Życie, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa w świetle źródeł historycznych

0
336
Sebastiano Ricci, Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa

Najstarsze fragmenty Księgi Rodzaju, które odnajdujemy nawet na sumeryjskich glinianych tabliczkach zapisanych pismem klinowym, opowiadają o stworzeniu świata. W tej historii mieści się sformułowanie mówiące o tym, że potomstwo Niewiasty zmiażdży głowę (Rdz 3, 15) demonowi, złemu duchowi, który był odpowiedzialny za skuszenie pierwszych ludzi do grzechu. Ewa występuję tutaj jako prototyp – prefigura, czyli osoba zapowiadająca Matkę Bożą. To jedno z najstarszych proroctw, które rozumiemy dopiero po wypełnieniu czasu przez Jezusa. Inne księgi obfitują w liczne, często o wiele bardziej konkretne, zapowiedzi Mesjasza. Najwięcej odnajdziemy ich w Księdze Izajasza i Księdze Psalmów. W sumie można dopatrzeć się ponad dwustu zapowiedzi Chrystusa w Starym Testamencie – mówi w rozmowie z portalem ToHistoria.pl ks. dr Grzegorz Wąchol z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

W pewnym sensie celebrowanie największego święta chrześcijaństwa wiąże się z analizą źródeł historycznych. Wydarzenia wspominane w trakcie Triduum Paschalnego oraz Wielkiej Niedzieli stanowią bowiem wypełnienie się słów starotestamentalnych proroków. W jakich księgach Biblii odnaleźć można najwięcej zapowiedzi dotyczących życia Jezusa Chrystusa?

Właściwie cały Stary Testament zapowiada przyjście Chrystusa – obiecanego Mesjasza. Czyni to bardzo bezpośrednio, kiedy opisuje konkretną Postać, jaką ma być Syn Boży, a czasami czyniąc analogię i ujawniając te cechy Boga, które zogniskują się w Osobie Jezusa i będą już zauważalne naocznie.

Najstarsze fragmenty Księgi Rodzaju, które odnajdujemy nawet na sumeryjskich glinianych tabliczkach zapisanych pismem klinowym, opowiadają o stworzeniu świata. W tej historii mieści się sformułowanie mówiące o tym, że potomstwo Niewiasty zmiażdży głowę (Rdz 3, 15) demonowi, złemu duchowi, który był odpowiedzialny za skuszenie pierwszych ludzi do grzechu. Ewa występuję tutaj jako prototyp – prefigura, czyli osoba zapowiadająca Matkę Bożą. To jedno z najstarszych proroctw, które rozumiemy dopiero po wypełnieniu czasu przez Jezusa. Inne księgi obfitują w liczne, często o wiele bardziej konkretne, zapowiedzi Mesjasza. Najwięcej odnajdziemy ich w Księdze Izajasza i Księdze Psalmów. W sumie można dopatrzeć się ponad dwustu zapowiedzi Chrystusa w Starym Testamencie.

Czy dominują opisy metaforyczne interpretowane przez chrześcijan czy jednak nie brakuje słów idealnie pasujących do znanych z Ewangelii wydarzeń dotyczących Pana Jezusa?

Myślę, że nasi Czytelnicy, którzy interesują się historią, doskonale wiedzą, że metody analizy i interpretacji historycznej znacznie odbiegają od sposobu rozumowania naukach ścisłych, technicznych, czy choćby społecznych. Właściwie żadne wydarzenie, które odbyło się w epoce wcześniejszej nie jest w chwili interpretowania podane niczym na tacy. Kiedyś w jednym z kazań powiedziałem, że zaprzeczyć Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa, to dokonać w jakimś sensie samobójstwa intelektualnego. I do dzisiaj z pełną świadomością podtrzymuję to zdanie: mamy ogromną ilość znaków, wydarzeń i poszlak potwierdzających wydarzenia, które świętujemy podczas Świąt Wielkiej Nocy. Dysponujemy spójnymi historycznie tekstami, spośród których najstarsze powstały zaledwie kilkanaście lat po Zmartwychwstaniu i występują w przytłaczającej ilości nawet w kilkudziesięciu tysiącach rękopisów w przypadku najbardziej powszechnych utworów. Co ważne, teksty o Zmartwychwstaniu pojawiają się w pismach nie tylko chrześcijańskich, ale również rzymskich, żydowskich czy greckich. Jednym z ciekawszych przykładów jest historia Didache – tekstu anonimowego autorstwa opowiadającego o Tradycji apostolskiej. Ów tekst znamy z cytatów starożytnych Ojców Kościoła, a odkryty został ponownie dopiero w 1873 roku w Konstantynopolu. Odkrycie potwierdziło to co przekazywano ustnie i pisemnie w innych tekstach. Oprócz materiałów literackich mamy bogate doświadczenie liturgii, które konserwuje najważniejsze Prawdy Wiary i wydarzenia, dzięki czemu pozostaje bardzo ważnym źródłem poznania teologicznego. Do tego można dodać ogólną Tradycję i konkretne dzieła jakie są konsekwencją słów Jezusa – należą do nich konkretne prądy myślowe np. personalizm chrześcijański czy instytucje takie jak Kościół.

Znając Pismo Święte i słysząc słowa np. z Księgi Izajasza powstałej – wedle różnych badań – między VIII a V wiekiem przed Chrystusem oraz konfrontując to z Ewangelicznymi opisami życia Pana Jezusa nie trudno zadać sobie pytanie o zachowanie żyjących w I wieku Żydów. Dlaczego dobrze znający Pisma duchowi przywódcy ówczesnego judaizmu zdecydowali się walczyć z Chrystusem?

Pewnie powodów, dla których tak się stało, jest wiele. Pamiętam jak mój nauczyciel historii ze szkoły średniej na podobne pytanie odpowiedział, że żydzi liczyli, iż Chrystus jako Mesjasz zejdzie z krzyża i w ich imieniu raz na zawsze rozprawi się z rzymskim okupantem. Być może to jest dobra intuicja, ale ważną podpowiedź daje nam 11. rozdział Ewangelii św. Jana, w którym faryzeusze naradzają się czy wydać Jezusa Piłatowi, aby ten (Jezus) nie pociągnął za sobą tłumów i nie wzniecił powstania przeciwko Rzymowi, co mogłoby zakończyć się krwawym stłumieniem takiego ruchu. Tak czy inaczej polityczne kalkulacje przywódców żydowskich wygrały z wiarą tłumów, które witały Chrystusa w Jerozolimie kładąc gałązki palmowe i krzycząc Hosanna! Ważny jest również wątek pewnej kontrowersji jaka towarzyszyła Jezusowi – nie wpisywał się literalnie w starotestamentalne Prawo pokazując potrzebę serca, a nie tylko jurysdykcyjnego zapisu. W ten sposób szokował tych, którzy dbali o zachowanie Prawa.

Czy – zdaniem księdza doktora – można wskazać głównego winnego odpowiedzialnego za niesprawiedliwy proces i Śmierć Jezusa Chrystusa? Poncjusz Piłat, który uległ naciskom i relatywizował rzeczywistość mówiąc słynne słowa „a cóż to jest prawda”? Rzymscy żołnierze, którzy osobiście przybili Chrystusa do Krzyża? Żydzi, którzy rzucali fałszywe oskarżenia i naciskali na prefekta Judei?

Bardzo trudne pytanie. W pierwszej kolejności, spośród zaproponowanego przez Pana Redaktora wyboru, nasuwa mi się odpowiedź na pytanie kto ponosi najmniejszą winę albo nie ponosi jej wcale: żołnierze wykonujący wyrok. Musieli spełnić rozkaz, szczególnie w tak zdyscyplinowanej armii jak rzymska. Z resztą ich dowódca – setnik – nawrócił się na wzgórzu Golgoty przyznając, że Jezus był prawdziwie Synem Bożym. W przypadku wszystkich pozostałych wygrała troska o dobro doczesne – stanowisko zarządcy prowincji u Piłata, bezpieczeństwo żydów i ich bogactwo (niektóre źródła sugerują, że Kajfasz był jednym z bogatszych ludzi w historii świata, a swój majątek uzyskał między innymi przez dobre relacje z Rzymianami i liczne skarbony w jerozolimskiej świątyni). Wielkopostna pieśń pt. Ogrodzie oliwny mówi, że to nie wyrok Piłata skazał Zbawcę świata na śmierć tak hańbiącą, upokarzającą. Grzechy moje to sprawiły, że do krzyża Go przybiły. Ach, Jezu, ma wina – męki Twej przyczyna! W pewnym sensie wszyscy jesteśmy temu winni, a licytowanie kto ma większy udział nie jest chrześcijańską postawą.

Jak więc w obliczu konkretnych, fizycznych osób uczestniczących w tych wydarzeniach rozumieć katolicką interpretację teologiczną mówiąca o winie wszystkich grzeszników?

Gdyby nie wybór grzechu przez każdego człowieka – bo każdy z nas grzeszy – Chrystus nie musiałby cierpieć. Wszyscy zatem mamy w tym udział. Porównałbym to trochę do sytuacji we współczesnym świecie, kiedy ktoś tłumaczy, że przecież nie odpowiada za pracę dzieci w chińskich fabrykach, bo nie ma na to bezpośredniego wpływu, ale jednocześnie chętnie kupuje produkty z tamtego kraju. Można zapytać czy Bóg mógł wymyślić inny sposób na odkupienie ludzkości? Oczywiście, że mógł, jest Wszechmocny. Ale chciał pokazać, że prawdziwa Miłość polega na wyrzeczeniu i ofierze, a nie szukaniu własnych praw i przywilejów. Drugie nasuwające się pytanie brzmi: czy możemy nie grzeszyć? Nie możemy – nasza wola jest skazana grzechem pierworodnym i zawsze będziemy w jakimś stopniu, choćby niewielkim, wybierać zło. Z tego wynika, że Jezus nie miał zbyt wiele opcji do wyboru chcąc zaświadczyć o Miłości, a na dodatek my, jako ludzie, nie bardzo mogliśmy temu zapobiec. Jednak wydarzenia Golgoty to nie powód do rozpaczy o naszym grzechu, a raczej do dziękczynienia za Miłość Boga.

Myśląc o starożytnym Izraelu pod okupacją rzymską wielu z nas niejako automatycznie kieruje swoje refleksje w stronę faryzeuszy. Kim byli? Jaki mieli program? Czy było to jedyne stronnictwo żydowskie tamtego czasu?

Faryzeusze byli stronnictwem żydowskim, czyli pewną grupą ludzi wykształconych i oczytanych w Piśmie Świętym. Grupa ta powstała mniej więcej w III wieku przed Chrystusem – w okresie tzw. Drugiej świątyni, czyli w czasie, gdy w Jerozolimie funkcjonowała druga świątynia, odbudowana po powrocie z niewoli babilońskiej w 520 roku. Opis tego wydarzenia dość szczegółowo podają starotestamentalne księgi Ezdrasza i Nehemiasza. Faryzeusze narodzili się z grupy asydejczyków, czyli starożytnych chasydów (dosł. czystych, pobożnych), czyli grupy sprzeciwiającej się powszechnej wtedy hellenizacji judaizmu. Po śmierci Judy Machabeusza w 160 roku przed Chrystusem wyłonili się z opisywanej społeczności faryzeusze, którzy mieli tendencje do kolaborowania z tymi, którzy sprawowali realną władzę w okupowanym od wieków Izraelu. Ich głównym programem było nauczanie Prawa i dbanie o jego dosłowne, literalne zachowywanie. Widzieli w tym szansę na przetrwanie tradycji, narodu i języka pomimo licznych wojen i rozbiorów fundowanych przez ościenne państwa (patrząc na dalszy rozwój Izraela i jego wpływy w dzisiejszym świecie być może było to skuteczne działanie). Ostatecznie faryzeusze stracili na ważności po powstaniu żydowskim wznieconym w 66 roku po Chrystusie i zupełnym demontażu państwa izraelskiego jako stosunkowo niezależnej rzymskiej prowincji.

Oprócz faryzeuszów w czasach Jezusa można było spotkać stronnictwa saduceuszów, esseńczyków, zelotów, czy ich skrajnego odłamu jakim byli sykariusze. Każde z nich widziało nieco inaczej sposób w jaki należy przeżywać wiarę w Boga. W największym skrócie można powiedzieć, że saduceusze byli dość liberalni w rozpatrywaniu prawd wiary i zasad życia społecznego, esseńczycy prowadzili monastyczny tryby życia z dala od cywilizacji, a zeloci i sykariusze próbowali motywować do zbrojnej walki z okupantami, wyznając wiarę w religijny nacjonalizm.

Przez pewien czas chrześcijaństwo uznawano za odłam judaizmu. W jakich okolicznościach doszło do rozejścia się dróg uczniów Chrystusa oraz faryzeuszy i ich zwolenników?

Tak jak w przypadku wielu kluczowych wydarzeń historycznych, droga do owego rozejścia się narastała stopniowo, ale kluczowym momentem był tzw. Sobór Jerozolimski. Było to zebranie pierwotnego Kościoła pod przywództwem apostołów, które miało miejsce najprawdopodobniej w 49 roku n.e. w Jerozolimie. Wówczas zdecydowano, że rozrastająca się wspólnota Kościoła, do której przystępowało coraz więcej osób pogańskiego pochodzenia, nie jest zobowiązana do zachowywania wszystkich przepisów Prawa żydowskiego. Dla wielu było to ogromne zgorszenie, ale decyzja pozwoliła uwolnić się w dużej mierze od sztywnych zasad, jakie wynikały z prawodawstwa jeszcze z czasów wędrówki z Egiptu. Wówczas znaczna część przepisów miała na celu ochronę życia w trudnych warunkach pustyni. Później pozostawała jałowym przepisem, często nie mającym wiele wspólnego z realnym dobrem bliźniego i prawdziwą miłością. Również po stronie żydowskiej narastała niechęć do chrześcijan. Dla nich Jezus nie mógł być prawdziwym Mesjaszem – jak już wcześniej wspomniałem – nie wpisał się w kanon zasad dobrego żyda. Świadectwem tych antagonizmów, ale jednocześnie świadomości korzeni chrześcijaństwa, może być wczesne dzieło Justyna Męczennika Dialog z żydem Tryfonem z pierwszej połowy II wieku (sam Justyn nawrócił się w 130 roku n.e., co opisał we wspomnianym dziele).

Bóg zapłać za rozmowę!

Rozmawiał Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj