Święta Kinga nie jest postacią legendarną, ale historyczną i to dobrze poświadczoną źródłowo jak na kobietę żyjącą w XIII wieku. Wiąże się z nią jednak piękna legenda.
Kinga, a właściwie Kunegunda, była córką króla Węgier Beli IV oraz Marii z greckiej dynastii Laskarysów. Mówiąc współczesnym językiem trzecia córka monarchy była „świetną partią” i została wydana za człowieka o podobnym, choć raczej nieco niższym statusie. W roku 1246 została bowiem żoną księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława V z małopolskiej linii Piastów.
W pamięci poddanych Kinga zapisała się bardzo dobrze. Była fundatorką wielu przybytków i poniekąd to także jej ziemia krakowska zawdzięczała odbudowę po niszczycielskim najeździe mongolskim. Kinga była oczywiście osobą niezwykle pobożną i wiele uwagi poświęcała wspieraniu biednych czyniąc to z potrzeby serca. Pomagała również Kościołowi. Jej wiara objawiła się też utrzymaniem czystości także po ślubie – do czego przecież nie była zobowiązana. Małżeństwo z Bolesławem Wstydliwym było więc tzw. białym małżeństwem. Po śmierci męża Kinga wstąpiła do zakonu klarysek w Starym Sączu i jako siostra zakonna zmarła w roku 1292 będąc pochowaną tam, na polskiej ziemi.
Jej świątobliwe życie spowodowało, że od razu po śmierci zaczęto uznawać ją za wzór chrześcijańskich cnót. Pomimo tego do grona błogosławionych włączono ją dopiero w XVII wieku. Z kolei beatyfikacji dokonał w roku 1999 papież z Polski św. Jan Paweł II.
Wspaniałe i wzorowe życie św. Kingi nie wyczerpuje jednak jej tematu. Oto bowiem księżna jest bohaterką pięknej legendy, którą można uznawać również za cud.
Wzruszająca opowieść przenosi nas do młodości Kingi, gdy polski książę poprosił króla Węgier z dynastii Arpadów o rękę jego córki. Bolesław przekazał wówczas Kindze pierścień zaręczynowy. Przyszła władczyni ziemi krakowskiej winna wówczas otrzymać od swojego wpływowego ojca wielki posag. Wykazała się jednak rozwagą.
Biorąc pod uwagę dobrą sytuację materialną jej przyszłego męża oraz zasobność jego władztwa postanowiła nie brać ze sobą do Polski złota czy klejnotów. Poprosiła jednak swojego ojca o inny cenny dar, którego Polacy potrzebowali. O sól.
Mądry król zgodził się i obdarował córkę najlepszą kopalnią soli w węgierskim wówczas Siedmiogrodzie, w Máramaros na obecnym pograniczu rumuńsko-ukraińskim. Dar nie rozwiązywał jednak problemu braku soli na ziemiach polskich. A tego król Węgier podarować nie mógł. Wtedy jednak Kinga, dostępując Bożego natchnienia, postanowiła wrzucić do kopalnianego szybu pierścień zaręczynowy od Bolesława. Świadkowie byli zdziwieni, ale nikt nie oponował.
Natomiast wyruszając do Polski Kinga zabrała ze sobą doświadczonych węgierskich górników, którym poleciła kopać we wskazanym przez siebie miejscu tuż po przybyciu do kraju swojego męża. Ku zdziwieniu ogółu górnicy natrafili na bryłę, która okazała się solą. Co więcej, w jej wnętrzu odnaleziono pierścionek zaręczynowy Kingi. I tak miało zrodzić się górnictwo soli na wschód od Krakowa.
Dziś ciężko zweryfikować nam prawdziwość legendy, szczególnie, że cuda, duchowość i świat nadprzyrodzony wykraczają poza obszar badań historycznych. Również historyczna metodologia pozostaje tu bezradna. Należy jednak odnotować, że od wielu wieków górnicy czczą św. Kingę jako swoją patronkę, wzywając jej pomocy w chwilach trudów i zagrożeń.
Kinga nie od dziś przedstawiana jest także na obrazach i w innych dziełach artystycznych w towarzystwie soli, pierścionka oraz górnika. Tradycja i pamięć o wielkiej świętej była więc obecna wśród osób wykonujących tę profesję od wieków, być może nawet od początku górnictwa soli w ziemi krakowskiej.
W tym kontekście na uwagę zasługuje także kaplica św. Kingi w kopalni soli w Wieliczce. Znajduje się pod ziemią i stanowi prawdziwe arcydzieło, dowodów kunsztu i geniuszu ludzi, których do wielkich czynów pchała (a często nadal pcha) głęboka wiara. Kaplica zlokalizowana jest w miejscu, gdzie niegdyś istniała gigantyczna bryła zielonej soli. Została jednak wydobyta, a na obszarze rozpoczęto wznoszenie kaplicy. Realizacja projektu zaczętego pod koniec XIX wieku zajęła kilka dekad. Jednak dziś kaplica jest gotowa i swoim pięknem cieszy oczy zwiedzających oraz modlących się. Obiekt ma bowiem funkcje religijne, a w kaplicy odprawia się Msze święte, choć z oczywistych względów logistycznych dotarcie na nabożeństwo nie jest sprawą łatwą.
Związki świętej Kingi i soli nadal jednak są silne i powszechnie znane wśród górników, mieszkańców Wieliczki i Bochni, ziemi krakowskiej oraz wielu Polaków z innych stron.
Michał Wałach