Dlaczego w południe biją dzwony? Historia katolickiego zwyczaju z ważną bitwą w tle!

0
888
Bitwa pod Belgradem

Z każdego kościoła posiadającego dzwonnicę doniosły dźwięk szlachetnego instrumentu niesie się po okolicy zawsze o godzinie 12. Błędem byłoby jednak zakładać, że katolicy chcą podkreślać… środek dnia. Przeciwnie. Bicie dzwonów w południe ma zarówno wywodzący się ze starożytności wymiar duchowy jak historię dotykającą sfery militarnej.

Europa wobec islamskiej nawałnicy

Pierwsza wielka ekspansja islamu nastąpiła w VII i VIII wieku, a jej kres przyniosła dopiero zwycięska dla chrześcijan bitwa pod Poitiers (732) i inne wiktorie odniesione w połowie tegoż stulecia. Muzułmanie jednak nie porzucili planów podboju całego świata. Kolejna wielka ofensywa wojsk islamskich przypadła na ostatnie wieki średniowiecza.

Szczególnie zła dla chrześcijańskiej Europy sytuacja militarna zaistniała w wieku XV na Bałkanach. Swój wpływ na to miała m.in. klęska sił polsko-węgierskich pod Warną, gdzie w roku 1444 zginął Władysław III z dynastii Jagiellonów. Jeszcze bardziej światem wstrząsnęły jednak wydarzenia, do których doszło 9 lat później, gdy turecki półksiężyc zawisł na murach Konstantynopola. Starożytne Cesarstwo Rzymskie w jego bizantyjskiej, wschodniej odmianie upadło.

Bałkański szlak islamu

Trzy lata później, w roku 1456, osmański sułtan Mehmed II nie przypadkiem zwany Zdobywcą stanął pod serbskim Belgradem uznawanym za bramę do Węgier lub nawet bramę do świata chrześcijańskiego. Gdyby miasto padło, Turcy mogliby podbić całą Europę.

Sytuacja nie jawiła się jako kolorowa, a przewaga wojsk osmańskich była – delikatnie mówiąc – olbrzymia. Dodatkowo europejscy władcy nie palili się by odpowiedzieć na papieskie apele o zorganizowanie krucjaty przeciwko muzułmanom szturmującym wrota do Starego Kontynentu.

Zmierzający z odsieczą Belgradowi wybitny węgierski dowódca Jan Hunyady nie pozostał jednak sam. Pobożny wódz zwany Pogromcą Turków – zaś przez muzułmanów Przeklętym lub Piekielnym Janem – mógł liczyć na wsparcie, które przyszło z zaskakującej strony. W owym czasie Europę Środkową przemierzał bowiem niezwykły kaznodzieja – a dziś katolicki święty – franciszkanin Jan Kapistran, który swoimi kazaniami wzywał narody do udzielenia pomocy Węgrom. Wykorzystując swój niewątpliwy dar poruszył serca przedstawicieli wszystkich warstw społecznych, a przybycie nad Dunaj licznego wsparcia poprawiło morale chrześcijan, którzy pod wodzą Hunydayego ruszyli do Belgradu.

Wsparcie okazało się niezwykle istotne, gdyż w ciągu pierwszych dni walk turecka artyleria zamieniła miejskie mury w gruzowisko, a zapasy w oblężonym mieście stawały się coraz skromniejsze. Dodatkowo szeregi armii obrońców dziesiątkowała epidemia. Dzięki wybitnemu talentowi wodza udało się przebić do oblężonego Belgradu, ale bitwa pozostawała daleka od rozstrzygnięcia.

Plan Hunyadyego

Mimo przybycia odsieczy sytuacja w Belgradzie cały czas nie układała się po myśli chrześcijan. W głowie Hunyadyego rodził się jednak plan. Wódz nakazał przygotować obronę miasta do decydującego szturmu Turków. Muzułmanie i ich również utalentowany wódz nie spodziewali się jednak, że Piekielny Jan przygotuje dla nich coś faktycznie odpowiadającego przydomkowi, jakim go określali.

Gdy późnym wieczorem 21 lipca janczarzy wdarli się do miasta i pewni rychłego zwycięstwa ruszyli naprzód okazało się, że… wpadli w zasadzkę. Hunyady kolejny raz pokazał, że wie, jak walczyć. Niczego niepodejrzewający janczarzy nacierali bowiem traktem pełnym łatwopalnych substancji, które w łatwy sposób pozwoliły obrońcom miasta unicestwić wroga.

Co więcej, straszna śmierć części wojsk Mehmeda II Zdobywcy przeraziła innych sułtańskich wojowników. W szeregach niezwyciężonych od dawna muzułmanów pojawiła się panika. Wkrótce chrześcijanie ruszyli do kontrataku. Turcy musieli się wycofać z miasta zostawiając za sobą grubą warstwę ciał spalonych pobratymców.

Gdy więc wkrótce obrońcy miasta wdarli się do obozu nieprzyjaciela, a ranny został sam sułtan, osmańskie oddziały wycofały się spod Belgradu i opuściły całe Węgry. Turcy stracili wtedy tysiące doświadczonych żołnierzy. Europa Środkowa na kilka dekad stała się miejscem bezpiecznym od muzułmańskiego dżihadu.

Belgradzka wiktoria kosztowała jednak życie Jánosa Hunyadyego oraz Jana Kapistrana. Pierwszy z nich zmarł w sierpniu, drugi zaś w październiku. Obu zabrała z tego świata epidemia.

Papież wobec obrony Belgradu

Zanim jeszcze wojska niosące odsiecz dotarły do Belgradu papież Kalikst III nakazał wiernym modlić się i pościć w intencji zwycięstwa. Dodatkowo w ramach tej pobożnej inicjatywy duchowego wspierania armii broniącej Europy przed Turkami codziennie w południe miały odzywać się dzwony przypominające o modlitwie. Wtedy też zaczęto o tej porze odmawiać istniejącą już znacznie wcześniej modlitwę Anioł Pański. I to właśnie dlatego do dziś dzwony w niemal wszystkich kościołach w Polsce oraz innych krajach odzywają się o godzinie 12.

Dodatkowo jako akt wdzięczności Panu Bogu za odniesione zwycięstwo i obronę chrześcijańskiej Europy przed islamskim zagrożeniem ten sam Ojciec Święty – Kalikst III – 6 sierpnia roku 1456 ustanowił dla całego Kościoła uroczystość Przemienienia Pańskiego. Wcześniej, bo już od VI wieku, owo święto było znane na chrześcijańskim Wschodzie, docierając na Zachód nieco później, bo w stuleciu VII. Do czasów belgradzkiego zwycięstwa uroczystość nie miała jednak tak uroczystego charakteru.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj