Czas na nową reformę administracyjną Polski? Raport Instytutu Sobieskiego dotyczy także historii!

0
56
Krainy historyczne Polski na tle współczesnych województw. Fot.:Netzach, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Temat kształtu granic oraz nazewnictwa istniejących w Polsce od roku 1999 województw był kilkukrotnie poruszany na łamach naszego portalu. Również sama reforma administracyjna dokonana przez rząd Jerzego Buzka znajduje się w polu zainteresowania nauk historycznych i w niniejszym tekście pokrótce ją przybliżymy. Natomiast współcześnie temat województw, ich nazw i granic odżył w debacie publicznej za sprawą raportu Instytutu Sobieskiego. Co zawiera i jakie treści mogą zainteresować historyków? Odpowiadamy poniżej.

Rząd Jerzego Buzka oparty w parlamencie (przez większość kadencji) o większość tworzoną przez Akcję Wyborczą Solidarność oraz Unię Wolności podjął się kilku reform kraju. Wynikały one z konieczności zakończenia procesu transformacji i wprowadzenia Polski w XXI wiek z nowymi rozwiązaniami. Dotyczyły przede wszystkich czterech obszarów.

Czas pokazał jednak, że ambitne i odważne reformy rządu Buzka nie tylko doprowadziły do wyborczej klęski AWS w roku 2001 i powrotu do władzy postkomunistycznego SLD, ale same w sobie generalnie nie wytrzymały próby czasu. Wprowadzone wówczas gimnazja zostały zlikwidowane, choć z tamtej reformy przetrwały tzw. egzaminy zewnętrzne. System emerytalny oparty teoretycznie o oszczędzanie na własną emeryturę w prywatnym funduszu zostało zniesione w kilku etapach realizowanych (mimo politycznych sporów) zarówno przez rząd PO-PSL, jak i PiS, gdyż rozwiązania okazały się niewydolne w obliczu kryzysu demograficznego, a koszty obsługi systemu osiągały zbyt wysoki poziom. Z kolei o powstałych za rządów Buzka Kasach Chorych dziś nikt już nie pamięta: tak szybko zostały zniesione przez koalicyjny rząd SLD-UP-PSL.

To właśnie z tego powodu jedyną reformą, która przetrwała i do dziś cieszy się uznaniem jest reforma administracyjna. Stanowiła ona dokończenie i uzupełnienie reformy z początku lat 90., gdy powołano samorządne gminy. Reforma z roku 1999 wprowadzała istniejący do dzisiaj trzystopniowy podział administracyjny: od najmniejszych gmin, przez powiaty, po województwa.

Jednak i ona wzbudzała i nadal wzbudza silne emocje. Dużym problemem natury politycznej była pod koniec lat 90. XX wieku liczba województw oraz wynikająca z tego ich wielkość. Początkowo najwyższy poziom administracyjny miał liczyć 12 województw w miejsce 49 jednostek z czasów Edwarda Gierka. Rząd AWS-UW musiał jednak liczyć się ze zdaniem prezydenta rodem z SLD: Aleksandra Kwaśniewskiego. Nie dysponował bowiem większością zdolną do odrzucania prezydenckiego veta. Dodatkowo lokalne społeczności dążyły do przeprowadzenia reformy w korzystny dla siebie sposób (a wedle popularnej, choć niepotwierdzonej źródłowo teorii, przynajmniej w jednym przypadku miały miejsce nieoficjalne sugestie i apele ze strony władz obcego państwa, z którego głosem Polska aspirująca do Unii Europejskiej musiała się liczyć). Ostatecznie rozwiązaniem kompromisowym było powołanie 16 województw, które istnieją do dziś.

Co jednak ciekawe, w roku 1999 granice województw nie wszędzie w jednakowym stopniu rozpalały emocje społeczne. Spierano się np. o potencjalne powołanie województwa środkowopomorskiego, walczono (skutecznie) o województwo opolskie, lubuskie i kujawsko-pomorskie, a z pierwotnie planowanego dużego woj. małopolskiego wydzielono woj. świętokrzyskie.

Nowy podział teoretycznie zyskał akceptację wszystkich sił politycznych i uznanie obywateli. Minęły jednak ponad dwie dekady i dziś widać, że nie wszystkie ówczesne pomysły zdają egzamin, a Polska być może dojrzewa do konieczności ponownego wykrojenia na mapie nowych granic województw.

Problemem dla kilku społeczności lokalnych są zarówno nazwy województw, ich symbolika (pomijająca część historii regionu i jego dawną przynależność do ziem dziś tworzących inne województwo), jak i przynależność nie do tej wspólnoty, z jaką czuje się związek oraz (w niektórych ośrodkach) brak posiadania atrybutów władzy i prestiżu zarezerwowanych dla miast wojewódzkich. Historycy z kolei zauważają, że nazwy i granice co najmniej kilku województw nie są zakorzenione w administracyjnej i społecznej historii Polski lub co najwyżej czerpią z niezbyt mocno ugruntowanych zwyczajów rodem z PRL.

Nad zagadnieniem pochylił się dr Łukasz Zaborowski, autor raportu Instytutu Sobieskiego pt. „Korekta układu województw – ku równowadze rozwoju”. Jak zauważa, obecny podział Polski na województwa nie stanowi realizacji przemyślanej koncepcji, ale jest hybrydą. Patrząc zaś na perspektywę historyczną i polityczną III RP możemy dodać, że owa hybryda to efekt politycznych sporów i przepychanek. Czy w takich okolicznościach może powstać coś wartościowego? Niech każdy odpowie sobie sam.

Niezadowolenie części społeczeństwa z obecnego podziału administracyjnego wskazuje jednak, że obecna sytuacja nie jest optymalna, a jej utrzymanie na dłuższą metę może okazać się szkodliwe. Jak bowiem czytamy na stronie Instytutu Sobieskiego: „takie nierówne traktowanie budzi poczucie krzywdy w kilku pominiętych ośrodkach”. Reforma jawi się więc jako wymóg sprawiedliwości.

Dr Zaborowski proponuje cztery rozwiązania problemu. Każde z nich zawiera korekty graniczne w mniejszym lub większym stopniu: od korekty obecnych jednostek samorządu terytorialnego bez zmiany ich liczebności, przez dodanie kilku lub więcej jednostek po ograniczenie ich liczby. Mowa jest także o przekazaniu części kompetencji miast wojewódzkich ośrodkom nie będącym stolicami, ale odgrywającymi wielką rolę w skali regionu.

W temacie podejmowanym na łamach naszego portalu, a więc granic i nazw województw, dr Zaborowski pisze: „Województwom ukształtowanym według czynników funkcjonalnych nadano nazwy pochodzące od krain historycznych. Dlatego miana te są nieadekwatne do terytoriów, które mają określać. Mimo to samorządy województw narzucają centralistyczną narrację historyczno-kulturową. Propagowanie rzekomej śląskości bądź mazowieckości budzi sprzeciw w regionach, które nie należą do tych krain historycznych, ale znalazły się w województwach śląskim albo mazowieckim. Działania te niszczą ich tożsamość kulturową. Nazewnictwo i symbolika województw wymaga uporządkowania. Należy dowartościować tożsamości ich poszczególnych części składowych”.

I dalej: „Kardynalnym błędem jest zastosowanie nazw pochodzących od krain historycznych w stosunku do województw budowanych w oparciu głównie o przesłanki funkcjonalne, a nie kulturowe. Nazwy te wprowadzają w błąd co do tożsamości ich terytoriów. Znaczne części mazowieckiego to Małopolska (okręg Radomia) oraz Podlasie (na północny wschód od Siedlec); dla odmiany Łomża w podlaskim i Łowicz w łódzkim to właśnie Mazowsze. Województwo małopolskie zajmuje stosunkowo nieduży fragment Małopolski, ale też skrawki Orawy i Spisza, które w ogóle nie należały do I Rzeczpospolitej. Jedynym województwem obejmującym wyłącznie ziemie Małopolski jest świętokrzyskie. Kuriozalnym przypadkiem jest śląskie, którego połowa terytorium to Małopolska. Dlaczego tylko w przypadku dwóch województw – kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego – podjęto próbę oddania historycznej złożoności przez użycie nazw dwuczłonowych?”.

Warto przy tym zauważyć, że np. na Podbeskidziu i w innych wschodnich częściach woj. śląskiego istnieją środowiska aktywnie zabiegające o dokonanie korekty nazwy województwa i nazwanie go (w sposób bardziej uzasadniony historycznie i kulturowo) województwem śląsko-małopolskim. Propagowana jest także zmiana herbu: w miejsce złotego orła Piastów śląskich na niebieskim tle, herb dwudzielny zawierający także orła ziemi krakowskiej. Nie da się jednak przy tym ukryć, że uzasadnionym uzupełnieniem owych działań byłoby także skorygowanie nazwy województwa małopolskiego i uczynienie z niego województwa krakowskiego, będącego w dziejach polskich elementem stałym, a jednocześnie zaledwie jednym z trzech województw dużej krainy historycznej nazywanej Małopolską. Ta bowiem swoim zasięgiem wykraczała poza obecne woj. Małopolskie sięgając zarówno na Podbeskidzie, jak i daleko na wschód i północ względem granic woj. małopolskiego.

Istotą raportu dr Zaborowskiego nie są oczywiście jedynie kwestie geografii historycznej. Autor skupia się bowiem na przyszłości polskich regionów i ich szansach rozwojowych. Szansach, jego zdaniem, niekiedy hamowanych przez dogmatyczne trwanie przy reformie z roku 1999. Dlatego też wszystkich zainteresowanych tematyką na warstwie nie tylko historycznej, ale także administracyjnej, politycznej i samorządowej odsyłamy do raportu dostępnego w całości na stronie Instytutu Sobieskiego.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj