Ktoś nie zaznajomiony zbyt szczegółowo z historią PRL mógłby pomyśleć, że tytuł niniejszego tekstu nawiązuje do jakiejś antysemickiej broszury skrajnych nacjonalistów rodem z II RP. Tymczasem „Chamy i żydy” to publicystyczne opisanie politycznego sporu, który toczył się pod koniec epoki stalinowskiej w Polsce, a dotyczył przyszłości naszego kraju.
5 marca roku 1953 zmarł Stalin, twórca i przywódca całego bloku wschodniego, bezwzględny dyktator ZSRR, którego wolę chętnie realizowali wymyśleni i osadzeni przez niego w krajach tzw. demokracji ludowej inni, „mniejsi” dyktatorzy komunistyczni. Śmierć Dżugaszwilego, jak w rzeczywistości się nazywał, nie od razu odmieniła jednak blok wschodni.
W ZSRR rozpoczęły się walki o władzę oraz kierunek, w jakim pójdzie tzw. ojczyzna światowego proletariatu. Pewne ruchy frakcji zaczęły się także i w Polsce, choć należy zauważyć, że w naszym kraju stalinizm w formie najpełniejszej rozpoczął się właśnie w chwili śmierci Stalina. Staliniści nad Wisłą pragnęli bowiem działać ostrzej, a ich przywódca nakazywał im cierpliwość. Dotyczyło to chociażby walki z Kościołem, która przyjęła najsurowszą formę dopiero po marcu roku 1953. To bowiem po śmierci Stalina Bierut nakazał aresztowanie prymasa Wyszyńskiego. Wtedy też stalinizm przybrał nieznane wcześniej formy skrajnie karykaturalne, jak chociażby zamiana nazwy miasta Katowice na Stalinogród.
Trwaniu systemu PRL przy stalinizmie, a nawet zaostrzaniu kursu w pewnych obszarach, towarzyszyło jednak łagodzenie na niektórych polach. Sygnały ku temu docierały z ZSRR, gdzie krótkotrwały, ale radykalny kurs na liberalizację wyznaczył najpierw w roku 1953 Beria. Następnie zaś obalenie go i objęcie władzy przez Nikitę Chruszczowa oznaczało łagodzenie, choć w innym duchu. Było wiadomo, że nadejdą zmiany, ale ich zakres i głębokość były niepewne.
Z jednej strony bowiem latem roku 1955 w Warszawie odbył się V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów, który nie tylko pokazał komunistyczny kraj młodym osobom z zachodu, ale i osobom z Polski pokazał styl życia i mentalność młodzieży zachodniej. Refleksja na temat tych wydarzeń była istotna podczas przełomu zwanego Październikiem 56. Ów prąd liberalizacyjny wyrażało głównie pismo „Po prostu”, a pewnego rodzaju odstępstwo od surowych i ortodoksyjnych reguł ideologicznych na łamach prasy było już znakiem czasu i przemian. Z drugiej jednak strony w roku 1955 zawarto Układ warszawski, co było reakcją bloku wschodniego na powstanie NATO. Można było więc zarówno spodziewać się odwilży, jak i zaostrzenia zimnej wojny.
Więcej o swoich planach dotyczących przyszłości ZSRR Nikita Chruszczow powiedział w lutym roku 1956 na XX zjeździe Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Wtedy też wygłosił tzw. tajny referat potępiający stalinizm, kult jednostki i stalinowskie represje wobec komunistów. Referat miał przemożny wpływ na ZSRR i cały blok wschodni, gdyż jego tajność pozostawiała wiele do życzenia. Przywódcy partii wiedzieli więc, w jakim kierunku podąży ZSRR i na ile mogą sobie pozwolić.
Niedługo po tych wydarzeniach, bo w marcu roku 1956, niespodziewanie zmarł komunistyczny aparatczyk mianowany przez Stalina na funkcję dyktatora komunistycznej Polski: Bolesław Bierut. Wobec tego do otwartego pytania o kierunek, w jakim będzie podążała Polska Ludowa, dołączyło pytanie o przywództwo w partii i państwie.
Najpoważniejszym kandydatem do przejęcia władzy był Władysław Gomułka. Był to wpływowy komunista, dawniej lider PPR, który zdobył władzę w chwili kryzysu w partii, jeszcze w warunkach niemieckiej okupacji, ale bez wsparcia, a także akceptacji Kremla. Później musiał uznać wyższość towarzyszy przywiezionych z Moskwy, ale jego wpływy pozostały duże. W pierwszych latach komunistycznej Polski był wicepremierem, ministrem i jednym z liderów państwa. Odpowiadał za umacnianie i budowę nowego systemu w Polsce i był zamieszany w wiele wątpliwych etycznie działań. W pewnym momencie jednak jego pozycja zaczęła słabnąć. Wynikało to z rozbieżności poglądów Gomułki i Stalina. Gomułka, podobnie jak jugosłowiański dyktator Tito, chciał prowadzić kraj do komunizmu własną, polską drogą, a nie bezmyślnie kopiować rozwiązania sowieckie. Stalin nie godził się na to oraz na niezależność i wpływy Gomułki, szczególnie, że Jugosławia Tito znalazła się wkrótce w jawnym konflikcie z ZSRR i ku zaskoczeniu wielu: nie uległa Moskwie pomimo potężnych nacisków, szczególnie gospodarczych, które rujnowały kraj. W tej sytuacji Gomułka na początku lat 50. został aresztowany, choć nie da się nie zauważyć, że przebywał w dość dobrych warunkach, a władze w Warszawie nie zrealizowały życzenia Moskwy, by Gomułkę osądzić.
Na początku roku 1956 towarzysz Wiesław był już jednak na wolności i kwestią czasu (oraz, oczywiście, decyzji Moskwy) było kiedy Gomułka przejmie władzę oraz w jakim kierunku poprowadzi kraj. Wtedy też wykrystalizowały się dwa obozy polityczne, dwie frakcje w ramach PZPR i stalinowskiej administracji. I to właśnie owe frakcje Witold Jedlicki określił kilka lat później w tekście opublikowanym w paryskiej „Kulturze” jako „Chamy i żydy”.
Nazwy zastosowane w tekście publicystycznym nie są jednak oczywiście w stu procentach wierne i grupa określona jako „chamy” nie składała się wyłącznie z ludzi niekulturalnych w życiu osobistym, zaś tzw. „żydy” nie byli wyłącznie grupą osób pochodzenia żydowskiego. Coś jednak było na rzeczy.
„Chamy” w naukach historycznych zwykle nazywani są natolińczykami. Nazwa pochodzi od rządowego pałacyku w Natolonie. Grupę tworzyli tzw. twardogłowi staliniści, którzy gotowi byli odsunąć od sterów państwa grupę najbardziej skompromitowanych komunistów i aparatczyków, jednak nie przewidywali większej reformy systemu. Możliwe, w ich perspektywie, były jedynie korekty. Grupa reprezentowała swoistą perspektywę narodowego, nacjonalistycznego komunizmu, była wrogo nastawiona do inteligencji oraz podnosiła hasła antysemickie. Natolińczycy nie kładli jednak nacisku na rozluźnienie więzów z Moskwą. Słowem: była to frakcja złożona z wysokich rangą i wpływowych, ale nie najważniejszych w czasach stalinowskich stalinistów, którzy pragnęli zachować główne elementy systemu odsuwając od władzy niektórych ludzi często popierających wówczas reformy systemowe i mających żydowskie korzenie.
Po drugiej stronie sporu znaleźli się puławianie, określeni przez Jedlickiego jako „żydy”. Nazwa frakcji nawiązuje do przedwojennych warszawskich kamienic, które przetrwały II wojnę światową. Znajdowały się przy ulicy Puławskiej, a w okresie PRL rezydowali w nich ważni funkcjonariusze PZPR. Puławianie w okresie stalinowskim byli niezwykle wpływowymi, ale także wiernymi funkcjonariuszami partii oraz aparatu represji o skrajnie ortodoksyjnym nastawieniu ideologicznym. Część z nich wywodziła się z rodzin żydowskich. Po śmierci Józefa Stalina i wraz z rozpoczęciem się odwilży puławianie zaczęli wykazywać zainteresowanie liberalizacją systemu, popierając zarazem rezygnację ze zmian personalnych. Wielu ludzi (w tym ich przeciwników, natolińczyków) obserwując takie podejście zarzucało puławianom obłudę, udawanie liberalnego nastawienia w celu zachowania wpływów i obronę własnych karier.
Każda z frakcji miała swoje zaplecze i oparcie w terenie, w partii oraz w służbach i, co najważniejsze, była „podczepiona” pod jakiegoś wpływowego towarzysza w Moskwie. Przez wiele miesięcy roku 1956 nikt jednak nie był w stanie przechylić szali na swoją korzyść.
Kto jednak ostatecznie zwyciężył w walce o władzę nad Polską w roku 1956? Wiele osób składania się do odpowiedzi, że sukces odnieśli puławianie. Poparł ich bowiem Edward Ochab, I sekretarz KC PZPR, którego możemy nazwać przejściowym szefem partii w okresie między śmiercią Bieruta, a objęciem władzy przez Gomułkę. Z czasem, po tragicznych wydarzeniach czerwca roku 1956 w Poznaniu, puławianie zaczęli wspierać towarzysza Wiesława, który w październiku objął władzę w kraju. Tym samym można powiedzieć, że zwyciężył ich kandydat.
Gomułka nie był jednak człowiekiem ani puławian, ani natolińczyków. Przeciwnie. Był kimś z poza tego sporu, popierając częściowo rozwiązania proponowane przez i jednych i drugich. Na wiele spraw miał ponadto własną, odmienną perspektywę.
Dodatkowo po swoim zwycięstwie nie miał pełni władzy, ale musiał szukać kompromisu z wpływowymi grupami. Rychło musiał jednak zacząć z nimi walczyć. Szczególnie mocno ścierał się z puławianami nazywanymi przez niego rewizjonistami. I sekretarz sugerował, że to z powodu ich postępowych poglądów w partii istnieją grupy twardogłowych. Krytykował jednak nie tylko rewizjonistyczne podejście puławian, ale i nacjonalizm i antysemityzm natolińczyków (na krytykę tzw. syjonizmu i państwowy antysemityzm przyszedł czas za rządów Gomułki, ale wydarzyło się to ponad dekadę później, a I sekretarz nie był inicjatorem tamtych procesów).
Sukcesem natomiast zakończyła się walka Gomułki z frakcjami w partii. Po kilku latach nie było już śladu po grupach natolińczyków i puławian, choć oczywiście PZPR nadal był grupą różnorodną, w której działali zarówno zwolennicy podejścia ortodoksyjnego, jak i postępowego, nacjonaliści i antysemici oraz zwolennicy ustrojowych eksperymentów. I tak było do końca istnienia PZPR, a różne nastawienia do spraw tak zasadniczych jak ideologiczny fundamentalizm czy progresywizm można było dostrzec nawet na łonie postkomunistycznej lewicy w latach 90. XX wieku, w czasach po transformacji ustrojowej, w pierwszych latach III RP.
Michał Wałach