Lech Wałęsa przeszedł do historii przede wszystkim jako przywódca strajków sierpniowych w Stoczni Gdańskiej, a następnie jako lider „Solidarności”. Wydaję się, że to właśnie szesnastomiesięczny czas „karnawału Solidarności” był szczytem jego popularności, a zarazem historycznego znaczenia. W latach poprzedzających dekadę lat osiemdziesiątych, jak i po 1989 r. Wałęsa był osobą nie tylko kontrowersyjną, czy pogubioną, ale wprost szkodliwą zarówno dla swojego otoczenia, jak i dla szeroko pojętej sfery publicznej.
Burzliwą młodość Wałęsy poznaliśmy dzięki książce Pawła Zyzaka. Sławomir Cenckiewicz opisał z kolei historię jego nieślubnego syna Grzesia, który zmarł w wieku czterech lat, a jego ojciec był zupełnie niezainteresowany jego losami. Następnie nadszedł czas pracy w Stoczni Gdańskiej, a później współpracy agenturalnej z SB, która trwała w latach 1970-1976. I wbrew twierdzeniom Andrzeja Friszke nie był to bynajmniej epizod (o czym szerzej w dalszej części tekstu).
Po 1977 r. Wałęsa był związany z opozycyjnymi Wolnymi Związkami Zawodowymi na Wybrzeżu, ale był tam postacią dość marginalną, zajmująca się głównie kolportażem ulotek. Zasłynął za to z radyklanych pomysłów, takich jak koncepcja wysadzania komend milicji przy pomocy wiązek granatów. Już wtedy pojawiły się podejrzenia, że Wałęsa jest prowokatorem lub też współpracuję z SB.
Przywódcą strajków sierpniowych w 1980 r. Wałęsa został dość przypadkowo, gdyż ci, którzy lepiej by się do tego nadawali, nie mogli kierować protestem (bo nie pracowali w stoczni jak Bogdan Borusewicz czy Andrzej Gwiazda, lub też byli kobietami jak Anna Walentynowicz). Bycie liderem najważniejszych strajków w dziejach PRL zapewniło Wałęsie światową popularność i mandat na kierowanie ogromnym ruchem społecznym jakim była „Solidarność”. Potrafił też w skuteczny sposób usuwać ze struktur kierowniczych „S” swoich przeciwników lub skutecznie ich marginalizować. Sprawdzał się przede wszystkim jako trybun ludowy, a znaczący wpływ na kierunek działalności związku zawodowego zyskali doradcy (wywodzący się głównie ze środowisk lewicowych).
Prezydentura Lecha Wałęsy okazała się z kolei zupełnym nieporozumieniem, a jego rolę oceniano bardzo negatywnie, zarówno wtedy, gdy pełnił tą funkcję, jak i dzisiaj. Wałęsa dał się poznać jako postać nieposiadająca żadnych zdolności do pełnienia wysokich urzędów państwowych, a wiele z patologii polskiej polityki ma źródło właśnie w jego prezydenturze. Po przegranej rywalizacji z Aleksandrem Kwaśniewskim w 1995 r. nie potrafił się też godnie pożegnać z aktywnością w sferze politycznej, angażując się w co raz bardziej kuriozalne inicjatywy. Dzisiaj pozostaje głównie człowiekiem-memem, obiektem dość powszechnych kpin. W polityce wykorzystywany jest głównie przez środowisko Platformy Obywatelskiej do ataków na braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich.
Współpraca agenturalna Wałęsy, jak już wyżej wspomniano, trwała w sumie ponad 5 i pół roku: od grudnia 1970 r. do czerwca 1976 r. Pozyskany został 21 grudnia, bezpośrednio po rewolcie grudniowej na Wybrzeżu, jako TW ps. „Bolek”. Był jednym z wielu tajnych współpracowników zwerbowanych do inwigilacji liderów protestów, a także do potencjalnych działań prewencyjnych związanych z ryzykiem wybuchu kolejnych strajków (do których zresztą dochodziło w wielu miejscach Polski od stycznia 1971 r.).
Wykorzystywano go głównie w dwóch sprawach obiektowych (czyli kompleksowych działań SB wymierzonych w dane środowisko lub rozpoczętych do inwigilacji groźnych dla władz PRL zjawisk) o kryptonimach „Jesień 70” – czyli aktywność SB podjętej w celu rozpoznania przyczyn wybuchu rewolty grudniowej i kontroli nad próbami podobnych protestów; oraz krypt. „Arka” – czyli sprawy założonej do „ochrony operacyjnej” Stoczni Gdańskiej, prowadzonej w latach 1971-1990.
TW „Bolek” donosił przede wszystkim na swoich kolegów z pracy w Stoczni Gdańskiej, takich jak Józef Szyler, jeden z inicjatorów upamiętnienia ofiar Grudnia ’70. Wałęsa jako tajny współpracownik wykonywał również zadania zlecane mu przez kolejnych oficerów prowadzących. Wykazywał się w tym zakresie także inicjatywą, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom funkcjonariuszy SB. Doradzał także w jaki sposób zapobiegać protestom i manifestacjom pracowników Stoczni. Był również wykorzystywany do pacyfikowania nastrojów opozycyjnych, przekonywania kolegów z pracy, by nie angażowali się w działalność wymierzoną we władze. Cenckiewicz i Gontarczyk słusznie zauważyli, że TW „Bolek” był „współpracownikiem ofensywnym, pomysłowym i dość skrupulatnym”. Za swoje doniesienia agenturalne był wynagradzany pieniężnie, ba, zdarzało się, że domagał się wprost od SB środków finansowych. Po latach tłumaczył, że posiadał w tym czasie większe zasoby finansowe dzięki wielokrotnych wygranym w lotto (co jasno pokazuję też kondycje intelektualną Wałęsy). Przyszły prezydent otrzymał także w 1972 r. w trybie ekstraordynaryjnym mieszkanie służbowe od Stoczni na gdańskich Stogach. Wałęsa dbał także o konspiracje, zwracał np. uwagę oficerom prowadzącym, które przekazane przez niego informacje mogą doprowadzić do jego dekonspiracji. Bez wątpienia po 1974 r. spadła jakość współpracy agenturalnej Wałęsy, zaczął on także się krytycznie wypowiadać na temat sytuacji w PRL. Liczba tych krytycznych wypowiedzi zwiększyła się znacząco w latach 1975-1976 i po jednej z nich Wałęsa (z dniem 30 kwietnia 1976 r.) został zwolniony z pracy w Stoczni Gdańskiej. Z sieci agenturalnej został wkrótce potem (19 czerwca) wyeliminowany ze względu na „niechęć do współpracy”.
Historia współpracy agenturalnej Wałęsy z SB nie skończyła się bynajmniej w 1976 r. Miała regularnie powracać w kolejnych latach i być stale obecna w jego życiu. Już jesienią 1980 r. Jacek Kuroń i jego zwolennicy chcieli ją wykorzystać do tego, by odebrać przywództwo Wałęsie w „Solidarności”. Władze komunistyczne wykorzystywały ją z kolei do prób jego kompromitacji i szantażu. Najbardziej znaną w tym zakresie akcją było wysłanie przez SB dokumentów dot. jego współpracy agenturalnej do Komitetu Noblowskiego (tu działania aparatu bezpieczeństwa nie okazały się skuteczne, bo Wałęsa pokojową nagrodę Nobla otrzymał).
Z całą mocą sprawa „Bolka” powróciła w okresie jego prezydentury i to w dwóch wymiarach. Po pierwsze Wałęsa znalazł się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, gdzie znajdowały się osoby współpracujące z SB spośród najważniejszych osób w państwie (przygotowano ją na podstawie specjalnej uchwały sejmowej). Po drugie zaś jako prezydent RP Wałęsa wypożyczył dokumenty dot. swojej osoby i dokonał w nich znaczących zniszczeń, tak by nie było dowodów na jego delatorską aktywność.
W 2008 r. ukazała się książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka zatytułowana: SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, dokumentująca w świetle ówcześnie odnalezionych źródeł kwestie współpracy agenturalnej Wałęsy z SB. Opracowanie stojące na bardzo dobrym poziomie merytorycznym stało się największym bestsellerem w historii Wydawnictwa IPN i przekonało wielu wątpiących, że TW „Bolek” to właśnie Lech Wałęsa. Grono obrońców byłego lidera „Solidarności” wśród historyków stało się bardzo skromne liczebnie (głównie w tym zakresie aktywizował się wspomniany już wcześniej Andrzej Friszke). Ostatecznie i w definitywny sposób kwestię współpracy Wałęsy z SB przesądziło odnalezienie w 2016 r. w domu małżeństwa Kiszczaków oryginalnej teczki personalnej i teczki pracy TW „Bolka”. Ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że donosy się w niej znajdujące wyszły z pod ręki Lecha Wałęsy. Dzisiaj już właściwie niemal nikt nie zaprzecza, że były prezydent był płatnym konfidentem aparatu bezpieczeństwa, choć ciągle niestety można napotkać na próby umniejszania jego współpracy agenturalnej.
Dr hab. Rafał Łatka prof. UKSW
Rafał Łatka (ur. 1985) – historyk i politolog, dr hab. nauk humanistycznych w zakresie historii, profesor Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego, dr nauk społecznych w zakresie nauk o polityce, ekspert w Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, koordynator Centralnego Projektu Badawczego IPN: „Władze komunistyczne wobec Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce 1944-1989”. Redaktor serii wydawniczych: „Kościół katolicki w dokumentach”; „Biskupi w realiach komunistycznego państwa”; „Urząd do spraw Wyznań: struktury, działalność, ludzie”. Autor, współautor, bądź redaktor 36 książek, m.in: Prymas Stefan Wyszyński w realiach PRL, Warszawa 2022; Episkopat Polski wobec stosunków państwo-Kościół i rzeczywistości społeczno-politycznej PRL 1970-1989, Warszawa 2019; Kościół katolicki w Polsce rządzonej przez komunistów, Warszawa 2017 (wspólnie z Józefem Mareckim); Arcybiskup Antoni Baraniak 1904-1977, Poznań-Warszawa 2017 (wspólnie z Konradem Białeckim, Rafałem Reczkiem i Elżbietą Wojcieszyk); Polityka władz PRL wobec Kościoła katolickiego w województwie krakowskim w latach 1980- 1989, Kraków 2016; Pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa w oczach SB. Wybór dokumentów, Kraków 2012. Zastępca redaktora naczelnego czasopisma „Pamięć i Sprawiedliwość”, członek redakcji pisma ,,Glaukopis”. Laureat: nagrody Książka Historyczna Roku im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka naukowa poświęcona dziejom Polski i Polaków w XX wieku” w 2019 r.; Nagrody Prezesa Rady Ministrów za 2021 r. w kategorii: Wysoko ocenione osiągnięcia naukowe będące podstawą nadania stopnia doktora habilitowanego oraz pięciu nagród Feniks przyznawanych przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich.