„Przeklęty” naszyjnik Gertrudy Komorowskiej i perłowy egzorcyzm

0
368
Gertruda Komorowska w saniach. Autor: Leon Wyczółkowski, 1883 rok

Historia jest pełna przesądów, przypadków i niewyjaśnionych zdarzeń. Legendarne i „magiczne” przedmioty zawsze towarzyszyły naszym przodkom. Jeden z nich, tajemniczy i rzekomo przeklęty naszyjnik z pereł, zsyłać miał śmiertelnego pecha na swoje właścicielki.

Przeklęta biżuteria

Na pierwszy rzut oka, sprowadzająca tragedie biżuteria niczym się nie wyróżniała. Składała się z trzech sznurków niedużych pereł, zapinanych na niewielki, zdobiony brylancikami, zamek. Z czasem jednak naszyjnik nabrał mrocznej aury, gdy zaczęto uważać, że to właśnie on sprowadził śmierć i nieszczęście na kilka znanych kobiet.

Historia tajemniczej biżuterii zaczyna się na ziemiach należących do rodziny Komorowskich. Tam, w 1771 roku w Susznie, przyszła na świat Gertruda. Ród Komorowskich w tamtym czasie nie posiadał aż tak wielkich wpływów, jakby chciał, jednakże wciąż mógł się szczycić zacnym pochodzeniem, historią i prominentnymi sąsiadami. Majątek Komorowskich znajdował się tuż obok ziem Franciszka Salezego Potockiego, a ród Potockich wówczas słynął z potęgi i bogactwa. Ambicje familii sięgały daleko, lecz na przeszkodzie stawał im często Szczęsny Potocki. Szlachcic ten, w młodości widział swoją przyszłość zupełnie inaczej, niż życzyłaby to sobie jego rodzina.

Płomienny romans

Szczęsny, będąc synem Franciszka Salezego Potockiego, często odwiedzał majątek Komorowskich. Będąc w podobnym wieku do Gertrudy, nierzadko z nią przebywał, co powoli doprowadzało do tego, iż zapałali do siebie młodzieńczym i płomiennym uczuciem. Ta miłość wzrastała, gdy Gertruda z roku na rok stawała się coraz piękniejsza, a jej rodzina w tajemnicy czyniła wszystko, by wspierać ich uczucie. Dlaczego w tajemnicy? Otóż familia Potockich była tak wpływowa, że związek ten uchodził za mezalians, na który sąsiedzi Komorowskich nigdy by się nie zgodzili. Szczęsny, według nich, powinien ożenić się z kimś o równym jemu statusie, a najlepiej wyższym, a biedna w porównaniu z Potockimi, Gertruda Komorowska, została uznana za niegodną kandydatkę.

Młodego Potockiego jednakże to średnio obchodziło. 16 grudnia 1770 roku, w cerkwi w Niestanicach doszło do tajnego ślubu młodej pary. Najprawdopodobniej wtedy to, w prezencie ślubnym, Szczęsny podarował swojej małżonce legendarny naszyjnik z pereł.

Tajemnicy jednak nie dało się długo ukrywać. Już rok później, ojciec Szczęsnego wymusił na nim wysłanie wniosku o unieważnienie małżeństwa, oskarżając Gertrudę o uwiedzenie młodego Potockiego. Sprawę dodatkowo pogarszał fakt, że żona Szczęsnego była z nim w ciąży. Dlatego, żeby jeszcze się dodatkowo zabezpieczyć, Franciszek postanowił porwać młodą Komorowską i umieścić ją w klasztorze. Rodzina Gertrudy się o tym dowiedziała i wysłała córkę do Lwowa, aby tam ją ukryć. Nie wiedzieli, że to będzie jej ostatnia podróż.

Tragedia

13 lutego 1771 roku, Gertruda Potocka podróżowała saniami do swojego celu. Nie miała jednak nigdy do niego dotrzeć. Tego dnia została napadnięta przez nadwornych kozaków Potockich, przebranych dla niepoznaki za Rosjan. Napad ten skończył się jej tajemniczą śmiercią.

Nie wiadomo czy Kozacy zabili Gertrudę na rozkaz Potockich, czy uczynili to przypadkiem. Jedna z wersji mówi, że ją udusili, inna, że wrzucili do przerębla, by się utopiła, a jeszcze kolejna, że zmarła uduszona przez pomyłkę, gdy napastnicy nakryli ją grubymi futrami, żeby przejeżdżający w pobliżu podróżni nie usłyszeli jej krzyków.

Niezależnie od wszystkiego, Gertruda zmarła, będąc w szóstym miesiącu ciąży, a jej ciało wrzucono do wody. Wyłowiono je dopiero wiosną, gdy lody się roztopiły. Tak zmarła pierwsza posiadaczka pereł.

Klątwa

Z kolejną ofiarą biżuteria obeszła się wyjątkowo łagodnie, zwłaszcza w porównaniu do pozostałych kobiet.

W późniejszych latach, gdy rodzeństwo Gertrudy dzieliło między siebie pamiątki po rodzicach i zmarłej siostrze, naszyjnik przypadł jej najmłodszemu bratu, Augustynowi Komorowskiemu. Ten, jak można się domyślać, sam nie nosił pereł, ale przekazał je w 1849 roku swojej wnuczce Henryce. Ta wychodziła właśnie za poetę Kornela Ujejskiego, tworząc wraz z nim mariaż, nieakceptowany przez rodzinę Henryki. W tym wypadku można powiedzieć, że rodzina miała rację. Małżeństwo szybko zakończyło się separacją, gdy Ujejski, jak to często romantyczni poeci czynili, znalazł sobie nowy obiekt westchnień. Natomiast  pani Ujejska spędziła resztę lat swojego życia, samotnie wychowując syna Romana.

Gdy chłopak dorósł, znalazł sobie damę swego serca. Była nią Zofia Bukowska, podobno niezwykle urocza kobieta. Henryka Ujejska postanowiła podarować jej w prezencie właśnie naszyjnik Gertrudy, licząc, że spodoba się on synowej. Niestety, nowa pani Ujejska zmarła kilka lat po ślubie, w wieku 27 lat. Zabił ją dyfteryt, choroba uszkadzająca błony śluzowe i narządy wewnętrzne.

Ostatnią ofiarą pereł została córka Romana i Zofii, Teresa Ujejska. Otrzymała ona przeklętą biżuterię w spadku po swojej matce i tak jak ona, nie dożyła swoich 30 urodzin. Również tak jak jej rodzicielkę, zabiła ją choroba, tym razem w postaci tyfusu plamistego.

Egzorcyzm

Przed swoją śmiercią Teresa podzieliła biżuterię pomiędzy rodzinę. Perły postanowiła oddać swojej kuzynce, Felicji Mycielskiej. Mycielscy zajmowali się wówczas masową produkcją nabiału, dostarczali wspomniane produkty choćby do pałaców biskupich, a także byli właścicielami kilku znanych restauracji. Gdy Felicja otrzymała perły, szybko poznała również ich historię. Usłyszała ją od wciąż żyjącej Henryki Ujejskiej, obwiniającej naszyjnik o przedwczesny koniec swojego małżeństwa oraz śmierć synowej i wnuczki. Felicji nie trzeba było dłużej przekonywać. Szybko uznała, że perły są przeklęte.

Żeby jakoś zaradzić klątwie, studiujący prawo syn Felicji, Andrzej, skonsultował się z zaprzyjaźnionym księdzem Czesławem Wądolnym. Ten doradził mu, aby egzorcyzmował przeklęty naszyjnik.

Andrzej przystał na tę propozycję. Ksiądz Wądolny dostarczył księgę, opisującą egzorcyzmowanie dotkniętych klątwą kamieni. Oryginał tego woluminu podobno pochodził z IV wieku i został zaakceptowany przez sobór nicejski, jako źródło prawdziwej wiedzy o egzorcyzmach. Warto tu zauważyć, że ówcześnie wielu ludzi wierzyło, że kamienie mogą przenosić klątwy, którymi nasiąkały, gdy jakaś tragedia spotykała ich właściciela. Dlatego też ksiądz Wądolny podejrzewał, że śmierć Gertrudy jest powodem przekleństwa naszyjnika.

Syn Felicji i kapłan przystąpili do egzorcyzmów w kościele mariackim. Ten pierwszy służył jako ministrant, natomiast drugi przeprowadzał rytuał. Gdy było już po wszystkim, obaj panowie zgodnie uznali, że egzorcyzmy zadziałały.

Od tamtej pory, kobiety noszące naszyjnik Gertrudy, nie muszą się już obawiać o rychłą śmierć.

Maksymilian Jakubiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj