Po ojcu zamordowanym przez byłego kochanka przejął sprawne i silne państwo odgrywające w starożytnej Helladzie kluczową rolę. Nikt jednak nie spodziewał się, że umierając młodo – bo zaledwie nieco ponad dekadę później – Aleksander będzie władcą olbrzymiej części znanego świata oraz powali na kolana Persję – wroga stanowiącego dla Grecji zagrożenie już od kilkuset lat.
Jednak jego imperium obejmujące Grecję, Azję Mniejszą, Syropalestynę, Egipt, Mezopotamię, Iran i sporą część Azji Centralnej rozpadło się tak szybko, jak powstało. I to pomimo faktu, że Aleksander miał synów, a więc dziedziców. Byli oni jednak zbyt młodzi (jeden z nich był nawet pogrobowcem), by odegrać jakąkolwiek rolę polityczną i przynajmniej na moment ustabilizować państwo.
Dlatego też po śmierci twórcy imperium władzę przejęli po nim jego wodzowie – diadochowie, którzy rychło rzucili się sobie do gardeł. W wyniku licznych wojen w końcu utrwalił się dość stabilny podział polityczny, któremu towarzyszyła pewna jedność kulturowa.
Wszystkie państwa czerpały bowiem z kultury greckiej – ojczystej dla ich władców – która w sposób naturalny mieszała się z bardzo starymi, lokalnymi kulturami Bliskiego Wschodu.
Tak rodził się świat hellenistyczny, którego ostatnim przedstawicielem była Kleopatra. Tym samym epokę zakończył dopiero zwycięski pochód na wschód rzymskich legionów.