Niemałe poruszenie wśród użytkowników serwisu Twitter wywołał wpis ambasadora Republiki Austrii w Rzeczypospolitej Andreasa Stadlera. Dyplomata składając Polsce życzenia z okazji 105. rocznicy odzyskania niepodległości w specyficzny sposób opisał rolę swojej Ojczyzny w tych wydarzeniach.
Oczywiście dyplomata reprezentujący republikański i dość jednorodny etnicznie kraj nie ma obowiązku w pełni utożsamiać się z monarchicznym i wielonarodowym imperium sprzed ponad wieku. Dobór słów dokonany przez Jego Ekscelencję Andreasa Stadlera był jednak niecodzienny.
Ambasador napisał bowiem: „Austria składa Polsce najserdeczniejsze gratulacje z okazji 105. rocznicy odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów przez Rosję, Prusy i Monarchię Habsburgów”.
Austria 🇦🇹 składa Polsce 🇵🇱najserdeczniejsze gratulacje z okazji 105. rocznicy odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów przez Rosję, Prusy i Monarchię Habsburgów. pic.twitter.com/YIQTA26kcb
— Andreas Stadler (@AmbAustrii) November 11, 2023
Tym samym dyplomata zrobił wiele, by nie wspomnieć w tym kontekście o Austrii. Zwracanie uwagi na dynastię nie było bowiem konsekwentne. Nie pisał wszak o Imperium Romanowów i Imperium Hohenzollernów, a o Rosji i Prusach. Tych państw nie pominął, a zrobił tak z własną ojczyzną.
Tymczasem każde dziecko w Polsce wie, że zaborcami były Rosja, Prusy i Austria. Szczegółowe analizowanie tego czym były wówczas owe organizmy polityczne jest jednak jak najbardziej zasadne.
W chwili dokonywania rozbiorców wszystkie wspomniane organizmy polityczne żyły w ramach ustrojów feudalnych. Tym samym mówienie o Monarchii Romanowów jest uzasadnione i uprawnione, choć faktycznie już od I połowy XVIII wieku była to rodzina Holstein-Gottorp-Romanow. Podobnie rzecz miała się z Habsburgami, którzy realnie byli dynastią Habsbursko-Lotaryńską. Takiego problemu nie sprawiają jedynie pruscy Hohenzollernowie.
W okresie ponad 100 lat zaborów każde z państw przechodziło znaczne zmiany polityczne, ustrojowe i ideologiczne. W okresie dokonywania rozbiorów należały do grona krajów absolutystycznych w duchu oświeceniowym, co oznaczało, że władca niemal nieograniczony w swojej władzy sprawował ją formalnie w celu dokonywania postępu społecznego, tzw. oświecania. Przykładem takiego działania jest austriacki józefinizm z czasów rządów Marii Teresy Habsburg i jej syna Józefa II Habsburga-Lotaryńskiego.
W trakcie rewolucji francuskiej i w epoce napoleońskiej wszystkie kraje stały się bliższe modelom konserwatywnym, co osiągnęło szczytową formę w okresie od kongresu wiedeńskiego do wiosny ludów, a szczególnie widoczne było w Rosji i Austrii. Austrii, która w roku 1804 stała się zjednoczonym Cesarstwem Austrii zastępującym (choć nie w pełni) dawne, feudalne państwa i państewka zjednoczone pod berłem jednego władcy z rodu Habsburgów.
Druga połowa XIX wieku to czas intensywnych przemian. W tym okresie Cesarstwo Austrii stało się dualistyczną CK Monarchią, czyli Austro-Węgrami z dość liberalnym ustrojem i wycofanym Franciszkiem Józefem na tronie. Z kolei Prusy stały się częścią i najbardziej wpływowym państwem zjednoczonych Niemiec (II Rzesza, Cesarstwo Niemieckie). Rosja reformy ustrojowe wprowadzała kilkukrotnie, ale nigdy na stałe nie zadomowiła się tam liberalizacja. Momentami zyskiwał natomiast nacjonalizm, który silny był także w Prusach. W wielonarodowej Austrii zaś owa ideologia nigdy nie zdominowała życia publicznego. Była to sytuacja odmienna niż w także wielonarodowej Rosji, która poszła drogą wielkoruskiego szowinizmu i rusyfikacji mniejszości. W Imperium Habsburgów zaś zdecydowano się postanowić na prawa narodów w ramach państwa zdominowanego przez austriackich Niemców.
Nie sposób jednak mówić, by Imperium Habsburgów było tworem zewnętrznym wobec Austrii czy wręcz okupantem Austrii. Habsburgowie byli dynastią w pełni austriacką, która reprezentowała interesy lokalnego społeczeństwa i elit oraz doprowadziła do powstania tamtejszego państwa i narodu. Rodzina swoją siłą, prestiżem i rangą spowodowała, że Austria stała się na tyle silnym bytem w ramach społeczności niemieckojęzycznej, że nie zjednoczyła się z Cesarstwem Niemieckim i utworzyła z czasem własne państwo z własną świadomością (choć w czasach hitlerowskich doszło do zjednoczenia Austrii i Niemiec, co Austriacy poparli w referendum).
Dlatego też mimo skomplikowanej historii Europy Środkowej należy bezsprzecznie podkreślić, że jednym z zaborców była właśnie Austria. Austria inna niż po roku 1918, gdyż nie republikańska, a monarchiczna i nie monoetniczna, bo wielonarodowa, ale nadal Austria z dominującą rolą Niemców austriackich w państwie (choć zarazem z udziałem innych narodów w rządzeniu, co było ewenementem w regionie). Kraj z austriackimi cesarzami na tronie, którzy z Austrią się identyfikowali, a zarazem uosabiali i reprezentowali austriackość w oczach świata.
Dość powiedzieć, że ślad jednoznacznego utożsamienia Habsburgów i austriackości mamy nawet w języku staropolskim oraz we współczesnym języku czeskim. Żona króla Polski i wielkiego księcia litewskiego Kazimierza IV Jagiellończyka, Elżbieta Rakuszanka, nazywana była w ten sposób z racji jej austriackiego pochodzenia. Dawniej bowiem Austrię określano terminem Rakusy. Tym samym Habsburżanka dla dawnych Polaków to po prostu Austriaczka, czyli Rakuszanka.
Z kolei znane nie tylko w Polsce powiedzenie podsumowujące sprytną (choć kontrowersyjną) politykę zagraniczną Habsburgów w dobie późnego średniowiecza i wczesnej nowożytności głosiło: Bella gerant alii, tu, felix Austria, nube, czyli: niech inni toczą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się. Oczywiście nikomu nie chodziło tutaj o zawieranie ślubów przez Austrię, bo państwo nie wstępowało nigdy w związku małżeńskie. Wszyscy wiedzieli, że mowa po prostu o dynastii Habsburgów.
Nie udawajmy więc, że Imperium Habsburgów nie ma nic wspólnego z Austrią lub wręcz było tworem wobec Austrii zewnętrznym, a może nawet wrogim. Historia na wielu poziomach przeczy bowiem takiemu podejściu.
Michał Wałach