Zamach czy wypadek? Jak zginął generał Władysław Sikorski?

0
908
Władysław Sikorski w gronie innych polskich generałów

Późnym wieczorem 4 lipca roku 1943 kilka sekund po starcie wykorzystywany przez Brytyjczyków amerykański Liberator B-24 z generałem Władysławem Sikorskim na pokładzie runął do morza. Śmierć najważniejszego polskiego polityka zrodziła wiele pytań i podejrzeń dotyczących oficjalnej wersji wydarzeń. Niektóre kwestie do dziś nie doczekały się pełnego wyjaśnienia.

W chwili katastrofy generał Władysław Sikorski wracał z Bliskiego Wschodu, gdzie wizytował polskie wojsko. Odwiedził formacje w obliczu plotek o rzekomym buncie. Wizytacji dokonał jako Wódz Naczelny i premier na uchodźstwie. Pełnienie owych funkcji oznacza, że był to bezapelacyjnie polityk kluczowy w strukturach emigracyjnych władz Rzeczpospolitej. Ponadto cieszył się autorytetem, z którym musieli liczyć się również nasi sojusznicy.

Nic więc dziwnego, że niespodziewany zgon w wypadku lotniczym wstrząsnął polską polityką i zrodził wiele pytań. Władysław Sikorski miał bowiem nie tylko stronników, ale też przeciwników i wrogów. I to zarówno wśród polityków polskich jak i przedstawicieli innych państw toczących II wojnę światową. To właśnie wśród nich poszukuje się sprawców domniemanego zamachu na Wodza Naczelnego.

Teorie o zamordowaniu premiera Rzeczypospolitej nie są jednak całkowicie absurdalne i trudno zakwalifikować je do grona teorii spiskowej, bowiem w chwili śmierci Władysława Sikorskiego Polska od 4 lata toczyła wojnę. Już ten fakt samodzielnie świadczy o dużym zagrożeniu dla życia szefa rządu. Gdy zaś do tego dodamy kwestię uzależnienia władz Rzeczpospolitej od sojuszników, to sytuacja brzmi poważnie. Na tym jednak problemy Polski się nie kończyły, gdyż w chwili ataku III Rzeszy na ZSRR jeden z naszych dotychczasowych wrogów stał się sojusznikiem naszych sojuszników. Dla aliantów zachodnich kwestia pokonania hitlerowskich Niemiec była bowiem najistotniejsza. Istotniejsza nawet niż polska granica wschodnia, 17 września i jeńcy wzięci do niewoli przez ZSRR, po których słuch zaginął. Z owych brytyjskich oczekiwań wobec przyszłości stosunków polsko-sowieckich zrodził się wzbudzający negatywne emocje wśród polskich polityków emigracyjnych układ między premierem Władysławem Sikorskim a ambasadorem Związku Sowieckiego w Londynie Iwanem Majskim. Skutki podpisania dokumenty, na mocy którego z żyjących w ZSRR Polaków powołano armię oraz wznowiono stosunki dyplomatyczne między krajami nie mogły jednak pozostać niezachwiane po odnalezieniu masowych grobów w Katyniu na wiosnę roku 1943. Doszło więc do tego kilka tygodni przez śmiercią Sikorskiego. Tym razem jednak premier i Wódz Naczelny nie był spolegliwy wobec Brytyjczyków tak jak przy okazji układu z Majskim i oczekiwał wyjaśnienia sprawy, co spotkało się z ostrą odpowiedzią ZSRR – Moskwa zerwała stosunki z polskim rządem.

Widać więc wyraźnie, że oprócz niezadowolonych z działań Sikorskiego niektórych polityków polskich zainteresowanych oddaniem przez niego władzy było więcej, z sojusznikami brytyjskimi oraz sowieckimi wrogami-sojusznikami w roli głównej. Czy byliby jednak gotowi go zamordować?

W przypadku Sowietów – bez wątpienia tak. Jeśli liderzy ZSRR chcieliby pozbyć się Sikorskiego, to podjęliby taką próbę, choć dopuszczanie się zbrodni politycznej na terenie brytyjskiego Gibraltaru byłoby z pewnością ryzykowne. Wtedy być może konieczna byłaby cicha „zgoda” władz w Londynie. Na to jednak nie ma dowodów.

Czy więc w tej sytuacji teoria o zamachu może być w ogóle rozpatrywana? Paradoksalnie tak, ale w ograniczonym zakresie. Dokonana w roku 2008 w Polsce sekcja zwłok generała Sikorskiego jednoznacznie wykazała, że nie został otruty, uduszony, zastrzelony lub zasztyletowany. Co więcej, w chwili śmierci był przytomny i żywy, a jego ciało miało obrażenia charakterystyczne dla wypadków komunikacyjnych – co dotyczy także innych odnalezionych ofiar tragicznego lotu. To całkowicie wyklucza teorie o zamordowaniu załogi przed startem samolotu i utopieniu maszyny w celu zatuszowania zbrodni. Sekcja nic jednak nie mówi o przyczynach katastrofy.

Należy natomiast zauważyć, że w trakcie poszukiwań ofiar tragedii nie odnaleziono ciała Zofii Leśniowskiej, współpracowniczki i córki generała Sikorskiego. Istnieje w tej sprawie wiele teorii, także sensacyjnych, zgodnie z którymi Leśniowska miałaby zostać porwana przed katastrofą przez Sowietów, a przed lotem ostrzegał ją telefonicznie sam premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill. Należy jednak zauważyć, że potwierdzone sekcją zwłok życie i świadomość uczestników lotu pozwalają odrzucić teorię o jej porwaniu. Wszak z pewnością premier i Wódz Naczelny nie wracałby spokojnie do Londynu, gdyby ktoś na Bliskim Wschodzie lub Gibraltarze przemocą przejął i wywiózł do ZSRR jego córkę. Bardziej wiarygodnie brzmią natomiast głosy wracające uwagę na brak pewności co do wejścia Leśniowskiej na pokład samolotu (jeden z badaczy tematu, nieżyjący już Tadeusz Kisielewski przekonywał, że widział wskazujące na to zeznania świadka). Spokój jej ojca mógłby wynikać z faktu, że miał tego świadomość lub nawet sam gdzieś ją wysłał (np. wraz z Adamem Kułakowskim na tajne negocjacje z przebywającym w Gibraltarze Iwanem Majskim). Jednak i ta teoria pozostaje w kręgu domysłów i hipotez.

W obliczu potwierdzonych sekcją obrażeń typowych dla katastrofy lotniczej zamach jako powód śmierci generała Sikorskiego wymagałby celowego uszkodzenia samolotu przed lotem lub pilotowania go w sposób mający doprowadzić do katastrofy. Są jednak i takie teorie wzmacniane faktem, że nie odnaleziono także ciała drugiego pilota i kilku innych osób. W myśl takiej koncepcji (popieranej m.in. przez prof. Jerzego Maryniaka) ktoś miał prowadzić samolot w taki sposób, by kilka sekund po starcie rozbił się w morzu. Nie był to jednak, zgodnie z tą hipotezą, jedyny ocalały z katastrofy – pilot Eduard Prchal, Czech – a na przykład drugi pilot (są także teorie o podmienieniu drugiego pilota). W zeznaniach czeskiego wojskowego wiele osób widzi nieścisłości, które miałyby wykraczać poza naturalną amnezję. Tymczasem to właśnie relacje Prchala stały się oficjalną wersją wydarzeń. W obiegu nieoficjalnym mówi się natomiast, że Prchal mógł zostać zastraszony (np. możliwością zamordowania jego narzeczonej) i zmuszony do składania odpowiednich zeznań, a samolotem sterował ktoś inny. Na nieścisłości jego wersji z rzeczywistymi wydarzeniami wskazują zeznania środków oraz opinie ekspertów. Ponadto pilot w chwili katastrofy miał na sobie poprawnie założoną kamizelkę ratunkową, której… nigdy nie używał.

Dobrego wpływu na atmosferę wokół sprawy nie miała także postawa Brytyjczyków, którzy dość łatwo i szybko, bo po zaledwie 2 tygodniach, wyjaśnili katastrofę (w skład komisji badającej tragedię wchodzili wyłącznie brytyjscy piloci, natomiast przedstawiciel producenta maszyny – już nie), ale za to na wiele lat utajnili dokumentację. Z kolei gubernator Gibraltaru Noel Mason-Macfarlane miał powiedzieć żonie generała, że „nie wierzy w przypadki”.

Ponadto warto w tym miejscu zauważyć, że przed śmiercią Władysława Sikorskiego samoloty, którymi latał, kilkukrotnie miewały różne, często zaskakujące awarie. Jakby jeszcze tego było mało bliski współpracownik Sikorskiego Izydor Modelski oraz ważni politycy emigracyjni Karol Popiel i Stanisław Mikołajczyk wspominali, że 26 maja 1943 roku mieli odebrać telefon z informacją o… śmierci premiera i Wodza Naczelnego w efekcie katastrofy lotniczej na… Gibraltarze. Tego dnia polski lider faktycznie wylatywał z brytyjskiego terytorium na półwyspie iberyjskim.

Należy jednak zauważyć, że teoria o zamachu na samolot generała Sikorskiego ma wiele słabości. Po pierwsze nie posiadamy dowodów świadczących o zorganizowaniu tego dnia akcji przeciwko jego życiu, a sam fakt gotowości Sowietów (a zapewne także Niemców) do takiego mordu to jeszcze zbyt mało, by obaczyć ich winą. Po drugie nieznalezienie ciał części ofiar nie stanowi dowodu na ich porwanie i przetrzymywanie w Moskwie (Kisielewski twierdził, że jesienią roku 1945 Polacy próbowali uwolnić Leśniowską, a choć misja nie powiodła się, to jej uczestnicy widzieli córkę Sikorskiego – sensacyjność tych doniesień jest jednak tak olbrzymia i zarazem słabo oparta na faktach, że ciężko uznawać je za wiarygodne). Po trzecie zaś bezapelacyjnie wiemy, że Sikorski ani nikt z załogi nie został zamordowany przed lotem. Wszyscy byli żywi i świadomi. Oznacza to, że potencjalni zleceniodawcy zamachu ponosiliby duże ryzyko… przeżycia swoich ofiar. Wszak wielokrotnie, także podczas II wojny światowej, samoloty wodowały i nikt nie ginął.

Tym razem były jednak ofiary. Dlaczego? Pilot, wykładowca i ekspert w dziedzinie katastrof lotniczych Jerzy Zięborak zwraca uwagę na przeciążenie samolotu, błędne rozmieszczenie bagaży i ich nieprawidłowe przymocowanie. Wpłynęło to na przesunięcie środka ciężkości maszyny. Ponadto samolot, jego zdaniem, w chwili startu miał zbyt niską prędkość, a w momencie wznoszenia się owa wartość jeszcze spada. Wzrasta zaś w chwili… zniżania się maszyny. Gdy zaś do uderzenia w wodę dodamy brak zapięcia pasażerów w pasy oraz przemieszczające się w takim momencie bagaże, otrzymujemy bardzo groźną okoliczność.

Czy więc generał Władysław Sikorski zginął w nieszczęśliwym wypadku a nie zamachu? W roku 2013 pion śledczy IPN umorzył śledztwo w sprawie katastrofy z 4 lipca roku 1943 informując, że „przeprowadzone w toku śledztwa dowody nie dostarczyły podstaw do potwierdzenia, ale i jednocześnie wykluczenia tezy, iż do katastrofy doszło wskutek zawinionego działania człowieka, a więc sabotażu”.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj