Cesarstwo Rzymskie istniało jeszcze w czasach Napoleona – to nie żart!

0
397
Ustrój Świętego Cesarstwa Rzymskiego (ilustracja z Kroniki norymberskiej). Na środku (u góry) cesarz w otoczeniu elektorów duchownych i świeckich. Poniżej inne części Cesarstwa.

Wielu z nas niczym matematyczny aksjomat pamięta ze szkół frazes: 476 – upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego, czyli koniec starożytności. Mało kto jednak zwraca uwagę na fakt, że tak naprawdę ta data nie była żadnym przełomem. Cesarstwo na Wschodzie istniało bowiem przez jeszcze dziesięć wieków, zaś po kilku wiekach odtworzono je na Zachodzie gdzie – paradoksalnie – istniało jeszcze dłużej niż greckie imperium.

Oczywiście rok 476 nie był odczuwany za przełomowy także w samej Italii. Owa epoka to bowiem nieustanne kryzysy polityczne w tej części świata. Władcy przychodzili i odchodzili. Podobnie jak ludy, których wielka wędrówka właśnie trwała. Niewątpliwie jednak ów rok ani nie ustabilizował sytuacji ani nie zakończył etnicznego fermentu. Doszło po prostu do kolejnej zmiany, która po latach okazała się jednak bardziej istotna niż poprzednie. Oto bowiem wtedy obalono ostatniego zachodniorzymskiego cesarza Romulusa Augustulusa i nikt nie obwołał się nowym imperatorem. Nadal jednak Imperium miał zwierzchność nad Italią, gdyż germański wódz Odoaker, który obalił ostatniego cesarza na Zachodzie, przejął władzę i uznał zwierzchność Bizancjum. Wszystko przebiegało więc bardzo płynnie, a w kolejnych dekadach (nawet za czasów Justyniana I Wielkiego) Grecy walczyli o władzę w Europie Południowo-Zachodniej i Afryce Północnej.

Gdy jednak Europa Zachodnia okrzepła w swoim nowym, już nie rzymskim, a silniej germańskim wydaniu, elity polityczne zorientowały się, że czegoś im brakuje. Brakuje cesarza rzymskiego. Bo co prawda istniał prawdziwy, realny ośrodek silnej władzy cesarskiej będącej spadkobiercą Rzymu i imperium, to jednak dla łacińskiej Europy Grecy stawali się coraz bardziej obcy i odlegli. Tymczasem na Zachodzie pojawił się silny władca, który gromił pogan i jednoczył kontynent. Karol Wielki.

Tak oto król Franków Karol Wielki w roku 800 został cesarzem rzymskim, czego Konstantynopol (co zrozumiałe) długo nie chciał uznać. I choć nowe imperium szybko się rozpadło na mniejsze części, a po kilku dekadach tytuł cesarski zaczął trafiać do niezbyt potężnych monarchów, to tradycja władzy cesarskiej pozostała. Co więcej, trwała nawet o kilka stuleci dłużej niż cesarstwo bizantyjskie.

O ile bowiem państwo Greków załamało się na początku XIII wieku w wyniku fatalnej IV krucjaty, a po odtworzeniu już nigdy nie odzyskało dawnej siły i ostatecznie padło łupem Turków osmańskich w roku 1453, to cesarstwo rzymskie na zachodzie nadal trwało.

Oczywiście średniowieczne i nowożytne cesarstwo nie było tym samym, które znamy z czasów Oktawiana Augusta. Nie te granice, nie ten ustrój, nie te czasy. Mimo tego jednak w Europie istniała idea jednej, uniwersalnej władzy chrześcijańskiego monarchy. Rzecz jasna momentami ów ośrodek polityczny reprezentował niemal wyłącznie interes niemiecki i daleko mu było do uniwersalizmu. Niemniej jednak teoria pozostawała jasna i to do niej odwoływał się chociażby Otton III pragnąc pod swoimi skrzydłami w duchu braterskiej współpracy zjednoczyć wielu innych chrześcijańskich władców Zachodu, z naszym Bolesławem Chrobrym włącznie.

Kolejne stulecia to kolejne przeobrażenia Cesarstwa. Z czasem władca realnie nie rządził niczym więcej niż jedynie własną domeną, często dziedziczną, zaś tytuł cesarski był honorowi i stanowił efekt decyzji elektorów. Potem ukształtował się system, w którym to Habsburgowie niemalże zespawali się z tytułem cesarzy. I był to właśnie tytuł cesarzy rzymskich – Cesarstwo Austriackie to wymysł nowy, bo XIX-wieczny.

Upadek Cesarstwa w nowożytnej formie był natomiast procesem powolnym, który przyspieszył na początku XVIII wieku, gdy dotychczasowi elektorzy cesarscy zostali królami poza cesarstwem. Najpierw saski książę-elektor Fryderyk August I został wybrany królem Polski jako August II Mocny, potem elektor hanowerski Jerzy został królem Wielkiej Brytanii, a w końcu Fryderyk I ogłosił się królem Prus. Wzmacniało to ich pozycję w kontaktach z cesarzem, a próby wzmocnienia władzy cesarskiej zakończyły się porażką.

W końcu w epoce napoleońskiej sprawy zaczęły pędzić. Zwycięski samozwańczy cesarz Francuzów zmusił do politycznego zjednoczenia dotychczas rozbitą politycznie Rzeszę Niemiecką. Z kolei cesarz rzymski Franciszek II próbował zmusić władców niemieckich do przyznania Habsburgom dziedziczności tronu cesarskiego, a w obliczu fiaska starań proklamował Cesarstwo Austriackie (1804). Natomiast po bitwie pod Austerlitz musiał zrzec się tytułu cesarza rzymskiego. Abdykował 6 sierpnia roku 1806. Chwilę wcześniej powołano Związek Reński będący protektoratem Napoleona. Jednoczył on większość terytoriów niemieckich bez największych graczy, w tym Austrii i Prus.

Tak na początku XIX wieku zakończyła się historia istnienia Cesarstwa Rzymskiego. Zakończył ją samozwańczy i rewolucyjny w swojej politycznej genezie cesarz-uzurpator Napoleon Bonaparte, który zlikwidował cesarską władzę Habsburgów – legalną, ale na większości terenów Cesarstwa Rzymskiego: fikcyjną. W polityce liczy się jednak nie tylko realna władza, ale i symbole. Tym samym w epoce napoleońskiej symbol uniwersalnej władzy chrześcijańskiego cesarza został schowany na strychu europejskiej myśli politycznej. Czy na zawsze? Nie wiem, choć się domyślam…

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj