W 1241 roku osłabione rozbiciem dzielnicowym polskie ziemie zostały zaatakowane przez wojska mongolskie pod wodzą wnuków Czyngis-chana: Ordy, Bajdara i Kadana. Jednak to nie oni, a Batu-chan, władca Złotej Ordy i młodszy brat wspomnianego Ordy, był architektem całej wyprawy.
Droga do Bizancjum
Najechanie na Polskę służyło jedynie osiągnięciu głównego celu Batu-chana. Chanat planował zaatakować Cesarstwo Bizantyjskie, ale żeby to uczynić musiał najpierw podbić Węgry i Bułgarię.
Ten pierwszy kraj jednak miał sojuszników w postaci Czech i Polski, związanych z nim nie tylko zwykłymi paktami, ale i konotacjami rodzinnymi. Batu-chan uznał więc, że w wypadku inwazji ruszą one na pomoc sojusznikowi. Do tego obecnie panujący król węgierski, Bela IV, wszedł w sojusz z uciekającym przed Mongołami plemieniem Połowców, któremu przewodził chan Kocjan. Król ożenił swojego syna, Stefana, z córką chana i udzielił jego ludziom azylu, nakazując im wcześniejsze przyjęcie chrześcijaństwa. Dzięki temu Węgry zyskały kolejnego sojusznika, ale wybiegając trochę naprzód, powiem wam, że możnowładcy węgierscy zamordowali Kocjana przed kluczową bitwą z Mongołami pod Mohi. Podobno motywowali to tym, że wśród złapanych mongolskich żołnierzy odnaleziono jednego Połowca, uznali więc, że Kocjan ich zdradzi. To doprowadziło do tego, że Połowcy nie walczyli pod Mohi, co stało się jedną z przyczyn katastrofalnej porażki Węgrów w tej bitwie.
Zwiad Bajdara
Baru-chan postanowił odciąć króla węgierskiego od sojuszników i wysłał dowódców; Bajdara, Kadana i starszego brata Ordę, aby ci najechali na osłabione rozbiciem dzielnicowym państwo Piastów. Wpierw posłano jazdę pod wodzą Bajdara w celach rozpoznawczych. Warto tu zaznaczyć, że rozpoznanie dla wojsk mongolskich oznaczało palenie wszystkiego na swojej drodze i przy okazji ocenianie wrogich im wojsk i mapowanie terenu.
W odpowiedzi na najazd rycerstwo polskie zorganizowało się pod wodzą wojewody krakowskiego Włodzimierza i wspierane przez Templariuszy, wydało im bitwę pod Turskiem. Jednakże mimo przewagi liczebnej, Mongołowie, wycofujący się z premedytacją, aby zająć lepsze pozycje, pokonali Polaków, zabijając około 800 rycerzy. Po bitwie Bajdar wraz ze swoją armią wycofał się do zdobytego wcześniej Sandomierza, kończąc w ten sposób swój zwiad.
Krwawa wiosna
W marcu rozpoczął się właściwy najazd. Orda i Bajdar wspólnie dowodzili 15 tysiącami ludzi, natomiast Kadan miał pod komendą 10 tysięcy. Jednak wojska Bajdara nie podróżowały tak szybko, jak ich dowódca sobie życzył. Rycerstwo małopolskie w kilku pierwszych bitwach skutecznie powstrzymywało natarcie Mongołów, ale w końcu uległo oddziałom wnuków Czyngis-chana. Mimo to ofiara Polaków kupiła czas potrzebny Śląskowi na zorganizowanie wojska, a przy tym zadała odczuwalne straty siłom mongolskim.
Mongolska armia jednak się nie zatrzymywała i kontynuowała plądrowanie kolejnych terytoriów. Kadan zajmował się walką na Mazowszu, Bajdar palił Kraków, a Orda mordował na granicy z Litwą. Wnukowie Czyngis-chana spotkali się ponownie pod Wrocławiem, gdzie przystąpili do oblężenia. Do ataku na zamek jednak nie doszło, ponieważ do najeźdźców dotarła wieść o nadchodzącej armii czeskiego króla Wacława I Jednookiego, liczącej aż 50 tysięcy ludzi. Książę śląski Henryk Pobożny chciał ominąć zajęte Wrocławiem siły mongolskie i spotkać się z Czechami, aby wraz z nimi zaatakować najeźdźców. Wnukowie Czyngis-chana w tej sytuacji zmielili plany i wyruszyli w stronę wojsk Henryka, aby odciąć mu drogę do czeskiego króla. W ten sposób, 9 kwietnia 1241 roku, doszło do bitwy pod Legnicą.
Legnica i po Legnicy
Warto tu zaznaczyć, że Henryk Pobożny nie walczył samotnie. Król czeski co prawda nie zdążył przybyć z pomocą, ale u jego boku stanął książę Mieszko II Otyły, czeski książę Bolesław Dypoldowic dowodzący niemieckimi górnikami, templariuszami i joannitami, małopolski komes Sulisław oraz krzyżacy. Ci ostatni, według Jana Długosza, walczyli pod wodzą wielkiego mistrza zakonnego Poppo von Osterna. Nie wiadomo jednak czy mistrz Poppo rzeczywiście wziął udział w bitwie, ponieważ, wbrew temu, co pisze Długosz, nie mianowano go wtedy jeszcze wielkim mistrzem, ani nie zginął pod Legnicą, jak twierdził polski kronikarz. Z drugiej strony po swojej śmierci w 1267 roku, został najprawdopodobniej pochowany obok Henryka Pobożnego w kościele św. Jakuba we Wrocławiu, co może sugerować jego udział w batalii u boku księcia.
Niestety, mimo korzystnego dla Polaków początku, bitwa została przegrana, głównie przez ucieczkę Mieszka II Otyłego wraz z jego częścią wojsk. Raniony książę Henryk dostał się w Mongolską niewolę i został ścięty przez najeźdźców. Na polu bitwy polegli również Dypoldowic i Sulisław.
Po walce wnukowie Czyngis-chana nadal musieli rozwiązać kwestię czeskiego króla. Bajdar postanowił zmylić wroga i przeprowadził dywersyjny atak na Łużyce, pozwalając pozostałym siłom wkroczyć na Morawy. Zmylone siły czeskie w końcu przejrzały podstęp i dołączyły do Polaków, by przeprowadzić kontratak, lecz Bajdar, Orda i Kadan, w tym czasie przenieśli się na Węgry, spustoszone już przez siły Batu-chana.
Co dalej?
Wojska mongolskie spędziły w kraju Beli IV rok, grabiąc, mordując i niewoląc. Nie ruszyły jednak zgodnie z planem dalej, tylko wycofały się z powrotem w głąb Mongolii. Dlaczego?
Otóż 11 grudnia 1241 roku zmarł wielki chan Ugedej, ojciec Kadana i wuj Batu-chana, Ordy i Bajdara. Batu posiadał realne szanse, by zostać wybranym na kolejnego wielkiego chana, dlatego wycofał się z powrotem do Azji. Jednakże nie jemu przypadnie ten zaszczyt, a skonfliktowanemu z nim Gujukowi, synowi Ugedeja.
Złota Orda już za czasów Ugedeja nie była do końca zależna od reszty chanatu i Batu-chan nie miał zamiaru tego zmieniać po wyborze jego syna. Nawet prawie doszło do bitwy pomiędzy dwoma władcami, lecz wielki chan zmarł, nim Batu zdołał do niego dotrzeć ze swoją armią. W tej sytuacji władca Złotej Ordy zorganizował wybory na swoim terenie, gdzie z jego inicjatywy wybrano na wielkiego chana Mongke. Nadał on Złotej Ordzie takie prawa, że zasadniczo stała się ona niezależnym państwem. Pozostali chanowie jednak odmówili uczestnictwa w wyborach, ponieważ miejsce ich odbycia nie było zgodne ze zwyczajem. Powtórzono je więc, ale Mongke i tak wygrał, a Batu-chan rządził Złotą Ordą aż do śmierci w 1255 roku. Wśród podwładnych wzbudzał zarówno strach, jak i miłość, za co zapamiętano go pod mianem sajn-chan, czyli dobry chan.
Orda pozostanie chanem Białej Ordy, czyli wyciętej, wschodniej części ziem Złotej Ordy, ale nie uda mu się zapanować do końca nad swoimi terenami. Gdy umrze w 1251 roku, ten obowiązek przejmie jego syn, Kochu.
Nie wiadomo, czym zajmował się Kadan za czasów panowania Gujuka, ale z pewnością wiernie służył dwóm kolejnym wielkim chanom – Mongke i Kubilajowi. Za czasów ich panowania dowodził armiami chanatu, jednakże nie wiadomo jak umarł.
O Bajraku wiemy jedynie, że wziął udział w wyborach na chana, wygranych przez Gujuka, po czym zniknął w odmętach historii.
Co z Polską?
Państwo Piastów dotkliwie odczuło najazd, ale w porównaniu do innych krajów nie skończył się on dla nas aż tak tragicznie. Polska nie znalazła się w strefie wpływów mongolskich tak jak podbita chwilę wcześniej Ruś. Straciła też około 10 tysięcy mieszkańców kraju i drugie tyle żołnierzy oraz rycerzy, a nie połowę ludności jak Węgry. Mongołowie, gonieni przez czas i opóźniani przez polskie wojsko, nie mieli też wiele czasu na grabieże i zadowalali się tym, co udało im się na szybko podpalić i złupić.
Jednakże inwazja zniweczyła wysiłki Henryka Brodatego i Henryka Pobożnego, mające na celu zjednoczenie kraju. Wraz ze śmiercią księcia pod Legnicą, Śląsk został podzielony między jego synów, a Polska pogrążyła się głębiej w rozbiciu dzielnicowym.
Maksymilian Jakubiak