Zagłębimy się dzisiaj w świat dziennikarstwa i prasy. W świat, z którym stykamy się codziennie na każdym kroku, ale nie do końca zdajemy sobie sprawę gdzie i kiedy sięgają jego początki w naszym kraju. Dlatego teraz spojrzymy na najstarszą, znaną nam, polską gazetę, pochodzącą aż z XVII wieku.
Potrzeby władcy
Mamy rok 1660. Właśnie zakończył się potop szwedzki, a panujący Rzeczpospolitą Obojga Narodów, Jan II Kazimierz Waza, szuka sposobu na przekonanie szlachty do swoich reform. Jednym z pomysłów, podsuniętym przez marszałka nadwornego koronnego Łukasza Opalińskiego młodszego, jest założenie gazety periodycznej, pod pierwszą w Polsce, polską redakcją. Tak narodziła się idea „Merkuriusza Polskiego”, znanego lepiej pod nazwą zapoczątkowaną przez jego drugi numer, brzmiącą „Merkuriusz Polski Ordynaryjny”.
Pomysłodawca nie powinien nikogo dziwić. Łukasz Opaliński był wiernym sługą Jana Kazimierza. Na polecenie króla przewodził w sądach, a także uciekł wraz z władcą na Śląsk podczas potopu. Popierał również wiele jego reform, między innymi te dotyczące vivente rege, czyli elekcji i koronacji dokonanej za życia wciąż panującego władcy.
Jednocześnie Opaliński uchodził za osobę uczoną, a nawet uznawaną często za najlepiej wykształconego człowieka w ówczesnej Rzeczypospolitej! Dziś są nam znane jego pisma dotyczące wiary, polityki i ustrojów. Do tego, dzięki jego znajomości języków, można założyć, iż był dobrze obyty z prasą obcojęzyczną. Zwłaszcza, że napływała ona w niewielkich ilościach do Polski. Mowa tu głównie o czasopiśmie w języku niemieckim z Gdańska oraz o gazetach zagranicznych wydawanych po łacinie.
Zespół
Pomysł przypadł królowi do gustu, jednak potrzebny był jeszcze zespół redakcyjny. Na szczęście odpowiedni człowiek, znajdował się już na miejscu. Mowa tu o Włochu, a jednocześnie królewskim sekretarzu i pośle nadzwyczajnym Rzeczypospolitej w Anglii, Hieronimie Pinoccim. Miał on doświadczenie redakcyjne, jako że od 1646 roku, zajmował się wydawaniem rękopiśmiennego biuletynu, przeznaczonego na dwór królewski.
Nie dziwi więc, że to on właśnie został mianowany redaktorem naczelnym, pisarzem i wydawcą nowej gazety. Nadano jej nazwę „Merkuriusz Polski”, co było dość standardowym mianem jak na czasopismo w tamtych czasach. Prawie każda gazeta wtedy nosiła nazwę nadaną od boga Merkurego, patrona kupców, listonoszy i wszelkiego rodzaju doręczycieli. Dodatkowo format i szatę graficzną wzorowano na „Merkuriuszu Brytyjskim”, więc nie jest zaskoczeniem, że i nazwa została „pożyczona”.
Pinocci nie mógł jednak pracować sam. Drugim autorem i jednocześnie współwydawcą „Merkuriusza Polskiego” został Jan Aleksander Gorczyn. Jan Gorczyn był właścicielem księgarni oraz drukarzem z zawodu. Słynął ze swojej działalności edytorskiej, która często prowadziła go do sądu, zarówno jako specjalistę, jak i pozwanego. Oprócz działalności wydawniczo-edytorskiej, komponował utwory muzyczne i pisał liczne dokumenty.
Z taką właśnie drużyną powstawał „Merkuriusz Polski”.
Merkury
Pierwszy numer ukazał się 3 stycznia 1661 roku w Krakowie. W założeniach czasopismo miało ukazywać się dwa razy w tygodniu, jednak często pojawiało się rzadziej. „Merkuriusz Polski” wydawano w różnej liczbie egzemplarzy; od 100 do 250 sztuk. Teksty pisano w języku polskim i czasami dodatkowo po łacinie.
Każdy numer liczył od 8 do 12 stron, a jego koszt wynosił 10 groszy. To spora sumka jak za gazetę. Co ciekawe, mimo początkowych założeń przekazu, mającego na celu przekonanie szlachty do reform, to materiały propagandowe, choć zauważalne i często niekonsekwentne, nie przytłaczały czytelnika. Oprócz nich można było przeczytać w każdym numerze wiele rzetelnych wiadomości z kraju i świata, a także rubryki, mające charakter ciekawostkowy, edukacyjny czy też plotkarski. Jednym z przykładowych artykułów, jest opowieść o szlachcicu, który podając się za polskiego księcia, wyłudził pożyczkę od angielskiego króla.
Tytuł polskiej gazety okazuje się interesujący pod jeszcze jednym względem. Otóż „Merkuriusz Polski”, często zmieniał swoją nazwę. Wspominałem już o „Merkuriuszu Polskim Ordynaryjnym”, ale odnajdziemy jeszcze choćby takie tytuły jak „Merkuriusz Polski Dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający dla Informacji pospolitej”, czy „Merkuriusz Ordynaryjny To jest Nowiny z różnych krajów”. Czasem też wypuszczano dodatkowe numery, nazywane „Merkuriusz Polski Extraordynaryjny”. Jak więc widać, konsekwencja co do tytułu nie istniała.
Szybki koniec
Niestety, pierwsza polska gazeta działała krócej niż rok. Po 26 numerze, wydawnictwo przeniesiono do Warszawy, aczkolwiek nie zmieniło to zbyt wiele. 22 lipca 1661 roku, ukazał się ostatni, 41. numer „Merkuriusza Polskiego”.
Samo czasopismo nie wpłynęło zbytnio na zdanie szlachty. Dla potomnych, dzięki temu, że do dziś zachował się przynajmniej jeden egzemplarz każdego numeru, pozostało głównie znakomitym źródłem historycznym, dostarczającym wiedzy o problemach, wydarzeniach i mentalności ówczesnych Polaków.
Następną znaną gazetą z artykułami w naszym ojczystym języki, będzie tygodnik „Poczta Królewiecka”, publikowany od 1718 roku. O ile wydawano go w Królewcu, czyli miejscu leżącym poza granicami Rzeczypospolitej, to oprócz tekstów w języku polskim, dostarczał świeże wiadomości z naszego kraju. Natomiast kolejną, faktycznie polską gazetą będzie tygodnik „Nowiny Polskie”, który ukaże się dopiero w 1729 roku. Niezależnie od wszystkiego, patrząc na tak wielką przepaść pomiędzy „Merkuriuszem Polskim” a „Nowinami” czy „Pocztą”, można by rzec, że ten pierwszy wyprzedził swoje czasy.
Mogłoby się wydawać, że historia „Merkuriusza” tutaj się kończy, lecz kilkaset lat później, tytuł ponownie trafi do opinii publicznej, choć w ledwo rozpoznawalnej formie.
Wznowienia
„Merkuriusz Polski Ordynaryjny” pozostawał zapomniany w ogólnej świadomości aż do 1933 roku. Wtedy to polski pisarz i dziennikarz, Władysław Zambrzycki, postanowił nadać taki sam tytuł swojemu prawicowemu tygodnikowi społeczno-politycznemu.
Wydawał go wspólnie z Julianem Babińskim oraz Jerzym Braunem. Prawda jest jednak taka, że poza nazwą i szatą graficzną zapożyczoną z historycznej gazety, nie miał on wiele wspólnego z pierwowzorem. Nowy tygodnik nie polegał na przekazywaniu wiadomości, a na zjadliwych komentarzach politycznych. Niektórzy nawet uważali, iż twórcy nowego „Merkuriusza”, propagują na jego łamach ideologię prohitlerowską. Cóż, niezależnie od wszystkiego, okresem publikacji nowy „Merkuriusz” przebił swój pierwowzór, będąc wydawanym nieprzerwanie aż do 1939 roku.
Aczkolwiek nie jest to koniec prób wznowień. W 1955 roku w Londynie istniał miesięcznik „Życie Akademickie”, który właśnie wtedy zmienił nazwę na „Merkuriusz Polski Nowy, ale Dawnemu Wielce Podobny”. Było to pismo stworzone przez Polaków na emigracji, przeznaczone dla młodej inteligencji o bardziej lewicowych poglądach. W przeciwieństwie do swojego odpowiednika z 1933 roku, emigranci nie tworzyli tygodnika społeczno-politycznego, a miesięcznik kulturalno-literacki, wobec czego z pierwowzorem ma tyle samo wspólnego, co gazeta Władysława Zambrzyckiego.
Miesięcznik pod nazwą „Merkuriusza Polskiego Nowego” istniał do 1957 roku, kiedy to zmienił nazwę na „Merkuriusz Polski – Życie Akademickie”. I to miano jednak nie utrzymało się długo. W 1958 roku nadano mu ponownie nową nazwę, brzmiącą „Kontynenty – Nowy Merkuriusz”. Z tym tytułem pismo działało do roku 1694, zrzeszając wokół siebie emigrantów z grupy literackiej o nazwie Kontynenty. Jej przedstawicieli często nagradzano poza granicami Polski, a ich twórczość charakteryzowała się buntem wobec obyczajów i wzorców literackich, wyobcowaniem i tułaczką.
I to już koniec historii o pierwszej polskiej gazecie. Mimo iż może nie wpłynęła na szlachtę, jak życzył to sobie Król Jan II Kazimierz, to zapisała się w pamięci potomnych, sięgających do niej co jakiś czas, aby użyć jej symbolu do przekazywania własnych poglądów. I kto wie, może kiedyś znów dostaniemy jakiś nowy „Merkuriusz”?
Maksymilian Jakubiak