Ostatni napad i spektakularna porażka braci Dalton

0
717
Gang Daltonów po napadzie w Coffeyville. Od lewej: Bill Powers, Bob Dalton, Grat Dalton, Dick Broadwell

Rewolwery, kowboje, napady na banki i szalone, naciągane historie są znakami rozpoznawczymi dzikiego zachodu. Jednak to, co zaraz przeczytacie, wydarzyło się naprawdę. Oto opowieść jednym z najgorzej zaplanowanych napadów na bank w dziejach. Stał się on przyczyną upadku braci Dalton, tak, tych samych, z którymi w słynnej bajce walczył Lucky Luke.

Po dwóch stronach prawa

Robert „Bob” Dalton, Gratton „Grat” Dalton, Emmett Dalton i Mason „Bill” Dalton – tak brzmią imiona braci z niesławnego gangu Daltonów, działającego w latach 1890-1892. Oprócz rodzeństwa w różnych okresach działalności do grupy należeli również George „Gorzka Przełęcz” Newcomb, Charlie „Czarna Twarz” Bryant, Bill Doolin, Dick Broadwell, Bill Powers i Charley Pierce.

Kim jednak byli sami bandyci? Otóż Bob, Grat i Emmett, założyciele gangu, nie zawsze stali po ciemnej stronie prawa. Wręcz przeciwnie, cała trójka wpierw parała się zawodem zastępcy szeryfa. Niestety, ich służba prawu szybko się zakończyła. Podczas pościgu zorganizowanego przez przełożonego, Bob i Emmett, czując, że są zbyt słabo opłacani, postanowili ukraść kilka koni. Zostali przy tym zauważeni, aczkolwiek zdołali uciec i zgubić pościg.

A co z Gratem? Otóż trzeci brat, gdy usłyszał o problemie braci, postanowił im pomóc. Próbował ukraść kilka koni, amunicję i jedzenie z fortu wojskowego, został jednak zauważony i pochwycony. Dwa tygodnie po aresztowaniu, szeryf wypuścił Grata. Liczył, że doprowadzi on grupę pościgową do pozostałych braci. Uwolniony Dalton faktycznie wyruszył na spotkanie z rodzeństwem, lecz umknął też swoim prześladowcom i dotarł na farmę Billa Daltona, gdzie zjednoczył się z Bobem i Emmettem. Ich gospodarz wpierw tylko służył im tylko gościną, ukrywając braci przed stróżami prawa, lecz w 1891 roku ostatecznie dołączył do gangu. Mimo to nie brał udziału w napadach, tylko pomagał przy rozpoznaniu, pełniąc funkcję szpiega.

Ręce do góry!

Gang Daltonów parał się głównie napadami na pociągi i banki oraz nielegalnym handlem alkoholem z Indianami. Grupa też szybko stała się szeroko znana, głównie dzięki dziennikarzom podchwytującym historię o gangu braci. Stali się tak rozpoznawalni, że mimo to, iż działali głównie w Kalifornii, Kansas i Oklahomie, to przez lata ludzie byli pewni, że akcje Daltonów rozciągały się na całą Amerykę.

Sławie braci pomógł również fakt, że jeden z nich popełnił pechowy błąd podczas ich pierwszego napadu na pociąg w okolicach miasta Alila. W jego trakcie Bob i Emmett dostali się do kotłowni. Tam wzięli na muszkę maszynistę i palacza, a następnie nakazali im zatrzymać pociąg. Korzystając z ciemności kotłowni, Bob ściągnął opadającą mu na oczy maskę, żeby ją poprawić. Wtedy akurat palacz otworzył drzwi do pieca, zalewając pomieszczenie jasnym światłem i pozwalając na dobre przyjrzenie się napastnikowi. Po tej nieudanej zresztą akcji, na Boba i Emmetta nałożono 3000$ nagrody. Grat, dzięki szczęściu i zapewnieniu mu alibi przez niedziałającego w gangu brata, Lita Daltona, pozostawał wciąż o nic nieoskarżony.

W 1891 roku bracia postanowili powiększyć liczebność gangu. Bob, będący liderem, zrekrutował przyjaciół z dzieciństwa, Newcomba i Bryanta. Rozwój grupy jednak został przerwany, gdy Grat i Bill zostali aresztowani, wyjątkowo za niepopełnione zbrodnie. Bob uznał, że wpłacenie kaucji i wynajęcie prawnika, będzie najlepszym sposobem na ich uwolnienie. Aby zdobyć środki ten legalny cel, napadł na pociąg w Whorton, kradnąc 1200$.

Bogaci i poszukiwani

Świeża krew pomagała Daltonom, dlatego też Bob poszerzył gang o kolejne osoby: Doolina, Broadwella, Powersa i Pierce’a, aczkolwiek ten skład szybko się zmniejszył. Gdy gang Daltonów obrabował kolejny pociąg, uczestnicy napadu zaczęli narzekać na podział przeprowadzony przez Boba. Sprawa skończyła się opuszczeniem gangu przez Doolina, który jednak później jeszcze z nimi współpracował, Pierce’a oraz Newcomba. Ten ostatni co prawda opuścił grupę nie przez same pieniądze, co raczej dlatego, że Bob nazwał go w twarz zbyt dzikim.

To jednak nie spowolniło Daltonów. W trakcie kariery rabusie ukradli dziesiątki tysięcy dolarów. Podczas ostatniego napadu na pociąg, w okolicy miasta Adair, nie tylko ukradli 18000$, ale i sprostali ośmiu strażnikom w strzelaninie. W czasie tego starcia wystrzelono około 200 pocisków, jednak żaden z gangsterów nie został nawet ranny. Po drugiej stronie natomiast postrzelono dwóch strażników. Zbłąkana kula zabiła również doktora, odpoczywającego akurat na ławce przed apteką. Bracia zarówno podczas tej, jak i poprzednich walk wykazywali się niesamowitym zgraniem. Słynęli z tego, że zawsze opróżniali magazynki na zmianę, żeby nigdy nie znaleźć się w sytuacji, w której wszyscy zostaną bez pocisków. Po  tym napadzie urzędnicy z kolei Missouri-Kansas-Texas nałożyli własną nagrodę na Daltonów – 40000$ za pozbycie się całego gangu, 5000$ za pojedynczego członka.

Pycha

Gang zaczął się niepokoić tak sowitą nagrodą, dlatego jego członkowie zdecydowali się na jeden, ostatni skok. Skok, który pozwoli im uciec przed prawem i pławić się w bogactwie. Pozostawało tylko wybrać cel.

Do tego, według legendy, dumę lidera gangu zraniła jego dziewczyna, krytycznie porównująca go wciąż do Jessego Jamesa. I o ile nie wiadomo czy to prawda, czy po prostu Bob Dalton był bardzo ambitny, to w końcu wypowiedział słowa prowadzące do najsłynniejszego i najgorszego napadu na bank w historii dzikiego zachodu: Przebiję wszystko, co Jesse James kiedykolwiek zrobił – napadnę na dwa banki naraz, w środku dnia!

Jakby to już nie zwiastowało katastrofy, ambitny Bob wybrał wariacki cel. Wytypował dwa znajdujące się naprzeciwko siebie banki w Coffeyville. Dlaczego to aż tak złe miejsce? Ponieważ Coffeyville to jedno z dawnych miejsc zamieszkania rodziny Daltonów. Co więcej, Emmett chodził tam kiedyś do szkoły. Jak twierdził, znał i kolegował się z kilkoma setkami miejscowych oraz nie chciał zrobić im przypadkiem krzywdy. Bob jednak przekonał brata, że na pewno nie dojdzie do strzelaniny.

A jak wyglądał genialny plan? Cóż, po pierwsze bracia nie wykonali żadnego zwiadu przed akcją. Emmett chciał spróbować, lecz Bob, w obawie przed rozpoznaniem go przez mieszkańców miasta, mu zabronił. Przywódca zdecydował też o podziale gangu. On wraz z Emmettem miał oczyścić skarbiec Pierwszego Banku Narodowego, natomiast Grat, Powers i Broadwell dostali zadanie ograbienia banku Codon & Co. W akcji uczestniczyli jeszcze Bill i Doolin, czekający wraz z dodatkowymi końmi kilka mil za miastem.

Emmett nie był zachwycony tym rozwiązaniem. Uważał, że Grat, lekko mówiąc, schrzani robotę, wobec czego sam chciał z nim pójść, a pozostałych gangsterów wysłać z Bobem. Jego brat jednak odmówił, co przelało czarę goryczy i doprowadziło do kłótni między dwoma braćmi, tak wielkiej, że jeszcze w trakcie napadu byli na siebie wściekli.

Tak więc plan ułożono, pozostawała jeszcze tylko jedna sprawa. Musieli się zamaskować, żeby nikt w mieście nie rozpoznał znanych z listów gończych Daltonów idących ulicą. Na szczęście wpadli na wspaniały pomysł. Pomysł, używany przez następne stulecia przez szpiegów i działających pod przykrywką detektywów, pomysł, który zmienił cały świat tajnych operacji!

Założyli sztuczne wąsy i brody.

Siedmiu (prawie) wspaniałych

Gangsterzy wjechali konno do miasta 5 października z samego rana. Ich przebrania były tak dobre, że od razu zostali rozpoznani przez zamiatającego ulicę sklepikarza. Do tego okazało się, że na ulicy za bankiem Codona, gdzie rabusie mieli zamiar przywiązać konie, organizowano akurat roboty drogowe. Wobec tego Bob podjął decyzję, żeby przywiązać wierzchowce między bankiem a miejskim więzieniem, w miejscu prawie nieosłoniętym przed ewentualną strzelaniną.

Jakby tego jeszcze było mało, to robotnicy również rozpoznali braci i dostrzegli, że bandyci przy nogach ukryli winchestery. Gdy tylko gangsterzy zawrócili wierzchowce, wybiegli na plac, krzycząc; Daltonowie okradają bank! Wieść niosła się tak szybko, że gdy bandyci wkroczyli do swoich celów, pół miasta już wiedziało, co się dzieje. Dowiedział się również szeryf Charles Connely. Dzięki wcześniejszemu ostrzeżeniu, przy wsparciu dwóch lokalnych sklepów z bronią, zdołał uzbroić mieszkańców miasta.

Wkrótce też nastąpiła kolejna pomyłka Daltona. O ile Bob i Emmett szybko i z łatwością wyczyścili sejf ze złota, to Grat natrafił na przeszkodę w postaci cwanego kasjera. Dalton wraz ze swoimi ludźmi przejął kontrolę nad bankiem, jednak gdy kazał otworzyć sejf ze złotem, pracownik wmówił mu, że ma on zamek czasowy, więc otworzy się dopiero za 10 minut (na obronę powiem, że takie sejfy naprawdę istniały). Grat postanowił więc poczekać, dając tym samym czas miasteczku na zorganizowanie obrony.

Pierwsze ofiary

Gdy Grat pakował  znajdujące się poza sejfem srebro, Bob i Emmett opuścili bank, prowadząc przed sobą kasjera jako zakładnika. Nie spodziewali się, że na zewnątrz czekał już agent American Express. Rewolwerowiec otworzył ogień, zmuszając braci do rzucenia kasjera na chodnik i wycofania się z powrotem do banku. Tam złapali dwóch innych pracowników, zarzucili na ramiona worki i z karabinami w rękach i żywymi tarczami przed sobą, opuścili budynek tylnym wyjściem. W tym czasie mieszkańcy zdołali się już uzbroić i rozpoczęli ostrzał banku Codona.

Po wyjściu na zewnątrz, Bob zabił czającego się na nich z rewolwerem mieszkańca miasta. Gdy tylko ciało opadło na ziemię, przeszli bocznymi uliczkami w stronę atakowanego banku Codona. Bobowi udało się zestrzelić z zaskoczenia kolejnego cywila, który zajął snajperską pozycję z winchesterem i czekał na okazję do strzału.

Kolejną ofiarą Boba stał się porzucony wcześniej przez braci na ulicy kasjer. On również chwycił za broń i zdołał nawet wypatrzeć przemykających braci. Niestety, Daltonowie również go spostrzegli. Bob wystrzelił z winchestera, trafiając go z około 60 metrów. Kula zahaczyła o jego głowę, na tyle łagodnie, że kasjer przeżył i na tyle poważnie, że został sparaliżowany do końca życia.

Co jednak działo się w drugim banku? Grat usłyszał strzały agenta i uznał, że srebro jest zbyt ciężkie, by mógł się z nim szybko poruszać, porzucił więc je i zaczął pakować gotówkę do kieszeni. Wkrótce potem uzbrojeni mieszkańcy rozpoczęli ostrzał banku, a czekający na otwarcie sejfu bandyci opowiedzieli ogniem, raniąc kilku cywilów. W końcu Powers został trafiony w ramię, lecz wkrótce potem Grat dostrzegł z okna banku swoich braci, dających mu znak, żeby się stamtąd zabierał. Tak więc całą trójką wspólnie ewakuowała się bocznym wyjściem, spotkała się z dwójką braci i wspólnie zaczęła przemieszczać się w stronę koni.

Koniec ucieczki

Gdy znaleźli się już prawie obok swoich wierzchowców, bandyci zobaczyli wychodzącego z budynku przed nimi szeryfa Conellego. Stróż prawa był zwrócony do nich tyłem, więc Grat, nie myśląc wiele, strzelił mu w plecy. Zobaczył to John Kloehr, właściciel publicznej stajni. Wyszedł on na ulicę, wycelował i trafił Grata prosto w gardło pociskiem z rewolweru. Pozostali gangsterzy nie odpowiedzieli ogniem, gdyż w tym samym momencie z okolicznego sklepu z bronią, zaczęły się na nich sypać strzały zaalarmowanych mieszkańców.

Pierwszy dostał Bob. Jedna z kul zahaczyła delikatnie o jego głowę, druga natomiast przeszyła mu serce. Powers próbował wskoczyć na swojego konia, lecz dosięgło go kilka strzałów. Broadwell również został kilkukrotnie postrzelony, aczkolwiek udało mu się wskoczyć na wierzchowca i odjechać. Emmett miał najwięcej szczęścia. Jakimś cudem nieraniony dosiadł rumaka i wtedy dostrzegł leżące na ziemi ciało Boba. Nie wiedząc, że jego brat już nie żyje, zawrócił konia i już wyciągał rękę, by wciągnąć go na swoje zwierzę, gdy uzbrojony cywil zmiótł go z wierzchowca strzałem w plecy ze śrutówki. Dodatkowo kilka innych osób przeszyło jego ramię, rękę pod łokciem i biodro swoimi pociskami.

Broadwell był jedynym napastnikiem, któremu udało się wydostać z Coffeyville. Nie ujechał jednak zbyt daleko, znaleziono go leżącego zaledwie dwie mile od miasta. Zmarł od otrzymanych ran.

Bill i Doolin w końcu znudzili się czekaniem, a następnego dnia dowiedzieli się o losie gangu.

Południe w Coffeyville

Strzelanina została zakończona, miasto obronione. Teraz mimo strat, trzeba posprzątać bałagan. Pochować obrońców i sfotografować ciała rabusiów. Oględziny pola bitwy przyniosły jednak niespodziankę.

Jeden z napastników przeżył. Emmett Dalton, mimo 23 ran postrzałowych wciąż oddychał. Został więc opatrzony, a gdy wrócił do zdrowia, skazany na dożywocie. Nie spędził jednak pozostałego życia w więzieniu, wypuszczono go po 14 latach. Po odsiadce wyjechał do Hollywood, gdzie został handlarzem nieruchomościami. Oprócz tego, jak wiele legend dzikiego zachodu, pisał powieści w odcinkach nawiązujące i oczywiście naciągające wyczyny gangu Daltonów. Na podstawie dwóch z nich nakręcono filmy, a w pierwszym, zatytułowanym Beyond the law, Emmett zagrał samego siebie. Oprócz tego ożenił się i żył spokojnie do 1937 roku, kiedy to zmarł w wieku 66 lat.

Co do Billa Daltona i Billa Doolina, to ich kariera przestępcza nie zakończyła się na napadzie w Coffeyville. Doolin należał wtedy do innego gangu, operującego pod Henrym Starrem. Po tragicznym napadzie przyjechał z kondolencjami do matki Daltonów wraz z Newcombem i Piercem. Zastali tam Lita i Billa Daltonów i zaproponowali im dołączenie do gangu. Lit z obrzydzeniem odmówił, lecz Bill przystał na propozycję. W 1893 roku, po aresztowaniu Henrego Starra, Doolin i Dalton zostali wybrani przez pozostałych bandziorów na nowych przywódców. Ich grupa, słynąca z brutalności i uczciwych wypłat, była znana mieszkańcom Ameryki jako Dzika Banda. To jednak już zupełnie inna historia.

Maksymilian Jakubiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj