Wojciech Korfanty. To nazwisko zna w Polsce niemal każdy niezależnie od tego czy mieszka na Śląsku, w Wielkopolsce czy na Pomorzu. Jak to jednak w polityce zwykle bywa, Korfanty nie działał w próżni, a jego wizji nie podzielali wszyscy uczestnicy wydarzeń. Głównym antagonistą lidera polskości na Górnym Śląsku był w II RP urodzony pod Krakowem Michał Grażyński, zaufany człowiek Piłsudskiego, a po roku 1926 wieloletni wojewoda śląski.
Panów różniło naprawdę wiele, a łączy ich to, że w województwie śląskim obaj bardzo często patronują ulicom. Poza tym regionem jest inaczej i Grażyński musi uznawać wyższość Korfantego. Podobnie było za ich życia, choć w sposób skomplikowany.
Korfanty był bowiem rodowitym Ślązakiem. Urodził się na terenie obecnych Siemianowic Śląskich, wówczas w Prusach. To mocno wpłynęło na jego dalsze losy.
Miał bowiem szansy, których Grażyński nie mógł mieć. To Korfanty stał się liderem Polaków na Górnym Śląsku w dobie zaborów. To także on mógł mieć wielki wpływ na śląskie powstania, a jako człowiek charyzmatyczny i poseł do pruskiego parlamentu jeszcze przed I wojną światową kształtował Ślązaków w duchu poglądów, które sam wyznawał. A był chrześcijańskim demokratą. Uznania w oczach społeczeństwa całej Polski dodawały mu represje, jakich doznał od Niemców za swoją walkę o sprawę polską. Był autentycznym bohaterem i niezaprzeczalnie zasłużył na tytuł jednego z Ojców Niepodległości.
Zauważalnie młodszy od niego Michał Grażyński urodził się jako Michał Kurzydło w Gdowie, kilkanaście kilometrów na południowy wschód od Krakowa. Wówczas była to autonomiczna i pełna polskości Galicja. Jego życie przed I wojną światową nie było więc zbyt burzliwe. Studiował historię na Uniwersytecie Jagiellońskim, a potem pracował jako nauczyciel w Stanisławowie.
Wybuch I wojny światowej oznaczał dla Grażyńskiego mobilizację. W walkach został ranny. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości związał się z Wojskiem Polskim i angażował się w pracę propagandową. W roku 1920 został skierowany na Śląsk w związku z przygotowywanym plebiscytem. To wpłynęło na jego dalsze życie, gdyż do tego momentu Grażyński nie był szczególnie związany z tą częścią Polski.
Kilka miesięcy później, podczas III powstania śląskiego, doszło do pierwszego sporu na linii Korfanty-Grażyński. Doświadczony polityczny lider polskiego Śląska liczył na sukces negocjacyjny, a powstanie miało zapewnić stronie polskiej argumenty w rozmowach z Niemcami. Grażyński mający za sobą sporą grupę Polaków z innych części kraju, którzy przybyli, by wesprzeć III powstanie śląskie, a zarazem czerpiący nie z własnych doświadczeń i znajomości Śląska, a lekcji Józefa Piłsudskiego, wolał walczyć aż do wyparcia Niemców z całego Górnego Śląska. Te wizje nie były do pogodzenia. Gdy Korfanty chciał wygrać ile się dało, Grażyński wolał ryzykować: pełny sukces albo pełna porażka. Szczęśliwie spór udało się załagodzić, a niesubordynacja Grażyńskiego nie doprowadziła do tragedii. Piłsudczyk wyjechał ze Śląska.
Wrócił do autonomicznego województwa w roku 1926, gdy po zamachu majowym Józef Piłsudski poprzez swoich nominatów mianował go wojewodą śląskim. Był nim aż do pierwszych dni II wojny światowej.
Ów czas pełen był napięć na linii Korfanty-Grażyński. Polityczny lider Ślązaków i chadeków był bowiem blisko prawicy i często współpracował z endekami. Popierał też demokrację parlamentarną. Młodszy piłsudczyk wówczas bliższy był lewicy i sam należał do lewego skrzydła swojego środowiska, a zarazem akceptował autorytaryzm ekipy Piłsudskiego. Dodatkowo panów dzieliły doświadczenia III powstania śląskiego.
Grażyński jednak jako wojewoda sprawdzał się dobrze i dbał o rozwój województwa, choć sprzyjał likwidacji śląskiej autonomii, co było zgodne z autorytarną linią sanacji. Był zarazem na Śląsku człowiekiem z zewnątrz i takimiż ludźmi się otaczał, co w połączeniu z budowaną przez niego swoistą formą lokalnego autorytaryzmu prowadziło do napięć. Grażyński prowadził m.in. politykę antyniemiecką, co nie mogło budować zaufania do państwa obywateli II RP tej narodowości, a często stanowiło działanie na granicy prawa. Należy bowiem przy tym podkreślić, że nie Niemcy nie znaleźli się w Polsce z własnej woli: pozostali w swoich domach i małych ojczyznach, a zmianie uległ kraj, do którego przynależeli. W takiej sytuacji walczenie z nimi, o ile byli lojalnymi obywatelami wobec Rzeczypospolitej, a nie szpiegami, nie było działaniem uzasadnionym.
Mimo wysiłków i niekiedy ambitnych działań Grażyński cały czas był na Śląsku tym drugim. Liderem nieformalnym, a moralnym, pozostawał Korfanty wypchnięty poza margines polityki przez ekipę Piłsudskiego. W roku 1930 autorytarna władza aresztowała przywódcę polskości Śląska w ramach przygotowań do procesu brzeskiego. Ostatecznie Korfanty nie był wówczas sądzony, ale przed uwolnieniem doświadczył tortur. W roku 1935 zdecydował się wyjechać z kraju obawiając się dalszych prześladowań.
Do Polski Korfanty powrócił dopiero w roku 1939, tuż przed wojną, w związku z perspektywą ataku III Rzeszy. Najpewniej przyświecała mu wizja wsparcia Ojczyzny i procesów jednoczenia się w dziele obrony. Jednak i wówczas piłsudczycy mu nie odpuścili: został aresztowany i więziono go 3 miesiące.
W więzieniu jego stan zdrowia się załamywał. Wypuszczono go w zasadzie tylko dlatego, by nie umarł w celi. Zmarł niespełna miesiąc później w szpitalu w wyniku braku sukcesu operacji. Grażyński zaś wykazał się wówczas małostkowością i nie wziął udziału w pogrzebie zorganizowanym niespełna 2 tygodnie przed atakiem Niemiec. Zakazał udziału także swoim podwładnym.
Jednak niespełna miesiąc później sam Grażyński był już poza Polską. Wraz z większością czołowych polityków polskich uciekł do Rumunii po ataku ZSRR na Rzeczpospolitą. Powierzoną mu w związku z wojną funkcją ministerialną nie cieszył się długo. Zaś na emigracji został odsunięty od polityki i więziony przez premiera Sikorskiego na tzw. Wyspie Węży w Szkocji. Zwolniono go w roku 1943 i wtedy też dołączył do Polskich Sił Zbrojnych. Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii pełniąc przez kilka lat funkcję przewodniczącego ZHP. Zmarł potrącony przez samochód w roku 1965.
Panów połączył więc Śląsk, zaś po latach patronowanie ulicom w kilkunastu miastach, a podzieliło praktycznie wszystko. Za życia rywalizowali, a po śmierci ich zasługi są często oceniane przez pryzmat dzisiejszej polityki i światopoglądu. Niewątpliwie największym liderem walki o polskość Śląska był Wojciech Korfanty. Grażyński prowadził zaś wiele kontrowersyjnych działań, samemu będąc zapleczem autorytarnego państwa. Co jednak ciekawe, do dziś na Śląsku można usłyszeć opinie krytykujące Grażyńskiego z powodu jego nieśląskiego pochodzenia i otaczania się osobami z innych części kraju. A bywa nawet, że z tego (i tylko tego!) powodu jest uznawany przez część Ślązaków za polityka gorszego niż… komunista Jerzy Ziętek, wojewoda katowicki w okresie PRL, który należał do najważniejszych ludzi w totalitarnej Polsce Ludowej, ale… urodził się w Gliwicach. Nie da się jednak ukryć, że tzw. gospodarski styl sprawowania lokalnej władzy, tak mocno kojarzony i z Ziętkiem i z Gierkiem oraz ceniony przez wielu mieszkańców Śląska do dziś zapoczątkował właśnie Grażyński: człowiek Piłsudskiego na wielu poziomach reprezentujący styl uprawiania polityki zgodny z wizjami Marszałka.
Michał Wałach