Simon z Ametystu – kot okrętowy, bohater, weteran i przyjaciel

0
286
HMS Ametyst, jego załoga podczas uziemienia na rzece Jangcy oraz okrętowy kot Simon w kwarantannie.

Każdy Polak słyszał o misiu Wojtku, gołębiach pocztowych czy innych zwierzętach, zapisanych złotymi zgłoskami w wojennej historii. Wśród sławnych i bohaterskich futrzaków znajdziemy również kilka kotów, a najsłynniejszym z nich jest zdecydowanie Simon.

Nowy dom

1948 rok. W Hongkońskim porcie stacjonowała brytyjska fregata HMS Ametyst. Na tym okręcie pływał George Hickinbottom, zwykły marynarz, służący we flocie góra dwa lata. Ten żeglarz poszedł pewnego marcowego dnia do doków, aby dalej pełnić swoje obowiązki. Tam coś przykuło jego uwagę. Zobaczył małego, czarno-białego kota, błąkającego się samotnie po porcie. Około roczne zwierzę wyglądało na wygłodzone, ale od razu przypadło George’owi do gustu. Marynarz postanowił przemycić go pod mundurem na pokład swojego okrętu i tam się nim zająć.

Kot szybko stał się przyjacielem każdego załoganta Ametystu. Za sympatię odwdzięczał się im wspaniale. Z werwą polował na myszy i szczury obecne na niższych pokładach, przynosząc, po udanych łowach, do łóżek żeglarzy ich zwłoki, by pokazać swoją przyjaźń. Załodze się to podobało, a zwierzak zadomawiał się coraz bardziej. Dość szybko pokazał też swoją bezczelność, gdy zaczął spać w kapitańskiej czapce i wylegiwać się na mapach. Kochającemu koty dowódcy Ametystu jednak to nie przeszkadzało. Załoga nadała kotu imię Simon.

Zmiana i pierwsza bitwa

Obecny kapitan, Ian Griffiths,  tego samego roku schodził na ląd i oddawał komendę nad okrętem nowo przybyłemu Bernardowi Skinnerowi. Simon, uznawany przez całą załogę za szczęśliwą maskotę, przypadł nowemu dowódcy wraz ze statkiem, a Skinner pokochał go tak jak jego poprzednik.

Dla Ametystu miały wkrótce nadejść ciężkie chwile.  Wyznaczono pierwszą misję dla nowego kapitana. Podróż w górę rzeki Jangcy do Nanjing, aby zmienić pilnujący brytyjskiej ambasady okręt. W połowie drogi ChAL-W (Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza) oddała strzał ostrzegawczy w stronę Ametystu. Kapitan, myśląc, że to część bombardowania sprzymierzonych z Brytyjczykami sił, zignorował ostrzeżenie i popłynął dalej. Tak, 20 kwietnia 1949 roku, rozpoczął się incydent Jangcy.

Pod ostrzałem

Godzinę później baterie ChAL-Wu rozpoczęły ostrzał niespodziewającego się ataku Ametystu. Sytuacja błyskawicznie stała się tragiczna. Działa okrętowe zostały szybko uciszone przez wroga, a próby ewakuacji zakończyły się ostrzelaniem marynarzy przez Chińczyków. Ze 192 załogantów, jedynie 60 nie zostało rannych. Do końca ostrzału okręt otrzymał około 50 bezpośrednich trafień, ale wciąż pływał.

Podczas ataku Simon przebywał w kajucie kapitańskiej, która również została ostrzelana przez Chińczyków. Odłamki z rakiety utknęły w nodze kociego bohatera, a ogień dotkliwie oparzył jego pyszczek i plecy. Dzielny zwierzak jednak wyczołgał się ze zrujnowanego pomieszczenia i trafił na marynarzy, którzy zanieśli go do ambulatorium. Tam lekarze usunęli odłamki i opatrzyli swojego przyjaciela, lecz obawiali się, że Simon nie przetrzyma nocy. Mylili się. Futrzany marynarz po krótkim czasie znów stanął na czterech łapach.

W incydencie zginął Bernard Skinner. Ametyst mimo strat zdołał uciec spod ognia, lecz nadal znajdował się w niebezpieczeństwie. Kilka innych statków próbowało mu pomóc, ale nie dało rady. Mimo to na okręt dotarło wsparcie pod wodzą Johna Keransa, komandora podporucznika, który przejął dowodzenie nad fregatą. Jednak mimo prób lawirowania i ucieczki, Ametyst wraz z załogą znalazł się w rękach ChAL-Wu. Chińczycy uziemili go, odmówili dostępu do wszelkich potrzebnych dóbr i z fregatą, jako kartą przetargową, próbowali wynegocjować wycofanie się brytyjskich, francuskich i amerykańskich wojsk z Chin.

Bohaterstwo

Ametyst stał na kotwicy przez około 10 tygodni. Sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz trudniejsza, brakowało żywności, morale upadało, a na fregacie co rusz pojawiały się szkodniki. Nowy kapitan nie przepadał za Simonem, co doprowadziło do utraty przywilejów przez kota. Nie mógł już spać w kapitańskiej czapce, a nawet powstało ryzyko, że z powodu niedostatku zapasów, Kerans się go pozbędzie.

Jednak Simon wykupił sobie drogę do serca kapitana ciężką pracą. Upolował niezliczoną ilość szczurów, ratując tym samym niezwykle potrzebne zapasy żywności. Na kartach historii zapisało się miano jednego ze szkodników, ogromnego gryzonia, który nie tylko kradł jedzenie, ale i atakował załogę. Marynarze nazwali go Mao Tse-tung. Nasz futrzany bohater odnalazł go, pokonał i przyniósł swoim przyjaciołom jego zwłoki. Załoga Ametystu była pod tak wielkim wrażeniem, że zgodnie nadała Simonowi awans na starszego kota morskiego, co odpowiadało randze starszego marynarza.

Simon nie poprzestał na polowaniach. Gdy tylko stanął na własnych łapach, towarzyszył oficerowi do spraw konserwacji i kładł się w kojach rannych marynarzy, mrucząc i ocierając się o nich. Do tego łasił się do pracujących i odpoczywających załogantów, dodając im otuchy. W tym ostatnim obowiązku pomagał mu drugi okrętowy zwierzak, pies Peggy.

Żeglarze widzieli, że skoro Simon mimo takich ran żyje i się nie poddaje, to i oni wyjdą z tego cało. Kot okrętowy odzyskał również swój przywilej spania w czapce kapitana, gdy zaczął spać przy kapitanie, kiedy ten zachorował.

Ucieczka i sława

30 lipca załoga Ametystu zerwała okręt z uwięzi i pod osłoną nocy rozpoczęła próbę ucieczki. Żeby zmylić obsługę baterii, fregata schowała się za statkiem wiozącym chińskich uchodźców. ChAL-W panicznie próbując odnaleźć zgubę, pomyliła statek cywilny z wojskowym i ostrzelała go. Wielu uchodźców zginęło, ale Ametyst pozostał nieodnaleziony i zdołał umknąć.

Okręt dotarł do Hongkongu, a stamtąd wieści o incydencie obiegły całą Wielką Brytanię. Gazety podchwyciły nie tylko opowieści o fregacie, ale też o dzielnym okrętowym kocie. Simon stał się niesamowicie popularny i jako jedyny kot w historii, otrzymał Medal Dickina, odznaczenie dla zwierząt wsławiających się podczas wojny, przyrównywane często do Krzyża Wiktorii. Simon był nie tylko pierwszym i jedynym kotem, nagrodzonym tym medalem, ale też w ogóle pierwszym zwierzęciem z brytyjskiej floty, który go otrzymał. Nadano mu również order Niebieskiego Krzyża, nadawany przez zgromadzenie weterynarzy brytyjskich oraz medal kampanii Ametystu, przyznawany za służbę na tym okręcie. Ten ostatni otrzymał również okrętowy pies Peggy. Natomiast na wstędze medalu Simona zaznaczono, że wykazał się pozbyciem wszelkich szkodników oraz pokonaniem samodzielnie i bez broni Mao Tse-tunga, wielkiego szczura odpowiedzialnego za kradzież potrzebnych zapasów.

Powrót i smutek

Z Hongkongu Ametyst powracał do Anglii, a w każdym porcie po drodze Simona witano z honorami i prezentowano tłumom przez dumną załogę. Otrzymywał również stosy listów i prezentów od fanów. W końcu jego poczta urosła do tak wielkich rozmiarów, że okręt musiał wyznaczyć oficera pocztowego. Ten zaszczyt przypadł porucznikowi Stewartowi Hettowi. Przesortował on tysiące listów kociego bohatera, wśród których znalazło się nawet parę poematów na jego cześć!

Mimo sławy Simon często unikał dziennikarzy, a w szczególności fotografów. Podczas ich wizyt potrafił znikać w zakamarkach okrętu i pojawiać się ponownie, dopiero gdy już sobie poszli. Raz nawet zapragnął spokoju na tyle, że w Hongkongu zszedł z okrętu, co mu się nigdy nie zdarzało. Kapitan, bojąc się o los zwierzaka, wysłał załogę na poszukiwania, ale Simon na szczęście powrócił po trzech godzinach cały i zdrowy.

W końcu okręt dotarł do Plymouth w Anglii, ale z powodu przepisów, Simon nie mógł po prostu zejść na ląd. Musiał najpierw przejść kwarantannę w ośrodku dla zwierząt w Surrey. Żeby jednak wszyscy wiedzieli, że jest bohaterem, specjalnie dla niego wykonano obrożę w barwach wstęgi z jego medalu. Nie mógł też narzekać na samotność, załoganci Ametystu, w tym jego dowódca Kerans, odwiedzali go bardzo często i czekali tylko, aż będą mogli zabrać go do domu.

Pobyt niestety skończył się tragicznie dla biednego zwierzaka. Przebywając w kwarantannie, zachorował, najprawdopodobniej przez poprzednie rany i obecność w obcym miejscu, w którym mimo wszystko nie czuł się swobodnie. Mimo działań lekarzy i modlitw Brytyjczyków, Simona nie udało się uratować. Zmarł, mając 2 lata, 28 listopada 1949 roku.

Jego pogrzeb odbył się z wojskowymi honorami na cmentarzu zwierzęcym w Londynie. Uczestniczyły w nim setki osób, w tym cała załoga Ametystu, żegnająca swojego towarzysza broni i przyjaciela, bez którego wielu z nich zmarłoby z głodu na rzece Jangcy.

Grób kociego bohatera do dziś można zobaczyć na tym cmentarzu. Inskrypcja na nim wyryta głosi: „Pamięci Simona. Służył na okręcie H.M.S. Ametyst od maja 1948 do listopada 1949. Nagrodzony Medalem Dickina w sierpniu 1949. Zmarł 28 listopada 1949. Podczas Incydentu Jangcy, jego zachowanie było najwyższej klasy”.

Maksymilian Jakubiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj