Zakładnik szlachty czy faktyczny władca? Pozycja monarchy w I Rzeczpospolitej

0
355
Sesja Senatu I RP

Unia lubelska roku 1569 w znaczący sposób zmieniła i określiła pozycję oraz kompetencje urzędu królewskiego w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Najważniejszy zwornik obu organizmów państwowych – Polski i Litwy – stanowiła za czasów dynastii jagiellońskiej korona królewska. Niemalże wraz z podpisaniem unii łącznik ten zniknął, pozostawiając przestrzeń dla działań zmierzających do reformy monarchie mixtae i systemu parlamentarnego. Rola monarchy w systemie Rzeczpospolitej Obojga Narodów ulegała jednak częstemu przewartościowaniu, a pozycja urzędu królewskiego zależała przede wszystkim od indywidualnych zdolności i autorytetu władcy.

Wybór w zamian za gwarancje i obietnice

Pozycja monarchy elekcyjnego w gruncie rzeczy została określona w sposobie jego obierania. Była to swego rodzaju umowa zawierana między kandydatem do tronu, a jego wyborcami. Tego typu zapisy nosiły nazwę pacta conventa i stanowiły formę osobistych zobowiązań króla. Przykładem może być obietnica posłannika Henryka Walezego Jean’a de Monluca, że nowy monarcha poślubi Annę Jagiellonkę. Już władcy z dynastii Jagiellońskiej byli wybierani elekcyjnie lecz odbywało się to w rzeczywistości w ramach jednej dynastii. Obietnice wyboru Jagiellona na tron polski były zresztą okupione szeregiem przywilejów dla stanu szlacheckiego, mimo że ich pozycję wzmacniała dziedziczna władza w Wielkim Księstwem Litewskim. Ten zwyczaj odnawiania przywilejów został zastąpiony ich skumulowaniem jako prawa podstawowe zaprzysięgane przez każdego wybieranego władcę, zwanymi – od pierwszego spośród nich – artykułami henrykowskimi.

Król w Rzeczypospolitej, czyli ograniczenia ustrojowe

Król przed Sejmem koronacyjnym miał obowiązek zaprzysiąc szereg punktów uznawanych przez ogół szlachty za gwarancję ich praw i stabilności ustrojowej Rzeczpospolitej. Władca nie miał możliwości zmiany sposobu obierania swego następcy, co umniejszało, lecz w praktyce nie likwidowało możliwości prowadzenia polityki dynastycznej w kraju. Król zobowiązywał się ponadto zachowywać wolność wyznania oraz władzę duchownych i szlachty nad poddanymi. Szlachta miała również prawo wyboru na Sejmach i sejmikach kandydatów do sędziów. Król musiał również zaakceptować fakt, iż niedotrzymanie przez niego przysięgi daje możliwość wypowiedzenia mu posłuszeństwa przez szlachtę. Sejm zwyczajny monarcha był zobowiązany zwoływać co 2 lata na nie dłużej niż 6 tygodni, a decyzje miał formułować król wraz z opinią senatorów i posłów. Rada Senatu miała zaś uczestniczyć (przy królu) w prowadzeniu polityki zagranicznej i wyborze monarszej małżonki. Natomiast urzędnicze nominacje zależały całkowicie od woli władcy, lecz miały charakter nieodwołalny i dożywotni, nawet jeśli nie wywiązywał się ze swoich obowiązków.

Możliwości i prerogatywy władcy

Wspomniane wcześniej zapisy, mimo ograniczeń w wielu kwestiach, dawały królowi szerokie możliwości działania. Monarcha elekcyjny w Rzeczpospolitej miał na wielu płaszczyznach szanse na wzmocnienie swej pozycji. Zanik idei reprezentacji stanowej poprzez wyłączenie mieszczaństwa oraz duchowieństwa niekatolickiego dawał możliwość wykorzystania antagonizmów międzystanowych i międzywyznaniowych. Przykładem może być Unia brzeska z 1596 roku poparta przez Zygmunta Wazę, która z założenia pozwalałaby wejść do Senatu przedstawicielom Kościoła katolickiego tradycji wschodniej, czy też konstytucja Religia grecka zatwierdzająca przywrócenie (za Władysława IV) hierarchii Cerkwi prawosławnej. Warto zauważyć, że mimo dość silnej niekiedy opozycji, władca był uważany jako autorytet i obiektywny rozjemca pomiędzy stanami. Król posiadał zasadniczo dwa potężne narzędzia kształtowania polityki wewnętrznej tj. nominacje na urzędy oraz rozdzielanie dobrami królewskimi. Monarcha po 30 latach panowania mógł już mieć mocne oparcie w zdominowanym przez jego nominatów Senacie. Ponadto, jako tradycyjny hospodar na Litwie, miał w niej potężne oparcie wobec decentralistycznych zapędów w Koronie. Warto też zaznaczyć, że nigdy nie sprecyzowano, jakie kwestie uchwałodawcze należą do Sejmu, a jakie do Króla.

Król – jeden z trzech stanów sejmujących

Monarcha posiadał także znaczącą formalną rolę na Sejmie Rzeczpospolitej. Jego obecność na obradach była zwyczajowo uznawana za konieczną, a ponadto należy dodać, że to w jego imieniu ogłaszano uchwały. Zgodnie z artykułami henrykowskimi król miał obowiązek zwołać Sejm zwyczajny raz na 2 lata. Praktyka jednak pokazała, że władcy – a szczególnie Wazowie – odwlekali zebranie się Sejmu ze względu na silną opozycję bądź czekając na bardziej odpowiedni dla siebie moment. Monarcha posiadał także inicjatywę ustawodawczą. Na Sejmach zwyczajnych należała głównie do niego, co potwierdzają słowa biskupa płockiego Marcina Szyszkowskiego, który twierdził, że należy najpierw zajmować się propozycjami króla, a potem województw. Natomiast na Sejmach nadzwyczajnych, mimo krępującej formalnie króla konstytucji ustalającej tematy następnych obrad, najczęściej tylko jemu udawało się przeforsować sprawy z nimi niezwiązane. Było to możliwe zasadniczo dzięki szerokiemu poparciu Senatu, które jednak już za Jana Kazimierza nie było takie klarowne jak wcześniej, a słowa krytyki z ław senatorskich padały dość często. Król posiadał również prawo sprzeciwu, którego najczęściej używał, gdy uchwała próbowała naruszać kompetencje monarsze, bądź były wyjątkowo dla niego niewygodne. Należy też wspomnieć o tym, że monarcha miał decydujący wpływ na kształt uchwalanej przez Sejm konstytucji. Ponadto monarchowie starali się, aby marszałkiem zostawał regalista. Działo się tak w związku z tym, że po uchwaleniu konstytucji miało miejsce tzw. ucieranie – król wraz z marszałkiem zmieniali jej zapisy w taki sposób, że szlachta czytając ją, nie mogła uwierzyć, że była na tym samym Sejmie.

Dobry król, zła szlachta – prawda czy mit?

Starsza historiografia jednoznacznie wskazuje, że „król prawie zawsze dźwigał sprawę publiczną i rację stanu, a wolny szlachcic ściągał ją sobie pod stopy”. Nowsze analizy natomiast słusznie zauważają, że szlachecka i królewska racja stanu była inaczej rozumiana, a sama szlachta nie jest synonimem egoizmu stanowego. Warto zauważyć, że władcy krępowani wieloma ograniczeniami dążyli do ich ominięcia kosztem zasad ustrojowych, starali się podejmować kluczowe decyzje poza Sejmem i wbrew niemu. Rozbieżne interesy monarchy i stanu szlacheckiego spowodowały sprowadzenie praktyki parlamentarnej do walki frakcji królewskiej i magnackich. Przechylanie się szali na korzyść magnaterii kosztem szlachty widać już w czasie rokoszu Zebrzydowskiego. Było to ostatnie wystąpienie średniej szlachty wraz z jej hasłami egzekucyjnymi – jednakże już pod przywództwem magnatów. Przyzwolenie na uznanie głosu liberum veto pojedynczego posła za wspólne stanowisko całej izby poselskiej doprowadziło do niemożności przeprowadzenia uchwał przez Sejm – nawet tych uchwalonych przed wydaniem sprzeciwu. W obliczu takiej praktyki królowie elekcyjni zrezygnowali ze współpracy z Sejmem i zaczęli wyręczać się sejmikami oraz magnatami w stosunkach ze szlachtą w terenie. Tym samym przyczynili się do decentralizacji władzy, upadku znaczenia Sejmu oraz wchodzenia magnaterii w kompetencje urzędu królewskiego.

Michał Aściukiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj