Historia pisana dzisiaj – niezwykłe dokonania polskiego programisty

0
250
Zdjęcie ilustracyjne. Fot.:geralt/pixabay.com

Filip Kozera nie ma jeszcze 30 lat, a już zdążył rozsławić Polskę w świecie. Z narzędzi autorstwa tego programisty korzystają między innymi czołowi amerykańscy i brytyjscy biznesmeni. Jego droga do sukcesu była z pozoru błyskawiczna, lecz przed odniesieniem sukcesu przedsiębiorca i programista poniósł przynajmniej dwie znaczące porażki.

Filip Kozera studiował uczenie maszynowe i sztuczną inteligencję na uniwersytecie w Cambridge. Trudno wymarzyć sobie lepszy start w dorosłe życie, choć, jak wspomina, bardziej cenił on sobie wiedzę praktyczną niż teorię. Już na studiach założył firmę Visual Cognition. Cel szlachetny – opisywanie niedowidzącym zdjęć umieszczonych w internecie. Projekt docenili organizatorzy znanych konkursów – na przykład Microsoft Imagine, McKinsey Startup Competition czy Cambridge Hackaton. Nie zabrakło też funduszy na realizację. Projekt otrzymał bowiem dofinansowanie od akceleratora z Oslo, który wyłożył 150 tysięcy dolarów. Gdy już wszystko znajdowało się na dobrej drodze, w ostatniej chwili zawinił jednak czynnik ludzki. A konkretnie kolega Kozery, który po otrzymaniu lukratywnej propozycji pracy wycofał się z projektu. Oznaczało to niestety upadek inicjatywy.

Podróż do San Francisco i druga porażka

Początkujący przedsiębiorca nie poddawał się jednak, a los postawił mu na drodze nowego wspólnika, doktoranta z Cambridge. Łączył ich wspólny departament i wspólny promotor. W przypadku Kozery chodziło o pracę magisterską, a w przypadku jego kolegi – doktorat. W świecie IT akademickie dystynkcje nie odgrywały jednak istotnej roli. Mężczyźni trafili do San Francisco, gdzie zaczęli działać od nowa.

„Po przyjeździe do Stanów nie było łatwo, bo nie miałem tam nawet łóżka i spałem na rozłożonych ręcznikach w jednej z gorszych dzielnic słynącej z narkomanii. Wziąłem ze sobą tylko 3000 dolarów, za które musiałem przeżyć i rozkręcać firmę” – wspomina Kozera cytowany przez branżowy portal mamstartup.pl.

Wraz ze wspólnikiem zakasali rękawy i wzięli się za nowe dzieło. A konkretnie – aplikację poprawiającą jakość połączeń podczas rozmów video. Wszystko dzięki rozpoznawaniu mimiki twarzy. Produkt działał, wyróżniał się innowacyjnością i przede wszystkim okazał się użyteczny. Jednak duże firmy, jak Skype czy Zoom, nie zdecydowały się na współpracę. Twierdziły bowiem, że problemy z jakością połączeń video ich nie dotyczą.

Czas Kristalic

Projekt więc i tym razem nie wypalił. Jednak jego twórcami zainteresował się program inwestycyjny Sequoia Scout.

„Ciężko powiedzieć, czy mieliśmy farta, czy nie, ale tak naprawdę poszło nam całkiem łatwo. Jeden ze znajomych był założycielem sporej firmy i miał możliwość zainwestowania 100 tys. dolarów z funduszy Sequoia” – wspomina Filip Kozera*.

„Spotkaliśmy się z nim na kawę i po chwili powiedział, że zainwestuje w cokolwiek, co wymyślimy, bo wierzy w nas. Warto zaznaczyć, że ciężko byłoby pozyskać taką inwestycję gdziekolwiek poza Stanami. Dostaliśmy ją właściwie na podstawie tylko i wyłącznie naszych kompetencji, a nie wykonanego produktu” – dodaje biznesmen.

Jeszcze większą kwotę – bo 120 tysięcy dolarów – wyasygnował fundusz Techstars. Inwestycje te poszły niejako w ciemno. Pieniądze przeznaczono bowiem na firmę, a nie konkretny efekt pracy. Jednak wkrótce przyszedł też pomysł na nowy produkt. Okazała się nim oparta na wymyślonych w Cambridge algorytmach aplikacja Kristalic. Przedsiębiorcy otrzymali fundusze znacznie przekraczające te pozyskane wcześniej. Wykorzystano je owocnie i już w 2020 roku startup (również pod nazwą Kristalic) wyceniano na 43 miliony złotych.

Aplikacja Kristalic służy do zamiany rozmowy na spisany tekst. Po dokonaniu transkrypcji dokonuje jego automatycznej korekty, tak by znaleźć informacje poprawne pod kątem ortograficznym, interpunkcyjnym i stylistycznym. Następnie użytkownik może wyszukać w niej odpowiednie informacje – podobnie jak to robi używając Google.

Algorytm myślący jak człowiek

Zamiana mowy na tekst czy wyszukiwanie głosowe odpowiednich fraz to jednak funkcje dostępne już w innych aplikacjach. Czy zatem wynalazek polskiego start-upu nie wnosi nic nowego? Bynajmniej. Kristalic robi bowiem coś więcej – przekształca notatki w treść mającą logiczny sens dla czytelnika. Każdy, kto kiedykolwiek spisywał wywiad, zdaje sobie doskonale sprawę, że dosłowna transkrypcja rodzi językowe potworki. Słowo mówione rządzi się bowiem innymi prawami niż tekst pisany. Co więcej, okazuje się, że usunięcie podstawowych błędów językowych nie wystarcza. Potrzeba nadać logiczną formę, a nawet wyłuskać najważniejsze informacje i wyciąć zbędne dodatki (powszechne w mowie, a źle wyglądające na piśmie). To właśnie robi algorytm oparty na sztucznej inteligencji.

Firma najpierw skierowała swój produkt do biznesmenów rozmawiających z ekspertami pomagającymi ocenić sensowność potencjalnych inwestycji. Koszt usług tych specjalistów jest bardzo wysoki (nawet 1000 USD za pół godziny). Maksymalne wykorzystanie czasu rozmów jest więc kluczowe. Nie znaczy to jednak, że w przyszłości z aplikacji nie skorzysta także szersze grono. Przeciwnie – to właśnie jest celem jej twórców.

Jak zauważa Kozera, życie założyciela start-upu nie należy do łatwych. Wiąże się bowiem nierozerwalnie ze stresem. Metodą Kozery na jego ograniczanie jest wspinaczka wysokogórska. Na przykład w Andach czy Himalajach. Przedsiębiorca podkreśla, że motywuje go także odpowiedzialność za pracowników i ich rodziny. Kozera to żywy dowód na to, że młode pokolenie Polaków to nie tylko nieuki i egocentrycy.

Źródła: ccnews.pl / mamstartup.pl / PARP / cyfrowa.rp.pl

dr Marcin Jendrzejczak

 

* Cytat za opublikowaną przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości [parp.gov.pl] pracą pt. „Siedem dekad polskiej przedsiębiorczości”. Jej autorzy to: Mirosława Płyta, Aleksandra Janiszewska, Łukasz Bertram, Maciej Kowalczyk.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj