Obchody uchwalenia Konstytucji 3 maja z 1946 roku, czyli pierwsze antykomunistyczne wystąpienia

0
425
Czołówka pochodu idąca spod Akademii Górniczej na krakowskich Alejach Trzech Wieszczów, 3 maja 1946 r. (fot. zbiory FCDCN, www.ipn.gov.pl)

Tegoroczne obchody uchwalenia Konstytucji 3 maja były okazją do zamanifestowania propaństwowej, patriotycznej postawy, a przede wszystkim uczczenia zasług ojców ustawy rządowej sprzed ponad 200 lat. Uroczystości jakie znamy dziś organizowano również II Rzeczpospolitej, w której dzień ten należał do jednego z najważniejszych w państwowym kalendarzu. Niestety w momencie gdy Polska znalazła się za żelazną kurtyną Polaków chcących zamanifestować oraz upamiętnić wydarzenia z 1791 roku spotykały masowe represje. Wystąpienia z 1946 roku, dziś nieco zapomniane, uznaje się za pierwszy sprzeciw wobec „czerwonego” okupanta.

Blisko rok od zakończenia II wojny światowej Polacy (w zdecydowanej większości niepopierający komunistów) mogli po raz pierwszy po wielu latach uczcić uchwalenie ustawy zasadniczej z 3 maja 1791 roku. Ci, którzy przeżyli wojenną zawieruchę, doskonale pamiętali przedwojenne, państwowe obchody. Charakteryzowała je ogromna skala przedsięwzięcia, centralne uroczystości w Warszawie, na których obecni byli najwyżsi przedstawiciele władz państwowych, liczne pochody, przemarsze, wojskowe defilady, uroczyste Msze. Główne arterie miast dekorowano narodowymi barwami, powiewały liczne flagi, a trzeci dzień maja był dniem ustawowo wolnym od pracy. Obowiązkowym punktem w programie dnia była ponadto kwesta dla Polskiej Macierzy Szkolnej, z której dochód przeznaczano dla szkół z najbiedniejszych części Polski oraz na stypendia uczniowskie.

Kraków

Mający zapewne w pamięci taki obraz studenci z krakowskiej Akademii Górniczej (uzyskawszy wcześniej zgodę rektora) wyruszyli 3 maja 1946 roku spod gmachu uczelni do kościoła Mariackiego, aby zgodnie z przedwojennym zwyczajem uroczystości rozpocząć od nabożeństwa. Do pochodu przyłączała się coraz większa liczba żaków, gimnazjalistów, a przede wszystkim mieszkańcy Krakowa wyrażający w ten sposób swoją dezaprobatę dla komunistycznych władz, które niespełna dwa dni wcześniej zorganizowały obchody socjalistycznego święta pracy.

Pepeerowscy dygnitarze mieli pewne trudności z należytym „zakwalifikowaniem” Konstytucji 3 maja. Argumenty przemawiające za włączeniem tego święta do państwowego kalendarza oraz wplecenia samej konstytucji do szeroko pojętej „ludowej” przeszłości Polski (głoszonej przez komunistów) to m.in. wymiar ustawy zasadniczej w walce klasowej czy objęcie opieką przez rząd krajowy chłopów. Ministerstwo Informacji i Propagandy podejmowało już wcześniej próby „przeciągnięcia” na swoją stronę takich postaci jak Tadeusz Kościuszko czy Józef Bem przypisując proletariacki charakter ich działaniom, wobec czego podobny „zabieg” względem majowej konstytucji również był możliwy. Władze postąpiły jednak inaczej i zaraz po zakończeniu II wojny światowej nie odcięły się od trzeciomajowego święta (lokali partyjni działacze uzyskali polecenie uczestnictwa w obchodach, jednakże ich działanie miało sprowadzać się do propagowania alternatywnego Święta Oświaty).

Wróćmy jednak do krakowskich wydarzeń. Lokalne władze w obliczu narastającej liczby manifestujących zdecydowały się zakazać organizacji jakichkolwiek obchodów, a na ulice miasta wysłane zostały oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego wsparte przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Taki krok był spowodowany obawą przed mogącymi przerodzić się w wiec poparcia dla Polskiego Stronnictwa Ludowego i Stanisława Mikołajczyka obchodami. Ten sam mechanizm zastosowano w innych miastach, choć decyzje podjęto o wiele za późno, by storpedować zaplanowane uroczystości. Wobec tego dochodziło do wielu podobnych sytuacji jak w Krakowie, gdzie tuż przed początkiem kościelnych nabożeństw zebrani dowiadywali się, iż biorą udział w nielegalnym zgromadzeniu. Komuniści pozwalali jedynie na obchody wspomnianego już alternatywnego Święta Oświaty.

Funkcjonariuszom KBW i SB nie udało się zatrzymać pochodu, który ostatecznie dotarł na krakowski Rynek. Przystąpiono jednak do blokady Starego Miasta w konsekwencji nie dopuszczając do powiększenia się liczby manifestujących.

Działania te nie zdołały jednak zatrzymać skali wystąpień, które nabrały antykomunistycznego charakteru. Wobec zablokowania możliwości dostania się na Rynek studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego, lokalna młodzież i mieszkańcy zaczęli łączyć się w większe grupy, których liczebność stale rosła. Wykrzykiwano hasła takie jak „Wilno”, „Lwów” oraz popierające PSL i Mikołajczyka.

Aby zapanować nad sytuacją władza zdecydowała się użyć argumentu siły. Na Planty ściągnięto wojskowy pojazd wyposażony w ciężkie karabiny, padły pierwsze strzały. Akcją oraz ostrzałem osobiście kierował szef krakowskiego UB – Jan Frey-Bielecki. Strzelano ponad głowami manifestujących chcąc wywołać panikę i zmusić ich do ucieczki. Choć brak jest danych informujących o ofiarach śmiertelnych, zachowały się relacje naocznych świadków o licznych plamach krwi na brukach ulic (zapewne ranni zostali trafieni w wyniku rykoszetu pocisku).

W wyniku zastosowania tak brutalnych metod ostatecznie manifestacje rozpędzono. Następnie władze podjęły decyzję o ukaraniu „prowodyrów”, za których uznano studentów. Funkcjonariusze UB obstawili studenckie domy, by potem aresztować blisko tysiąc osób. Działania te wywołały silny sprzeciw społeczności akademickiej, choć nie tylko. Na skutek protestów w innych wojewódzkich miastach oraz ośrodkach uniwersyteckich, delegacja żaków udała się na rozmowy z premierem Edwardem Osóbką-Morawskim. Niestety nie wszystkich protestujących zwolniono, a siedmiu z nich uznanych za winnych sprowokowania zajścia na ulicach Krakowa skazując ich na karę pozbawienia wolności (od jednego roku do pięciu lat).

Nie tylko Kraków

Oprócz stolicy Małopolski również w innych polskich miastach organizowano obchody trzeciomajowego święta, które przeobraziły się w narodową, patriotyczną, a przede wszystkim antykomunistyczną manifestację. Do największych doszło w Szczecinie, Gliwicach, Katowicach oraz Bytomiu (choć nie sposób nie wymienić Wrocławia, Bydgoszczy, Torunia, Gdańska czy Poznania). Protestowały również mniejsze ośrodki miejskie, tj. Radom, Sandomierz, Nowy Targ, Pińczów.

W Gliwicach obchody rozpoczęły się w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła, a następnie kilkanaście tysięcy osób szykowało się do pochodu. Wówczas funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej (podobnie jak w Krakowie) oznajmili, iż przemarsz się nie odbędzie, co jednak nie zniechęciło zgromadzonych, którzy sprawnie ominęli ustawioną blokadę i (o czym raportowano do Ministerstwa Informacji i Propagandy) „rozwinęli się w ogromny pochód dwukrotnie większy niż w dniu 1 maja (…)”. Z relacji uczestników dowiadujemy się, że manifestacja miała bardzo patriotyczny charakter oraz że mocno wybrzmiewało poparcie dla PSL oraz jej lidera – Stanisława Mikołajczyka. Nie brakowało również antykomunistycznych haseł, tj. „To nie jest demokracja”. Po zakończeniu obchodów UB aresztowała kilkadziesiąt osób.

O wiele brutalniejsze starcia miały miejsce na ulicach Katowic i Bytomia. Tamtejsze manifestacje miały bardzo mocny wydźwięk polityczny, co oddają skandowane okrzyki i napisy na transparentach: „Niech żyje Mikołajczyk”, „Niech żyje PSL”, „Niech żyje Anders”, „Niech żyje armia podziemna”, „Precz z komuną”. Liczba manifestantów sięgnęła kilkunastu tysięcy. Komuniści, podobnie jak w Krakowie, postanowili użyć ostrej amunicji, aby rozpędzić tłum. W jej wyniku kilkadziesiąt osób odniosło rany, w tym postrzałowe.

Znaczenie

1946 rok dobitnie pokazał, iż pepeerowcy nie cieszyli się poparciem narodu. Swój byt polityczny zawdzięczali jedynie sprawnie i brutalnie działającemu aparatowi bezpieczeństwa, a także stacjonującym oddziałom Armii Czerwonej na ziemiach polskich, pozostając jednocześnie na łasce Stalina. Polacy, którzy przeżyli gehennę II wojny światowej bardzo dobrze pamiętali charakter, a przede wszystkim okoliczności obchodów uchwalenia Konstytucji 3 maja, jakie odbywały się w wolnej i suwerennej II Rzeczpospolitej. Tęsknota za wolnością, przywiązanie do narodowych tradycji oraz chęć wyrażenia sprzeciwu wobec narzuconej siłą nowej, komunistycznej władzy okazała się tak duża, że nawet ryzyko fizycznego starcia z oddziałami organów bezpieczeństwa było niewystarczające, aby powstrzymać pragnienie zamanifestowania swych poglądów.

Cechą znamienną wszystkich wystąpień jest również silne poparcie dla jedynej, niekomunistycznej siły politycznej w kraju – Polskiego Stronnictwa Ludowego. To właśnie w ludowcach i Stanisławie Mikołajczyku nasi rodacy widzieli jedyną szansę na odzyskanie utraconej niepodległości. Mające odbyć się 30 czerwca tzw. referendum ludowe oraz wybory do Sejmu Ustawodawczego (styczeń 1947) mobilizowały zwolenników wolnej Polski do wystąpień. Niestety sfałszowane głosowanie przekreśliło jakąkolwiek nadzieję na zmianę, a w obliczu coraz silniejszego terroru oraz powszechnie panującej biedy, niedostatku i wreszcie eksterminacji przedstawicieli podziemia antykomunistycznego, społeczeństwo stawiało już coraz mniejszy opór.

Nastroje towarzyszące trzeciomajowemu świętu w 1946 roku odżyły na nowo w latach 80. Stan wojenny oraz istnienie struktur skupionych wokół opozycji demokratycznej oraz Solidarności okazały się nowym bodźcem mobilizującym Polaków do sprzeciwu. Kilkudziesięciotysięczne obchody z 3 maja 1982, a przede wszystkim z 1983 roku były zapowiedzią nadchodzących zmian oraz prawdziwego społecznego przebudzenia.

Michał Wolny

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj