Prawdziwa Polska w dalekiej Azji, czyli „Wigilia na Syberii” Jacka Malczewskiego

0
64
Wigilia na Syberii, Jacek Malczewski, 1892.

Wigilia. Każdy ma z tym wieczorem dziesiątki skojarzeń i tyleż wspomnień. Niektóre z nich wykraczają poza wymiar prywatny i dotyczą naszej wspólnoty narodowej. I tu jednym z najwyraźniejszych symbolów jest obraz Jacka Malczewskiego.

„Wigilia na Syberii” Jacka Malczewskiego to dzieło niezwykłe. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o kunszt artystyczny. Głęboka jest bowiem treść, sens, przekaz.

Na obrazie widzimy grupę mężczyzn. Na pozór nic nie wskazuje, żeby głodowali lub cierpieli z zima. Są bowiem talerze, jest samowar. Mężczyźni nie zostali pokazani w dziurawych ubraniach. Ich los nie okazał się więc najbardziej okrutnym, jaki w historii Polaków moglibyśmy sobie wyobrazić. A mimo tego nie cieszą się. Co robią?

Z tytułu wiemy, że to Wigilia, niepowtarzalny dzień w ciągu całego roku, dzień, wieczór inny niż wszystkie. Oni zaś nie są z rodzinami, z bliskimi, którzy zostali w Polsce. Oni, sami, są na dalekiej Syberii.

Uderzająca w obrazie jest struktura społeczna przedstawiona na obrazie. Młodzieńcy, mężczyźni dojrzali, ktoś starszy z siwym włosem na głowie. Ale wszyscy to mężczyźni.

Dlaczego trafili na chłodne pustkowia, najbardziej nieprzychylną dla ludzi ziemię wszechpotężnego cara z Petersburga? Najpewniej z miłości do Polski, z poczucia obowiązku wobec Ojczyzny, wspólnoty, z powodu patriotyzmu. Być może za walkę z zaborcą, za udział w powstaniu. Za walkę, która nie przyniosła triumfu Polsce, a im samym przyniosła osobistą tragedię, oderwanie od rodziny. Cierpią. Widać to.

Czy jednak złorzeczą na swój los? Nic na to nie wskazuje. Są smutni, zamyśleni, nieco na uboczu. Wydaje się jednak, że nie żałują. Bo wiedzą, że zrobili to, co powinni. Że tak należało. Że było to przyzwoite. Ale jednak tęsknią. Cierpią.

Jednocześnie fatalna sytuacja nie pozbawiła ich godności. Choć zostali oderwani od rodzin, spędzają Wigilię tak, jak mogą. Ich posiłek jest bardzo skromny, prosty. Niektóre talerze są puste, choć w samowarze raczej znajdzie się zupa. Oni jednak zachowują odświętny charakter tego wieczoru. Widzimy, że mają na sobie dobre ubrania. W ten sposób łączą się z Ojczyzną, z Polską, ze swoimi rodzinami, których być może nigdy już nie zobaczą. Także świętują. Świętują jak mogą. W najlepszym ubraniu, z talerzem zupy, choćby była bardzo prosta.

Ów obraz Jacka Malczewskiego, tak głęboki w swoim przekazie, pokazuje jak na dłoni, jak w soczewce nasze narodowe losy, losy tysięcy mężczyzn. Ale także kobiet i dzieci, którzy pozostali bez mężów, bez ojców w Polsce. Wszyscy w przymusowej rozłące spowodowanej koniecznością, honorem, poczuciem obowiązku.

Co ciekawe, podobnie jak zobrazowani Polacy spędzający Wigilię na Syberii, za Ojczyzną tęsknił autor przebywający przed namalowaniem dzieła poza Polską. Inspiracji do swojego dzieła szukał także w twórczości Słowackiego. Sięgał ponadto po patriotyczne wizje innego malarza, Artura Grottgera. I to wszystko spowodowało, że Jacek Malczewski stworzył „Wigilię na Syberii” i inne dzieła w ramach syberyjskiego cyklu.

„Wigilia na Syberii” pozostaje jednak najbardziej znanym dziełem. To bowiem właśnie ona dotyka Wigilii Bożego Narodzenia. Dnia, gdy wszyscy chcieliby być razem. I tego dnia najbardziej boli myśl o tych, którzy z powodu decyzji obcych władz musieli, także w Wigilię, być bez swoich rodzin. Pamiętajmy o nich.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj