Widząc nieuchronny upadek III Rzeszy skupiający w swoich rękach władzę kanclerza i prezydenta Niemiec Adolf Hitler 30 kwietnia roku 1945 popełnił samobójstwo. Zanim zakończył życie wyznaczył jednak następców. Jeden z nich poszedł śladami Hitlera, ciągnąć do grobu także żonę i dzieci, zaś drugi postanowił prowadzić z aliantami przebiegłą grę. Jego chwilowy sukces wynikał jednak z faktu… ignorowania przez Zachód nowego rządu Rzeszy.
Po samobójstwie Hitlera kanclerzem mianowany został jego bliski współpracownik i zarazem jedyny czołowy działacz ruchu narodowo-socjalistycznego, który pozostawał przy Hitlerze wiosną roku 1945: Joseph Goebbels. Minister propagandy Rzeszy nie zdecydował się jednak na działania polityczne. Dzień później, 1 maja, najpierw zabił swoją żonę (która, wedle wszelkiej dostępnej wiedzy, zdawała sobie sprawę z tego co się stanie i akceptowała wydarzenia, a być może sama dodatkowo zażyła truciznę), następnie zamordował sześcioro dzieci, a na końcu sam odebrał sobie życie.
Jedynym przedstawicielem władz centralnych III Rzeszy pozostał mianowany przez Adolfa Hitlera prezydentem wielki admirał Karl Dönitz, dowódca niemieckiej marynarki wojennej Kriegsmarine. Mianowanie go prezydentem łamało wszelkie, nawet nazistowskie przepisy państwa niemieckiego. Kanclerz był bowiem urzędnikiem powoływanym, ale prezydent pochodził z wyboru. Hitler skumulował oba stanowiska po śmierci prezydenta Paula von Hindenburga, ale przekazywanie władz było nieuprawnione.
Mimo tego Dönitz rozpoczął urzędowanie i zabrał się do pracy. Za swoją kwaterę obrał małe miasteczko Flensburg przy granicy z Danią. Nowy prezydent widział jednak, że kraj upada i szanse na wygranie wojny są zerowe. Dlatego też zdecydował się ograniczyć wpływy czołowych nazistów w swoim rządzie oraz na spotkaniu w Plön dać do zrozumienia Heinrichowi Himmlerowi, że ten nie jest we Flensburgu mile widziany. Po tej wizycie u Dönitza Himmler szybko został ujęty przez Brytyjczyków. Tymczasem najważniejszym nazistą w rządzie Dönitza był Albert Speer, główny architekt III Rzeszy oraz minister uzbrojenia i amunicji odpowiedzialny za budowę obozów koncentracyjnych i zmuszenie milionów ludzi do niewolniczej pracy. Był to czołowy polityk III Rzeszy, któremu jednak daleko było do wpływów takich osób jak Hermann Göring, Joseph Goebbels, Heinrich Himmler czy Martin Bormann. Nowym rządem kierował hrabia Johann Ludwig Graf Schwerin von Krosigk, także członek NSDAP i minister finansów w czasach rządów Hitlera (a nawet wcześniej), który jednak w roku 1945 nie zgodził się zostać kanclerzem.
Tymczasem Dönitz planował opóźniać przede wszystkim marsz Sowietów, a być może nawet wplątać ZSRR w wojnę z Zachodem, by w ten sposób uchronić Niemcy przed konsekwencjami klęski. Głównie jednak prezydent Rzeszy skupiał się na ewakuacji ludności cywilnej ze wschodu. Opóźnianie pochodu Armii Czerwonej miało na celu ochronę uciekających Niemców przed sowieckimi sałdatami.
Gdyby jednak udało się doprowadzić do wojny Zachodu z ZSRR, Dönitz nie miałby nic przeciwko. Liczył bowiem, że w takich warunkach Amerykanie i Anglicy będą potrzebowali Niemiec. I jego. W tym też celu ostatni prezydent III Rzeszy zgodził się na kapitulowanie przed aliantami zachodnimi, ale opóźniał kapitulację przed Sowietami. Jednak i do tego w końcu doszło w wyniku nacisków.
Bezwarunkowa kapitulacja III Rzeszy przed aliantami zachodnimi i ZSRR paradoksalnie nie zmieniła jednak sytuacji Dönitza i jego rządu. Prezydent Rzeszy, który jeszcze kilka godzin wcześniej nawoływał do obrony kraju do ostatniej kropli krwi (dysponował mocnymi nadajnikami radiowymi), nadal działał w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Anglicy zastanawiali się co zrobić z takim rządem, a Flensburg został nawet niejako wydzielony ze strefy okupacyjnej i władzę nad obszarem nadal sprawowali naziści. Nadal na budynkach publicznych powiewały flagi ze swastyką, a na ścianach wisiały wizerunki Adolfa Hitlera.
Czy Brytyjczycy chcieli oddać władzę nad powojennymi Niemcami ludziom Dönitza? Czekali na rozwój sytuacji i potencjalny konflikt z ZSRR? A może potrzebowali czasu do namysłu lub zwyczajnie mieli ważniejsze problemy na głowie? Dziś ciężko orzec, choć w maju roku 1945 raczej nikt nie zakładał starcia ze Stalinem. W końcu jednak, pod naciskami sowieckimi i amerykańskimi, Brytyjczycy zdecydowali się aresztować Dönitza i powołany przez niego ostatni rząd III Rzeszy. Kilka osób-pracowników instytucji, od ministrów do sekretarek, popełniło samobójstwo. Był 23 maja roku 1945, a więc od śmierci Hitlera minęły ponad 3 tygodnie, a od kapitulacji Niemiec, kapitulacji bezwarunkowej (tak!), aż 2 tygodnie. Tego dnia Dönitz wydał jednak oświadczenie, że… nie rezygnuje z funkcji prezydenta, a powołany przez siebie rząd uznaje za legalny. Alianci nie mieli już jednak zamiaru grać w jego grę i zignorowali oświadczenie powołując 5 czerwca Sojuszniczą Radę Kontroli Niemiec.
Tymczasem wielki admirał Karl Dönitz stanął przed sądem w Norymberdze. Choć jako dowódca floty nie uczestniczył w organizacji obozów zagłady, to i jemu zarzucono zbrodnie. Sam Dönitz uznał jednak akt oskarżenia za żart. Zarzuty za dość słabe uznawali również Brytyjczycy, a nawet Amerykanie, którzy uważali, że niemiecka flota nie dopuszczała się zbrodni. Admirałowi zarzucono jednak, że zakazał ratowania alianckich rozbitków. Paradoksalnie Dönitz przyznał się zauważając, że tak samo czynili Brytyjczycy, a brak niesienia pomocy wynikał z ryzyka, jakie pomoc niosłaby dla niemieckich załóg (ujawnienie swoich pozycji przez aliantami). Odrzucił tym samym zarzut, że nakazał zabijanie rozbitków. Sytuacja polityczna wymagała jednak osądzenia Dönitz. Dodatkowo ciągle pamiętano, że niemiecka flota doprowadziła także do śmierci tysięcy cywilnych pracowników floty handlowej państw zachodnich, a Karl Dönitz został mianowany prezydentem przez Adolfa Hitlera. Ostatecznie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze podjął decyzję, a admirał usłyszał wyrok 10 lat więzienia. Tym samym był to najniższy wymiar kary zasądzony osobie uznanej w Norymberdze za winną.
Nie był to jednak koniec politycznej kariery admirała Dönitza. Oto bowiem w roku 1954 przebywający w więzieniu i uznający siebie za legalnego prezydenta rzekomo nadal istniejącej III Rzeszy Dönitz wystartował w wyborach prezydenckich. Otrzymał jeden głos. Nie był to jednak głos w wyborach powszechnych. Prezydenta Niemiec wybierali bowiem wówczas elektorzy. Tym samym 9 lat po zakończeniu II wojny światowej znalazł się w elicie RFN ktoś, kto był zainteresowały poparciem byłego prezydenta mianowanego na stanowisko przed Adolfa Hitlera. Natomiast po wyjściu z więzienia Dönitz uważał się za legalnego prezydenta i wydawał swoje wspomnienia. Książki cieszyły się sporym zainteresowaniem. Zmarł w roku 1980, a rząd RFN (na szczęście) odmówił honorów wojskowych na jego pogrzebie.
Michał Wałach