Ondraszek Fuciman – legenda zbójnika z beskidzkich gór

0
460
Władysław Skoczylas – Ondraszek

Postać Ondraszka wprowadza nas w świat gór, legend i ludowych opowieści opisujących autentyczną osobę. Wokół harnasia osoby narosło wiele mniej lub bardziej prawdziwych historii, a dzisiaj przyjrzymy się nie tylko temu, kim naprawdę był zbójnik z Beskidów, ale też jakie podania krążyły na jego temat.

Przed zbójowaniem

Jest rok pański 1680. W Janowicach, miejscowości w górach Beskidu Śląskiego, na świat przychodzi syn Ondry i Doroty Fucimanów – Ondra Fuciman zwany później Ondraszkiem. Jego imię zdrabniane było nie tylko po to, aby odróżnić go od ojca piastującego wójtowską funkcję, ale też z racji tego, że wielu górali posługiwało się zdrobnieniami nawet gdy byli już dorośli. A gdyby Ondra urodził się dziś w Warszawie, a nie beskidzkich górach, to nazywałby się Andrzej.

Ondraszek miał sporo rodzeństwa. Był on co prawda najstarszym dzieckiem Ondry i Doroty, ale miał 3 braci i 3 siostry oraz kolejnego brata i siostrę z drugiego małżeństwa jego ojca z Zuzanną. Przyszły zbójnik został ochrzczony 13 września w miejscowości Dolne i tylko dzięki temu, że zachowały się kościelne dokumenty, wiemy, w którym roku się urodził.

Według podań ludowych odbywał naukę w szkole pijarskiej w Przyborze, z której został wyrzucony. Problem w tym, że jego obecność tam nie jest w żaden sposób potwierdzona. Na nazwisko Ondraszka nie można trafić w szkolnych rejestrach, co sugeruje, że tak naprawdę nigdy tam nie uczęszczał. Warto również zauważyć, że wśród wielu podań ludowych przyszli harnasie uczęszczali do szkół. Ludzie w ten sposób ukazywali ich jako osoby mądre, może nie do końca wykształcone, ale posiadające większą wiedzę od zwykłego człowieka i mogącego konkurować na tym polu z dworskimi panami. A dlaczego Ondraszek został według ludu wyrzucony ze szkoły? Ponoć wszedł w zatarg z dragonami i srogo pokiereszował ich oraz ich podopiecznych, jednak z powodu swej pilnej nauki w szkole nie spotkała go żadna kara oprócz przymusu opuszczenia placówki oświatowej.

Mało dowodów, wiele legend

A co było potem? Jeśli mowa o faktach, to nie do końca wiadomo. Trzeba mieć na uwadze, że gdy mowa o życiu Ondraszka poruszamy się głównie w sferze legend i podań, a nie pewnych informacji. Niemniej jednak jesteśmy w stanie domyślić się niektórych wydarzeń.
Wiadomo, że w 1709 roku wójtem Janowic został Jan – młodszy brat Ondraszka. Zwyczajowo to najstarszy syn powinien przejąć urząd po ojcu, można więc domniemywać, że w tamtym czasie hulał on już ze swoją bandą w górach Beskidu trudniąc się zbójnickim rzemiosłem jako herszt małej bandy złożonej głównie z austriackich dezerterów. Natrafimy też na wzmianki z 1711 roku, które opowiadają o dużej bandzie rozbójników, krążącej na terenach frydyckiego państwa stanowego, od Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, aż po Lanckoronę w Beskidzie Średnim, Morawy i Racibórz. Dołączyła do nich również banda Ondraszka, a on sam szybko stał się harnasiem – przywódcą, tej wielkiej grupy. Nie dawało im rady ani wojsko panującego tam hrabiego Franciszka Prażmy, ani sprowadzeni do celu walki z rozbójnikami dragoni z Opolszczyzny.

Legendy natomiast rozwijają tę opowieść znacznie bardziej. Wedle podań hrabia Prażma i Ondraszek mieli zatarg personalny. Otóż po opuszczeniu szkoły dzielny junak został zatrudniony na dworze hrabiego we Frydku, gdzie wpadła mu w oko urodziwa żona hrabiego, a i jej lico czerwieniało, gdy widziała dzielnego górala. W końcu, kiedy hrabia wyjechał ze swojego pałacu, obydwoje dali ujście swojemu uczuciu, o czym dowiedział się po powrocie do miasta władca Frydka. Wpadł on w szał i nakazał aresztowanie Ondraszka oraz wybatożenie go. Pół żywemu góralowi udało się jednak zbiec z lochów. Tak zaczęła się legendarna rywalizacja Ondraszka i hrabiego Prażmy.

Dowody jednak i tej historii zaprzeczają. Owszem, możliwe, że Ondraszek służył na dworze hrabiego, jednak ciężko tu o pewność. Wiadomo natomiast, że hrabia lubił rodzinę Fucimanów. Dowodzi tego choćby fakt, że gdy ojciec Ondraszka musiał zejść z urzędu z powodu długów, hrabia pozwolił jego drugiemu synowi na spłacenie go i ponowne zajęcie urzędu, mimo że Ondraszek już na pewno był wtedy zbójnikiem. Później pozwolił na to samo kolejnemu członkowi rodziny, co pokazuje, że jego łaska względem rodziny nie osłabła, co na pewno by się stało, gdyby Ondraszek w tak poważny sposób splamił honor hrabiego. Hrabia Prażma oczywiście próbował schwytać Ondraszka i jego bandę, ale to raczej dlatego, że grasowali oni po prostu po jego ziemiach. Prawdopodobnie rywalizacja Prażma-Ondraszek, powstała z potrzeby posiadania przez legendarnego harnasia konkretnego, posiadającego twarz wroga. Miejscowy władca, którego obowiązkiem było ściganie rozbójnika, nadawał się do tego idealnie.

Dlaczego więc w takim razie Ondraszek ruszył na zbój, skoro miał w perspektywie urząd wójta, który mógł przecież spłacić tak samo, jak jego brat? Cóż, niestety pozostają nam tylko domniemywania, jednak jako najbardziej prawdopodobne jawi się, że chciał uniknąć poboru lub też zdezerterował z armii, jak to czyniło w tamtych czasach wielu górali i to sprawiło, że wybrał żywot poza prawem.

Opowieści o harnasiu, diable i magicznym obuszku

Czymże jednak by była legenda góralska, gdyby nie zawierała w sobie nadprzyrodzonych motywów i szalonych historii! Takie opowieści krążyły po górskich halach także o Ondraszku.

Zgodnie z jedną z opowiastek Ondraszek zbiegłszy z Frydkowych lochów dotarł do lasu, gdzie trafił na wiedźmę Lucy, która wyleczyła go i zaproponowała pomoc w zemście. Skierowała go do diabła Rokity, który zaoferował mu cyrograf. W zamian za duszę Ondraszka obiecywał mu parę nigdy niechybiających pistoletów, kubek, który obrócony do góry nogami sprawiał, że wszyscy wokół Ondraszka natychmiast zasypiali, aż do momentu, gdy nie zostanie znów obrócony oraz obuszek (ciupagę), który gwarantował mu nieśmiertelność. Ondraszek mógł zostać zabity tylko tym obuszkiem i to tylko przez osobę, której by go dobrowolnie oddał. Zbójnik zgodził się na ten układ i rozpoczął śmiałe ataki na wojska frydkowego pana, rabując złoto, które dragoni zabierali chłopom, rozdając je biednym i tym, którzy wspierali zbójników.

Motyw rozdawania pieniędzy potrzebującym jest częsty w wielu legendach góralskich i – co ciekawe – ma pokrycie w rzeczywistości. Zbójnicy, w tym Ondraszek, często utrzymywali dobre kontakty z miejscową ludnością, która w zamian za to sławiła ich imiona i pomagała im, zapraszając na wesela, oferując miejsca do przezimowania czy ukrycia się przed prawem lub też myląc tropy ścigających ich żołnierzy. Bardzo wiele opowieści o Ondraszku traktuje właśnie o harnasiu, który nierozpoznany przez potrzebującego lub biednego rozmówcę, zaczyna wypytywać się go o zbójników, a słysząc, jak ten mówi „Ondrasek dobry chłop”, obsypuje go złotem lub dobrami, czyniąc z niego w jeden dzień bogacza. Oczywiście, zanim zaczniemy mieć w głowach obraz góralskiego Robin Hooda, warto zapamiętać, że zbójnicy nie wahali się, gdy dochodziło do przelewania krwi rabowanych osób, przez co często mieli jej niemało na rękach. Jednak wróćmy znów do legend.
Jakże Ondraszek mógł być bohaterem prostego człowieka, kiedy sprzedał swoją duszę i skazał się na wieczne potępienie? Ten problem jednak w podaniach rozwiązuje Dorotka – oddana mu na zawsze miłość górala, która zdobyciem serca dzielnego zbójnika wzbudziła zazdrość każdej młodej kobiety w Beskidach. Tej właśnie ukochanej Ondraszek zwierzył się ze swojej umowy z Rokitą. Dorotka, przerażona tymi wieściami, postanowiła ocalić swoją miłość, zabrała więc ze sobą koguta i kozę, po czym ruszyła do starej wierzby, w której ukrywał się diabeł.

Gdy Dorotka dotarła na miejsce, pociągnęła koguta za grzebień. Zwierzę zapiało głośno, powodując duży ból Rokity. Diabeł wyskoczył z dziupli, zakrywając uszy i szukając źródła swojego cierpienia. Gdy znalazł Dorotkę, ta od razu przeszła do rzeczy, domagając się cyrografu podpisanego przez jej ukochanego. Rokita tylko ją wyśmiał, ale mina mu zrzedła, gdy Dorotka ponownie pociągnęła za grzebień koguta i kazała kozie wziąć czarta na rogi. Diabeł zmuszony do ucieczki na drzewo, widząc nieustępliwość Dorotki, oddał jej dokument, zrzekając się duszy jej ukochanego. Szczęśliwa Dorotka wróciła do Ondraszka i przekazała mu cyrograf, wzbudzając w nim radość i sprowadzając spokój na jego serce. Niestety nie wiemy, czy Dorotka naprawdę istniała, ale możliwe, że mówimy o realnie istniejącej osobie. W legendach Ondraszka czyny i role postaci nie zawsze pokrywają się z prawdą, ale ludzie, którzy się w nich pojawiają z imienia zazwyczaj istnieli i pozostawal w ten sam lub podobny sposób powiązani ze zbójnikiem.

Wiele można przeczytać jeszcze o zbójowaniu Ondraszka. Znajdziemy historie opowiadające o rabowaniu żołnierzy czy ucieczkach z zasadzek z pomocą magicznego kubka. Przeczytamy podania o tym, jak Ondraszek wspomagał biednych i sławiących jego imię oraz karał chciwych, zarówno siłą, jak i sztuczkami. Usłyszymy o tym, jak Ondraszek pojmał hrabiego, by ukarać jego rządcę, który bez wiedzy pana uciskał chłopów i który oćwiczony przez zbójników kijami zaprzestał tego procederu, a także o tym, jak Ondraszek wraz z bandą wkroczył do Frydka na bal, po to, by spotkać się z hrabią i zażądać nagrody za własną głowę, którą jakby nie patrzeć właśnie tam dostarczył. Tyle opowieści. Przejdziemy jednak do ostatniej historii i ostatnich faktów.

Ostatnia opowieść

Juraszek był jednym ze zbójników hulających po górach wraz z Ondraszkiem. W pewnym momencie jednak nabrał on ochoty na nagrodę za ondraszkową głowę. Według legend Juraszek, po tym, jak narosła w nim chciwość, postanowił jak najbardziej zbliżyć się do Ondraszka. Stał się jego przyjacielem i powiernikiem, ale Dorotka podejrzewała, że Juraszek ma nieczyste intencje. Ondraszek więc postanowił przetestować zbójnika i powiedział mu o magii swojego obuszka, żeby sprawdzić, jak ten zareaguje na te wieści. Zbójnik natomiast zaskoczył Ondraszka i nie tylko nie zgodził się na przechowanie ciupagi, ale nastawał na to, by harnaś pilnował jej jak oka w głowie, a najlepiej ukrył ją tam, gdzie nikt jej nie znajdzie, żeby zbójnik był zawsze bezpieczny. To wzruszyło herszta, który uznał wtedy, że może zaufać zbójnikowi i traktował go z jeszcze większą estymą. O to właśnie chodziło Juraszkowi.

W końcu nadszedł dzień, w którym to banda Ondraszka w karczmie w Śniadowie świętowała udany rozbój. Zbójnik wiele tańcował, aż w końcu usiadł zmęczony na ławie u boku swej Dorotki. Juraszek, korzystając z chaosu i zaufania, którym darzył go harnaś, spytał się go czy użyczy mu swojej broni, aby mógł zatańczyć tradycyjny taniec z obuszkiem. Mimo strachu Dorotki Ondraszek dobrowolnie dał swoją ciupagę Juraszkowi, który rozpoczął tak żywiołowy i wspaniały taniec, że aż iskry tryskały mu spod butów, aż nagle skoczył na swojego herszta i uderzył go obuchem w głowę. Biesiadnicy byli w tak wielkim szoku, że Juraszek skorzystał z zamieszania i uciekł, żeby poinformować żołnierzy o zabójstwie Ondraszka. Dragoni sprawdzili te wieści, zabrali ciało, po czym poćwiartowali je i powiesili na lipie, na której potem zakwitły kwiaty, co wedle tradycji oznaczało, że zawisł tam zacny człowiek.

Juraszek natomiast otrzymał swoje 100 florenów nagrody, co w tamtych czasach było dużą sumą, jednak dość szybko ją przepuścił. Postanowił więc powrócić do zbójnickiego fachu, ale padł ofiarą zemsty przyjaciół Ondraszka, którzy donieśli na zdradliwego górala do miejscowych władz. Wysłały one dragonów, którzy pojmali zbójcę i zawieźli go do Frydka. Tam hrabia Prażma, mściwy, ale sprawiedliwy – jak go opisuje legenda – nakazał Juraszka powiesić.

Jakie są w takim razie fakty? Otóż pewne pozostaje to, że Juraszek Ondraszka zabił i uczynił to wraz z kilkoma wspólnikami z bandy beskidzkiego herszta. Stało się to 1 kwietnia 1715 roku w karczmie w Śniadowie, a ich motywacją była chęć zdobycia nagrody. Wiadomo też na pewno, że Juraszek zabił obuchem ciupagi (choć nie wiadomo czy należącej do Ondraszka) oraz to, że ciało zbójnika zostało poćwiartowane i powieszone na drzewach w różnych częściach Beskidów na postrach i przestrogę. Koniec Juraszka był jednak trochę inny niż w legendzie. Jedna wersja mówi, że od razu go aresztowano wraz ze wspólnikami i skazano za ich zbrodnie na więzienie i śmierć przez łamanie kołem w wypadku Juraszka i poprzez powieszenie w przypadku jego towarzyszy. Natomiast według drugiej wersji wraz ze wspólnikami ruszył zaraz po odebraniu florenów na ponowny zbój. Po dwóch tygodniach zostali oni zwabieni do cieszyńskiego zamku pod pretekstem załatwienia formalności związanych z nagrodą. Tam aresztowano ich i skazano na wspomniany wcześniej los. Te informacje zachowały się głównie w akcie sądowym z jego przesłuchania. Z tego dokumentu dowiemy się również, że nazwisko Juraszka brzmiało Fuciman, czyli dokładnie tak samo jak Ondraszka. Nie wiadomo jednak, czy był to zbieg okoliczności, czy Juraszek faktycznie był krewnym swojego herszta.

Przestroga w postaci poćwiartowanego harnasia jednak nie zadziałała. Mieszkańcy Beskidu wciąż opiewali Ondraszka, a kolejni zbójnicy pojawiali się na jego miejsce. Do dziś w okolicach Cieszyna krąży legenda o skarbie harnasia. Nieopodal rzeki Olzy znajduje się jaskinia zwana „Ondraszkową dziurą”. Niektórzy uważają, że służyła ona zbójnikowi za kryjówkę. Inni, że za skarbiec. Według legendy skarby te czekają na szlachetnego człowieka, który wydobędzie je dopiero gdy znajdzie się w wielkiej potrzebie. Niezależnie jednak od tego, co jest prawdą, a co nie, to właśnie dzięki tak wielu legendom i opowieściom, Ondraszek Fuciman przeszedł do historii jako jeden z największych harnasiów hulających po górskich halach Beskidu Śląskiego.

Maksymilian Jakubiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj