Badania wskazują, że około 19 procent Polek i Polaków wykazuje objawy zespołu stresu pourazowego. To dwa razy więcej niż w krajach Afryki i od 5 do 20 razy więcej niż w Europie. Powody są skomplikowane, ale jednym z nich jest nieprzepracowanie traumy z okresu II wojny światowej i komunistyczny terror uniemożliwiający swobodne mówienie np. o działalności w Armii Krajowej – wynika z wyjaśnień profesora Marcina Rzeszutka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Serwis Nauka w Polsce zauważa, że od 50 do nawet 90 procent ludzi na świecie doświadcza w ciągu życia wydarzeń traumatycznych. Zwykle jednak stres pourazowy obserwuje się w grupie liczącej od 5 do 10 procent populacji. W Polsce jest inaczej, a powody takiego stanu rzeczy mają podłoże dziedziczne. Nie chodzi jednak o dziedziczenie w rozumieniu genetycznym, a kulturowym.
W Polsce PTSD, czyli zespół stresu pourazowego, to efekt II wojny światowej – wynika z badań profesor Mai Lis-Turlejskiej. Po tamtych potwornych doświadczeniach nawet 30 procent Polaków mogło mieć tego typu problemy.
Niestety w naszym kraju, inaczej niż w wielu państwach Zachodu, ból związany z doświadczeniami wojennymi nie został przepracowany. Wynikało to z nowych, powojennych okoliczności: rządów komunistów.
W okresie stalinowskim patriotyczne zaangażowanie w walkę z okupantem niemieckim mogło oznaczać poważne problemy, ze więzieniem i śmiercią włącznie. Także po odwilży październikowej mówienie o doświadczeniach zaangażowania w partyzantkę nie było mile widziane i dopiero z czasem złagodzono taką politykę. Jednak aż do upadku PRL w tym obszarze nie obowiązywała pełna wolność. O pewnych prawach żołnierzy AK mogli zapomnieć np. partyzanci związani z ugrupowaniami narodowymi.
Wobec tego setki tysięcy ludzi ukrywało swoje doświadczenia nie tylko przed opresyjnym państwem, ale także bliskimi. Tymczasem nieprzepracowane rany, zmowa milczenia oraz atmosfera lęku może udzielać się kolejnym pokoleniom.
Ów mechanizm polega na wykształceniu się u osoby cierpiącej na traumy wojenne lub obozowe mechanizmów przetrwania. Te zaś, choć bywają pomocne, służą raczej w krótkim odcinku czasu. Zaś w dłuższej perspektywie negatywnie wpływają na relacje rodzinne, emocje, tożsamość, przekonania na temat samych siebie i wiele innych obszarów. Dotyczy to pokoleń doświadczających II wojny światowej i okupacji oraz ich potomków, czyli wielkiej części współczesnych Polaków.
W ocenie profesora Rzeszutka możemy mówić o transgeneracyjnym przenoszeniu traumy z jednych pokoleń na kolejne. I to właśnie ów mechanizm powoduje, że dziś, blisko 80 lat po zakończeniu II wojny światowej, Polacy są tak podatni na przeradzanie się traumatycznych doświadczeń w zespół stresu pourazowego.
W ocenie naukowca przerwanie tej fatalnej sytuacji jest możliwe. Należy jednak otwarcie mówić o rodzinnych traumach i emocjach oraz popularyzować wiedzę dotyczącą psychotraumatologii. Przydatne jest także unikanie w debacie społecznej dyskursów skrajnych: radykalnie prawicowych i lewicowych. Niestety w naszym kraju ciągle zbyt mało mówi się o psychologicznych skutkach II wojny światowej.
Źródło: naukawpolsce.pl