami Ukraińców od czasów wydarzeń, które przeszły do historii jako pomarańczowa rewolucja. To właśnie wtedy dyktator z Kremla po raz pierwszy usłyszał stanowczy sprzeciw dla rosyjskich porządków w Kijowie.

Trudna droga do demokracji

Przed opisywanymi wydarzeniami Ukraina borykała się ze spuścizną wielu dekad niewoli komunistycznej. Od odzyskania niepodległości w 1991 roku dążono do wprowadzenia na Ukrainie pełnego ustroju demokratycznego, który gwarantowałby rozwój społeczeństwa. Jednak rządy Łeonida Krawczuka zahamowały te aspiracje. Postkomunistyczna nomenklatura zaczęła rozkradać majątek państwowy. Brak rozległych reform państwa i wady rządu odbiły się na gospodarce.

Nastąpiła recesja gospodarcza i znaczący wzrost cen. Kraj znalazł się w głębokim kryzysie. Sytuacja uległa częściowej poprawie po wyborze na prezydenta Łeonida Kuczmy. Lepsza kondycja gospodarki nie zlikwidowała jednak innych problemów strukturalnych państwa. Nie przeprowadzono pełnej demokratyzacji ustroju. Nowy prezydent nie ograniczył też wpływu oligarchów na różne sfery życia społecznego.

Pomarańczowa koalicja

Nowe skandale i porażki polityczne osłabiały urzędującego prezydenta i jego zaplecze. Liderem opozycji i kandydatem na urząd prezydenta w 2004 roku został skonfliktowany z rządem Wiktor Juszczenko. Jako szef banku centralnego Ukrainy przyczynił się do poprawy sytuacji gospodarczej w latach dziewięćdziesiątych. Zyskał dużą popularność w społeczeństwie. Zachodnie demokracje wiązały z nim nadzieje.

Naprzeciwko tzw. pomarańczowej kolacji Juszczenki stanął Wiktor Janukowycz. Od 2002 roku zajmował urząd premiera i był ściśle związany z Łeonidem Kuczmą. Opowiadał się za utrzymaniem mocnych związków politycznych i gospodarczych z Rosją. Reprezentował kurs antyzachodni i przeciwny potrzebnym reformom. Rosjanie nie kryli się ze swoim poparciem dla tej kandydatury i wysłali na pomoc doradców politycznych.

Nieuczciwe wybory

Kampania wyborcza była niezwykle brutalna. Wykorzystano media i instytucje państwa w celu zwalczania prozachodniego kandydata Bloku Nasza Ukraina. Wiktor Juszczenko padł nawet ofiarą otrucia dioksynami. Mimo przestępczych działań i fałszerstw wyborczych kandydat opozycji zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich z poparciem prawie 40% wyborców. Już wówczas zaczęły się protesty przeciwko nadużyciom władzy.

Druga tura głosowania odbyła się 21 listopada 2004 roku. Sondaże wyraźnie wskazywały na zwycięstwo Wiktora Juszczenki. Centralna Komisja Wyborcza sfałszowała wynik i ogłosiła zwycięstwo prorosyjskiego kandydata Partii Regionów. Fałszerstwa sięgały około trzech milionów głosów. Jako uczestnik pseudodemokratycznego spektaklu Władimir Putin pogratulował Janukowyczowi wygranej.

Masowe protesty i mediacja Polski

Niedemokratyczne działania władzy wywołały masowy sprzeciw w społeczeństwie. Na kijowskim Majdanie zaczęto organizować opór. 22 listopada w stolicy było już 200 tys. protestujących, a 26 listopada aż pół miliona. Opozycja uzyskała wsparcie międzynarodowe. Poza Stanami Zjednoczonymi w rolę mediatora aktywnie zaangażowała się Polska. W ciągu następnych kilku tygodni odbywały się spotkania między przedstawicielami opozycji i rządu. Uczestniczył w nich Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski i Prezydent Litwy Valdas Adamkus.

Wiktor Janukowycz dążył do siłowego stłumienia protestów, ale swój sprzeciw wyraził prezydent Kuczma. 3 grudnia unieważniono wynik drugiej tury wyborów. Rząd ustąpił w kluczowych kwestiach. W zamian opozycja wyraziła zgodę na reformę konstytucyjną, która ograniczyła władzę prezydenta. Po zmianie składu Centralnej Komisji Wyborczej 26 grudnia przeprowadzono ponownie głosowanie.

Nowym prezydentem Ukrainy został Wiktor Juszczenko. Uroczyste zaprzysiężenie, które zakończyło okres pomarańczowej rewolucji, odbyło się 23 stycznia 2005 roku. Wielkim przegranym ukraińskiego zrywu niepodległościowego okazała się Rosja. Władimir Putin uważał, że za protestami stały Stany Zjednoczone. Nigdy nie pogodził się z utratą kontroli nad Ukrainą. Tragiczne skutki tej obsesji widzimy do dziś.

Mateusz K. Łukomski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj