Ziemie Odzyskane. Propagandowe „Eldorado” miejscem brutalnej walki o przetrwanie

0
530
Widok z wieży ratusza w kierunku kościoła św. Elżbiety. Fot. Henryk Makarewicz, maj 1945 [Zbiory Muzeum Miejskiego Wrocławia].

Jeden z plakatów przekonujących mieszkańców różnych części Polski (przede wszystkim z byłego, okupacyjnego Generalnego Gubernatorstwa) do osiedlania się na tzw. Ziemiach Odzyskanych głosił: „Rolnicy, robotnicy i rzemieślnicy, tam znajdziecie Eldorado!”. Jednakże zachęceni do migracji Polacy zamiast do „ziemi upragnionej” trafiali wprost do miejsc, w których w walce o nowy dobytek jedyną obowiązującą normą często była siła, a każdy osadnik musiał liczyć się z groźbą utraty – cudem uratowanego w II wojnie światowej – życia.

Bezapelacyjnie należy stwierdzić, iż wschodnie tereny III Rzeszy odebrane Niemcom wraz z Prusami Wschodnimi i przyznane Polsce Ludowej stały na o wiele wyższym poziomie cywilizacyjnym niż utracone Kresy Wschodnie oraz ziemie centralne naszego kraju. Niemieckie miasta charakteryzowała rozbudowywana miejska infrastruktura, sprawne oraz wydajne sieci kanalizacyjne, liczna architektura mieszkalna. Wsie z kolei były schludne, zadbane, a domy wyposażone w łazienki, miały przystosowane do zamieszkania poddasze oraz bieżącą wodę i elektryczność. Natomiast zabudowania gospodarcze posiadały ścieki, zbiorniki przeznaczone na zwierzęce fekalia i ceglane posadzki.

Ponad milion Polaków z dawnych wschodnich województw II RP, a także ludność z centralnej i południowej Polski, przesiedlano na Ziemie Odzyskane w oparciu o tzw. prawo silniejszego. Po przybyciu do stacji kolejowych rodziny po prostu rozchodziły się w dowolnie obranym kierunku, a następnie zajmowały puste domostwo (później wystarczyło jedynie wywiesić kartkę z imieniem i nazwiskiem). Taki rodzaj osiedlania wywoływał częste napięcia między mieszkańcami przybyłymi z różnych terenów dawnej II RP walczącymi między sobą o konkretny dom czy gospodarstwo. Opuszczający te tereny w panice Niemcy zostawiali całe wyposażenie, począwszy od radioodbiorników, a kończąc na zastawach kuchennych. Jednakże wielu z nich nie zdecydowało się wyemigrować w głąb Rzeszy i wraz z całym domostwem stanowili cześć przyznanego Polakom „spadku”, pomagając nowym sąsiadom np. w uprawie ziemi.

Niestety na nowo przyłączone tereny udawali się także przedstawiciele przestępczych sfer, na potęgę rabując to, czego nie zdążyły splądrować oddziały Armii Czerwonej. Polacy często musieli stawić czoła zorganizowanym bandom, a przy wsparciu ludowego Wojska Polskiego także zdegenerowanym sowieckim żołnierzom.

Ogrom miast (w tym przede wszystkim Wrocław), miasteczek i wsi zostało całkowicie zniszczone w wyniku działań wojennych. Szybkie tempo oraz należyte zaludnianie Ziem Odzyskanych nie było jednak możliwe również z powodu strachu towarzyszącemu napływającej polskiej ludności przed odebraniem nowych domostw przez starych właścicieli. Zjawisko bylejakości widocznej np. przy pracach naprawczych zabudowań gospodarczych czy domów było obecne jeszcze w późnych latach PRL-u dobitnie oddając szczerość tych obaw.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj