Jak powstały Wrota Piekieł, czyli gazowy „incydent” w Związku Sowieckim

0
79
Krater nieopodal Derweze. Fot.:Tormod Sandtorv, CC BY-SA 2.0 , via Wikimedia Commons

Turkmenistan nie należy do grona krajów popularnych turystycznie. Znajduje się w nim jednak znana niemal na całym świecie wieś Derweze. Czym jest znajdujący się tam tajemniczy obiekt zwany niekiedy także Wrotami Piekieł?

W rzeczywistości Wrota nie prowadzą do żadnych Piekieł. I nie chodzi tu tylko o fakt, że mówimy o zjawisku poniekąd naturalnym, a nie nadprzyrodzonym. Zjawisko w turkmeńskim Derweze ma bowiem zaledwie około 20 metrów głębokości. Nie sięga więc daleko w głąb naszej planety. To jednak wystarczy, by było znane na całym świecie.

Wrota Piekieł znajdują się na pustyni Kara-kum, niecałe 300 km na północ od interesującej architektonicznie stolicy Turkmenistanu, Aszchabadu, za którego rozwojem stoją także osobiste gusty prezydenta. Można niekiedy jednak odnieść wrażenie, że to właśnie ta przyrodnicza ciekawostka z pustyni wzbudza zainteresowanie części podróżników.

Historia Wrót Piekieł sięga początku lat 70., gdy Turkmenistan był Turkmeńską Socjalistyczną Republiką Sowiecką. Wtedy też naukowcy z Kraju Rad poszukiwali w okolicach Derweze gazu ziemnego. Czynili tak z pozytywnym skutkiem od dłuższego czasu. Tym razem coś jednak poszło nie tak, jak planowali.

W roku 1971 podczas poszukiwań natrafiono na płytko znajdujące się złoże. W chwili przewiercenia tzw. kieszeni gazowej wszystkie maszyny i sprzętu wpadły pod ziemię do leja o głębokości 20 metrów i średnicy 70 metrów.

Tak powstały wrota pod względem fizycznym, geologicznym. Nie od razu jednak płonęły. Sowieccy naukowcy po incydencie obawiali się jednak zatrucia lokalnej ludności gazem. Postanowiono więc… podpalić lej.

Liczono, że niewielkie, jak sądzono, złoże, wypali się w ciągu kilku dni lub nawet szybciej. Naukowcy z ZSRR byli jednak w błędzie, gdyż pożar… trwa do dziś. I to właśnie on nazywany jest Wrotami Piekieł.

Wielokrotnie rozważano ugaszenie pożaru w leju. Mówimy bowiem o bezsensownym spalaniu się gazu ziemnego, na czym traci zarówno gospodarka Turkmenistanu jak i środowisko naturalne. Do tej pory jednak nie znaleziono sposobu na naprawienie błędu naukowców z ZSRR.

Sytuacji nie zmienia także nastawienie autorytarnego prezydenta Turkmenistanu Gurbanguly Berdimuhamedowa (następcy Saparmyrata Nyýazowa, byłego komunisty, a następnie niekoniecznie demokratycznego, delikatnie mówiąc, przywódcy narodu). Choć polityk mówi o potrzebie zgaszenia Wrót Piekieł, to naukowcy do tej pory nie podołali wyzwaniu. Część komentatorów mówi z kolei, że kraj nie chce tracić tak interesującej atrakcji turystycznej. Tym samym gigantyczne gazowe ognisko pod Derweze płonie nadal.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj