Nacjonalizm, wspólne dzieci, cierpienie i zadawanie cierpienia. Wszystko, co musisz wiedzieć o Izraelu

0
136
Zdjęcie ilustracyjne. Fot.:Timo Wagner/unsplash.com

Historia Izraela nie rozpoczęła się wraz z ogłoszeniem niepodległości w roku 1948. I nie chodzi tu o starożytne państwo na Bliskim Wschodzie, ale współczesny organizm. Jego geneza sięga XIX wieku, ale wydarzenia z XX wieku powodują, że nie sposób porównać ten kraj do jakiegokolwiek innego.

Syjonizm, czyli Żydzi jako nowoczesny naród

Żydzi w Europie, szczególnie Żydzi aszkenazyjscy, już od XVIII wieku w dużej grupie czuli, że chcą zniwelować różnice dzielące ich od innych narodów europejskich. Nie chodziło tu jednak o likwidację wszelkich odmienności, ale uczynienie z Żydów narodu w nowoczesnym rozumieniu. Wcześniej bowiem Żydzi zamieszkujący czy to Polskę, Litwę, Niemcy, Austro-Węgry czy każdy inny kraj, byli w dużym stopniu wspólnotą religijną żyjącą w niezwykle starodawnym stylu. Tym samym zrodził się syjonizm będący poniekąd postoświeceniową próbą oświecenia Żydów. Syjonizm, czyli nowoczesny żydowski nacjonalizm mający na celu zbudowanie państwa i przebudowanie społeczeństwa.

Ruch nie objął jednak wszystkich Żydów. Część z nich asymilowała się bowiem z narodami, wśród których żyli, stając się Polakami, Niemcami czy Rosjanami wyznania mojżeszowego (lub nawet przechodzili na chrześcijaństwo). Inni stawali się Żydami w rozumieniu narodowym, czyli syjonistami właśnie. Inni zaś żyli po dawnemu, w tradycyjnych i często biednych wspólnotach.

Syjoniści nie zrażali się jednak trudnościami. Przeciwnie. Pod koniec XIX wieku ich działalność była imponująca. W roku 1897 odbył się I Światowy Kongres Syjonistyczny i powołano międzynarodową organizację o takim profilu. Coraz częściej zaczęto mówić o lokalizacji pożądanego państwa wskazują na wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego. Inne propozycje okazały się zbyt egzotyczne. Syjonistom przewodził wówczas Theodor Herzl.

Tymczasem Żydzi na terenie starożytnego Izraela żyli już wcześniej. Ich liczba była jednak niewielka. Pod rządami Turków dominowali liczebnie muzułmanie i chrześcijanie. Żydzi jednak zaczęli z czasem, już od pierwszej połowy XIX wieku, przybywać do Palestyny i nabywać ziemię. Ich liczba zaczęła rosnąć. Jeszcze w XIX wieku zostali w Jerozolimie większością, choć na początku lat 40. tego stulecia było ich zaledwie kilkuset. Do roku 1914 odbyły się dwie alije, czyli akcje masowych wyjazdów Żydów z Europy (głównie Rosji, gdzie byli prześladowani) do Palestyny.

Deklaracja Balfoura i nadzieje na przełom

Zmianom liczbowym nie towarzyszyły jednak zmiany polityczne. Przełomem była tu dopiero I wojna światowa, po której Imperium Osmańskie utraciło kontrolę nad tymi ziemiami i się rozpadło. Palestynę przejęli Brytyjczycy.

Jeszcze przed końcem wojny, w roku 1917, lord Arthur Balfour, brytyjski minister spraw zagranicznych, napisał do barona Waltera Rothschilda list, w którym zapewniał, że rząd w Londynie ma zamiar powołać do życia żydowską siedzibę narodową. Nie było mowy o państwie, ale żydowskie nadzieje zaczęły się materializować. Migracja do Palestyny stała się jeszcze częstsza.

Brytyjska obietnica wywołała jednak obawy po stronie arabskiej większości. Rodowici mieszkańcy tych ziem zaczęli bać się o swoją przyszłość. Doszło do niepokojów, choć tekst Deklaracji Balfoura był sam w sobie umiarkowany i pozbawiony konkretów. Arabowie w wyniku swoich zabiegów uzyskali jednak pewne ograniczenia w obszarze żydowskiej migracji. Pewnych tendencji nie dało się już jednak zatrzymać, a w dwudziestoleciu międzywojennym napięcia na linii żydowsko-arabskiej wybuchały kilkukrotnie (największe w 1929 i 1936). Jednym z prowodyrów napięć był islamski przywódca religijny Muhammad Amin al-Husajni, wielki mufti Jerozolimy, a zarazem arabski nacjonalista i antysemita, który podczas II wojny światowej spotykał się z takimi personami jak Adolf Hitler czy Heinrich Himmler. Nie brak głosów sugerujących, że arabski polityk popierał eksterminację Żydów i liczył na jej rozszerzenie na obszary Bliskiego Wschodu, choć sam po wojnie zaprzeczał takim sugestiom. Faktem jest jednak, że na temat Żydów wypowiadał się w sposób niegodny cytowania.

Świat po holokauście, czyli niepodległość i wrogość sąsiadów

Sama II wojna światowa zasadniczo nie toczyła się w Palestynie. Koniec konfliktu oznaczał jednak nieuchronną zmianę porządków. Wielka Brytania wyszła ze starcia osłabiona gospodarczo i politycznie, a Żydzi doznawszy gigantycznych cierpień ze strony nazistowskich Niemiec mieli prawo oczekiwać od międzynarodowej społeczności jakiś gestów.

Na wstępne rozstrzygnięcia przyszło czekać jednak aż do jesieni roku 1947. Wtedy też Zgromadzenie Ogólne ONZ wydało rezolucję numer 181 w sprawie podziału Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie. Jerozolima miała pozostać neutralna i kontrolowana przez Narody Zjednoczone. Podział nie satysfakcjonował w pełni nikogo, ale więcej na propozycji tracili Arabowie, dlatego też byli oni jednoznacznie przeciwni, gdy tymczasem Żydzi uznali pomysł za akceptowalny. Dziś dzień przegłosowania rezolucji, 29 listopada, uznawany jest w Izraelu za kluczową datę w drodze do niepodległości.

Została ona jednak ogłoszona innego dnia: 15 maja roku 1948. W reakcji na proklamację utworzenia Izraela sąsiednie państwa arabskie nieuznające rezolucji ONZ odpowiedziały interwencją. Rozpoczęła się wojna o niepodległość. Mniej liczebna armia izraelska była jednak lepiej wyszkolona i zorganizowana. Dzięki temu odparła ofensywę sąsiadów. Jednocześnie wielu palestyńskich Arabów opuszczało swoje domy, co rozpoczęło kryzys migracyjny (doprowadzając m.in. do destabilizacji zamożnego dotąd Libanu). Nie da się przy tym ukryć, że niektóre formacje żydowskie terroryzowały Palestyńczyków. Wojska arabskie czyniły podobnie wobec Żydów.

W sytuacji braku szans na zwycięstwo którejś ze strony zawarto w roku 1949 rozejm. Realnie był to jednak sukces Izraela, który poszerzył swoje terytorium. Część obszaru palestyńskiego włączono do Jordanii, Egiptu i Syrii.

Młody Izrael i lewicowe szaleństwo w kibucach

Do Izraela, który obronił swoją niepodległość, zaczęli kierować się Żydzi z Europy i innych kontynentów. Z kolei w roku 1952 premier Dawid Ben Gurion wynegocjował duże odszkodowanie od rządu Niemiec Zachodnich za holokaust. Fundusze pozwoliły ustabilizować gospodarkę kraju.

Gospodarkę dość specyficzną. Syjonizm był bowiem ruchem nacjonalistycznym o silnie lewicowych skłonnościach. Oczywiście istniała także prawica syjonistyczna, ale była ona marginalna. Dominowała lewica, która realizowała nie tylko nacjonalistyczną politykę państwową, ale także lewicową doktrynę gospodarczą. Tym samym istotnym, choć niekoniecznie wydajnym elementem izraelskiej gospodarki, były kibuce. Były to spółdzielnie rolnicze, które na polu gospodarczym możemy porównać w największym uproszczeniu do PGR-ów lub kołchozów. Dużą rolę odgrywało w nich jednak także ideologiczne edukowanie i indoktrynowanie pracujących tam osób i przekonywanie ich o znaczeniu pracy dla narodu i państwa. Nikt nie miał własności prywatnej, co miało przypominać o roli wspólnoty. Lewicowość objawiała się jednak także w inny sposób. W kibucach propagowano równość, feminizm i niwelowanie ról płciowych. Kobiety ukrywały cechy kobiecie, a mężczyźni męskie. Makijaż nie był mile widziane, a macierzyństwo uznawano za przykrą konieczność biologiczną. Jednocześnie dzieci były wychowywane wspólnie: przez całą społeczność, a nie głównie rodziców. Odchodzono od podziału dzieci na swoje i cudze, co dotyczyło także karmienia piersią. Związki małżeńskie istniały, ale życie prywatne nie było dobrze widziane, zaś celem była miłość do wspólnoty, a nie męża, żony czy dzieci. Z czasem jednak okazało się, że ludzie odchodzą od tych ideologicznych elementów życia w kibucu: kobiety powracają do tradycyjnych ról płciowych, uznają macierzyństwo za większą wartość niż praca i chcą interesować się głównie swoimi dziećmi wychowując je wraz z mężem, a nie całą społecznością.

Gospodarka Izraela to jednak nie tylko kibuce, w których w okresie szczytowym żyło mniej niż 3 procent populacji (choć ich rola społeczna i polityczna była znacznie większa). Z czasem, dzięki wsparciu międzynarodowej społeczności żydowskiej, do kraju napłynęły zagraniczne inwestycje, co uczyniło z państwa prawdziwego tygrysa gospodarczego. I to pomimo rządzenia krajem przez kilka pierwszych dekad przez syjonistyczną lewicę z partii Mapai (Partii Pracy). Nie obyło się jednak bez problemów, a częstym problemem była wówczas inflacja.

Wojna i tożsamość

Państwo nie miało jednak okazji rozwijać się w spokoju. Istniało bowiem w agresywnym otoczeniu, a i samo było zainteresowane udziałem w awanturach. W ten sposób Izrael dał się wciągnąć Brytyjczykom i Francuzom do wojny sueskiej roku 1956. Izrael osiągnął w niej swoje cele, a stojące za nim kraje zachodnie: nie.

Ważnym elementem historii i świadomości mieszkańców Izraela jest holokaust oraz tropienie byłych nazistów po II wojnie światowej. Centralnym punktem tej historii jest sądzenie w Jerozolimie zbrodniarza Adolfa Eichmanna, który ukrywał się w Buenos Aires, ale został stamtąd porwany przez Izraelczyków i sprowadzony na Bliski Wschód. W roku 1962, po długim procesie, nazista został powieszony.

Najważniejszym militarnym starciem nowego państwa była natomiast wojna sześciodniowa z roku 1967. Izrael występował w niej jako solidny sojusznik USA i wróg prosowieckich państw arabskich. Agresywna polityka Arabów, szczególnie Egiptu rządzonego przez Gamala Abdela Nasera, doprowadziła do wyprzedzającego i błyskotliwego ataku Izraela. Żydzi najpierw precyzyjnymi nalotami zlikwidowali niemal całe arabskie lotnictwo, by potem, będąc zabezpieczonymi przed atakami z powietrza, zająć kilka spornych obszarów, w tym całą Jerozolimę, co miało w państwie wymiar wręcz sakralny. Jednocześnie najpewniej w drugiej połowie lat 60. Izrael zdołał zbudować (mimo sprzeciwu USA i Zachodu) własną bombę jądrową. Szczegóły projektu nie są zbyt dobrze znane, jednak wiemy, że państwo działało w absolutnej tajemniczy, zdobywało potrzebne elementy za pośrednictwem zaufanych przedsiębiorców i korzystało ze wsparcia naukowców żydowskiego pochodzenia.

Po wojnie sześciodniowej Izrael stał się zarówno regionalną potęgą, jak i wrogiem wielu krajów świata. Przeciwko państwu wypowiedziały się niemal wszystkie kraje bloku wschodniego, w tym komunistyczna Polska (choć naród, w przeciwieństwie do podległych Moskwie władz, sprzyjał Izraelowi). Sukces Izraela doprowadził jednak do rychłego kryzysu i największego zagrożenia dla istnienia państwa od lat: wojny Jom Kipur w roku 1973.

Kres dominacji syjonistycznej lewicy

Wtedy też na niespodziewających się ataku i świętujących Żydów napadły państwa arabskie. Odniosły kilka spektakularnych sukcesów. Jednocześnie Arabowie byli wprost wspierani przez ZSRR. Wobec tego prezydent USA Richard Nixon zdecydował się udzielić Izraelowi błyskawicznej pomocy. Wsparcie z Zachodu i mobilizacja własnego narodu uchroniły Izrael, który przeszedł nawet do kontrofensywy. Pierwsza faza wojny i klęski spowodowały wstrząs w Izraelu. W roku 1977 pierwszy raz w historii państwa władzę utraciła syjonistyczna lewica, a wygrał centro-prawicowy i syjonistyczny Likud.

Jednocześnie narastał wówczas zapoczątkowany pod koniec lat 60. problem żydowskiego osadnictwa na terenach arabskich. Wbrew woli Palestyńczyków, a za zgodą władz Izraela, Żydzi zakładali i zakładają osiedla, spychając Arabów do coraz mniejszych i biedniejszych enklaw. Wszelki opór Arabów zaczął być z czasem traktowany bardzo surowo, a wręcz brutalnie. Dotyczyło to Strefy Gazy, Zachodniego Brzegu Jordanu, Wzgórz Golan i (okresowo) Półwyspu Synaj.

Mimo tego koniec lat 70. to początek procesów pokojowych. Izrael zaczął nawiązywać stosunki z państwami arabskimi, w tym z Egiptem, za co w roku 1978 premier Izraela Menachem Begin (urodzony w Brześciu jako Mieczysław Biegun) i prezydent Egiptu Anwar Sadat otrzymali pokojową nagrodę Nobla.

Intifady i kryzys libański

Egipt był jednak początkowo osamotniony w swojej zgodzie na porozumienie z Izraelem. Zdecydowanie przeciwna była Syria, która zaczęła wzmacniać Palestyńczyków z Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Działali oni w Libanie. W tym kraju żyło wielu palestyńscy uchodźców, którzy uciekli tam po powstaniu Izraela, a ich obecność w Libanie zdestabilizowała kraj, co przyczyniło się do wybuchu tam krwawej i wieloletniej wojny domowej. Z czasem bojownicy OWP zaczęli atakować Izrael, co wywołało reakcję: inwazję Izraela na Liban. Po wycofaniu się Izrael wsparł chrześcijańskie milicje mające strzec porządku. Oczywiście nie sprzyjało to stabilizacji, gdyż chrześcijanie byli stroną sporu w wojnie domowej.

W latach 80. Izrael kontynuował swoją ofensywną politykę: anektował tereny zajęte w roku 1967 (Jerozolimę i Wzgórza Golan, to ostatnie w chwili, gdy świat patrzył na Polskę dzień po wprowadzeniu stanu wojennego). Dodatkowo zbombardował iracki ośrodek badań nuklearnych. W roku 1982 doszło do kolejnej interwencji w Libanie, podczas której współpracujące z Izraelem bojówki chrześcijańskiej Falangi dopuściły się masakry Palestyńczyków zabijając około 800 osób.

Niedługo po zakończeniu operacji w Libanie doszło do pierwszej intifady, czyli palestyńskiego powstania przeciwko władzy Izraela. Ludność arabska nie odniosła sukcesu, ale zdołała osłabić Izrael. W tym też czasie narodził się Hamas: organizacja walcząca o niepodległość Palestyny i nie stroniąca od działań terrorystycznych, na których cierpi także żydowska ludność cywilna.

Izrael po zakończeniu Zimnej Wojny

W latach 80. i 90. Izrael sprowadzał do kraju Żydów z innych części świata: w roku 1984 z Etiopii, chroniąc miejscowych, czarnoskórych mozaistów zwanych Felaszami przed głodem, zaś po roku 1989 do Izraela przybyły setki tysięcy żydowskich migrantów z upadającego ZSRR (w ramach m.in. operacji Most i transportu przez Polskę). Tego typu operacje zdarzały się kilkukrotnie i były elementem narodowej polityki Izraela czującego odpowiedzialność za rodaków z innymi paszportami. W latach 90. migracja objęła także inne kraje bloku wschodniego.

Natomiast rok 1994 przyniósł nadzieje na przełom. Wtedy bowiem zawarto porozumienie o utworzeniu Autonomii Palestyńskiej. Izrael zawierał także międzynarodowe traktaty i kończył dawne wojny. Mimo tego arabski terroryzm rozwijał się, a siły Izraela tłumiły go brutalnie i bez zważania na ofiary cywilne. Nienawiść nadal narastała, co w roku 2000 doprowadziło do kolejnej intifady, a w roku 2006 nowej wojny libańskiej.

Kryzys w relacjach Izraela i ludności oraz organizacji palestyńskich nie wygasł tak naprawdę nigdy. Izrael nie zarzucił, a wręcz wzmocnił swoją brutalność w odpowiedzi na terroryzm, co tylko wzmacniało siły terrorystyczne po stronie arabskiej. Trwało i trwa budowanie osiedli na spornych terytoriach. Jednocześnie kraj nie stronił od prowokacji, zachęcając do tego także sojuszników. W roku 2018 prezydent Donald Trump przeniósł ambasadę Stanów Zjednoczonych do Jerozolimy, co oznaczało uznanie tego miasta za stolicę Izraela. Wywołało to falę protestów, wobec których siły Izraela nie zachowywały się z wyrozumiałością, a wręcz przeciwnie. Z kolei światowy kryzys związany z pandemią COVID-19 pogorszył i tak fatalną sytuację humanitarną ludności na obszarze Strefy Gazy.

Ostatnie dni pokazały, że Bliski Wschód nie jest bliski pokojowi, a wojnie. I obiektywnie ciężko wskazać stronę bez winy: poza niezaangażowanymi w spory i politykę cywilami, którzy są głównymi ofiarami walk.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj