W czerwcu prezydent Rosji porównał się do Piotra I Wielkiego panującego w państwie carów na przełomie XVII i XVIII wieku. Czy jednak Władimir Putin ma podstawy do takich odwołań? Tak – jeśli chodzi o okrucieństwo. Nie – jeśli chodzi o inne kwestie ze skutecznością na czele. Do jakiego cara jest w takim razie bliżej rezydującemu na Kremlu oficerowi KGB? Sprawdźmy go pod kątem wnuka Piotra I – Piotra III.
Piotr I – okrutny tyran, który stworzył nową Rosję
Piotr I Wielki swój przydomek otrzymał nieprzypadkowo. Jeśli chodzi bowiem o jego wpływ na Rosję, to rzeczywiście ciężko znaleźć cara tak mocno zmieniającego realia. Monarcha zreformował bowiem praktycznie wszystko: armię, flotę, administrację, strukturę władzy, zwyczaje, a nawet przeniósł stolicę. Wszystkiego dokonywał w oparciu o swoje doświadczenia zdobyte podczas podróży na Zachód, którym się fascynował, co przełożyło się na próby okcydentalizacji Rosji. Piotr I ponadto ogłosił się imperatorem, a więc niejako awansował swój kraj z roli królestwa (car oznacza króla) do roli cesarstwa. Uzyskał także dla państwa stały dostęp do Bałtyku (Pokój w Nystad – 1721), co otworzyło Rosji niejako okno na świat (porty na Morzu Białym, w tym słynny Archangielsk, miały jedną zasadniczą wadę: były zamarznięte przez sporą część roku). Piotr I walczył ponadto z Turkami o uzyskanie terenów nad Morzem Czarnym, zdobył wpływy w Rzeczpospolitej oraz kontynuował kolonizację Kaukazu i Azji Środkowej. Można więc powiedzieć: pasmo sukcesów.
Problem jednak w tym, że Piotr I był człowiekiem niezwykle okrutnym. Wspomnieć należy tu chociażby osobiste zamordowanie przez niego przeora bazylianów w Połocku i dopuszczenie się wtedy profanacji Najświętszego Sakramentu. Ponadto idea cara, by na błotnistym terenie, gdzie rzeka Newa uchodzi do Bałtyku, zbudować nową stolicę i nazwać ją imieniem monarchy, kosztowała życie wielu osób. Mówi się, że Petersburg powstał na kościach budowniczych, a badania archeologiczne jednoznacznie to potwierdzają. Piotr był także okrutny dla osób niechętnych wobec jego wizji przymusowej europeizacji Rosjan oraz ich wyglądu. Opornych pragnących starym zwyczajem nosić brody traktował karnymi ekspedycjami, które miały nie tylko usuwać włosy z twarzy, ale niekiedy także wyrywać nosy oraz wbijać na pal i ćwiartować. Odnotujmy w tym miejscu, że Piotr I Wielki był ulubioną postacią historyczną Józefa Stalina, a dziś ciepłych słów pod adresem tyrana nie szczędzi Władimir Putin.
Piotr III – najgorszy car w historii Rosji
Tyle Piotr I Wielki. Zanim zastanowimy się jednak nad podobieństwami rządów Władimira Putina do tegoż władcy przedstawmy pokrótce sylwetkę Piotra III. Dlaczego jego? A właściwie – dlaczego nie? Przecież był władcą Rosji tak samo jak Piotr I. Skoro więc prezydent Rosji chce odwoływać się do postaci historycznych, to my przeanalizujmy innego monarchę.
Piotr III Fiodorowicz, a w zasadzie Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp, był synem Anny, córki Piotra I Wielkiego. Formalnie nie należał więc do dynastii Romanowów. W owym czasie jednak sukcesja w Rosji była bardzo nietypowa i objęcie tronu przez Karla Petera Ulricha nie stanowiło szczególnej sensacji.
Wnuk legendarnego cara nie był jednak zbyt podobny do dziadka. Polityka najzwyczajniej w świecie go przerastała. Radził sobie co najwyżej na poziomie odziedziczonego niewielkiego Holsztynu. Nie był też skory do nauki. Najpierw cesarzowa Elżbieta, jego ciotka, planowała osadzić go na tronie szwedzkim – i wtedy uczył się języka szwedzkiego oraz zasad luteranizmu. Potem, po zmianie planów, przygotowywał się do pełnienia obowiązków prawosławnego Rosjanina. W obu wypadkach nauka szła mu jednak fatalnie. Nie starał się do tego stopnia, że jego nieuctwo zdumiewało otoczenie. Historycy uznają go ponadto za osobę słabą fizycznie i moralnie oraz antypatyczną.
To jednak nie te cechy charakteru spowodowały, że zapisał się w historii jako najgorszy, a przynajmniej jeden z najgorszych carów. Oto bowiem Piotr III, Niemiec z pochodzenia, był zafascynowany Prusami i ich królem Fryderykiem II. Gdy więc zmarła cesarzowa Elżbieta i objął tron, to natychmiastowo przerwał toczoną z sukcesami wojnę z tym krajem. Co więcej, niczego dla Rosji nie zdobył. Wycofał się z wojny i związał kraj sojuszem z Prusami, co historycy nazywają „cudem domu brandenburskiego”. Notabene na podobny cud liczył Adolf Hitler, gdy 12 kwietnia roku 1945 zmarł prezydent USA Franklin Delano Roosevelt.
Piotr III przed i po objęciu władzy w Petersburgu interesował się głównie Holsztynem i gotów był działać dla niego także kosztem Rosji. Ponadto nawet nie próbował udawać Rosjanina i otaczał się przede wszystkim Niemcami. Zachowywał się ekscentrycznie, skandalicznie i prowokacyjnie, czym zyskał sobie wrogów. I to w ekspresowym tempie. Wszystko z powodu nieskrywanej pogardy dla Rosjan oraz prawosławia.
Jekatierina Daszkowa, jedna z uczestniczek spisku przeciwko dziwacznemu carowi, zapisała o Piotrze III: „Brać udział w porannej zmianie warty w charakterze kaprala naczelnego, zjeść dobry obiad, napić się dobrego wina burgundzkiego, spędzić wieczór z błaznami i kilkoma kobietami, wykonywać rozkazy króla Prus – oto co dawało szczęście Piotrowi III”. Warto w tym miejscu odnotować, że słowa o spędzaniu wieczorów z kilkoma kobietami nie muszą oznaczać zdradzania żony przez cara, gdyż monarcha z powodu problemów anatomicznych był mocno ograniczony w sferze seksualnej. Co innego jego małżonka nazwana w jednym z utworów Jacka Kaczmarskiego „niewyżytą Niemrą”. Katarzyna II – bo o niej mowa – zdradzała swojego męża w sensie obyczajowym oraz w wymiarze politycznym.
Ekscentryczny i dziwny oraz niechętny Rosji car nie musiałby bowiem stracić władzy gdyby nie ambicje jego niemieckiej żony. Owszem, niechęć narodu była wobec niego olbrzymia, jednak potrzebny był ktoś, kto by go zastąpił. Natomiast Zofia Fryderyka Augusta von Anhalt-Zerbst, czyli Katarzyna II, zachowywała się od przybycia do Rosji zupełnie inaczej od swojego męża – próbowała zyskać sympatię miejscowych elit chociażby przez mówienie po rosyjski i obnoszenie się z prawosławiem. I poszło jej bardzo szybko, gdyż do obalenia Piotra III doszło po zaledwie pół roku pełnienia przez niego władzy (oczywiście małżonkowie przybyli do Petersburga z Niemiec znacznie wcześniej).
Zaskoczony spiskiem car podpisał zredagowany przez Katarzynę II akt abdykacji, po czym mieszkał w areszcie domowym aż do śmierci, na którą nie musiał jednak długo czekać. Zmarł (oficjalnie) lub został zamordowany po kilku dniach od rezygnacji z władzy. Zostawił jednak po sobie dziedzica, który objął tron po śmierci Katarzyny II. Mowa o Pawle I. Ów władca jednak wedle niektórych teorii nie był synem Piotra III, ale któregoś z kochanków Katarzyny, na przykład Stanisława Augusta Poniatowskiego. Owa niepotwierdzona teoria oznaczałaby utratę rosyjskiego tronu przez Romanowów (a w zasadzie osoby w jakimś stopniu spokrewnione z tym rodem) już w chwili śmierci Piotra III w lipcu roku 1762.
Putin jak Piotr. Ale który?
Do którego z władców osiemnastowiecznej Rosji bliżej Władimirowi Putinowi? Cóż, prezydent agresywnego i imperialnego kraju z pewnością chętniej widziałby się w roli nowego Piotra Wielkiego. Jednak dziś, po ponad 20 latach rządów Władimira Putina, widzimy, że rosyjska armia jest w skrajnego rozkładu i demoralizacji, a jedyne z czym „poradziła” sobie na Ukrainie, to mordowanie cywilów. Kraj przeżarty jest korupcją i patologiami, a społeczeństwo to obraz nędzy i rozpaczy (alkoholizm, narkomania, prostytucja, epidemia HIV, setki tysięcy, a może nawet miliony aborcji rocznie). Nawet jeśli potraktować dosłownie porównywanie się Putina do Piotra I, który miał (w historycznej narracji Kremla) przywracać do Rosji ziemie niegdyś posiadane, a potem utracone, to i tu zdobycze prezydenta Rosji są mierne. Z olbrzymiego obszaru postradzieckiego, a więc niegdyś kontrolowanego z Moskwy, Putin zajął część Gruzji oraz ukraiński Krym i fragment Donbasu. Żadna z jego zdobyczy nie została jednak uznana w prawie międzynarodowym, tak jak sukcesy Piotra przełomowym traktatem w Nystad.
Czy więc Putinowi bliżej jednak do Piotra III? Oczywiście obecny prezydent Rosji nie jest Niemcem zainteresowanym swoim niemieckim księstwem, jednak rządząc krajem Putin nie zachowuje się racjonalnie i nie dba o jego interesy – niczym Piotr III przerywający wojnę z Prusami. Nie wiemy ponadto jak skończą się rządy Władimira Putina, jednak niepowodzenia w wojnie na Ukrainie (a brak szybkiego sukcesu jest oczywistą klęską) powodują, że coraz częściej przypominane są liczne przypadki z historii Rosji, gdy car był obalany przez bojarów – elitę i najbliższych współpracowników – wtedy, gdy nie spełniał oczekiwań. Dziś zaś Rosja nie tylko kompromituje się na Ukrainie swoją nieporadnością oraz pokazuje się światu jako państwo barbarzyńskie i gotowe, a nawet chętne do przeprowadzania ludobójstwa, ale także traci olbrzymie kwoty na międzynarodowych sankcjach. Że lud traci – to pół biedy. Ale tracą także bojarzy XXI wieku. I nie wykluczone, że w najbliższym czasie odeślą oni Putina na polityczną emeryturę, tak jak ich poprzednicy wymienili Piotra III na Katarzynę II.
Michał Wałach