Przeludnienie Europy Zachodniej w połączeniu z niedoborem „rąk do pracy” w Europie Środkowej zrodziło w XII wieku zjawisko tzw. kolonizacji niemieckiej. Nie chodziło jednak o tworzenie kolonii, czyli podporządkowywanie krajów zamożniejszemu sąsiadowi, a zasiedlanie niezbyt gęsto zaludnionych terenów ludźmi poszukującymi dla siebie miejsca na ziemi.
W ten sposób do Polski – głównie na Dolny Śląsk i do Małopolski – trafiło wielu ludzi z Zachodu, a liczne miasta lokowano na tzw. prawie niemieckim. Jednak i tym razem pozory mogą mylić, gdyż pod tym terminem nie kryje się jakaś wyższość przepisów niemieckich nad polskimi, a jedynie swoisty wzór organizacji miast.
Obce pochodzenie coraz większej liczby mieszczan było jednak faktem, który niekiedy rodził pewne konsekwencje polityczne, gdyż Niemcy siłą rzeczy sprzyjali stronnictwom czy obcym władcom powiązanym z tym kręgiem kulturowym.
Tak było w Krakowie, gdzie w latach 1311-1312 trwał bunt niemieckich mieszkańców pod dowództwem wójta Alberta. Najpewniej ich celem było obalenie władzy Władysława Łokietka i przywrócenie na tron czeskiego króla Jana Luksemburskiego, który po wygasłej przed kilkoma laty dynastii Przemyślidów posiadał roszczenia do polskiej korony.
Na nieszczęście buntowników monarcha z Pragi miał jednak istotne wewnętrzne kłopoty i nie mógł przybyć z pomocą krakowskim Niemcom. Z kolei Łokietek – przeciwnie – znalazł siły i opanował małopolską rebelię, przykładnie karząc jej uczestników i liderów.
Zgodnie z tradycją rycerze polskiego księcia – a wkrótce już króla – kazali mówić krakowskim mieszczanom: „Soczewica koło miele młyn”. Kto miał z tym problem, ten – jako Niemiec – musiał liczyć się z problemami, ze śmiercią włącznie. Tyle legenda.
W rzeczywistości jednak Łokietek ukarał krnąbrnych krakowskich mieszczan stosunkowo łagodnie. Poważne represje – jeśli w ogóle miały miejsce – dotknęły jedynie przywódców spisku, więc o żadnej rzezi Niemców nie może być mowy. Miasto natomiast poniosło karę poprzez utratę części przywilejów, w tym dziedzicznego urzędu wójta.