„Aktion Saybusch” – gehenna mieszkańców Żywiecczyzny

0
640
Wysiedlani Polacy (1940), źródło: Archiwum IPN

„Akcja Żywiec” to pierwsza masowa deportacja ludności polskiej dokonana przez niemieckiego okupanta. W latach 1940-1944 blisko 50 tysięcy mieszkańców Żywiecczyzny straciło dorobek życia, a na ich miejsce sprowadzono kolonistów z Rzeszy. Wysiedlonych Polaków czekał bardzo ciężki los, a wielu z nich już nigdy nie powróciło w Beskidy.

Gdy kampania wrześniowa dobiegła końca, a blisko połowa przedwojennego terytorium Polski znalazła się w rękach Niemców, nazistowskie władze rozpoczęły przygotowywania do akcji mającej na celu jego germanizację. Już 7 października 1939 roku wszedł w życie dekret Adolfa Hitlera o umacnianiu niemczyzny, na mocy którego przeprowadzono pierwszą masową akcję wysiedleńczą Polaków. Wybór padł na rejon Żywiecczyzny.

Niemcy ze Wschodu

Pierwsze represje ludność z tych terenów odczuła rok później. Do tego bowiem czasu trwał spór o to, skąd sprowadzić kolonistów mających zająć miejsce wypędzonych Polaków. W sferach mocno powiązanych z SS oraz Głównym Urzędem Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) panowało przekonanie, że najlepszym rozwiązaniem będzie sprowadzenie Niemców ze Wschodu, a ściślej – z krajów bałtyckich, Wołynia oraz Galicji. Za tym rozwiązaniem optował sam Hitler argumentując, iż w razie konfliktu zbrojnego ze Związkiem Sowieckim ich los będzie przesądzony (zginą na skutek stalinowskich represji albo zostaną wywiezieni do obozów pracy na Syberii). Dodatkowo kanclerz III Rzeszy negatywnie oceniał ich kontakty ze Słowianami i Bałtami uważając, że w wyniku relacji Niemcy „psują czystość rasy aryjskiej”.

„Hem ins Reich”

Hasło „Powrót do Rzeszy” (hem ins Reich) stało się motywem przewodnim zakrojonej na szeroką skalę akcji propagandowej wśród ludności niemieckiej z wyżej wymienionych terenów. Wszystko po to, aby przekonać jej jak największą cześć do wyjazdu. Oczywiście aby emigracja Niemców była możliwa nazistowskie władzy zawarły uprzednio umowę ze swym „czerwonym” sojusznikiem – ZSRR – na podstawie której przyszli koloniści mogli legalnie opuścić swe dotychczasowe ojczyzny. W rzeczywistości jednak to nie z terenów zajętych przez Związek Sowiecki oraz będących w jego strefie wpływów (wyznaczonej na mocy tajnego protokołu dołączonego do paktu o nieagresji zwanego Ribbentrop-Mołotow), a z terenów rumuńskiej Bukowiny pochodzili nowi gospodarze Żywiecczyzny. Do końca grudnia 1940 przybyło ich około 3200.

Sowieckie metody

22 września 1940 roku mieszkańcy wsi Jeleśnia oraz Sopotnia Mała stali się pierwszymi ofiarami brutalnej niemieckiej polityki wysiedleńczej. Po wcześniejszym otoczeniu wsi funkcjonariusze policji nakazali domownikom natychmiastowe opuszczenie posiadłości oraz zabranie zapasów żywności potrzebnych na trzy dni, na co mieli jedynie dwadzieścia minut. Ci, którzy próbowali się przeciwstawić lub zabrać np. ciepłą odzież – bito kolbami karabinów. Nie oszczędzono nikogo, nawet starców i ciężarnych kobiet. Polaków okradziono ponadto z pieniędzy, kosztowności oraz cenniejszych przedmiotów.

Następnie kolumny wysiedleńców gnano do punktów zbornych zlokalizowanych w Żywcu, Rajczy oraz Suchej Beskidzkiej, skąd za pośrednictwem kolei (wykorzystywano nawet wagony przewożące węgiel, a zatem pozbawione zadaszenia) trafiali na teren Generalnego Gubernatorstwa, głównie na Kielecczyznę oraz Lubelszczyznę. Cały proces oraz stosowane przez niemieckie władze metody przypominały wysiedlenia Polaków zamieszkujących Kresy Wschodnie dokonywane przez organy bezpieczeństwa nazistowskiego sojusznika – Związku Sowieckiego.

Niestety prawdziwa gehenna żywieckich górali i ich rodzin rozpoczynała się w Guberni, w której przybyłych mężczyzn poddawano selekcji rasowej. Silniejsi oraz posiadający „aryjski wygląd” trafiali w głąb Rzeszy lub na tereny wcielone jako robotnicy. Mogli oni liczyć co prawda na lepszy los, jednakże tak rozdzieloną rodzinę pozbawiano często jedynego żywiciela, co w praktyce oznaczało wyrok śmierci dla jej członków.

Niemieckie władze rozpuszczały ponadto plotki o nowo przybyłych – jakoby ci byli kryminalistami, czego konsekwencją była trudność ze znalezieniem noclegu.

„Akcję Żywiec” zakończono w grudniu 1940 roku w wyniku protestów gubernatora Hansa Franka. Nazistowski zbrodniarz powoływał się on na niemożność wyżywienia „wygłodniałych Polaków”. Ostatecznie niemieckie władze zrezygnowały z GG jako docelowego miejsca przesiedleń mieszkańców Żywiecczyzny, jednakże ich exodus trwał nadal. w Latach 1942-1942 kolejne 14 tysięcy osób wysiedlono, tym razem w głąb Rzeszy – i skierowano do pracy przymusowej. Łącznie aż 50 tysięcy Polaków padła ofiarą brutalnej polityki okupanta.

Niemieckie (nie) Eldorado

Niemieccy koloniści trafiając na podnóże Beskidów liczyli na lepsze, bogatsze życie. Docelowo to właśnie te tereny miały być niemiecką wizytówką ukazującą, że zainicjowany proces kolonizacji (wpisujący się w uzyskiwanie Lebensraum) przebiega sprawnie, a przede wszystkim skutecznie. W rzeczywistości tak jednak nie było. Nowi gospodarze okazali się miernymi rolnikami narzekającymi ponadto na niskie warunki życiowe i zacofanie cywilizacyjne polskich wsi. Ich nastrojów nie poprawiały nawet zapomogi finansowe. W końcu nawet niemieccy urzędnicy uznali, iż proces zakończył się fiaskiem uważając w dodatku swych rodaków ze wschodu za gorszych rasowo.

Ostatecznie do końca 1944 roku niemal wszystkie niemieckie rodziny opuściły rejon Żywiecczyzny w obawie przed zbliżającą się Armią Czerwoną.

„Akcja Żywiec” okazała się niemieckim preludium, próbą generalną przed późniejszymi wysiedleniami ludności polskiej. Po Żywiecczyźnie przyszła kolej na okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie, Wielkopolskę, a przede wszystkim Zamojszczyznę.

Po wojnie część wysiedleńców powróciła na swe rodzinne tereny, jednakże gro z nich nie przeżyła wojennej zawieruchy. Ci, którzy wrócili, często zastawali zniszczone gospodarstwa, które z mozołem odbudowywali latami.

Michał Wolny

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj