Berlin 1936. Tak czarnoskóry sportowiec zniweczył plany nazistowskiej propagandy!

0
262
Adolf Hitler podczas Igrzysk w Berlinie, Jesse Owens podczas zawodów, plakat Igrzysk 1936 oraz kamera realizująca nagranie. Zdjęcia: domena publiczna + Bundesarchiv, Bild 183-R96374 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE , via Wikimedia Commons + domena publiczna + Rübelt, Wien (gem. Quelle), CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons.

Choć Adolf Hitler osobiście nie lubił sportu, to uwierzył Josephowi Goebbelsowi przekonującemu go, że Igrzyska to doskonała okazja do pokazania światu wielkości nazistowskich Niemiec. I wszystko by się udało gdyby nie jeden amerykański lekkoatleta.

Igrzyska w Berlinie świętem pokoju?

W chwili gdy Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznawał organizację letnich Igrzysk Berlinowi nie było jeszcze mowy w Niemczech o nazistowskim totalitaryzmie. Był to bowiem początek lat 30. Owszem, partia Hitlera stawała się coraz mocniejsza, ale rządy Republiki Weimarskiej nadal znajdowały się w ręku ugrupowań innych niż NSDAP (dopiero wybory w roku 1932 przyniosły tej formacji wyraźny sukces polityczny i podwojenie liczby wyborców względem roku 1930). Ponadto MKOl liczył wówczas, że zorganizowanie imprezy w stolicy Niemiec będzie wyraźnym ukłonem w stronę idei światowego pokoju. Wszak Berlin miał gościć Igrzyska w roku 1916, ale z powodu trwania wówczas I wojny światowej sportowa rywalizacja nie doszła do skutku. Początkowo więc wszystko wskazywało, że kolejna impreza olimpijska nie będzie szczególnie mocno różnić się od poprzednich, a wręcz przyczyni się do pozytywnych trendów.

Przyznając organizację Berlinowi dorzucono zarazem pozostałe kandydatury, w tym innego faworyta: Barcelonę, która w roku 1936 odegrała jednak istotną rolę w historii sportu oraz polityki. Sportowcy szczególnie mocno zaangażowani w politykę oraz w opór wobec organizacji IO w nazistowskich Niemczech, w tym członkowie partii i organizacji lewicowych, udali się latem tego roku do hiszpańskiego miasta na alternatywną wobec berlińskiej Olimpiadę Ludową. Mogła być ona wielkim sukcesem organizacyjnym, sportowym i polityczno-ideowym (Hiszpanią rządził wówczas antyfaszystowski lewicowy Front Ludowy), jednak tuż przed jej rozpoczęciem wybuchła w kraju wojna domowa. Wówczas niektórzy zgromadzeni tam sportowcy (będący poniekąd także lewicowymi działaczami społecznymi i politykami) jednak w Hiszpanii dając początek historii Brygad Międzynarodowym – formacji wspierającej Front Ludowy i z czasem zyskującej cechy stalinowskiej bojówki podporządkowanej Moskwie.

Tymczasem po kilku miesiącach od przyznania organizacji Igrzysk Berlinowi sytuacja w Niemczech uległa zmianie. Na początku roku 1933 władzę przejęli naziści, a wkrótce kraj stał się państwem totalitarnym, antysemickim i rasistowskim. Wykluczanie ludzi ze względu na pochodzenie stało natomiast w jaskrawej sprzeczności z ideą olimpijską. Problem stał się szczególnie duży w roku 1935, gdy niemieccy politycy przeszli od słów do czynów uchwalając ustawy norymberskie wymierzone w równe prawa ludności pochodzenia żydowskiego.

Idea olimpijska kontra nazistowska ideologia – czyli jak nie stracić Igrzysk

Wobec takiego stanu rzeczy MKOl rozważał nawet odebranie Berlinowi prawa organizacji Igrzysk. Niestety ostatecznie nie zdecydowano się na taki krok. Niemcy zrobili bowiem wiele, by nie dopuścić do takiej kompromitacji. Hitler wszak zaakceptował plan Goebbelsa, aby imprezę sportową przeprowadzić z wielkim rozmachem i tym samym pokazać światu siłę oraz wielkość nowych, narodowosocjalistycznych Niemiec.

Niemcy broniąc Igrzysk w Berlinie posłużyli się metodami starymi jak świat. Z jednej strony łudzili ruch olimpijski wizją wspaniałej imprezy pełnej nowoczesnych rozwiązań oraz obiecywali złagodzenie rasistowskich przepisów, z drugiej zaś korumpowali.

Pieniądze trafiły m.in. do kieszeni barona Pierrea de Coubertina, lidera i zarazem ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego, człowieka, który doprowadził do wskrzeszenia idei organizacji Igrzysk w XIX wieku po przerwie trwającej od IV wieku naszej ery. Baron szczerze wierzył w szczytne ideały olimpijskie i bronił ich. Początkowo wspierał także prezesa MKOl Henriego de Baillet-Latoura w idei odebrania Niemcom organizacji Igrzysk. W końcu jednak de Coubertin złagodził swoje nastawienie, a po latach okazało się, że przyjął od kancelarii Adolfa Hitlera 10 tys. marek. Sprawę ujawnił w roku 2006 dziennikarz Guy Walters. Baron łapówkę otrzymał po Zimowych IO z lutego roku 1936, które zorganizowano w niemieckim Garmisch-Partenkirchen, nie stroniąc podczas imprezy od nazistowskiej symboliki i okrzyków. Tym samym, w sytuacji spacyfikowania Pierrea de Coubertina, który – zdaniem części komentatorów – przyjął łapówkę z powodu problemów finansowych oraz mógł nie dostrzec nazistowskiego zagrożenia z racji wieku, na polu bitwy pozostał sam de Baillet-Latour.

MKOl odniósł jednak pewne umiarkowane sukcesy w swoim lobbowaniu na rzecz złagodzenia antyżydowskich i rasistowskich rozporządzeń władz III Rzeszy. Między innymi skutecznie zainterweniowano w obronie doktora Theodora Lewalda, prezesa Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego, który jako osoba pochodzenia żydowskiego został odwołany z funkcji po przejęciu władzy przez nazistów. Był to element szerszego procesu podporządkowywania hitleryzmowi całego sportu, w tym likwidowania klubów powiązanych z ruchem robotniczym. Lewald został jednak przywrócony i współorganizował igrzyska w Garmisch-Partenkirchen oraz Berlinie, choć jego osobę wykorzystywano także jako dowód na rzekomo kompromisowe podejście nazistów. Aby nie utracić imprezy w swoim kraju Niemcy ostatecznie dopuścili także do rywalizacji własnych reprezentantów pochodzenia żydowskiego.

Henri de Baillet-Latour natomiast w wyniku osobistych interwencji u Adolfa Hitlera zdołał doprowadzić także do demontażu tabliczek znajdujących się pierwotnie na drzwiach toalet w obiektach sportowych. Umieszczony tam napis głosił: „Nie dla psów i Żydów”. Ponadto już w trakcie Igrzysk arystokrata przekonywał Hitlera, by przyjmując w swojej loży zwycięzców rywalizacji olimpijskich nie ograniczał się wyłącznie do osób reprezentujących cechy pożądane przez ideologię. Wcześniej nazistowski dyktator uciekał, gdy pojawiała się konieczność pogratulowania czarnoskórym reprezentantom USA. W wyniku nacisków szefa MKOl Hitler zdecydował się… nie zapraszać nikogo.

Spektakularne ceremonie o germańskiej genezie trwałym elementem Igrzysk

Łapówki i obietnice złagodzenia prześladowań to jednak nie wszystko. Niemcy wprowadzili bowiem do imprez towarzyszących Igrzyskom także elementy znane do dziś. To właśnie w Berlinie w roku 1936 po raz pierwszy uroczyście zapalono znicz olimpijski korzystając z ognia przyniesionego w ramach sztafety z greckiej Olimpii. Autorem pomysłu sięgającego także po elementy średniowiecznej obyczajowości germańskiej był Carl Diem. Nie należał on co prawda nigdy do NSDAP i w oczach nazistów był osobą o niepewnych poglądach, jednak mimo tego przez cały okres III Rzeszy pozostawał wpływową osobą tamtejszego świata sportu, flirtował z ideologią, a pod koniec II wojny światowej nawet brał udział w obronie Niemiec. Oprócz takich spektakularnych ceremonii wykorzystywanych chętnie przez nazistowską propagandę Niemcy przyłożyli się także do transmitowania Igrzysk. Wykorzystywano w tym celu na szeroką skalę radio, ale stawiano także pierwsze kroki w transmisjach telewizyjnych.

Igrzyska okiem kamery Leni Riefenstahl

Film dokumentujący Igrzyska i pokazujący wielkość nowych Niemiec nakręciła m.in. znana i utalentowana reżyser Leni Riefenstahl, autorka wielu przełomowych propagandowych produkcji z okresu III Rzeszy (najsłynniejszy jej film to „Triumf woli”). Co ciekawe, jej obraz pt. „Olympia” stał się hitem nie tylko w nazistowskich Niemczech, ale zdobył uznanie również w innych krajach świata zachodniego. Doceniano m.in. talent reżyserki i wysokie walory techniczne produkcji. Nie brakowało w obrazie jednak gloryfikacji III Rzeszy, co po II wojnie światowej spowodowało ocenzurowanie dokumentu (za zgodą Riefenstahl), aby nadal pokazywać go w Niemczech Zachodnich i USA. Można przy tym spotkać się z opinią, że reżyser nie w pełni sprawdziła się wówczas w swojej propagandowej roli oddając w dokumencie wielki sukces amerykańskiego sportowca Jessego Owensa, który stanowił ideologiczną klęskę III Rzeszy.

Sukces, który skompromitował nazistowską ideologię

Niemcy w zdecydowany sposób zwyciężyli rywalizację w Igrzyskach roku 1936 zdobywając – jako reprezentacja – najwięcej metali (89), w tym aż 33 złote. Wyprzedzili dominujących przed czterema laty w Los Angeles Amerykanów (56 medali, 24 złote) i Węgrów (16, 10 złotych). Sportowy sukces był możliwy m.in. dzięki niesportowym praktykom polegającym na intensywnym przygotowywaniu się do rywalizacji. Dziś to rzecz oczywista, ale wówczas zawodowstwo było zwalczane, a Igrzyska – zgodnie z ideałami MKOl – miały pozostawać imprezą amatorów. Niezależnie jednak od sportowej dominacji Niemców na berlińskiej imprezie oraz nielegalnych sposobów uzyskania przewagi nad innymi, show skradł im jeden zawodnik. Człowiek, który – zgodnie z hitlerowską ideologią – powinien być bezapelacyjnie gorszy od Niemców oraz wszystkich innych białych sportowców.

Tymczasem 23-letni Amerykanin rodem z Alabamy, Jesse Owens, nie tylko nie był Niemcem, ale także nie był biały. Zgodnie z nazistowskimi założeniami ideologicznymi Murzyn winien być gorszy i nie miał prawa wygrać. Fenomenalny Afroamerykanin przywiózł zaś z Berlina aż 4 złote medale! Wygrał bieg na 100 oraz 200 metrów, był najlepszy w skoku w dal oraz (wraz ze swoją reprezentacją) nie dał szans konkurencji w sztafecie 4×100. Jego lekkoatletyczny medalowy rekord wyrównał dopiero w roku 1984 Carl Lewis. Owens zaś zyskał sympatię kibiców obserwujących rywalizację w Berlinie, co także łamało ideologiczne zasady. Po latach niezwykły lekkoatleta dementował natomiast plotki sugerujące, że Adolf Hitler odmówił podania mu ręki. W rzeczywistości bowiem panowie nigdy się nie spotkali.

Niezwykły sukces Owensa z roku 1936 obalił jednak nazistowskie kłamstwa ideologiczne dotyczące podziału ludzkości na rasy gorsze i lepsze. Dodatkowo osiągnięcia czarnoskórego sportowca zaprezentowano w docelowo propagandowym filmie „Olympia”. Nie dało się jednak przemilczeć dokonań Amerykanina, a najpewniej nawet Riefenstahl nie chciała cenzurować prawdy o jego sukcesie. Tym samym czarnoskóry sportowiec kolejny raz utarł nosa nazistom. Niestety jego fenomenalne zwycięstwa z roku 1936 nie przebudziły Niemców zauroczonych nazistowską wizją Wielkiej Rzeszy, a kraj w kolejnych latach prowadził coraz bardziej brutalną politykę rasową prowadzącą do zbrodni i ludobójstw. Genialny sportowiec zaś po zakończeniu kariery zaangażował się w walkę o równouprawnienie ludności czarnoskórej w USA i także na tym polu odniósł sukces.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj