Gwóźdź z Fenstanton – archeologiczny dowód potwierdzający biblijny opis Ukrzyżowania

0
609
Jacopo Tintoretto, Ukrzyżowanie

Via Devana to dawna rzymska droga biegnąca od Colchester, przez Cambridge, aż po Chester. W czasach rzymskich jej podstawowym celem było zaopatrzenie jednostek wojskowych. Dziś badania archeologiczne rzucają nowe światło nie tylko na życie mieszkańców Brytanii pod panowaniem Rzymian, ale i na dobrze znany, przerażający aspekt ich władzy – zadawanie śmierci poprzez ukrzyżowanie.

John Granger Cook, autor książki „Crucifixion in the Mediterranean World”, szacuje, że w całej swej historii Rzymianie mogli poprzez ukrzyżowanie uśmiercić od stu do stu pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Najbardziej oszczędne szacunku wskazują na kilkadziesiąt tysięcy ofiar tej praktyki. A jednak, archeolodzy rzadko odkrywają szczątki osób, które bezspornie poniosły śmierć wskutek przybicia do krzyża. Dlaczego?

Wiemy, że przed Rzymianami taką metodę zadawania śmierci praktykowali m.in. Fenicjanie, Asyryjczycy i Kartagińczycy. Grecy kary takiej raczej nie wykonywali choć, jak pisał Herodot, znał i praktykował ją Kserkses. Dla Rzymian, którzy najprawdopodobniej „zapożyczyli” tę praktykę od Kartagińczyków, celem tej kary było wywoływanie strachu. Krzyż miał upokarzać i odstraszać. Nie był on przeznaczony dla Rzymian (choć i od tej reguły istniały wyjątki), lecz dla obcokrajowców, niewolników, piratów i ludzi zwracających się przeciwko rzymskiemu panowaniu. Po rozgromieniu powstania Spartakusa ok. 6 tysięcy niewolników pojmanych przez legionistów Krassusa ukrzyżowano wzdłuż Via Appa. Kończąc powstanie Żydów po śmierci Heroda Wielkiego Publiusz Kwinktyliusz Warus ukrzyżował 2000 buntowników. Gdy zamordowany został rzymski senator Lucjusz Pedaniusz Sekundus śmierć poprzez ukrzyżowanie poniosło czterystu jego niewolników. Rzymianie krzyżowali Żydów także w trakcie i po stłumieniu powstania, którego skutkiem było zburzenie Drugiej Świątyni.

W trakcie pokoju kara ta praktykowana była rzadko, zgodnie z prawem i ustaloną metodą, w miejscu ku temu przeznaczonym – takim, jak na przykład jerozolimska Golgota. W innych przypadkach Rzymianie… improwizowali. W przypadku licznych egzekucji, takich jak po powstaniu niewolników czy też żydowskich rewoltach przeciwko rzymskiej władzy, Rzymianie często przywiązywali kończyny skazańców. Użycie gwoździ wcale nie było regułą, a jeśli były one stosowane, to – jak możemy się domyślać – raczej w trakcie regularnych egzekucji dokonywanych w czasach względnego pokoju. W I w. n.e. Rzymianie często korzystali w takich okolicznościach z krzyża w kształcie litery „T”. Po biczowaniu ramiona skazańca były przywiązywane do belki poprzecznej – patibulum. Po tym następowała droga na miejsce egzekucji, a na czele kolumny szedł żołnierz niosący titulus – tablicę przedstawiającą imię skazanego oraz czyn, za który został skazany. Ręce przybijano do drewna dopiero na miejscu ukrzyżowania, po czym skazańca przybitego do patibulum wciągano na słup, do którego mocowano belkę. Dopiero po tym przebijano stopy bądź je przywiązywano. Ten ostatni szczegół był jednak przedmiotem kontrowersji: uważano, że stopy krępowano powrozem, a relacje dotyczące ich przebijania są nieprawdziwe.

Wiemy, że Rzymianie potrafili być tak okrutni, jak i kreatywni. W przypadku miejsc regularnej kaźni, belka pionowa osadzana była na stałe, a żołnierze korzystali… z tych samych narzędzi: tak z belki poprzecznej, jak i gwoździ. W wielu przypadkach gwoździe wykorzystywane w trakcie kaźni traktowane były jako amulety mające zapewnić posiadaczowi ochronę. Samo zdjęcia ciała skazańca z krzyża wymagało rzymskiej zgody. Karze tej poddawano co do zasady ludzi o niskiej pozycji społecznej lub buntowników, a jeśli ciało zgładzonego nie zostało pochowane przez krewnych, Rzymianie nie zapewniali pochówku bądź porzucali w miejscach mających podkreślać pogardę wobec straconego.

Tu na mapie archeologicznych odkryć pojawia się Fenstanton, angielska wieś w hrabstwie Cambridgeshire, leżąca przy dawnej Via Devana. W 2017 roku archeolodzy, w trakcie prac poprzedzających inwestycję deweloperską, odnaleźli kości 45 osób pochowanych w większości w IV wieku. Jak okazało się już w trakcie późniejszych badań, kość stopy szkieletu oznaczonego numerem 4926 wciąż przeszywał gwóźdź. Odkryto także dodatkowe wgłębienie, po pierwszej, nieudanej próbie przebicia. Już w trakcie prac ustalono, że szczątki te zostały w chwili pochówku złożone na drewnianej desce wraz z 12 gwoźdźmi. Należały – jak wynika z badań – do mężczyzny w wieku od 25 do 35 lat, mierzącego ok. 170 cm wzrostu. Dzięki datowaniu radiowęglowemu wiemy, że mężczyzna ten zmarł między 130 a 360 r. n.e. Analiza ujawniła też, że cierpiał wskutek licznych problemów zdrowotnych – podobnie, jak i inni mieszkańcy osady. Uwagę badaczy przykuły kości piszczelowe noszące zmiany charakterystyczne dla długotrwałego stanu zapalnego – prawdopodobnie mężczyzna ten był niewolnikiem noszącym regularnie kajdany. Szczegółowe wyniki badań poznamy już w tym roku.

To archeologiczna sensacja. Dlaczego? Do tej pory dokonano tylko jednego takiego odkrycia: w Giv’at ha-Mivtar w roku 1968. Dzięki napisom na ossuariom wiemy, że zgładzony miał na imię Jehohanan. Tak, jak i w Fenstanton, w kości piętowej wciąż tkwił gwóźdź. Z tym, że stopy zostały przybite do boków belki. Ślady przebicia odnaleziono także na prawym przedramieniu, z kolei kości piszczelowe zostały złamane. Badania wskazują, że mężczyzna cieszył się dobrym zdrowiem i że został zgładzony gdzieś między 52 a 60 r. n.e. Można więc zakładać, że został zabity przez Rzymian jako żydowski buntownik.

Znamy także dwa przypadki bardzo prawdopodobne. W 2007 roku w Gavello (niedaleko Wenecji) archeolodzy odkryli szczątki mężczyzny, którego – jak się okazało później – kość piętowa została przebita. Szczątki nie były kompletne, zachowały się w słabym stanie, nie odnaleziono także gwoździ, ale hipotezę ukrzyżowania wspiera inny fakt: ciało zostało złożone w jamie wykopanej w ziemi. Nie odnaleziono żadnych przedmiotów, które sugerowałyby pochówek zgodny ze zwyczajami i wymogami prawnymi. Z kolei teren, na którym dokonano odkrycia – w trakcie prac poprzedzających inwestycję – posiadał w czasach rzymskich charakter rolniczy, a do uprawy i hodowli Rzymianie wykorzystywali niewolników żyjących w warunkach o wiele gorszych od niewolniczej służby domowej. Kolejnego odkrycia dokonano w egipskim mieście Mendes. W trakcie prac prowadzonych pod kierownictwem Donalda Redforda odkryto szczątki mężczyzny, którego ręce i nogi zostały celowo złamane (prawdopodobnie w celu przyśpieszenia zgonu), a stopy nosiły ślady przebicia gwoździem, w ustawieniu jedna na drugiej.

Odkrycia dokonane w Giv’at ha-Mivtar i Fenstanton stanowią bezsprzeczne dowody ukrzyżowania. Dlaczego jednak tylko w tych przypadkach ciała mężczyzn zostały złożone wraz z gwoźdźmi przebijającymi stopy? Najprawdopodobniej żołnierze przeprowadzający egzekucje… nie mogli ich wyciągnąć.

Odkrycia te są istotne także w kontekście studiów biblijnych: potwierdzają szczegóły ewangelicznych relacji ukrzyżowania Jezusa z Nazaretu w zakresie przybijania stóp, jak i łamania nóg ukrzyżowanym.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj