W roku 1993 odbyły się drugie w historii powojennej Polski w pełni wolne wybory parlamentarne. Ich wynik mocno zaskoczył. Wszystko z powodu nowości: progu wyborczego. Wtedy dał on o sobie znać najsilniej, co nie znaczy, że pierwszy raz zaszkodził formacjom walczącym o miejsca w parlamencie.
Wybory w roku 1993 spowodowały, że większość postsolidarnościowej centroprawicy i prawicy znalazła się pod progiem. Politycy zignorowali bowiem nowość w ordynacji. Nowość, która była konieczna w sytuacji gigantycznego rozdrobnienia sceny politycznej po roku 1991.
Wtedy komitetów, które uzyskały od 2 do 5 procent, było kilka. Gdyby startowały razem np. w 2 lub 3 blokach, to wynik mógłby być inny, a postkomuniści nie musieli by rządzić w latach 1993-1997. Był jednak wówczas jeden postsolidarnościowy i prawicowy komitet, który przekroczył próg wyborczy wynoszący 5 procent, a i tak nie znalazł się w Sejmie.
Chodzi o Katolicki Komitet Wyborczy „Ojczyzna”. Startował on bowiem jako koalicja, a dla takich komitetów próg wynosił i wynosi nie 5, a aż 8 procent. A na komitet zbudowany przez ZChN i kilka innych ugrupowań oraz środowisk głosowało 6,37 procent wyborców. Było więc blisko, ale jednak brakło.
Kolejna tego typu sytuacja miała miejsce w roku 2001 i ponownie dotknęła formacji z prawej strony sceny politycznej. AWS po 4 latach rządów był ugrupowaniem słabym, ale w roku 2001 mógł wprowadzić jakiś posłów. Komitet Akcja Wyborcza Solidarność Prawicy miał jednak charakter koalicyjny, wobec czego 5,60 procent nie wystarczyło do przekroczenia progu.
Następna sytuacja, gdy komitet nie przekroczył progu koalicyjnego 8 procent, choć dałby radę przekroczyć 5 procent, miała miejsce dopiero w roku 2015. Wtedy też dotknęła polityków z drugiej strony: Zjednoczonej Lewicy zbudowanej z działaczy SLD i Ruchu Palikota. Komitet zdobył 7,55 procent.
Jak na razie taki scenariusz więcej się nie powtórzył. Co przyniesie przyszłość i wybory zaplanowane na 15 października 2023 roku? Czas pokaże.
Wiemy natomiast, że sytuacja, w której komitet nie musiał przekroczyć 8 procent, a jedynie 5, a i tak tego nie czynił, zdarzała się w III RP częściej. Zawsze startują oczywiście komitety o marginalnym poparciu w skali kraju i nie zdobywające nawet 1 procenta. Istnieją jednak także ugrupowania popierane przez łatwiej dostrzegalny odsetek Polaków i uzyskujące prawo do dotacji dla partii po przekroczeniu 3 procent. Do 5 im jednak brakuje. Z takim wydarzeniem mieliśmy do czynienia przy wielu elekcjach.
Michał Wałach